19 lutego, 2013

O oskardach, rudach i przebitkach...


     Nawyklim k'temu, że jako się co o technicznych rzeczach prawi, nam się kraj nasz jakiem zaściankiem widzi, co inszych ustawicznie doganiać w czem tam winien. Ano...nie zawsze to tak było i nie ze wszytkim... Mamyż dziedzin takich, gdzie to się insi od nas uczyli, jako czynić tych rzeczy trzeba...
  Wszytkim bodaj wiedzieć, że w Krzemionkach Opatowskich najstarszych kopalń z ziem naszych znać, boć o tem po szkołach uczą. Mało komu jednak wiedzieć, że to naprawdę arcydzieło przemyślności ludzkiej, głębokiej górniczej wiedzy sprzed kilku tysięcy lat dowodzącej... Te, oraz insze kopalnie hematytu znad Kamiennej* dowodzą, że lud wkoło nich wydobyciem zatrudniony nie od macochy był i tęgi rozum posiadał.... Nie będę ja błędu Profesora Kostrzewskiego powtarzał, co ze znalezisk materyalnych narodowości osiedleńców wywodził, rzkomej starożytności polskiej ziem naszych tem sposobem dowodząc. Nie głoszę tedy, że lud krzemień ów i hematyt dobywający, to jacy Pra-Polacy... Najpewniej to lud, co za reniferami uszedł był śladem na północ, jako się lody cofały, tedy ich potomków prędzej między Lapończyki nam dziś szukać, niźli między Odrą i Wisłą...
  Górnikom pradawnym naszym było wiedzieć, jak komór wybierać, by sobie na łby paru ton skały i ziemi nie spuścić. Punkty, w których filarów naturalnych zostawiali, nie wybierając rabunkowo wszytkiego, wszelkich dzisiejszych norm by spełniały; takoż umiejętność zapełniania pustych komór "podsadzką" z kamienia zbytecznego(nawet i dziś nie wszędzie na świecie stosowaną!). Dziś się wyrobiska kopalniane wodą z piaskiem zalewa, co po wody ocieknięciu stabilnej warstwy, zapobiegającej ruchom górotworu, daje. Pra-górnikom naszym, żyły i bryły krzemienne wyrąbującym, dość było budulca mimochodem pozyskiwanego w kamieniu i ziemi krzemień otaczających. Zapewne za początkiem jeno dla niechęci do taskania tegoż na powierzchnię tak czyniono, aliści wrychle korzyść uboczną odkryć musieli, bo komory owe nie jak śmieciem kamieniem są zawalone, a wielce precyzyjną układanką, co strop podtrzymywać miała...
  Dodajmyż k'temu wielce przemyślnej wentylacyi techniki. Tam gdzie to możebne było, dziur dwóch czyniono: większej i szerszej znacznie u "spągu" (czyli przy podłodze) i wielekroć mniejszej przy stropie chodnika... Na tejże zasadzie po dziś dzień się po świecie całem wentylacyi grawitacyjnej czyni. Tam, gdzie stropu nadto już grubo było, by się na powierzchnię przebić, niewielkich ogni palono, ruchem ogrzanego powietrza pragnąc cyrkulacyję ogólną wymusić. Za okazyją też i ogrzewano pewnikiem swój warsztat pracy, bo w komorach w porze roku każdej nie masz więcej jako dziewięć Celsjuszowych gradusów...
  Niemałego też podziwienia wzbudzić winno życie na powierzchnie tejże społeczności. Niechybnie tam najmniej parę tysięcy luda z wydobycia i obróbki tegoż krzemienia żyło, niczem inszem się nie trudniąc. By owi swemu się oddawać zatem mogli, niechybnie ku nim insi ciągnąć musieli, jadło zwożąc, skór czy tkanin na przyodziewę i insze przedmioty do życia potrzebne... Skala zatem przedsięwzięcia tego niemałej zdolności do organizacyi dowodzi, tedy i pewnie nie naddane to mniemanie, że jakie mikro-państewko się wpodle tego zagłębia rozrosło.
  W czasach największego rozkwitu** handel krzemieniami temi docierał na ponad 650 kilometrów od Krzemionek daleko, zatem i czasem znacznie ponad granice Polski dzisiejszej! W czasach, gdzie dróg nie znano, konia ledwo gdzieniegdzie okiełznano, a handlowi niemal nic nie sprzyjało... Czegóż to dowodzi? Ano marki wyrobu najkrócej mówiąc i prawdziwości porzekadła, że jak masz towar dobry, to cię klienci i w środku lasu znajdą...
  Jednak by tenże wyrób aż tak zasłynąć mógł, przódzi wiedza niemała tych, co go ziemi wydrzeć umieli, konieczna była. I trwałość tej wiedzy po dziś dzień mnie zadziwia, bo choć ludy całe potem wędrowały po Europie niczem ptactwo zimą się ku krainom  cieplejszym kwapiące, przecie jakiem niepojętem sposobem wiedza owa z mieśćcem związana przetrwała... Ba! Z ludźmi z tem fachem związanemi i na insze tereny, gdzie skarby spod ziemi kopano, przeszła. 
   Przyjrzyjmyż się teraz słownictwu górniczemu naszemu... jeno nie temu, naleciałościami niemieckiemi skażonemu, co z "Keilhaue" kilofa uczyniło... Nie wiedzieć na co zresztą, bośmy na to narzędzie z dawna pięknej i rodzimej nazwy mieli: "oskard"!  W ośmnastym wieku piszący ksiądz Józef Osiński, co o hutnictwie naszem pisał***, wiedział wybornie, że się "szyb" od prawieka "oknem" zwało, zasię "sztolnię" "przebitką"! Mało? A samaż "kopalnia" przecie słowem rodzimem, choć rzec się godzi, że nowem, bo dawniej ich "górami" zwali (stąd "górnik"). Nawet ich rozróżniano w mianie podług tego, coż w nich dobywano... tam, gdzie rudy jakiej kopano, to i owe kopalnie "rudami" zwano, zasię oną rudę kopiących "rudnikami"...
   Ważne to słowa, bo dowodzą, żeśmy w górnictwie pierwsi byli, że nikt nam fachu ze słownictwem własnem nie narzucał. Takoż żeśmy sami odkryli i nazwali "żelazo", "miedź", "ołów", "srebro", "kruszce", "węgiel", a nie Celtom, Rzymianom czy Germanom nam ich zawdzięczać... Jedyne w tem towarzystwie obce to "cyna", "cynk" i "brąz", aliści tutaj nam wiedzieć, żeśmy ich na długo przed Celtami wytapiali, tedy jeno tego to dowodzi, że to jeno nazwy pradawne przepadły i poginęły gdzie w pomroce dziejów... Nawiasem, jakeśmy już przy mianach, to boleć mi wielce nad tem, że niemiecki "torf" wyparł tak uroczego słówka jak "smogorz", co go dziś już jeno w naźwiskach niektórych person i osad mamy...
  A przecz o tem wszytkiem mówię? Ano bom o Mieszku pisząc, napisał że o kamieniach węgielnych potęgi finansowej jego pisać będę... o Pomorzu, com już uczynił...i o Śląsku... A nie sposób o tem drugim pisać, nie ukazawszy przódzi tradycyj naszych w skarbów ziemi wyrywaniu...
   _________________
* Nie, nie...wcale nie twierdzę, żeśmy w epokę żelaza weszli, brązu nawet nie znając:)) Hematyt wówczas traktowano jak barwnik do ciał malowania i dla tejże przyczyny go spod ziemi dobywano...
** okres tzw. kultury amfor kulistych na jakie 3000 -2400 p.n.e. przypadający
*** Józef Osiński "Opisanie polskich żelaza fabryk" Warszawa 1782


36 komentarzy:

  1. Skoro nasz polski górnik od góry pochodzi, to po wprowadzeniu nazwy Kopalnia powinno się ludzi tam pracujących kopalniakami nazwać ;-) W zeszłym roku zwiedzałam jakąś polską kopalnię złota, tylko zapomniałam gdzie, niestety :-( A obok był Złoty Potok.

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jako słoworoba kopalniak by zadowolił:) Byle nie kopalina...:) Złoty Potok jest wpodle Częstochowy, jeśli to o toż idzie, choć przyznam, że nie kojarzę ja w okolicy nijakiej takiej kopalni dawnej...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. A tam poplątałam, nie Złoty Potok, tylko Złoty Stok - w Kotlinie Kłodzkiej. Tam byłam: http://kopalniazlota.pl/


      notaria

      Usuń
    3. A to cokolwiek zmienia postać rzeczy:) I ważne, że w pamięć udatnie zapadło...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Głupi ten który chciałby myśleć, że wszystko za naszych czasów wymyślono.
    Tak naszym dzieciom się wydaje, że one odkryły tajemnice świata, miłości, czy w końcu ars amandi, chociaż oni to po prostu seksem nazywają. Ponoć przed nimi była tylko wielka czarna dziura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zda mi się, że to co młodzi pod tem ars amandi rozumieją, starożytni by więcej chyba chcieli zwać ars amatoria, bo im nie o głębię idzie uczuć i w tem się doskonalenie, jeno o technikę i intensywność przeżyć...:) A insza, że pomnę jak Daukszewicz opowiadał, jako go bodaj siostrzeniec, posłyszawszy, że nie było za komuny komputerów, Cartoon Network, McDonalda etc.etc. najzupełniej z powagą był spytał, czy widelce były...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Wiadomo , że wszystko już było , może tylko za naszych czasów udoskonaliło się . Nihil novi sub sole!Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle się nie pogorszyło jeno...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Ja nie to, żebym zwracał uwagę, daleki jestem od tego, ale to powiedzenie brzmi: "Nil novi sub sole". "Nihil novi" to Konstytucja z 1505 roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daleko mi do Keraunosa wiedzy i biegłości w łacinie, aliści pomnę ja mojej łacinniczki, co jeszcze rozróżniała "nil" jako bardziej "nic" i "nihil" jako co na kształt konstrukcji z podwójnym zaprzeczeniem... Z tego co dzisiejszych widzę słowników i wykładni, ani już nikt tak nie myśli o tem. I zda mi się, że tu andante o pewną parfrazę szło, podług mnie najpełniej dopuszczalną, bo cóż z tego, gdy zamysłu (o wieleż go odgaduję poprawnie) należałoby może tłomaczyć jako "nihil sub sole novum", gdy to ani połowy tego wdzięku nie ma, ani że tak rzeknę: swoistej "mocy"...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. No i właśnie chodziło mi o to, że byłem jak najdalszy od jakichkolwiek potępień. Andante, to naprawdę nie jest skierowane przeciw Tobie, gwarzymy sobie ot tak z Wachmistrzem. Przesyłam Ci uśmiech i uszanowanie.
    Wachmistrzu!
    Ale istnieją pewne powiedzenia, które składają się na naszą wiedzę, a to powiedzenie brzmi: "Nil novi sub sole". Koniec. Kropka. Tak samo, jak powiesz: "Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego", a nie "Łatwiej jest linę przewlec (przejść) przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego", co tak naprawdę powiedział Jezus. Bo taka jest tradycja. Mówimy "Kubuś Puchatek", a nie autorstwa Moniki Adamczyk "Fredzia Phi-Phi", mimo, że Kubuś był ... niedźwiedzicą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy może raczej: imię miał nie-męskie.
      Bo nawet u Disneya występuje w podkasanej czerwonej koszuli bez majtek (czy to z koronką, czy tzw. bokserek) - to chyba najlepszy dowód, że jest, by tak rzec, gender-free. Gdyby nie był, w życiu by mu Amerykanie w produkcji dla dzieci nie pozwolili na coś takiego.

      Usuń
    2. Chociaż... Sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana.
      "Here is Edward Bear coming downstairs..."
      Krzyś ciągnie po schodach na dół Edwarda Niedźwiedzia, który - okazuje się to za chwilę - ma być nazywany Winnie-the-Pooh, czyli, jak przetłumaczyła Monika Adamczyk, Fredzią Phi-Phi. Krzyś wie, że Winnie to zdrobnienie od Winnifred, czyli Winifredy, i protestuje - skoro Edward, to nie można na niego wołać zdrobniale Fredzia.
      Przy tym jednak, że Kubuś nie jest niedźwiedzicą, zamierzam obstawać!

      Usuń
    3. Bexa Lemon
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Kubu%C5%9B_Puchatek
      Z serii "poczytaj mi Mamo". Tam masz odpowiedź, Winnie była niedźwiedzicą.

      Usuń
    4. Najpierw uspokoję Kubusia Puchatka: my tak sobie tylko gawędzimy z Torlinem.
      Torlinie, poczytałam. Ale nie egzegetów.
      http://www.acc.umu.se/~coppelia/pooh/stories/ch1.html
      He's Winnie-ther-Pooh.
      He likes. He comes.
      Niedźwiedzicą była niedźwiedzica Winnie.
      A Disneyowski Kubuś biega bez majtek w czerwonej koszulce. To jednak jest argument raczej za jego bezpłciowością niż za samicowatością - przypomnij sobie Myszkę (a właściwie Myszka) Miki.

      Usuń
    5. Jeszcze takie dopowiedzenie, skoro sięgnąłeś po wikiarmatę.
      http://en.wikipedia.org/wiki/Winnie-the-Pooh
      Gatunek: miś-zabawka
      rodzaj (płeć): męski.
      Niczego więcej nie mam do dodania ponad to, co napisałam.

      Usuń
    6. Z zapartym tchem ten dyskurs śledzić będę, w podziwieniu niemałem dokąd to od sztolni zajść można, jako się odpowiednio wcześnie wstanie i wyjdzie...:)) Trzy mi się przy tem refleksyje nasuwają, a te mianowicie, że primo: znakomicie by nam to Kubusia (wybaczcie, ale zwał będę po dawnemu) z kręgu podejrzanych o ojcostwo Maleństwa wykluczało:) Secundo: w nader dwuznacznem świetle stawiało daleko z Prosiaczkiem posuniętą zażyłość:) I tertio, czego się lękam najwięcej... Że jako wiadomo, że to Miś-O-Bardzo-Małym-Rozumku, a teraz rozgłosić chcecie żeńskość jego, to nam tu wraz zarzucą seksizm, szowinizm, faszyzm, floryzm, faunizm, filatelizm i co tam jeszcze feministki wymyślić poradzą...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    7. Masz, Torlinie, świadomość, że takie podejście wszelkie nowe zabija możności odczytania, że o parafrazach już nie wspomnę?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    8. Tak, bo ja jestem lewicowym konserwatystą o liberalnych poglądach :D

      Usuń
    9. Kubuś dla odmiany bartnik, jakby się uprzeć - też zawód prastary, to i wcale tak dalece od sztolni może nie wybyli? :)

      Usuń
    10. Torlinie: to grozi nam poważny konflikt ideologiczny, zważywszy że ja jestem anarchizującym monarchistą:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    11. Droga Babo: może i nie daleko, ale jeśli to nie bartnik, jeno bartniczka? To by poniekąd i tłomaczyć mogło niejaką agresywność pszczół :)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Kiedyś młody człowiek postanowił nam z małżonką uświadomić jako to niewiele możemy im młodym, nowoczesnym, bezpośrednim i bezpruderyjnym powiedzieć nowego, bo oni wszak są naj, naj.... Rzekliśmy mu, że wszystko już było, a ichnia bezpośredniość i bezpruderyjność jawi się nam jako zwykłe nieuctwo i brak oczytania, żeby nie powiedzieć nieoryginalność i pewnie by to tak trwało w nierozstrzygnięciu, gdyby nie to, że raczkujący wtedy Internet już wiele informacji zawierał i tak żeśmy młodemu człowiekowi wiekopomne dzieła Boya - Żeleńskiego i hr. Fredry przedstawili. Młody człowiek zasiadł do czytania, a twarz mu się w miarę postępów zmieniała, aż się zaczerwienił po same włosy i wzrok zaczął mu dziwnie po kątach latać - wreszcie wykrztusił - no, tak to teraz się raczej nie bawimy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam ja ambicji, żeby na bieżąco być w kwestii tego, co ludzkość na tem polu wymyślić jeszcze jest zdolna, aliści nawet te skromne wieści, co do mych oczu i uszu dochodzą, potrafią w osłupienie wprawić... Wierę w ludzkość w tej mierze, że do niejednego jeszcze przyjdziem, bośmy, zda się, jednem z niewielu gatunków, co tem zajęciem się lubi trudzić nie jeno dla prokreacji, a wolnego czasu mieć będziem (jako ludzkość) coraz więcej... Z wtórej jednak znów wejrzawszy strony, jako się postudiuje Swetoniusza, Owidiusza i Prokopiusza z Cezarei, to zdałoby się, że niewiele dziś jeszcze co nowego w tejże materyjej obmyślić będzie można...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Idąc tropem żelaza znalazłem taki dosyć interesujący projekt:
    http://www.hutnia.pl/
    Kiedyś znalazłem materiał, gdzie w eksperymentach uzyskano krystaliczne żelazo, uzyskane w procesie sublimacji, na obudowie pieca. Natomiast efekty produkcji żelaza w nieporadnych rekonstrukcjach hipotetycznych dymarek, były bardzo iluzoryczne i mizerne. Znając z grubsza technikę kowalstwa wiejskiego, za licho nie mogłem zrozumieć jakim cudem z żeliwa i żużla można było wykuć cokolwiek użytecznego? A tu znajduję zupełnie nowe podejście młodych pasjonatów, w dodatku efekty badań i eksperymentów na bieżąco publikowane w sieci. Czapki z głów panowie (i panie) - sam w pewnych dziedzinach jestem "heretykiem", ale dzięki takim herezjom jak w przypadku tych pasjonatów możemy odkrywać rzeczy wprost niezwykłe!
    Jeszcze raz polecam materiał ze strony do poczytania - może nieźle wstrząsnąć dotychczasowymi badaniami i autorytetami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielcem Waszej Miłości obligowany, boś dotknął i mojej w tej mierze ciekawości okrutnej... Pisałem ja już o hutnictwie, czy ściślej o kuźnictwie dawnem i z pewnością i tamtych not przenosił będę, aliści treści przez Waszmości odkryte niemało mi skonfrontować pozwolą... Liznął żem zaledwie dotąd paginy ukazanej, ale już znam, że zagoszczę tam na długo, za co z serca dziękuję...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Vulpian de Noulancourt20 lutego 2013 20:45

    Przyznam, że dość lekceważąco podchodziłem do tej pory do torfu i dopiero Waszmościne rozważania językowe spowodowały, że po raz pierwszy chyba to słowo wstukałem w wyszukiwarkę. A tu orgia tematów z mokradłami związana! A największym dla mnie zaskoczeniem jest 'słoń leśny z Konina". Zabrzmiało zupełnie psychodelicznie, bo raz to nawet w Koninie byłem i za nic bym go ze słoniami, zwłaszcza leśnymi, nie kojarzył. A tu - proszę. W dodatku największy na świecie, co musi miło łechtać dumę narodową, na wszelkie przejawy naszej pozycji wszak wyczuloną. Dla niedowiarków podaję link:
    http://bagna.pl/CMS/index.php?option=com_content&view=article&id=128

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jam to miał sprawić?:) Tuszę przecie, że się Waść do dobywania samego torfu już nie posuniesz? Choć pewnie z niewątpliwą dla archeologii stratą... :) Mnie tam z kolei więcej poruszyły owe spod Beresteczka znaleziska, tandem wielcem Waszmości obligowany, bo pewnie tem tropem pobawić się jeszcze chciał będę...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt21 lutego 2013 12:00

      1. Pozostałości po beresteckiej zapewne mogą ciekawić. Tym bardziej, że ponoć faktycznie pułkownik Bohun próbował przez bagna się przebić, rękoma semenów las rąbiąc, więc pewno coś tam w tym znoju w bagna Kozakom powpadało. A z drugiej strony, skoro to bagna były, to pewnie niektóre trupy (nie pamiętam liczb, ale zdaje się, że to była wyjątkowo krwawa, kilkudniowa jatka) pod wodę poszły zanim chłopstwo okoliczne zdążyło je obedrzeć.
      2. Słoń leśny może robić wrażenie (http://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82o%C5%84_le%C5%9Bny)- że ja też o nim nie wiedziałem, te kilka lat temu w nieprzyjemnej sprawie do Konina jadąc! Podobno miał nawet 4,1 metra wysokości (co prawda, nie wiem, czy w kłębie [cucula]).
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ad.1 Najpewniej masz rację, choć znów specyfika bagna taka, że ciężar w głąb ciagnie, zatem drobiazgi pogubione pod powierzchnią leżeć mogą, zasię trupy, choćby i bagnem zakonserwowane, pod paroma już będą metrami trzęsawiska.
      Ad.2 Fantazji wodze snując... gdybyśmy takiego źwirza jako Hindusy oswoili, udomowili, a jeszczeć i ku wojennym umięli obrócić potrzebom, któż wie czy jeden jedyny Hannibal by do historii przeszedł ze swemi słoniami Alpy przechodząc...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Tak łechce moją dumę narodową "słoń leśny z Konina", jak zagłębie dymarkowe w Świętokrzyskiem i Biskupin. A jakby jeszcze odkryto najstarszego człowieka na Ziemi w Polsce, moja duma i pycha nadmuchałaby mnie do niewyobrażalnych rozmiarów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prawdzie to wolałbym dobrze zachowany najstarszy most, czy choćby równą i porządną drogę...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Witaj
    Jak ja lubię u Ciebie bywać Wachmistrzu :) zawsze miło do poczytania i ciepła gościna, ech :)
    Pozdrawiam najserdeczniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać za dobre słowo:) Zawżdy to się milej jeszcze i starać więcej po słowach tak zacnych:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Czytając tekst można dojść do wniosku, że sztuka górnicza od samego zarania dziejów związana była z niebywałą wiedzą inżynierską, czego dowodem zachowane, materialne dowody związane z wydobyciem kopalin. Nie ujmując nic dawnym górnikom, śmiem twierdzić, że działa w tym przypadku bezwładność myślenia. Kopalnie, które były budowane niezgodnie ze sztuką od razy zawalały się grzebiąc twórców i ślad po nich nie pozostał. Do naszych czasów dotrwały eksperymenty zakończone powodzeniem, zresztą nie tylko w dziedzinie górnictwa.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że pisząc "bezwładność myślenia", masz na myśli w gruncie rzeczy dobór naturalny, a ściślej jeszcze eliminację genów górników nie nadto bystrych:) I to by być mogło nawet i prawdą jeśli o wybieranie komór idzie, aleć już raczej nie, jeśli rzecz się tyczy urządzeń szybowych, wyciągowych, o których żem nawet nie pisał, spominanej wentylacji czy szeregu rzeczy inszych, co bezpośrednio na zagrożenie życia nie wpływały, przecie na wydajność i owszem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)