15 maja, 2016

Charakter Polaków, czyli cytat miesiąca...

Przywołany w tytule notki "Charakter Polaków" jest in extenso rozdziałkiem pod takimż właśnie tytułem, z dzieła Szymona Starowolskiego "Polska albo opisanie położenia Królestwa Polskiego"* :
  "Charakter Polaków jest otwarty i szczery, i oni, jako Jan Boterus w swych relacjach mówi** , sami raczej dać się oszukać, niż oszukać kogoś innego, są skłonni; i bynajmniej nie jest gwałtowny albo uparty, lecz łagodny i spokojny, stąd też pierwszym lepszym przykładem uwieść się dają. I są to ludzie jednako we wszystkich prowincjach panom i urzędnikom swoim dość ulegli i do towarzystwa, uprzejmości, szczodrości oraz gościnności tak bardzo skorzy, iż obcych i cudzoziemców nie tylko chętnie gościną podejmują, lecz jeszcze zapraszają i wielkim poszanowaniem otaczają. Nie tylko też do obcowania i przyjaźni z kimkolwiek gotowi, lecz prędcy są również do naśladowania obyczajów tych, z którymi przestają, zwłaszcza cudzoziemców. Młody wiek poświęcają zdobywaniu wiedzy, uczą się czytać i pisać we własnym i łacińskim języku, skąd bodaj że i w środku Lacjum tylu nie znajdziesz, z którymi po łacinie tak swobodnie mógłbyś mówić, skoro tu zarówno w kancelarii królewskiej, jak i w zgromadzeniach sejmów i wszystkich niższych sądach rozstrzygających sprawy sporne zobaczysz akta prawne w języku łacińskim spisywane. Dorósłszy, jeśli z ludu są, uprawie roli, rzemiosłu albo handlowi się oddają, szlachetnie zaś urodzeni - służbie wojskowej, kapłaństwu i służbie możniejszym.
I jedni, i drudzy chętnie również podróżują, ucząc się z zapałem i łatwością języków tych narodów, do których docierają. Albowiem ludzie nasi mają pojętny umysł i osiągają, cokolwiek zamierzą, jednak bardziej tam przykładają się do gruntownego przyswajania cudzych wynalazków niż do wynajdywania czegoś samym i niezbyt jakoś starają się czymś wyróżnić. Mimo to nie brak nam sławnych matematyków, astrologów, dialektyków, oratorów, poetów i filozofów, dalej medyków, znawców prawa i teologów, którzy i Rzeczpospolitą, i Kościół talentami swymi i pismami uświetniają. A nadto pozostają jeszcze wybitni ojczyzny swej luminarze, których dzieła, jakkolwiek jeszcze publicznie nie ujawnione, zasłużonej sławy pozbawione jednak nie będą.
   W rzemiośle wszelako nasi mniej się odznaczają, lecz obcymi przeważnie wyrobami z dawien dawna posługiwać się przyzwyczajeni, teraz również używają ich niemało.
    Następnie o majątki osobiste gorliwiej nie tak dawno zaczęliśmy się troszczyć, a i to dopiero zachęceni przez cudzoziemców, zewsząd się do nas dla zysku zbiegających; skąd, jakby z zazdrości, zdobywaniu bogactw i chciwości wszyscy już tak się oddajemy, że jeśli niegdyś wiano senatorskiej córki wynosiło sto grzywien, teraz posag córki prostego jakiego szlachcica (czemuż by i nie kupca ?) sto tysięcy florenów zazwyczaj wynosi.
   I nie tylko znakomitsi urodzeniem używają zagranicznych okryć i futer, lecz także niżsi i plebejusze w jedwabie i purpurę się odziewają; wszędzie też ustalił się już zwyczaj konie srebrem zdobić, na naczyniach srebrnych jadać, srebrem ołtarze nawet po dworach i wsiach przeładowywać, srebrem się i złotem, perłami i szlachetnymi kamieniami przystrajać; tak więc nie pozostaje już nic innego, jak tylko złoto i srebro jeść. A przecież przodkowie nasi dosyć mieli, jeśli z roli i zdobyczy swoich uczciwie  z rodziną żyli, nie goniąc za zbytkami zagranicznymi a przepychem, z czego procesów obywateli i ustawicznych waśni kraj jest teraz pełen. I nie o rycerską chwałę tak wielka dziś troska, jako dawniej bywała, skoro każdy goni za własnym pożytkiem i chciwością powodowany korzyści szuka, nie zaś sławy albo dobrego imienia. Istnieli jednak zawsze, także i w naszym wieku, liczni czynami wojennymi wsławieni mężowie [...], jak to w moskiewskich, inflanckich, tatarskich i tureckich wyprawach i w tej ostatniej wojnie pruskiej można było widzieć. Ale przecież nie całkiem zgaśnie u Polaków ten zapał ducha i chwały wojennej umiłowanie, jeśli tylko za męstwo nagrody nie zbraknie".

   Opinij Waszych ciekawy, póki co sam się ze swoją wstrzymać wolę, na wieleż to prawdziwe odmalowanie, tak wówczas, jako i dziś może... 
_________________________
* - Wydane po raz pierwszy w roku 1632 w kolońskiej oficynie Henryka Crithiusa jako druk łacińskojęzyczny ("Polonia sive status Regni Poloniae descriptio").
** - Starowolskiemu idzie o dziełko Giovanniego Botero "Relazioni universali" wydanego w Wenecji w Roku Pańskim 1598, najpewniej jednak w postaci wydanego w Krakowie w 1609 przekładu znanego jako "Relatiae powszechne abo nowiny pospolite".


                                            ................


40 komentarzy:

  1. 1. Jakoś nie wierzę w ten brak zainteresowania majętnościami, rzekomo dopiero u cudzoziemców podpatrzonego w czasie bliskim autorowi cytowanych słów.Czuję, że chciano w ten sposób wybielić zachowania dokładnie odwrotne.
    2. No i nie czuję wcale różnicy pomiędzy stu grzywnami posagu, a tysiącami florenów, bo i jedno i drugie pojęcie jest dla mnie pustym dźwiękiem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Najprawdopodobniej rzecz się zakończy drugą notką, w której własnych przemyśleń w tej sprawie wyłożę, w tem i przyczyn możliwych takiego cokolwiek propagandowego nacyi naszej wystawienia (choć i to znajduję wewnętrznie niespójnym)
      Ad.2 Floren to będzie to samo co złoty polski, czerwońcem zwany, zaś grzywna srebra jest pojęciem cokolwiek bardziej skomplikowanym, bo nie dość, że ją czasem i marką zwali, to jeszcze to nie był pieniądz w rozumieniu konkretnej monety, jak floren czy złoty, a tylko jednostka obrachunkowa czy też wagowa srebra, zawierająca tego srebra ex definitione pół funta czyli od stu kilkudziesięciu do dwustu kilkudziesięciu gramów, w zależności od tego czy mówimy o grzywnie praskiej, krakowskiej czy kolońskiej, bo każdą z nich można było na ziemiach polskich spotkać, a różnica między np. praską a krakowską to jakieś 60 g na korzyść praskiej. Innymi słowy była to taka ilość srebra, z jakiej bito w Pradze 48 groszy praskich, a w Krakowie 20 groszy. I jeśli psowano monetę, to grzywna się nie zmieniała, tylko liczyła więcej monet, bo w każdej mniejsza była zawartość srebra. Skoro zaś nasz czerwony złoty miał groszy nie sto, a trzydzieści, to łatwo obliczyć, że grzywna srebra to dwie trzecie złotego (czy jak kto woli florena). Zatem sto grzywien to 66 XVI-wiecznych złotych polskich, zaś sto tysięcy florenów to sto tysięcy owych złotych. Pierwsze oznaczało np. spore stado wołów liczonych po złotemu od łba, zaś drugie kilka wsi, pełnomorski galeon lub ze dwie kamienice na krakowskim rynku (przypuszczam że na gdańskim Długim Targu jedną:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Tu i ówdzie się coś czytało i nawet zapamiętało, widzi mi się, że czerwony złoty utrzymał wagę i próbę przez stulecia, a grosz dewaluował się, raz przez spadek wartości srebra, po wtóre przez ciągłe zawartości srebra w onym zmniejszanie. Tak, że z 30 groszy setki się uczyniły. Ale że wciąż liczono tradycyjnie złoty = 30 groszy, dla odróżnienia złoty ze złota czerwonym złotym nazwano.
      Majaczy mi się też "krótki złoty", 28 groszy jeno wart? A może mi się przyśniło tylko? bo wujek Google nic o tym nie wie...

      Usuń
    3. Nie wiem, czy to o to Waszmości szło, ale był czas, gdy Śląsk był już czeskim, a tam nadal jednostką obrachunkową był polski złoty, choć pieniądzem nominalnym był talar, co do którego spotkałem się z powiedzeniem, że to "mały złoty", bo poprzez przelicznik zawartości srebra wychodziłby jako wart jeno 24 grosze...
      Nie tylko z powodu psucia złodziejskiego pieniądz się dewaluował. Gdy złoty zaistniał już jako rzeczywista moneta w Rzeczypospolitej, zwano ją tymfem (w zniekształconym kształcie później i tynfem) od nazwiska dzierżawcy mennicy. I ów, bity po "potopie" szwedzkim, dla poratowania kraju zrujnowanego, stanowił swoistą pożyczkę narodową, bo nominalnie licząc miałby wg wagi srebra, groszy jedynie 13, ale przyjmowano go za pełnowartościowego 30-groszowego, do czego zresztą nawoływał napis na awersie "wartość tej monecie nadaje zbawienie ojczyzny, które jest więcej warte niż metal". Przez czas niejaki to działało, aliści potem rynek się brutalnie upomniał o swoje...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Witaj Wachmistrzu drogi !
    Powracam po przerwie do świata blogowego i od razu rozpoczęłam od Twojego bloga. Zawsze ciekawe tematy, godne przemyślenia. Poczytam i skomentuję po refleksji.
    Tymczasem pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie zauważyć, że nawet jeśli po Nitagerze i paru innych, u których żem już WMPanią widział, to i tak mi to zaszczyt i honor:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Coś mi się wydaje, że autor opisywał naród idealny, a nie rzeczywisty...
    A pod kropką ostatnią uwaga Słowaka na temat Polaków - bardzo celna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w tym to rzeczywiście jesteśmy wicemistrzami świata, bo jednak narzekający starozakonni nas chyba jednak przebijają:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Dialektyków, jednakowoż, oratorów, poetów i filozofów, dalej medyków, znawców prawa i teologów, więcej jednak, myślałabym, tych mniej sławnych, którzy co uświetniają to sami najlepiej wiedzą?
    Najwięcej zaś dzisiaj, Panie Wachmistrzu, blogerów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, bloger jest tych wszystkich umiejętności i kunsztów złączeniem i formą (w niektórym przypadkach ma się rozumieć :) najwyższą...:)) Choć często i najniższą...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Oczywiście oceniam to, porównując z dzisiejszymi cechami. I chyba tamta ocena nie za bardzo pasuje. Charakter nie jest gwałtowny i uparty. Tjaa... wcale... Jako te owieczki... Chociaż do owieczek dalsza część pasuje: "stąd też pierwszym lepszym przykładem uwieść się dają". Ale może kiedyś tacy byli?
    Co do wynalazków, to dzisiaj bym się z tym nie zgodziła.
    To ostatnie zdanie pasuje i dzisiaj: "Ale przecież nie całkiem zgaśnie u Polaków ten zapał ducha i chwały wojennej umiłowanie, jeśli tylko za męstwo nagrody nie zbraknie." Rwących się do bitki nigdy nie brakowało...
    No i z tymi futrami to dziś już nie bardzo, bo to ekologia i takie tam.:)))
    Ale skłonność do zbytków, strojenia się, okazywania swojego bogactwa, często w kiczowaty sposób, to bez zmian. Lubimy to.:)
    Opis przypomina portret, nieco poprawiony, ładniejszy niż rzeczywistość. Tylko że my patrzymy na niego porównując ze stanem dzisiejszym. A może wtedy tak naprawdę było? :)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ośmielę się sądzić, że nawet i wtedy tak nie było, a Starowolskiemu przypisywały tu jakieś ukryte cele, do których się sobie pozwolę odnieść w notce następnej, jak również zwrócić na to uwagę, jakież wieści ciekawe historykowi tekst ten niesie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Nie znam ani nie spotkałem takiego Polaka !.
    Klaniam nisko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo ci opisywani już przecież dawno nie żyją...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Wszystko to prawda! I gdyby ktoś napisał całkiem przeciwnie, tez będzie prawda! Wszystko zależy od osobistych doświadczeń w kontaktach z ludźmi. Jakby opisać charakter Polaków na podstawie Pana Wachmistrza, byłby to portret człowieka pracowitego, rodzinnego, głęboko dociekliwego w kwestiach naukowo-historycznych, sumiennego, mającego szereg talentów domowych typu wyrób nalewek, traktującego z szacunkiem innych, nie dążącego do kariery politycznej.... Wypisałam naprędce, co mi przychodzi do głowy i upraszam o wybaczenie, że to jeszcze nie wszystkie zalety. I czy Polacy tacy są? A czy Wachmistrz nie Polak?? A przecież prawda! Wszystko się zgadza :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maty Preczysta! Nie sądziłem, że jeszcze spąsowieć potrafię, no ale WMPani dokonałaś tego :)) Szczęśliwie gęba zarośnięta to i nie widać:) Bóg Zapłać za tak dobre o mnie mniemanie, szkoda jeno, że mocno nieprawdziwe:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Panie Wachmistrzu !

    O charakterze raczej pisać nie trzeba, bo go widać. Na sztandarze niesione jest poczucie honoru szlacheckiego i godności osobistej, prawość, rycerskość, zdecydowane umiłowanie dominującej roli katolicyzmu, z podkreśleniem, że siła rozumu nigdy nie zastąpi głębokiej wiary ojców, w czym utwierdza nie tylko miejscowy ksiądz, ale rząd demokratycznie wybrany. Tylko nie próbuj od księdza pożyczyć 1.000 zł, informując że oddasz na tamtym świecie, bo szybko zostaniesz przekonany, że nie wierzy ani w zmartwychwstanie, ani w tamten świat.

    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponieważ i ja nie wierzę, a rzekłbym, że nie wierzę BARDZIEJ, to i naciągać nie będę, bo nie chciałbym sam w swoich oczach na oszusta wyjść, a po wtóre nie chciałbym iżby moje dzieci miały dług jaki wobec onego dzieci:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. A czy jest coś w tej charakterystyce o tym kawałku sukna ciągniętego przez Polaków /nie tylko przez Radziwiłłów/ w różnych kierunkach? To znaczy każdy w swoim...?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sprawach krawieckich obawiam się, że Starowolski jeszcze się gorzej ode mnie na materyjach wyznaje:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Aż się wzruszyłem czytając ten tekst. Gdyby jeszcze istniał na świecie taki idealny naród
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy naród jest idealny, to znaczy każdy ma swojego piewcę jakiegoś, wieszcza, czy barda, z którym zawiera transakcji wiązanej, polegającej na tym, że najpierw ów wieszcz tenże naród opiewa jako właśnie ucieleśnienie cnót wszelakich, a potem naród poecie stawia za tą kampanię reklamową pomniki i czci pamięć...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Powinno być:
    "Naród to narowisty, skory do bitki, kłótliwy, arogancki, zadziorny, powierzchownie wyedukowany, w większości ignoranci. Zadufany w sobie, zapatrzony w swoich przodków martyrologię, ponoć religijny, ale uchowaj Boże być zależnym od ich miłosierdzia. W odwadze nierozważny, skłonny do nieprzemyślanych heroicznych czynów, a w głębi duszy tchórzliwy, podstępny. Kombinatorzy pierwszej wody, z lubością łamiący prawo i wszelkie ustalone zasady.
    Oburzający się, że wszystko to, co powyżej jest oszczerstwem i nieprawdą. Naród próżnej pychy."

    Czy wszystkie te cechy można zwalić tylko i wyłącznie na karby Historii?
    To mówiłam ja - Małgośka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paradoksalnie myślę, że można by, a nawet by i należało, choć nie tyle zwalić, co np. rozważyć jaki by ten wizerunek był, gdybyśmy byli przez Historię potraktowani inaczej: np. gdybyśmy jako całość byli protestantami lub prawosławnymi, albo też gdyby to u nas, a nie we Francyi ruszono na jakąś rodzimą Bastylii namiastkę...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. ...to, póki Waść jesteś "przy warsztacie", ubiegnę Notarię, bystrzejszą na wsze techniczne tu skuchy i uprzejmie doniosę, że z boku nie wpisują się "Ostatnie komentarze".
      Poza tym bardzo tu miło u Waści! :)))

      Usuń
    3. Wielcem temu rad, że tak to WMPani odczuwasz:) Próbowałżem tegoż gadżetu odświeżyć jako podług receptury ongi otrzymanej z temże samem efektem, tandem sądzę, że to jaka jest Bloggera turbacyja, nadziei pełnym, że chwilowa, bo ja już nie wiem, co więcej bym mógł w tejże kwestyi uczynić...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. szczur z loch ness17 maja 2016 17:32

    Jeśli brać pod uwagę taką lub inną cechę populacji, to zapewne okaże się, że ma ona rozkład krzywej Gaussa. W efekcie dla różnych cech otrzymamy zbiór przeróżnych wykresów, mniej lub bardziej się różniących. Fenomen Polski polega na tym, że 37,58% populacji cechuje krotkowzroczność, tak to najdelikatniej zdiagnozujmy, co wydaje się z punktu widzenia nauk medycznych cechą dominującą hehehehe :-)
    Kłaniam Waszmości z zaścianka
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Waść byś w uczciwym Towarzystwie i o porze jeszcze przyzwoitej lepiej o curvach nie rozpowiadał, bo czytać hadko...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Przepraszam za skojarzenie nietematyczne, ale po przeczytaniu komentarza Sz.P. Wachmistrza - nie potrafię się pohamować.
      Dama polskiego kryminału, H. Sekuła, wprowadza na scenę swej powieści kobietę poczciwą i uczciwą, która o jednej z sąsiadek parającej się przemytem złota w wiadomy sposób wyraża się per "wydalaczka".
      Cyniczny bohater puentuje ociekającą oburzeniem charakterystykę znaną mądrością:
      "Petunia non olet!"
      Na co ta że poczciwa niewiasta odpowiada:
      "Olet nie olet, a w petunii grzebać hadko!"

      Tematyczne też miałam, ale bardzo brzydkie :( więc się nie pochwalę.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. No bo przecie hadko:)) A i niepolitycznie...:)) Za nieboszczki Peerelki jeszcze dziecięcy niedzielny jaki program wyczekiwany przez Wachmistrzowica był zaraz po wojskowym tośmy czasem, nadto wcześnie przed ekranem usiadłszy, niejednego kwiatka wysłuchali czy zobaczyli. W mej memoryi zwłaszcza okopał się porucznik jeden, któremu gratulowano, że jego kompania czołgów i w tym roku strzelań ukończyła z pierwszą w dywizji lokatą, na co ów, napęczniały dumą, przecie skromny nad podziwienie, odparł: "Nobles obles!":)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. "Nobles obles" chyba grzebanie w petunii przebiło :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    5. Nie mnie sądzić...:) Aliści swego czasu Pani_Wachmistrzowego_Serca mnie gwałtem nieledwie ciągnęła bym jakiegoś tasiemca oglądał dla persony jednej, dziewuszki co nader zgrabnie wszystko ze wszystkim wymięszać umiała (podobne te dialogi pisała Maria Czubaszek) i perełki w jej wykonaniu o rzeczach, które się fizjologom nie śniły, lub o japonkach na oczach, powalały...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Witam.
    Pan Sł. Mrożek w swoich "Rysunkach" w dziale Historia umieścił dwa obrazki przedstawiające Polan. Niestety moje umiejętności nie sięgają tak daleko, by te rysunki pokazać, a nie znalazłam ich w necie.
    Pierwszy z nich przedstawia uśmiechniętych, jasnowłosych, schludnie ubranych ludzi: tańczących, głaszczących pieski, grających owieczce na lutni, dojących krówkę, puszczających latawce, grających w ping ponga, wąchających kwiatki, wygrzewających się na słoneczku.
    Napis w rogu brzmi:
    Wersja historyków rodzimych: Dawni Słowianie (Polanie) - cisi, łagodni i ogoleni.
    Drugi rysunek przedstawia troglodytów w poszarpanym odzieniu, z maczugami, przeważnie z wściekłymi uśmiechami, ciągnących za włosy kobiety (chyba swoje), kopiących pieska, goniących z dzidą ptaszka, grających na saksofonie, walących jeden drugiego lutnią w łeb, leżących z butelką przytkniętą do ust. Wszyscy oni są brodatymi, rozczochranymi brunetami.
    Komentarz brzmi:
    Wersja historyków obcych: Słowianie dawni, dzicy, niewychowani, zarośnięci.

    Można przychylać się do wersji historyków rodzimych albo obcych - jak kto woli.
    Ważne, by mieć dystans zarówno do swoich przymiotów jak i przywar.
    Ważne - by umieć szczycić się tym, co w nas pozytywne i próbować wypleniać to, co negatywne.

    Pozdrawiam :)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam te obrazki i mnie także one w swoim czasie zachwyciły celnością:) Najbardziej mnie zaś w tym kontekście bawią międzynarodowe komisje historyków uzgadniających podręczniki, czyli pokrótce negocjacje jednych nawiedzonych z drugimi o to, czyja wizja ma być BARDZIEJ oraz która MOJSZA ma być i TWOJSZĄ...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  14. "...sami raczej dać się oszukać, niż oszukać kogoś innego, są skłonni."

    Mo cóż, ja bym zinterpretował to w taki sposób, że Polak oszukuje głównie innych Polaków - i jest w tym, o dziwo, dobry, zważywszy, że Polaka teoretycznie powinno być trudniej oszukać.
    Co do reszty, brakuje mi tu podstawowej cechy narodowej Polaków: bezinteresownej nieżyczliwości i zawiści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podkreślił Nitager bezinteresowną nieżyczliwość i zawiść. Stan ten oddaje, moim zdaniem, dykteryjka następująca: Stwórca obchodził świat, chcąc zobaczyć jak się ma jego dzieło. W Anglii spotkał wieśniaka, który siedział i płakał nad swoim losem. Wyjawił, że on ma jedną owcę, a jego sąsiad ma 100, więc i on by chciał mieć tyle samo. I dostał. Podobnie było w Holandii, gdzie van Beveren biadolił, że de Vrij ma 100 krów, a on jedną chudzinę, więc dałby mu Stwórca siły, na powiększenie stada. Też dostał. Wreszcie Stwórca zawitał do Polski. Powitał go chłop u progu rozwalonej chałupy, w gumiakach, kufajce i ze sportem w ustach. Klął nasz rodak, że to niesprawiedliwe, wszak sąsiad przez miedzę ma niemal dwór i 100 świń. Prawnie i sprawiedliwie winno być tak, że sąsiad ma mieć rozwalającą się chałupę i jedną cherlawą świnię. Stwórca po wysłuchaniu tyrady, po prostu się rozpłakał. Detalicznie reprezentujemy stan, o którym powiadają : bij swój swego, niech się obcy boi.

      z wyrazami uszanowania

      Usuń
    2. Witam.

      Niemal wszystkim "scena balkonowa" kojarzy się z dramatem W.Szekspira "Romeo i Julia".
      Mnie od niejakiego czasu niestety już - nie.
      Pan M.Koterski jest twórcą rodzimej "sceny balkonowej", która świetnie obrazuje cechę przez Ciebie opisaną:
      https://www.youtube.com/watch?v=V2sedTLIRWU
      M.Koterski nie jest takim optymistą - powyższy stan uważa za permanentny.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Co, jednakowoż, (naj)większe ma znaczenie dla M. Koterskiego szczególnie(j)uważających...

      Usuń
    4. Prawdę rzekłszy, Nitagerze Drogi, mam doskonałe relacje z Eskimosami, z których nie znam żadnego, rewelacyjne z Aborygenami, podobnie mi odległymi, a najgorsze właśnie z własnymi rodakami, którzy co tu kryć: rozczarowywaliby mnie niemal na każdym kroku, gdybym kiedy uwierzył w ich wyidealizowane wizerunki...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Dykteryjka Bosmana Jegomości, jako i scena balkonowa w rzeczy samej biją celnie i bez znieczulenia... Lękam się jednak, że podobnie jak i kazania Skargi, mądre pisma Modrzewskiego czy Staszica, pozostaną jedynie dla potomności dowodem, żeśmy nie wszyscy może byli mali, zawistni i wredni...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)