05 listopada, 2013

O nienasyconem narodzie dziadów proszalnych i proweniencyi chałtur...

   Dla przyczyn pewnych, o których mi lepiej zmilczeć:), żem się czas jaki temu z Panią_Serca_Mego był kapkę powadził, za czym żem k'tej myśli przyszedł, że dla udobruchania Onej nie starczy leda jaki wiecheć i całunków tkliwych moc..:(
  Tedy westchnąwszy ciężko nad Fortuny meandrami żem się był zdeklarował w gotowości pójścia w obce kraje i przywleczenia krokodyla jakiego lubo inszego źwirza dzikiego, by go u stóp bogdance rzucić. Ofiara moja kwaśno nader przyjętą została, jakoż i wtóra, że wstążkę w Jej barwach upiąwszy na szyszaku, pójdę przez świat, by po turniejach rozlicznych chwałę i urodę Jej głosić, wszytkich coby przeciwnego mniemania byli na udeptanej ziemi, z Bożą pomocą, pokonując... Ano...przyszło k'temu żem zajadłości niewieściej nie docenił i jakom myślił, że się wykpię jakiej rzeki zawróceniem, lubo stajni Augiaszowych ochędożeniem, tom nawet nie dumał, jak srogim terminom mnie białogłowa moja poddać gotowa...:(((
  Owoż, by na łaskawsze spojrzenie zasłużyć ni mniej, ni więcej jeno przyszło automobila uruchomiwszy, pojechać ku hali ogromnej, towarami rozlicznemi naszpikowanej, gdziem podług listy sprawunki miał poczynić! Na nic się zdały błagania moje, by mi tak srogiej kary nie czyniono...:((( ...na nic pertraktacye misterne, by jeno kosz załadować, a już do kassy nie musieć stać:(((... Fortelu jeszczeć na mnie zażyto, jako to barszczu megoż ulubionego dane mi kosztować będzie jako ingrediencji k'niemu potrzebnych przywiezę...
  Tak więc, rad nierad, żem pobrnął do tej czeluści piekielnej, pełnej person niedomytych, pacholąt rozbrykanych, wózków ścieżki wszytkie taraszących i wrzasków z megafonu muzykę imitujących. Do tej otchłani, gdzie dzierlatki jakie sepleniące wtykać mi będą jakie cztery puszki mi niepotrzebne za cenę trzech zbytecznych; gdzie nie opedzić się człekowi od jakowych promocyi, podług których padlinę jaką, widno już świeżej żadną miarą udawać nie mogącej..."niemal darmo" dawać mi będą...:(((
  Aleć cóż było czynić? Pojechałem i ja na Golgotę moją... żem w horrorach nie gustujący, to i większą część onej wyprawy zmilczę i pisać nie będę jakem z kwadrans trudził siebie i inszych wyrozumieć probując, czem się jeden proszek ode drugiego odróżnia...:(((; jakiem męki przechodził odcyfrować probując za ileż to dni, tego co kupić zamierzam nawet i psi się nie chwycą... dość, żem na koniec do automobilu z koszem po brzegi napełnionem, a sakiewką pustą przybył.
   I tu mnie czekać, bodaj największa dnia tego niespodzianka czekała... Mąż jeden bezdomny, com go już parę razy był na tem parkingu spotykał, ku mnie się pokwapił o pożywienie prosząc...
   Tum Czytelnikowi miłemu winien osobne mego do ludzi owych, potocznie menelami (łac. - vir menelis:) zwanych odnoszenie przedstawić. Jako z takich sprawunków wychodzę, tom po większej częsci w takiej ku bliźnim przyjaźni, że komu życie miłe, lepiej czyni z drogi mi schodząc, co się takoż i onych bezdomnych tyczy. Jako mnie gdzie za inszą okazyją ucapią, gdym humoru spolegliwszego, zdarza się, a i owszem że pomnąc, jako za inszym losu odmienieniem sam bym może po ludziach kwapił się wsparcia szukać, że tam grosz jaki takiemu, czy inszemu rzucę, nigdyż jednak takiemu, co pjany, luboż ani wątpliwości jednej, że za chwilę za moje pić będzie... Tutaj już taki niejaki nadto dłużej potrudzić się musi, by kamienne serce moje zmiękczyć. Przyznam, żem nader podatny na koncepta wymyślne...exemplum jeden z sąsiadów moich, z lat mnogich już gatunku vir menelis klasyk, niechybny autoritatis  w dziedzinie porównawczej win owocowych, co mię lat temu już z dziesiatek będzie jako raz pierwszy zaczepił, cale grzeczno pytając, zalibym nie miał co przeciw, by ów z kompanionami zdrowie moje wypił. Żem zawżdy o zdrowie swoje staranie miał, tedym konceptowi przyklasnął, aleć sie pokazało, że tu trudność niejaka się ujawniła, a takaż mianowicie, że gentlemani owi chwilowo płynność finansową utraciwszy nie byli zdolni do inwestycji niezbędnej, by ów toast spełnić... Pojmując zatem mą rolę, żem dokonał owej inwestycji niezbędnej, koncept zaczepki doceniając... przez lata mnogie wieleż dysput między nami było, gdziem przymuszał sąsiada do konceptu wysilenia, by darmo jednak owej fundy nie czynić, aż na koniec wyznał mi on, że relacye nasze postrzegać począł jako mecenat swoisty. Jakem się objaśnień domagał, tom posłyszął, że dawni mecenasi po prawdzie artystów i wspomagali, aleć przecie nie darmo, jeno za jaki sztuki kęs, czy to konterfekt, czy rymów parę...takoż i ja datek na kufel jaki wręczając, że przecie onej dysputy zawżdym wymagał, mam to sobie za zasługę poczytać, że mózgowie sąsiada (w tem przypadku = artysty:))) nadal sprawnem utrzymuję:))...
   Męża spotkanego wracając, że znam, jużem prawił i ten ci nieborak już parę razy mię nagabując, przy czem nigdy o grosz, za to zawżdy jeno jadłem się kontentując...osobliwego mego zaufania dostąpił, a ninie dla fantazji jakiej niepojętej, żem okrom spyży takoż i po ekstrakt chmielowy był sięgnał, by mu go wręczyć, by i on miał jakie ukontentowanie z produkcji browarów naszych... Jakież moje zdziwienie przeogromne, gdym posłyszał, że dziękować dziękuje, ale nie weźmie, bo już miał był  z tem w życiu frasunków moc i wie że jak zacznie, tak już się nie wyrwie...a niezadług spotkanie ważne za pracą ma mieć, to i ryzykować nie myśli. I przyznam, że mąż ów dawno już był odszedł, zaczem jam, osłupiały wróconą mi wiarą w moce w menelach drzymiące, był się wreszcie ku domostwu wyzbierał zdarzenia zgoła inszego spominając, a i w niejakiej koincydencji będącego do dawniejszych tradycyj naszych względem dziadów zadusznych...
   Owoż  spomnianego sąsiada żem ongi ujrzał, jako ów się między automobilami krzątał, służby swe coraz to inszym polecając względem wózków po zakupach odprowadzeniu, w czem onego staranie nie o ordynek jaki pod marketem, a o owe monety w wózkach tkwiące, które za zwrotem wózka onemu przypadną... Ano i zdarzyło, żem dojrzał jako ów inszego jeszcze znajomka mego zdybał, ów zaś w jakiem niezwyczajnie dobrym będąc humorze, obdarował menelika i ponad miarę może. Ażem się po jagodach sam wyszczypał, zali nie śnię ja, że ów z zakupów własnych, a to bułek dobywa, a to kiełbasy, a to piwa sześciopak, zaczem jeszcze i groszem sąsiada mego wspomógł...
   Oczu przetarłszy, nie zdzierżyłem i jako ten ze zdobyczą swą gdzie przepadł, podszedłem i ja, znajomka pozdrawiając, nie przecie nadzieją kierowany, że i mnie co skapnie, jeno by ów mi przyczynę wyłożył tej niezwyczajnej hojności swojej, co przecie jak go z dawna znam, żem dopotąd u niego tej cechy nie dojrzał... ów zaś mię ze śmiechem tłomaczy, że na loteryi wygrał, a że nie milijony, jeno złotych nawet i nie sto, to i uznawszy, że łatwo przyszło, tedy łatwo niech i precz idzie, umyślił był, by tego rozdać wszytkiego, co też był i uczynił...
   Zadumałżem się ja nad tem, aleć nie nadto długo, bo to łacno sobie mózg spsować, jako człek czynnościom tak ciężkim nienawykły i byłbym rzeczy ze szczętem przepomniał, gdybyż za mojem napowrotnem wyjściem się i mnie ów sąsiad nie napatoczył... Wszelkie jego zwyczajne supliki żem przerwał, aluzyją czyniąc, że się chyba dość już na dziś obdarowanem czuje, co ów przeczyć początkiem probował, tedym zdarzenia sprzed godziny mu w oczy przypomniał, na coż ów mię począł na plewy brać, że to onemu darczyńcy się rzkomo wózek przewrócił i jeno to dawał co zbite, czy zdeptane... Alteracyja mną na łgarstwo owo zatrzęsła i tak by trzęsła jeszcze i długo, aliści za zajechaniem w dom we śmiech się obróciła, bom spomniał że tej rzeczy już i antecessores naszy znali, czego exemplum ninie przewołam, a to za "Silva rerum" Xiędza Karola Żery*, franciszkanina drohiczyńskiego z ośmnastego wieku, któren szlachcica pewnego pobożnego opisawszy, jako ów na dzień Zaduszny tęgiego wyprawił dziadom proszalnym obiadu, a okrom tego, że ów był i obfity, a i trzydniowy, to na ostatek ów jeszcze udarował wszytkich hojnie chlebem, mąką i okrasą, a jeszczeć przy tem dał i krowę...
   "Jeden z sąsiadów widząc to, rzecze: Choćbyś waszmość miodem ich wysmarował, to jeszcze powiedzą, że mieli wszystkiego zamało. Jakoż spotkawszy dziadów wywożących ładownym wozem zaduszne leguminy** i prowadzących ową krowę, pyta, czy mieli dość wszystkiego?
- Mieliśmy - odpowiadają dziadowie - chautury*** niezgorsze, ino krowę wybrano nam jałową: "A tak miał racyę ten szlachcic drugi, że nienasyconym i najchciwszym jest naród dziadów." 
__________________________
* Ów też i w swej "Torbie śmiechu" zapisał arcycennej perełki, a to piosnki ówcześnej dziadowskiej:
   Gdzie chautury, tam ja dziad,
   Gdzie wesele, tam ja swat,
   A gdzie chrzciny, tam ja kum,
   A gdzie piją, tam ja czum.
    Hej czum,  czum, czum!
    Hej czum, czum!
    But o but, noga o nogę,
    podkówkami krzeszę podłogę." 
co nawiasem, jeśli prawdziwe, nie najgorzej o stanie dziadowskim świadczy, skoroć onego i na buty i na podkówki do nich stać było...:))
** dziś za leguminę, choć i to słówka niebawem zaniknie pewnie, pojmujem już jeno pewien deser szczególny, dawniej jednak miano pod tem słowem pożywienie wszelkie z roślin ogrodowych, których można było zbierać ręką, bez sierpa pomocy, takoż sypkie jako kasze, mąki etc. Najwięcej zatem pod leguminami rozumieć należy wszelkich kasz, grochów, bobów i soczewic, z czego poprzez ową kaszkę na słodko warzoną przeszło to i do naszego dzisiejszego (czy już wczorajszego?) znaczenia...
*** chauturami zwano uczty na cześć i za dusze zmarłych, co nawiasem mię intryguje od lat, jakżeby to było, gdyby Mickiewicz swegoż poematu "Chauturami" nazwał, nie zaś "Dziadami"... Znalibyśmy i dziś chałtur powszednich naszych?:)


39 komentarzy:

  1. Błędny rycerz na wałachu - to do pierwszej części opowieści. Co do dziadostwa, to ruszam szukać adresów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I czegóż tu wydrwiwać? I spokój był w domu, a i chłop miał zajęcie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Kneź całkiem okrutny, a nawet bardziej! :)6 listopada 2013 17:40

      Ależ nie drwię, jeno wykazywam zrozumienie. :P

      Usuń
    3. Skoro tak Waść to postrzegasz...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Oj, w rzeczy samej chudziuśka i cieniuśka, a czegokolwiek byśmy w tejże nie podjęli materyjej skończy się żałośnie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. haha ile to pożytku z wyprawy na Golgotę, dla nas przede wszystkim, nie przepuszczę, niech i inni mają uciechę z czytania, wklejam link na fb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no pięknie, wkleiłaś Klarko a ja wsiąkłam. Kto tak pięknie jeszcze potrafi pisać? Mnie normalnie czasu nie wystarczy, żeby te wszystkie swoje ulubione blogi ogarnąć, a teraz jeszcze jeden :-) Wachmistrzu, czapki z głów. Albo mogę powiedzieć że wymiatasz :-) Poczytam sobie wstecznie i mój zachwyt pewnie jeszcze wzrośnie.

      Usuń
    2. Nie wiem,zali dobrze miarkuję, cóż to jest owo fb, choć ja bym pewnie EB wolał...:) Tuszę, że z tego jakiej nie będzie większej szkody nikomu:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Powitać zatem przede wszytkiem niechaj mi honor będzie w progach mych nikczemnie skromnych:) Nadtoś WMPani łaskawa dla pisaniny mej mizernej, aliści nie skrywam, żem temi słowami nader mile połechtany... no bo któż z nas nie jest od odrobiny próżności wolnym?:) Zdrowie WMPani!
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Dziękuję za miłe powitanie, niewątpliwie będę regularnie gościć w Waści progach. Jestem szczerze zachwycona i ścielę się do stóp :-D

      Usuń
    5. Przyjemność cała po mojej jest stronie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. no znakomite! aleś sie dowiedział dużo przy okazji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo też i człek całe życie się uczy...:) A złośliwcy dodają, że i tak głupim pomiera...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. I u mnie też takowych dziadów nie brakuje, nie tylko pod tymi wielkimi halami ale i mniejszymi też...
    I tak sobie myślę, że każdy z nich ma swoje rewiry i nie może być, aby inny na nie swoją ziemię ruszył, bo to grozi jaką wojną chyba :) Zresztą teraz to tyle jest tych przeogromnych hal, że każdemu z nich miejsca przy niej nie zabraknie.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością to są jakie rewiry, jakie przepychanki o to, kto lepsze, kto gorsze... W daniejszych czasach sprawy te jakie sekretne regulowały bractwa, czasem i z jakim osławionym królem żebraków na czele, co w tem wszytkiem jakiego ordynku pilnował...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Toż to prawie mafia :)
      "Dawni król nie siod naprzód do obiadu,
      nie posadziwszy koło siebie dziada.
      A teraz dziadów gonią po ulicy
      dziandary grzesznicy"...

      Pozdrowionka.

      Usuń
  6. Tak mniemam, że ci, którzy zachłanni są, to dziady proszalne zawodowo, a ten, który i odmówić potrafi, tylko tymczasowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i tak być... Choć ja wierzyć wolę, że to jednak jakie autokrytycyzmu resztki wodzy popuścić nie dozwoliły...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Krokodyl się nie podobał? Może trzeba go było w postaci torebki dostarczyć? :)
    Mnie kiedyś spotkał taki proszący urzędujący w pociągu. Dawno to było, jechałam akurat do domu. Proszalnik wszedł do przedziału i zaczął przemówienie. Na to mu powiedziałam, że jestem studentką, do domu jadę na weekend, a tam już z miesiąc nie byłam. Pokiwał głową ze zrozumieniem: "A to przepraszam". I poszedł. :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czeguś nie za bardzo się widział, aniśmy nawet kwestyi nie sięgnęli, czy by miał żywym być, czy przeciwnie... Mnie się zdarzyło insze zdarzenie i też w pociągu, gdziem zadrzymał sam w przedziale będąc i gdy ów mię za ramię pociągnął, budząc się przekonany byłem, że to konduktor i sięgałem do kieszeni po bilet. Ów znów, widząc, że w kieszeni grzebię, czekał cierpliwie, mniemając zapewne, że za jakim groszem... A ja, półprzytomny, podałem mu bilet nareście i nawet nie wiem, jakem zasnął znowu. Ów jednak z tem biletem mojem gdzieś przepadł, bo jak konduktor przyszedł prawdziwy, tom go nigdzie nie miał i tyleż było mego szczęścia, że konduktor arcydobrze pomnił, jakem zziajany a spóźniony w drzwi skakał i od nich mu prosto prawił, że biletu nie mam i by mi go w te pędy pisał...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Vulpian de Noulancourt5 listopada 2013 19:38

    A to nie lepiej z ręki małżonki jeść? Życie wówczas może i nudniejsze, ale przecież mniej nerwowe.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ot, najsłuszniejsza riposta:)))))))) Pokłony, ukłony.

      Usuń
    2. Vulpianie, toż to o godność idzie!:) A po prawdzie to wolałbym z dzióbków... I to wzajem:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Jeezuńku, umrę tu zaraz z radości :-)))) o karpia mordowaniu sobie poczytałam.... to się dobrze nie skończy, jakaś choroba niezbyt ciężka by mi się przydała, inaczej przyjdzie mi niespać chyba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadziei pełnym, że do takich ostateczności jak umieranie z jakiejkolwiek przyczyny, to tu jednak nie dojdzie:) A że ja tu już lat ładnych parę przyjaciół swemi wypocinami męczę i nie zanosi się, bym miał przestać, to i desperować nie ma czemu; najwyżej się tej lektury na jakie kolejne rozłoży miesięce, czy lata, z czego - nie kryję - wielce kontent byłbym...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Bywa i tak, iż dziad proszalny okołogalerniany przemówi językiem tak pięknie literackim, iż grzechem byłoby złotóweczki z wózka odmówić... Alibo też dziad parkingowy, gotów pierś cherlawą w obronie karocy naszej nadstawić! No i jak mu tejże monety nie sprezentować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tych drugich to więcej mam w podejrzeniu, że sami tych karoc są zagrożeniem największem... Luboż ich kompanioni...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. No więc, zbiegiem przypadków, piszę do Waści z owego Drohiczyna i nie zaprzeczę, że stwierdzam i potwierdzam dziadostwo :-( Niedługo domy przyjdzie im pewnie burzyć, bo wszędzie gdzie się tylko dało marketów nabudowali, co nawet śmiesznie wygląda, o czym śpiesze donieść.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy dziadostwo drohiczyńskie jest czem szczególnem na tle ogólnego dziadostwa narodowego?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Jako że miejscowość, w której mieszkam nie za duża jest, tako też dziadów proszalnych u nas niewielu a dokładnie dwóch...i na dodatek bracia rodzeni. Tak się składa, że niegdyś byli oni bliskimi sąsiadami Teściów śp. a obecnie są naszymi. Kiedy wychodzę z marketu, a któryś z nich akurat pełni służbę(nigdy razem), to zawsze się na owo sąsiedztwo powołują, dodając szybko, iż Teść przyzwoitym nad wyraz człowiekiem był, a Teściowa anioł nie kobieta. W dalszej kolejności przymioty małżonka mego padają i w tym momencie z reguły kapituluję, bo jakże tu oprzeć się takiej argumentacji:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż...obrotność w gębie jedynym tak naprawdę dziadów proszalnych orężem, to i wyćwiczyli się w tem do mistrzostwa:)) Niejeden marketingowiec dzisiejszy powinien się od nich uczyć...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. co do Golgoty- ja w takim przybytku wytrzymuję 15 minut, więc jeśli już to:1. biegusiem,2.z karteczką, 3.samotnie - wtedy można be większych uszczerbków na zdrowiu ;)

    a co do pogderanki - świetna - uśmiałem się serdecznie najpierw sam a potem w chórze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z myślą o nieszczęśnikach podobnych żem ongi experiencyje swoje w summariuszu, cokolwiek nadto śmiele poradnikiem nazwanym zawarł był i ninie na Kneziowisku upublicznić sobie pozwolił:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  14. Nie od dzisiaj myszlę, że mam w sobie jaki pierwiastek niewieści, bowiem przechadzki w takich miejscach nijak mię nie nużą. Jeśli nadto znajdzie się tam jaka półeczka z książkami luboż płytami, tedy już zupełnie uśmiech od ucha do ucha :)

    Odnośnie owej zwady z Damą swoją - cosi mi mówi, iże było to nieco więcej niźli kapkę, skoro taki warunek względem obiadu ulubionego postawiła... Jednakowoż mam nadzieję, że zgoda już między Waćpaństwo wróciła.

    Co się tyczy dziadów rzeknę tyle - Wasza Miłość jesteś personą extraordynaryjną, tedy sam podobnych ludzi, z fantazją i pomyślunkiem, ku sobie przyciągasz :) A opisani panowie bez wątpienia fantazyję posiadali :o)

    Kłaniam nisko, po samo kolanisko!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać Waszmości za tak dobre o mej personie mniemanie, choć zda mi się ona nad wyrost...:) Nie podejmę się ja rozstrzygać, zali jaki pierwiastek niewieści o tem by rozstrzygać miał, bo wiedzy w tejże materyjej nadto skąpo... Co najwyżej ośmielę się na tyle jeno generalizować, żem nie napotkał niewiasty, której by sprawunki obmierzłemi były, zasię mężów takich moc...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  15. Cudowny wpis. Bardzo sobie cenię historyczne wpisy Waszmości, ale teraz widzę, że i współczesne są tak dobre jak polędwiczki cesarzowej w Monarchii (przy czym tańsze znacznie ;)).
    Z anegdot dziadowskich: będąc jeszcze w mocy katolickiego kościoła przyklękam sobie u Franciszkanów w Krakowie i słyszę nagle ochrypły szept "Panienka też wędkuje?". Pan Menel poinformowawszy się, że nie robię mu jednak konkurencji wdał się ze mną w dłuższą rozmowę. Na moje pytanie, czy korzysta z łaźni i obiadów oferowanych przez różne ośrodki pomocy popatrzył na mnie jak na menela i stwierdził, że on to nie po to zbiera pieniądze, żeby się byle gdzie kąpac i żeby go wyganiali spod prysznica po 5 minutach, tylko sobie idzie do porządnej sauny jak człowiek i do normalnej restauracji albo baru przynajmniej, a nie jak jakaś łachudra ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z polędwiczkami, przyznaję, dopotąd nie rywalizowałem...:)) Dobrze, że nie z tortem Sachera, choć ten, mojem skromnem zdaniem, wielce jest przereklamowanem...No to widzę, żeś Waćpanna (tuszę, żem stanowi nie uchybił?:) ze swoistym arystokratą miała okoliczność:) Spomniał mi się za tąż sposobnością pewien konspirator z czasów okupacji, co meldunków od podkomendnych wywiadowców zbierał wystając na pewnej ulicy i ślepego żebraka udając, do kapelusza zbierał datki, a czasem i monety zawinięte w karteczki. No i razu pewnego się zapomniał przebrać, gdy na obiad szedł do swej ulubionej restauracyi, gdzie go nie poznano i cokolwiek brutalnie spuszczono ze schodów...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)