Wspaniały głos Jacka W., świetny tekst, muzyka, od której ciarki mi po plecach chodzą.... Nie słyszałam tego nigdy i bardzo dziękuję za zamieszczenie - zaraz do mojej "biblioteki" trafi. :)
Ad meritum... Cóż tu rzec... "dokąd żyje człowiek, żyje nadzieja"... nie umiemy pozbyć się jej, dokąd zdrowi na umyśle jesteśmy. Choroba, jaką jest depresja, kiedy człowieka nadziei pozbawia, widać, co się z nim dzieje.. Tak jesteśmy skonstruowani, na szczęście lub nie, że ona zawsze nam towarzyszy i po momentach załamania zmusza by głowę podnieść i znowu patrzeć w przyszłość...
A nie! Co jest do qrvy nędzy? Dlaczego my nie możemy być zwykłym, przewidywalnym narodem tylko musimy się dawać manipulować różnym hochsztaplerom? Już od czasów Henryka Walezego dawaliśmy się dymać różnym farmazonom którzy obiecywali nam gruszki na wierzbie.. I CO? I JAJCO. Minęło 500 lat i ciągle to samo!
Nil desperandum!:) Pojmuję, że mając za punkt odniesienia jedynie dzień wczorajszy trudno rzecz uznać za do przodu krok... Ale jeśli popatrzyć przez pryzmat nieznanego w dziejach naszych siedemdziesięcioletniego pokoju, tudzież nienotowanego nigdy przedtem poziomu rozwoju kraju i nas każdego z osobna, bezpieczeństwa wkoło i dziesiątków jeszcze cyrkumstancyj inszych, których i wyliczać ciężko, to bynajmniej nie uważam, iżbyśmy tak bardzo mięli za co głowy posypywać popiołem... A że nas czasem ten czy ów uwiedzi i omami obietnicami ponad zwyczajną ludzką miarę? Cóż... errare humanum est... I do żadnej konkretnej nacji nie jest to proverbium przypisane bardziej niż do inszych... Wielkorządca, co Italią chyba z dekadę władał lepszy? Albo cymbały francuskie? Kłaniam nisko:)
Quam non?.... Polonia est omnis divisa in partes tres, quarum unam incolunt Platformae, aliam Pisovani, tertiam qui ipsorum lingua Independenti, nostra Cucizii appellantur. Hi omnes lingua, religiae, legibus inter se differunt. Pisovani ab Platformanis Vistula flumen dividit. Horum omnium fortissimi sunt Pisovani, propterea quod a cultu atque humanitate provinciae longissime absunt, minimeque ad eos mercatores saepe commeant atque ea quae ad effeminandos animos pertinent important, proximique sunt Platformanis, qui trans Vistulae incolunt, quibuscum continenter bellum gerunt...
Cny Wachmistrzu! Jestem pod wrażeniem pięknej mowy Cycerona i Cezara w Twym wykonaniu. Zwłaszcza "Tertia parte Cucizii appellantur" powaliła mnie na kolana!
Moje gratulacje wykorzystania znajomości "De bello Gallico" i lingua latina w ogólności!
Kneziu: ave - wiadomo: mnie...:)) Salutant w tej sytuacji wydaje się być oczywiste, natomiast zamiast morituri wolałbym dare pecuniam... takoż mnie, ma się rozumieć:) Kłaniam nisko:)
Cóż, Miła Talko: pieniądze może i szczęścia nie dają, ale w mercedesie cierpi się o wiele wygodniej... Że już nie wspomnę o tem, że można lepsze trunki pijać:) Kłaniam nisko:)
Otóż to! :-))) A w dodatku: nemo sapientiam paupertate damnavit (Ale poleciałam z tą mądrością... Mądrości może i nikt nie skazał, ale głupotę? Przynajmniej wiem, dlaczego jestem taka biedna, hłehłe) http://www.kmt.uksw.edu.pl/media/pdf/kmt_2011_6_bezspadow_budzanowska_1.pdf
Cóż, ja z kolei wiem, że gdybym był filozofem z pozycją i majątkiem Seneki, to bym ludzi nie wkurzał, nauczając ich jak mają godnie żyć...:) Kłaniam nisko:)
Narody bogatsze mogą sobie na różne eksperymenta polityczne pozwalać, jeśli tylko ich eksperymentalna władza za ekonomii naprawianie się nie bierze. Narody uboższe powinny pilnie patrzeć, żeby energii i czasu nie tracić na błaznów, którzy pragną swoje wizje ziszczać. Dla tych uboższych każdy rok zmarnowany liczy się po wielokroć. Cóż jednak począć, kiedy do głosu dopuszcza się głupią większość. Od dawna twierdzę, że konieczne jest wprowadzenie jakiegoś cenzusu w sprawach wyborczych. Pozdrawiam
Wiem i pamiętam, za sposobnością każdą samemu tej myśli upowszechniając... Podobnie jak i Waszmościnej wtórej, pryncypalnej... o ostracyzmu przywróceniu... Kłaniam nisko:)
O wiele pamiętam myśl Vulpianową, cenzus być miał bodajże podatkowy, luboż być kombinacją płaconego podatku i wykształcenia... Ja zaś, czem dłużej rozmyślam o tem, bym kilku barier nałożył, dozwalając obywatelom wybierać dla się najkorzystniejszego, w tem bowiem mniemaniu, że jeśli głosować pragnie i przekroczenie cenzusu onemu jest ważkiem, znak, że mu dobro Rzplitej na sercu leży i nie lza onemu prawa do wotowania o tem odbierać... Myśl Vulpianowa najwięcej, zda się, szła po temu, by niepłacący podatku tutaj emigranty, nie decydowały o tem, wieleż go płacić i na co obracać będziemy... Kłaniam nisko:)
A gdyby tak powrócić do pomysłu Kanta? Immanuel Kant w roku 1797 w swojej pracy pt. "Metafizyka moralności" stwierdza, że Obywatelem Państwa posiadającym pełnię praw może być tylko człowiek posiadający trzy atrybuty: wolność, równość i samodzielność. Właśnie samodzielność wyraża się w tym, "że obywatel zawdzięcza swój byt i trwanie najwyraźniej nie samowoli któregoś ze współziomków, ale własnym prawom i siłom życiowym". Kant nazywa go "obywatelem czynnym". "Obywatelem biernym" Kant nazywa "każdego człowieka niezdolnego wieść życia na własny rachunek", jako przykłady podaje: czeladników, nauczycieli, kobiety, młodzież. Prawa wyborcze mają tylko i wyłącznie "obywatele czynni". "Owo uzależnienie od cudzej woli i powstające z tego tytułu nierówności nie kłócą się wszak z wolnością i równością tych samych osób jako istot ludzkich, które tworzą razem ze wszystkimi innymi jeden lud". Patrząc na głosowania Polaków, to nie wiem, czy to nie byłby dobry pomysł. Prawa wyborcze tylko dla obywateli czynnych.
A nie ma za co! Jakby co to jeszcze mógłbym zaproponować odebranie prawa wyborczego innym. Jeżeli można się tego domagać od obywateli na emigracji, to jeszcze np. warto by też zabrać chociażby dziadkom, babciom, bezdzietnym, wielodzietnym i transwestytom. Ale najważniejsze, żeby zgadzało się nakrycie głowy, z aktualnie obowiązującym trendem.
Co się tyczy Kanta, to ja sobie poszukam bezpiecznego schronienia na ten czas kiedy będziesz tę zasadę wykładał dzisiejszym niewiastom i nauczycielom...:) A jak już się zgodzą, to możemy przejść dalej... Ale idąc za tą myślą dziś i rozumiejąc, że wykluczamy wszystkich, których głos miałby zależeć od kogoś, kto ich utrzymuje, lub tylko im płaci, to po zgrabnym wyrzuceniu wszystkich zatrudnionych w budżetówce, a potem właściwie wszystkich, co nie pracują sami na własny rachunek, kto nam zostanie? Kłaniam nisko:)
Kneziu, to już demagogią trąci... i to chyba dość mocno :) Jeżeli uważasz, że człowiek mieszkający od ćwierćwiecza w Chicago i ledwo jeszcze mówiący w moim... przepraszam: w Waszym języku...:) i tam płacący podatki, ma mieć wpływ na to, jak Ty będziesz żył, jakie podatki (Jego nie dotyczące) i jakie obowiązki (Jego nie dotyczące) Ciebie obciążać będą, to czemu się chcesz ograniczać tylko do ludzi przypadkowo związanych pochodzeniem z tym samym krajem? To już może od razu niech nam o tem rozstrzyga ichni Kongres, czy insza Izba Gmin... Kłaniam nisko:)
Kneziu, postąpiłbym dokładnie odwrotnie: podziękował za lata "wspólnej" pracy dla Polski i zaproponował, że ci z nich, którzy będą gotowi do płacenia (oprócz swoich, w kraju, w któym przebywają) podatków od swoich dochodów także dla Rzeczpospolitej i według obowiązujących w niej stawek, w nagrodę będą mieli utrzymane prawa wyborcze... Obaczysz, że się natenczas z całej chętnych nas dziś uszczęśliwiać gromady, może jeden zostanie, na którego i tak baczyć będą, niczem na waryjata... Kłaniam nisko:)
Na tych kilkaset tysięcy uprawnionych do głosowania zagłosowało może z 1500 osób (nawet nie sprawdzam), więc problem jest naprawdę niewielki w skali kraju. Pozwolę sobie jednakowoż nadmienić, że do zmiany tej sytuacji potrzebne by było wprowadzenie dość radykalnych zmian prawa i zasad wyborczych. Jednocześnie pozwolę sobie przypomnieć, że historycznie emigracja wielokrotnie odegrała znaczącą rolę w naszych dziejach i samo zmienienie miejsca pobytu nie ma wpływu na nasze prawa obywatelskie. :) Co do cenzusu wiekowego, to ośmielam się zwrócić uwagę, że to ironia była i żart, podobnie jak i z nakryciem głowy.
Kneziu! 1. Za granicą oddano 158.499 głosów ważnych i 2.250 nieważnych. Razem daje to 160.749 głosów. A ponieważ w ogóle oddano głosów 16.993.169, więc głosy zagraniczne to 0,95% wszystkich. Tam, gdzie zwycięzca przeważa o 1,1% taka ilość głosów zaczyna się liczyć w całościowych rozważaniach. 2. Nie trzeba diametralnie zmieniać prawa. Wystarczy nie organizować punktów wyborczych za granicą. Kto jest patriotą, niech przyjeżdża do kraju. Ci z Jackowa niejeden raz zobaczyliby stary kraj po wielu latach i może zastanowiliby się, co znaczą słowa, że jest on "w ruinie". Pozdrawiam
Zdaje się, że z grubsza chodziło mi o wynik w Chicago, co udostępniała Klarka. Tak czy inaczej nie ma możliwości ograniczenia praw wyborczych obywatelom, którzy ich się nie zbyli zgodnie z własną wola i prawem, lub których ich nie pozbawiono. Trudno. Gdy jest się obywatelem tego kraju, to ma się prawo głosować, bez względu na miejsce pobytu. A ograniczenie punktów wyborczych zdaje się że miało właśnie miejsce, bo były zdaje się głosy protestu w tej sprawie.
Kneziu! 1. Wyjechali dobrowolnie, więc się ich zbyli. Prawo do głosowania powinni mieć jedynie ci obywatele, którzy przynajmniej od dwóch lat przebywają na terenie kraju i płacą w nim podatki. 2. Każde prawo można zmienić. Pozdrawiam
Vulpian w zasadzie za mnie responsu uczynił, dodatkiem wielekroć ściślejszego i matematycznie precyzyjnego, jako to u Niego zwyczajnie:) Ja dodam, że diagnozuję zło, kwestia wyboru drogi naprawienia pozostaje otwartą, choć znów bym się tu z Vulpianem nie zgodził, że starczy punktów wyborczych nie czynić... Coś się kolwiek w polityce odmieni, przyjdzie rząd, co właśnie w emigrantach będzie się czuł poparciem bogaty i z punktu tego odmieni, bo będzie tego uczynić nader łacno... Przy tem byłby i kłopot technicznej natury, bo mamy i dziś marynarzy po świecie pływających, żołnierzów po misjach rozsianych, przeróżnych fachowców na kontraktach czy delegacjach, którym uniemożliwić skorzystanie z przysługującego prawa byłoby niegodziwością... Tu potrzebna jest decyzja natury może nawet i konstytucyjnej, jeśli ordynacja wyborcza za mało, ale trzeba to raz wreszcie powiedzieć jasno: jakie by nie były dawniejszych emigracyj zasługi, za które im chwała, od z górą ćwierćwiecza nikt z rodaków z tego kraju nie wyjeżdża z politycznych powodów, czy z tęsknoty za wolnością... Wyjeżdżają ci, którzy z takich czy innych, częstokroć wielce dramatycznych powodów, widzą swój los i dobry byt na obczyźnie lepszym od tego, co ich w kraju czeka. Jakiekolwiek by za tem nie stały osobiste tragedie, wyjeżdżając, pokazują dowodnie, że insze są ich, niźli kraju los przyszły, priorytety... Za cóż zatem mamy ich nagradzać utrzymując onych prawo do NASZEGO życia urządzania, na które się owi już dawno wypięli? Kłaniam nisko:)
Zmieni się prawo, to i sytuacja. Na razie takiej możliwości nie ma i raczej nie będzie. Właśnie z tego powodu, ze swego czasu ta emigracja polityczna była i może być w przyszłości, co po prawdzie wcale nie jest taką niepewna perspektywą.
Sam wielokrotnie żeś na jakieś inne bzdurne, Twoim zdaniem pomstował przepisy, to wiesz doskonale, jak wiele rzeczy by naprawy wymagało... A ta jest tylko jedną z wielu i jak kiedyś bym się zgodził, że była to swoista nagroda dla emigracji za jej rolę polityczną (pytanie jeszcze, czy tak naprawdę chciana), tak dziś jest archaicznym przeżytkiem i jakiekolwiek by były nasze dalsze losy, to nie sądzę, by w dającej się przewidzieć przyszłości, nastał u nas ustrój, wymagający przeciwwagi głosów emigracji... Zresztą, jeśli nastanie, to im te głosy odbierze jedną z pierwszych decyzji swoich... Kłaniam nisko:)
Pewnie, ale gdy w grę wchodzą prawa podstawowe, to trzeba być raczej ostrożnym i nie szaleć - owszem można regulacje zmieniać, ale to nie na łapu capu.
Jestem gotów nawet poddać ten koncept pod referendum ogólnonarodowe... nawet i z prawem emigrantów, by sobie po raz ostatni zagłosowali:)) Kłaniam nisko:)
:) ... Nawiasem byłbym wielce ciekaw rezultatów takiego referendum właśnie wśród emigrantów. Bo na logikę, że właśnie rzecz ich dotyczy, powinni do tych lokali wyborczych walić drzwiami i oknami setkami tysięcy, jeśli nie milionami, by tego przywileju obronić... A dziwniem pewny, że poszłaby znów garstka (relatywnie w proporcji do tego, co się jako emigrację rachuje), dowodnie wykazując, gdzie ma wszelkie sprawy ojczyzny dotyczące... Kłaniam nisko:)
I chyba Cie znowu nie zaskoczę gdy się z Tobą zgodzę? Zapewne by tak było. Jednak pozbawianie obywateli ich praw ot tak sobie, na drodze zwykłej ustawy, uchwalanej przez parlament, uważam za rzecz niesłychanie niebezpieczną i złą. W powszechnym referendum, ustalającym warunki głosowania dla emigrantów (nie pozbawiających) można by to prawo zmienić. Jednak zauważ jakich mamy polityków i co by z tego mogło wyniknąć! Nie sądzę, żebyś im na tyle ufał, żeby w ręce posłów tak delikatną rzecz jak prawa obywatelskie, ot tak sobie, powierzać. Ale powszechne referendum nad sensowną ustawa tak. Tyle tylko, że te gagatki raczej wysmażyłyby taka ustawę i warunki, że lepiej tego nie tykać i niech oni przy tym nie majstrują.
Głosząc taką potrzebę nie myślałem, przyznaję, o środkach i sposobach jej zaprowadzenia. Słusznie zatem rzecz na ziemię sprowadzasz i zgadzam się, że byłoby szalenie niebezpiecznym rzecz do rozstrzygnięcia politykusom zostawiać... Vulpian, jak pojmuję, rzecz stawia w ten sposób, że ów ktoś, emigrując, sam siebie z grona obywateli wyklucza, z czem ja bym się znów nie był skłonnym zgodzić. Myślę, że rzecz by należało rozdzielić na dwie niezależne prawne instytucje: obywatelstwo i prawa obywatelskie. Temu, kto wyjeżdża (ale przecie nie wiadomo, czy na stałe, bo tego częstokroć i on sam nie wie) wygasałyby na przykład tylko prawa (w tem i prawo wyborcze), a i to po jakich paru latach dopiero. Przy tem nie czyniłbym kwestii i nijakich utrudnień z przywracaniem ich na powrót, jeśliby tylko ów wrócił, lub przekonująco dowiódł, że zamierza z nich korzystać. Natomiast obywatelstwo pozostawałoby dożywotnio, chyba że sam zainteresowany się go zrzeknie, czego zdaje się niektóre kraje wymagają, jeśli ów by chciał innego kraju obywatelstwo przyjąć. Kłaniam nisko:)
Pozostaje zatem przyjmować, że jeżeli taki emigrant fatyguje się czasami kilkaset kilometrów do konsulatu czy ambasady, traci czas, pieniądze i nerwy, to znaczy że mu sprawy kraju na sercu leżą, a czy słusznie wybierze, to inna sprawa. Za bardzo się nie pomyli bo i wybór za niego częściowo już dokonany jest - pula jest ograniczona.
Lud prosty, na dodatek z określonej grupy wiekowej zaliczanej do najbardziej zadłużonych kredytobiorców - z sobie tylko wiadomych przyczyn wybrał osłabienie złotówki, a w efekcie wzrost kursu franka, co niezbicie potwierdza zwycięstwo ducha, czy też lekkoducha nad materią :-) Kłaniam z zaścianka Loch Ness
Mości Wachmistrzu, czytam komentarze i wielce zasmucona jestem, bo widzi mi się, że znowuż trzeba na cud liczyć, skoro liczyć nie umiemy. Wybieramy partie, wodzów, młode lica, złotoustych. Nie obchodzi nas ekonomia, nikt nie pyta o realia gospodarcze, obce są nam podstawy matematyki i logiki. Cny Wachmistrzu, zgotowałeś mi niezły muzyczny odlot, a w szczególności przypomnienie emocji związanych z "Piwnicą pod Baranami".
No cóż... to także "moja" Piwnica:) Na cuda nie liczę, a co do liczenia na siebie, to już się parę razy przeliczyłem, więc nie chcę się ja już więcej na azard ten puszczać... Róbmy swoje... Kłaniam nisko:)
czytam komentarze powyższe i myśl mnie taka naszła, że nieprawdą jest, aby głównie młodzi stali się "mieszkańcami internetu". Nas starszych nieco, też by się siła znalazło... a co lepsze, nie tylko wiekiem godne osoby tu się wypowiadające, młódź naszą przewyższają..
Gdyby tak się znalazł kto, co by potrafił nas jako do kupy pozbierać i jaką nową paryję utworzyć.... "Partia Obywateli Myślących Samodzielnie" takowa mi dla tej nowej partyj nazwa na myśl przyszła... ;) ;)
A druga myśl taka, że jak od zawsze bywało, "swój do swego ciągnie". Czytanie Waszych pogwarek, jak i komentarzy Gości Waszych Imć Wachmistrzu, taką samą przyjemność sprawia. :) Jeszczeć Rozum nie ze wszytkiem w tej naszej Polsze umarł... ;) ;)
Myśl ciekawa, choć myślę, że jeśli tu znaleźć jaki wspólny dla wszystkich mianownik, to raczej niechęć nim będzie do jakich działań partiom typowym... Insza jest rzecz głosować, a insza wkoło tego chodzić, przy tem jeszcze zawżdy ten szkopuł, że mało majętna z nas grupa, by to wszystko, co byłoby koniecznem , opłacić... Krzynę młodzi zresztą i tu by się znalazło:) Kłaniam nisko:)
Wybaczcie, jeszcze słowo, nie moje. ;) Fragment tekstu: Bohdan Smoleń - "Może jeszcze nie wszystko stracone"
Może jeszcze nie wszystko stracone, Tylko spróbuj i wreszcie coś zrób! Może jeszcze nie wszystko skończone, Tylko nie stój tak w miejscu jak słup! Może jeszcze nie wszystko stracone, Przecież twój jest naprawdę ten kraj! Może jeszcze nie wszystko skończone, Jeszcze można się odbić od dna! Może jeszcze nie wszystko stracone, Tylko rusz się, już pora i czas! Może jeszcze nie wszystko skończone, Zobacz – przecież tak wielu jest nas!
Jak wyżej responsowałem... zrobić "coś" na miarę kartki wyborczej jest jak najbardziej w zasięgu naszem. "Coś", czyli partię jaką nową zakładać, wiecować, użerać się z ludźmi, jeździć bez ustanku z kąta w kąt kraju, by poparcie zdobywać...darować upraszam, alem ja od tej myśli jak od święconej wody dyjaboł uciekać będę... Kłaniam nisko:)
To już pytanie, jakież tego bytu by być miały pryncypia, bo jeśli by to być miało jakie forum wymiany myśli społecznej, czy i politycznej, to przytomny tu Szczur z Loch Ness, bywalec salonów podobnych poświadczyć może, jakoż się to zazwyczaj kończy przy znanej kłótliwości rodaków... Jeśli się zaś świadomie politycznych i religijnych wyrzeknie powodów do dysonansów, pozostają insze możności pospólnego spędzenia chwili czasu w niezgorszym towarzystwie, czasem jakiej nauki, czasem uciechy, czasem wzruszenia... Dwa znam ja miejsca, gdzie na skromną miarę grupka takich person zaprzyjaźnionych próbuje czegoś takiego uczynić. Pierwsza to Ciemnica Knezia Okrutnika, czyli Kneziowisko, gdzie nominalnie rządzi przytomny tu Kneź Okrutnik, przezwany tak dla facecji chyba, bo to jeden z najłagodniejszych ludzi, jakich znam:), ale to pagina, gdzie wielu autorów za kształt jej i charakter odpowiada... Wtóre miejsce podobne, z pierwszem zaprzyjaźnione, a i osobą chwilowo tu nieprzytomnego Tetryka złączone i amicycjami inszemi, to "Wyspa Madagaskar", do których linki obu masz WMPani w mojej po prawicy linkowni...:) Kłaniam nisko:)
Tak się złożyło że na ubiegłą sobotę /czyli na dzień przed drugą turą wyborów/ zostałam zaproszona do Muzeum znajdującego się w grodzie biskupów gnieźnieńskich i prymasów. Nawiasem mówiąc dwunastu z tych prymasów jest pochowanych w tamtejszej katedrze. Gdy weszłam na Stary Rynek to nie zobaczyłam jednak tej przewspaniałej katedry ani interesującego budynku ratusza ani potężnego gmachu misjonarzy w którym mieści się to niezwykle interesujące Muzeum, a obok skansen... Cały bowiem rynek zastawiony był banerami, plakatami jednej z dwóch osób kandydujących na urząd prezydenta. Wysłałam wtedy sms do męża informując go, że wiem kto z całą pewnością zostanie prezydentem. Byłam w Łowiczu. Nie będę w żaden sposób komentować wyników wyborów a w szczególności typu wyborców. A napisałam to co wyżej no bo... No właśnie... Po co ja to właściwie napisałam?
Podobno stajemy się - na całej naszej planecie, nie tylko w Polsce - ludźmi "kultury obrazkowej". Słowo pisane obecnie ma moc znacznie mniejszą dla większej części ludzkości, niż jakiś tam obrazek... Smutne to jest niezmiernie... jak byśmy się w czasie cofali dążąc do epoki z przed wymyślenia pisma... :(
A ten polityk, który tę właściwość czasów lepiej umie wykorzystać, może jak widać wygrać nawet tak ważne wybory...
Miła Pani Anno Mario Magdaleno (nawiasem to przyznaję, że mi trudno przychodzi myśleć o WMPani inaczej, niźli znanym mi innym nickiem sprzed lat:), myśl ta jest generalnie słuszną, ale zważ, że to zapewne i niejakie pokłosie uniwersalizowania się naszego świata i zacieśniania się globalnych relacyj... Narzecza obcego się wyuczyć rzecz niełacna, ale dzięki niejakiej uniformizacji tych obrazków idzie na dalekim od domu lotnisku toalety bez pytania znaleźć, taksówek, bagażowni etc.etc. Kłaniam nisko:)
Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)
nadzieja umiera ostatnia ...
OdpowiedzUsuńPodobno temuż, że durna...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Witam Waszmość Pana :)
OdpowiedzUsuńWspaniały głos Jacka W., świetny tekst, muzyka, od której ciarki mi po plecach chodzą....
Nie słyszałam tego nigdy i bardzo dziękuję za zamieszczenie - zaraz do mojej "biblioteki" trafi. :)
Ad meritum...
Cóż tu rzec... "dokąd żyje człowiek, żyje nadzieja"... nie umiemy pozbyć się jej, dokąd zdrowi na umyśle jesteśmy.
Choroba, jaką jest depresja, kiedy człowieka nadziei pozbawia, widać, co się z nim dzieje..
Tak jesteśmy skonstruowani, na szczęście lub nie, że ona zawsze nam towarzyszy i po momentach załamania zmusza by głowę podnieść i znowu patrzeć w przyszłość...
Osobliwie z uwagi na tekst od błahych daleki, żem tego kwiatuszka pomieścił, ku swemu i, być może, Waszemu, pocieszeniu...
UsuńKłaniam nisko:)
Dzień dobry
OdpowiedzUsuńCzyżbyśmy zaczynali pisać commentarii de bello polacco?
Tylko gdzie szukać Gaiusa Iuliusa, Cezarem (złośliwie) zwanego?
Kłaniam refleksyjnie
Krzysztof z Gdańska
A nie!
UsuńCo jest do qrvy nędzy?
Dlaczego my nie możemy być zwykłym, przewidywalnym narodem tylko musimy się dawać manipulować różnym hochsztaplerom?
Już od czasów Henryka Walezego dawaliśmy się dymać różnym farmazonom którzy obiecywali nam gruszki na wierzbie..
I CO?
I JAJCO.
Minęło 500 lat i ciągle to samo!
Co z nami nie tak rodacy?
Krzysztof z Gdańska
Nil desperandum!:) Pojmuję, że mając za punkt odniesienia jedynie dzień wczorajszy trudno rzecz uznać za do przodu krok... Ale jeśli popatrzyć przez pryzmat nieznanego w dziejach naszych siedemdziesięcioletniego pokoju, tudzież nienotowanego nigdy przedtem poziomu rozwoju kraju i nas każdego z osobna, bezpieczeństwa wkoło i dziesiątków jeszcze cyrkumstancyj inszych, których i wyliczać ciężko, to bynajmniej nie uważam, iżbyśmy tak bardzo mięli za co głowy posypywać popiołem... A że nas czasem ten czy ów uwiedzi i omami obietnicami ponad zwyczajną ludzką miarę? Cóż... errare humanum est... I do żadnej konkretnej nacji nie jest to proverbium przypisane bardziej niż do inszych... Wielkorządca, co Italią chyba z dekadę władał lepszy? Albo cymbały francuskie?
UsuńKłaniam nisko:)
Quam non?.... Polonia est omnis divisa in partes tres, quarum unam incolunt Platformae, aliam Pisovani, tertiam qui ipsorum lingua Independenti, nostra Cucizii appellantur. Hi omnes lingua, religiae, legibus inter se differunt. Pisovani ab Platformanis Vistula flumen dividit. Horum omnium fortissimi sunt Pisovani, propterea quod a cultu atque humanitate provinciae longissime absunt, minimeque ad eos mercatores saepe commeant atque ea quae ad effeminandos animos pertinent important, proximique sunt Platformanis, qui trans Vistulae incolunt, quibuscum continenter bellum gerunt...
UsuńCny Wachmistrzu!
UsuńJestem pod wrażeniem pięknej mowy Cycerona i Cezara w Twym wykonaniu.
Zwłaszcza "Tertia parte Cucizii appellantur" powaliła mnie na kolana!
Moje gratulacje wykorzystania znajomości "De bello Gallico" i lingua latina w ogólności!
Kłaniam nisko
Krzysztof z Gdańska
Ciekawe komu ave, kto morituri i czy aby na pewno salutant? :D
UsuńPodsumowując: vanitas vanitatum et omnia vanitas :-P
UsuńMiły Krzysztofie, Bóg Zapłać za dobre słowo, ale tak po prawdzie... quidquid Latine dictum sit, altum videtur :))
UsuńKłaniam nisko:)
Kneziu: ave - wiadomo: mnie...:)) Salutant w tej sytuacji wydaje się być oczywiste, natomiast zamiast morituri wolałbym dare pecuniam... takoż mnie, ma się rozumieć:)
UsuńKłaniam nisko:)
Talko: nisi pecuniam...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Hahah, tecum sentio... Pecunia non olet ;-)
UsuńCóż, Miła Talko: pieniądze może i szczęścia nie dają, ale w mercedesie cierpi się o wiele wygodniej... Że już nie wspomnę o tem, że można lepsze trunki pijać:)
UsuńKłaniam nisko:)
Otóż to! :-))) A w dodatku: nemo sapientiam paupertate damnavit (Ale poleciałam z tą mądrością... Mądrości może i nikt nie skazał, ale głupotę? Przynajmniej wiem, dlaczego jestem taka biedna, hłehłe) http://www.kmt.uksw.edu.pl/media/pdf/kmt_2011_6_bezspadow_budzanowska_1.pdf
UsuńCóż, ja z kolei wiem, że gdybym był filozofem z pozycją i majątkiem Seneki, to bym ludzi nie wkurzał, nauczając ich jak mają godnie żyć...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Narody bogatsze mogą sobie na różne eksperymenta polityczne pozwalać, jeśli tylko ich eksperymentalna władza za ekonomii naprawianie się nie bierze. Narody uboższe powinny pilnie patrzeć, żeby energii i czasu nie tracić na błaznów, którzy pragną swoje wizje ziszczać. Dla tych uboższych każdy rok zmarnowany liczy się po wielokroć. Cóż jednak począć, kiedy do głosu dopuszcza się głupią większość. Od dawna twierdzę, że konieczne jest wprowadzenie jakiegoś cenzusu w sprawach wyborczych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wiem i pamiętam, za sposobnością każdą samemu tej myśli upowszechniając... Podobnie jak i Waszmościnej wtórej, pryncypalnej... o ostracyzmu przywróceniu...
UsuńKłaniam nisko:)
Ten cenzus to bym tak do 60 roku ustawił, bo powyżej to już różnie bywa! :D :D :D
UsuńO wiele pamiętam myśl Vulpianową, cenzus być miał bodajże podatkowy, luboż być kombinacją płaconego podatku i wykształcenia... Ja zaś, czem dłużej rozmyślam o tem, bym kilku barier nałożył, dozwalając obywatelom wybierać dla się najkorzystniejszego, w tem bowiem mniemaniu, że jeśli głosować pragnie i przekroczenie cenzusu onemu jest ważkiem, znak, że mu dobro Rzplitej na sercu leży i nie lza onemu prawa do wotowania o tem odbierać... Myśl Vulpianowa najwięcej, zda się, szła po temu, by niepłacący podatku tutaj emigranty, nie decydowały o tem, wieleż go płacić i na co obracać będziemy...
UsuńKłaniam nisko:)
Bardzo Ci dziękuję Kneziu! :)
UsuńA gdyby tak powrócić do pomysłu Kanta?
UsuńImmanuel Kant w roku 1797 w swojej pracy pt. "Metafizyka moralności" stwierdza, że Obywatelem Państwa posiadającym pełnię praw może być tylko człowiek posiadający trzy atrybuty: wolność, równość i samodzielność. Właśnie samodzielność wyraża się w tym, "że obywatel zawdzięcza swój byt i trwanie najwyraźniej nie samowoli któregoś ze współziomków, ale własnym prawom i siłom życiowym". Kant nazywa go "obywatelem czynnym".
"Obywatelem biernym" Kant nazywa "każdego człowieka niezdolnego wieść życia na własny rachunek", jako przykłady podaje: czeladników, nauczycieli, kobiety, młodzież. Prawa wyborcze mają tylko i wyłącznie "obywatele czynni".
"Owo uzależnienie od cudzej woli i powstające z tego tytułu nierówności nie kłócą się wszak z wolnością i równością tych samych osób jako istot ludzkich, które tworzą razem ze wszystkimi innymi jeden lud".
Patrząc na głosowania Polaków, to nie wiem, czy to nie byłby dobry pomysł.
Prawa wyborcze tylko dla obywateli czynnych.
A nie ma za co! Jakby co to jeszcze mógłbym zaproponować odebranie prawa wyborczego innym. Jeżeli można się tego domagać od obywateli na emigracji, to jeszcze np. warto by też zabrać chociażby dziadkom, babciom, bezdzietnym, wielodzietnym i transwestytom. Ale najważniejsze, żeby zgadzało się nakrycie głowy, z aktualnie obowiązującym trendem.
UsuńTorlinie, Kneź jest moim równolatkiem, zatem przypomnę Mu o tem w stosownym momencie...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Co się tyczy Kanta, to ja sobie poszukam bezpiecznego schronienia na ten czas kiedy będziesz tę zasadę wykładał dzisiejszym niewiastom i nauczycielom...:) A jak już się zgodzą, to możemy przejść dalej... Ale idąc za tą myślą dziś i rozumiejąc, że wykluczamy wszystkich, których głos miałby zależeć od kogoś, kto ich utrzymuje, lub tylko im płaci, to po zgrabnym wyrzuceniu wszystkich zatrudnionych w budżetówce, a potem właściwie wszystkich, co nie pracują sami na własny rachunek, kto nam zostanie?
UsuńKłaniam nisko:)
Kneziu, to już demagogią trąci... i to chyba dość mocno :) Jeżeli uważasz, że człowiek mieszkający od ćwierćwiecza w Chicago i ledwo jeszcze mówiący w moim... przepraszam: w Waszym języku...:) i tam płacący podatki, ma mieć wpływ na to, jak Ty będziesz żył, jakie podatki (Jego nie dotyczące) i jakie obowiązki (Jego nie dotyczące) Ciebie obciążać będą, to czemu się chcesz ograniczać tylko do ludzi przypadkowo związanych pochodzeniem z tym samym krajem? To już może od razu niech nam o tem rozstrzyga ichni Kongres, czy insza Izba Gmin...
UsuńKłaniam nisko:)
Odebrać im obywatelstwo, gdy jest to zasadne i wtedy nie będą głosować. Amen! :D
UsuńJa też /jako osoba całkowicie stretyczała i bezrozumna/ bardzo dziękuję Panu Kneziowi.
UsuńKneziu, postąpiłbym dokładnie odwrotnie: podziękował za lata "wspólnej" pracy dla Polski i zaproponował, że ci z nich, którzy będą gotowi do płacenia (oprócz swoich, w kraju, w któym przebywają) podatków od swoich dochodów także dla Rzeczpospolitej i według obowiązujących w niej stawek, w nagrodę będą mieli utrzymane prawa wyborcze... Obaczysz, że się natenczas z całej chętnych nas dziś uszczęśliwiać gromady, może jeden zostanie, na którego i tak baczyć będą, niczem na waryjata...
UsuńKłaniam nisko:)
Na tych kilkaset tysięcy uprawnionych do głosowania zagłosowało może z 1500 osób (nawet nie sprawdzam), więc problem jest naprawdę niewielki w skali kraju. Pozwolę sobie jednakowoż nadmienić, że do zmiany tej sytuacji potrzebne by było wprowadzenie dość radykalnych zmian prawa i zasad wyborczych. Jednocześnie pozwolę sobie przypomnieć, że historycznie emigracja wielokrotnie odegrała znaczącą rolę w naszych dziejach i samo zmienienie miejsca pobytu nie ma wpływu na nasze prawa obywatelskie. :)
UsuńCo do cenzusu wiekowego, to ośmielam się zwrócić uwagę, że to ironia była i żart, podobnie jak i z nakryciem głowy.
Kneziu!
Usuń1. Za granicą oddano 158.499 głosów ważnych i 2.250 nieważnych. Razem daje to 160.749 głosów. A ponieważ w ogóle oddano głosów 16.993.169, więc głosy zagraniczne to 0,95% wszystkich.
Tam, gdzie zwycięzca przeważa o 1,1% taka ilość głosów zaczyna się liczyć w całościowych rozważaniach.
2. Nie trzeba diametralnie zmieniać prawa. Wystarczy nie organizować punktów wyborczych za granicą. Kto jest patriotą, niech przyjeżdża do kraju. Ci z Jackowa niejeden raz zobaczyliby stary kraj po wielu latach i może zastanowiliby się, co znaczą słowa, że jest on "w ruinie".
Pozdrawiam
Zdaje się, że z grubsza chodziło mi o wynik w Chicago, co udostępniała Klarka. Tak czy inaczej nie ma możliwości ograniczenia praw wyborczych obywatelom, którzy ich się nie zbyli zgodnie z własną wola i prawem, lub których ich nie pozbawiono. Trudno. Gdy jest się obywatelem tego kraju, to ma się prawo głosować, bez względu na miejsce pobytu. A ograniczenie punktów wyborczych zdaje się że miało właśnie miejsce, bo były zdaje się głosy protestu w tej sprawie.
UsuńKneziu!
Usuń1. Wyjechali dobrowolnie, więc się ich zbyli. Prawo do głosowania powinni mieć jedynie ci obywatele, którzy przynajmniej od dwóch lat przebywają na terenie kraju i płacą w nim podatki.
2. Każde prawo można zmienić.
Pozdrawiam
Vulpian w zasadzie za mnie responsu uczynił, dodatkiem wielekroć ściślejszego i matematycznie precyzyjnego, jako to u Niego zwyczajnie:) Ja dodam, że diagnozuję zło, kwestia wyboru drogi naprawienia pozostaje otwartą, choć znów bym się tu z Vulpianem nie zgodził, że starczy punktów wyborczych nie czynić... Coś się kolwiek w polityce odmieni, przyjdzie rząd, co właśnie w emigrantach będzie się czuł poparciem bogaty i z punktu tego odmieni, bo będzie tego uczynić nader łacno... Przy tem byłby i kłopot technicznej natury, bo mamy i dziś marynarzy po świecie pływających, żołnierzów po misjach rozsianych, przeróżnych fachowców na kontraktach czy delegacjach, którym uniemożliwić skorzystanie z przysługującego prawa byłoby niegodziwością... Tu potrzebna jest decyzja natury może nawet i konstytucyjnej, jeśli ordynacja wyborcza za mało, ale trzeba to raz wreszcie powiedzieć jasno: jakie by nie były dawniejszych emigracyj zasługi, za które im chwała, od z górą ćwierćwiecza nikt z rodaków z tego kraju nie wyjeżdża z politycznych powodów, czy z tęsknoty za wolnością... Wyjeżdżają ci, którzy z takich czy innych, częstokroć wielce dramatycznych powodów, widzą swój los i dobry byt na obczyźnie lepszym od tego, co ich w kraju czeka. Jakiekolwiek by za tem nie stały osobiste tragedie, wyjeżdżając, pokazują dowodnie, że insze są ich, niźli kraju los przyszły, priorytety... Za cóż zatem mamy ich nagradzać utrzymując onych prawo do NASZEGO życia urządzania, na które się owi już dawno wypięli?
UsuńKłaniam nisko:)
Zmieni się prawo, to i sytuacja. Na razie takiej możliwości nie ma i raczej nie będzie. Właśnie z tego powodu, ze swego czasu ta emigracja polityczna była i może być w przyszłości, co po prawdzie wcale nie jest taką niepewna perspektywą.
UsuńSam wielokrotnie żeś na jakieś inne bzdurne, Twoim zdaniem pomstował przepisy, to wiesz doskonale, jak wiele rzeczy by naprawy wymagało... A ta jest tylko jedną z wielu i jak kiedyś bym się zgodził, że była to swoista nagroda dla emigracji za jej rolę polityczną (pytanie jeszcze, czy tak naprawdę chciana), tak dziś jest archaicznym przeżytkiem i jakiekolwiek by były nasze dalsze losy, to nie sądzę, by w dającej się przewidzieć przyszłości, nastał u nas ustrój, wymagający przeciwwagi głosów emigracji... Zresztą, jeśli nastanie, to im te głosy odbierze jedną z pierwszych decyzji swoich...
UsuńKłaniam nisko:)
Pewnie, ale gdy w grę wchodzą prawa podstawowe, to trzeba być raczej ostrożnym i nie szaleć - owszem można regulacje zmieniać, ale to nie na łapu capu.
UsuńJestem gotów nawet poddać ten koncept pod referendum ogólnonarodowe... nawet i z prawem emigrantów, by sobie po raz ostatni zagłosowali:))
UsuńKłaniam nisko:)
Tu nie zaprotestuję. :)
Usuń:) ... Nawiasem byłbym wielce ciekaw rezultatów takiego referendum właśnie wśród emigrantów. Bo na logikę, że właśnie rzecz ich dotyczy, powinni do tych lokali wyborczych walić drzwiami i oknami setkami tysięcy, jeśli nie milionami, by tego przywileju obronić... A dziwniem pewny, że poszłaby znów garstka (relatywnie w proporcji do tego, co się jako emigrację rachuje), dowodnie wykazując, gdzie ma wszelkie sprawy ojczyzny dotyczące...
UsuńKłaniam nisko:)
I chyba Cie znowu nie zaskoczę gdy się z Tobą zgodzę? Zapewne by tak było. Jednak pozbawianie obywateli ich praw ot tak sobie, na drodze zwykłej ustawy, uchwalanej przez parlament, uważam za rzecz niesłychanie niebezpieczną i złą. W powszechnym referendum, ustalającym warunki głosowania dla emigrantów (nie pozbawiających) można by to prawo zmienić. Jednak zauważ jakich mamy polityków i co by z tego mogło wyniknąć! Nie sądzę, żebyś im na tyle ufał, żeby w ręce posłów tak delikatną rzecz jak prawa obywatelskie, ot tak sobie, powierzać. Ale powszechne referendum nad sensowną ustawa tak. Tyle tylko, że te gagatki raczej wysmażyłyby taka ustawę i warunki, że lepiej tego nie tykać i niech oni przy tym nie majstrują.
UsuńGłosząc taką potrzebę nie myślałem, przyznaję, o środkach i sposobach jej zaprowadzenia. Słusznie zatem rzecz na ziemię sprowadzasz i zgadzam się, że byłoby szalenie niebezpiecznym rzecz do rozstrzygnięcia politykusom zostawiać... Vulpian, jak pojmuję, rzecz stawia w ten sposób, że ów ktoś, emigrując, sam siebie z grona obywateli wyklucza, z czem ja bym się znów nie był skłonnym zgodzić. Myślę, że rzecz by należało rozdzielić na dwie niezależne prawne instytucje: obywatelstwo i prawa obywatelskie. Temu, kto wyjeżdża (ale przecie nie wiadomo, czy na stałe, bo tego częstokroć i on sam nie wie) wygasałyby na przykład tylko prawa (w tem i prawo wyborcze), a i to po jakich paru latach dopiero. Przy tem nie czyniłbym kwestii i nijakich utrudnień z przywracaniem ich na powrót, jeśliby tylko ów wrócił, lub przekonująco dowiódł, że zamierza z nich korzystać. Natomiast obywatelstwo pozostawałoby dożywotnio, chyba że sam zainteresowany się go zrzeknie, czego zdaje się niektóre kraje wymagają, jeśli ów by chciał innego kraju obywatelstwo przyjąć.
UsuńKłaniam nisko:)
Pozostaje zatem przyjmować, że jeżeli taki emigrant fatyguje się czasami kilkaset kilometrów do konsulatu czy ambasady, traci czas, pieniądze i nerwy, to znaczy że mu sprawy kraju na sercu leżą, a czy słusznie wybierze, to inna sprawa. Za bardzo się nie pomyli bo i wybór za niego częściowo już dokonany jest - pula jest ograniczona.
UsuńKneziu: ja nawet jego prawo do błędnych (czytaj: odmiennych od moich:)) wyborów uznaję:) I nie nazwę go za zerem, debilem etc.etc.
UsuńKłaniam nisko:)
Lud prosty, na dodatek z określonej grupy wiekowej zaliczanej do najbardziej zadłużonych kredytobiorców - z sobie tylko wiadomych przyczyn wybrał osłabienie złotówki, a w efekcie wzrost kursu franka, co niezbicie potwierdza zwycięstwo ducha, czy też lekkoducha nad materią :-)
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka Loch Ness
Wszystko z porzucenia wiary przodków się bierze, którzy wybornie przykazanie znali: "Nie będziesz miał walut obcych przede mną!" ?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Mości Wachmistrzu, czytam komentarze i wielce zasmucona jestem, bo widzi mi się, że znowuż trzeba na cud liczyć, skoro liczyć nie umiemy. Wybieramy partie, wodzów, młode lica, złotoustych. Nie obchodzi nas ekonomia, nikt nie pyta o realia gospodarcze, obce są nam podstawy matematyki i logiki.
OdpowiedzUsuńCny Wachmistrzu, zgotowałeś mi niezły muzyczny odlot, a w szczególności przypomnienie emocji związanych z "Piwnicą pod Baranami".
No cóż... to także "moja" Piwnica:) Na cuda nie liczę, a co do liczenia na siebie, to już się parę razy przeliczyłem, więc nie chcę się ja już więcej na azard ten puszczać... Róbmy swoje...
UsuńKłaniam nisko:)
Witam ponownie Mości Wachmistrzu,
OdpowiedzUsuńczytam komentarze powyższe i myśl mnie taka naszła, że nieprawdą jest, aby głównie młodzi stali się "mieszkańcami internetu".
Nas starszych nieco, też by się siła znalazło... a co lepsze, nie tylko wiekiem godne osoby tu się wypowiadające, młódź naszą przewyższają..
Gdyby tak się znalazł kto, co by potrafił nas jako do kupy pozbierać i jaką nową paryję utworzyć....
"Partia Obywateli Myślących Samodzielnie" takowa mi dla tej nowej partyj nazwa na myśl przyszła... ;) ;)
A druga myśl taka, że jak od zawsze bywało, "swój do swego ciągnie".
Czytanie Waszych pogwarek, jak i komentarzy Gości Waszych Imć Wachmistrzu, taką samą przyjemność sprawia. :)
Jeszczeć Rozum nie ze wszytkiem w tej naszej Polsze umarł... ;) ;)
Myśl ciekawa, choć myślę, że jeśli tu znaleźć jaki wspólny dla wszystkich mianownik, to raczej niechęć nim będzie do jakich działań partiom typowym... Insza jest rzecz głosować, a insza wkoło tego chodzić, przy tem jeszcze zawżdy ten szkopuł, że mało majętna z nas grupa, by to wszystko, co byłoby koniecznem , opłacić... Krzynę młodzi zresztą i tu by się znalazło:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wybaczcie, jeszcze słowo, nie moje. ;)
OdpowiedzUsuńFragment tekstu: Bohdan Smoleń - "Może jeszcze nie wszystko stracone"
Może jeszcze nie wszystko stracone,
Tylko spróbuj i wreszcie coś zrób!
Może jeszcze nie wszystko skończone,
Tylko nie stój tak w miejscu jak słup!
Może jeszcze nie wszystko stracone,
Przecież twój jest naprawdę ten kraj!
Może jeszcze nie wszystko skończone,
Jeszcze można się odbić od dna!
Może jeszcze nie wszystko stracone,
Tylko rusz się, już pora i czas!
Może jeszcze nie wszystko skończone,
Zobacz – przecież tak wielu jest nas!
Jak wyżej responsowałem... zrobić "coś" na miarę kartki wyborczej jest jak najbardziej w zasięgu naszem. "Coś", czyli partię jaką nową zakładać, wiecować, użerać się z ludźmi, jeździć bez ustanku z kąta w kąt kraju, by poparcie zdobywać...darować upraszam, alem ja od tej myśli jak od święconej wody dyjaboł uciekać będę...
UsuńKłaniam nisko:)
Masz Waszmość rację, ja sama takiej typowej partii członkinią lub co gorsza, współzałożycielką, być bym nie chciała...
UsuńZamarzyło mi się coś całkiem innego, jakiś byt wirtualny a realny, w internecie głównie istniejący...
To już pytanie, jakież tego bytu by być miały pryncypia, bo jeśli by to być miało jakie forum wymiany myśli społecznej, czy i politycznej, to przytomny tu Szczur z Loch Ness, bywalec salonów podobnych poświadczyć może, jakoż się to zazwyczaj kończy przy znanej kłótliwości rodaków... Jeśli się zaś świadomie politycznych i religijnych wyrzeknie powodów do dysonansów, pozostają insze możności pospólnego spędzenia chwili czasu w niezgorszym towarzystwie, czasem jakiej nauki, czasem uciechy, czasem wzruszenia... Dwa znam ja miejsca, gdzie na skromną miarę grupka takich person zaprzyjaźnionych próbuje czegoś takiego uczynić. Pierwsza to Ciemnica Knezia Okrutnika, czyli Kneziowisko, gdzie nominalnie rządzi przytomny tu Kneź Okrutnik, przezwany tak dla facecji chyba, bo to jeden z najłagodniejszych ludzi, jakich znam:), ale to pagina, gdzie wielu autorów za kształt jej i charakter odpowiada... Wtóre miejsce podobne, z pierwszem zaprzyjaźnione, a i osobą chwilowo tu nieprzytomnego Tetryka złączone i amicycjami inszemi, to "Wyspa Madagaskar", do których linki obu masz WMPani w mojej po prawicy linkowni...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Mości Wachmistrzu, moje milczenie częściej o mojej przytomności, niźli odzywanie się, świadczyć może...
UsuńJestem tu co dzień. :)
Wybacz, Tetryku, ale przy braku jakiegoś widomego o tem znaku, nie miałem powodu sądzić inaczej...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Tak się złożyło że na ubiegłą sobotę /czyli na dzień przed drugą turą wyborów/ zostałam zaproszona do Muzeum znajdującego się w grodzie biskupów gnieźnieńskich i prymasów. Nawiasem mówiąc dwunastu z tych prymasów jest pochowanych w tamtejszej katedrze.
OdpowiedzUsuńGdy weszłam na Stary Rynek to nie zobaczyłam jednak tej przewspaniałej katedry ani interesującego budynku ratusza ani potężnego gmachu misjonarzy w którym mieści się to niezwykle interesujące Muzeum, a obok skansen...
Cały bowiem rynek zastawiony był banerami, plakatami jednej z dwóch osób kandydujących na urząd prezydenta.
Wysłałam wtedy sms do męża informując go, że wiem kto z całą pewnością zostanie prezydentem.
Byłam w Łowiczu.
Nie będę w żaden sposób komentować wyników wyborów a w szczególności typu wyborców.
A napisałam to co wyżej no bo...
No właśnie...
Po co ja to właściwie napisałam?
Pozdrawiam
Być może pro memoria, nim nas Kneź na jaką przymusową kurację odmładzającą nie wyśle...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Podobno stajemy się - na całej naszej planecie, nie tylko w Polsce - ludźmi "kultury obrazkowej".
UsuńSłowo pisane obecnie ma moc znacznie mniejszą dla większej części ludzkości, niż jakiś tam obrazek...
Smutne to jest niezmiernie... jak byśmy się w czasie cofali dążąc do epoki z przed wymyślenia pisma... :(
A ten polityk, który tę właściwość czasów lepiej umie wykorzystać, może jak widać wygrać nawet tak ważne wybory...
Dlatego należy sobie koniecznie zrobić lifting, bo jak my wyglądamy!!! :D :D :D
UsuńMiła Pani Anno Mario Magdaleno (nawiasem to przyznaję, że mi trudno przychodzi myśleć o WMPani inaczej, niźli znanym mi innym nickiem sprzed lat:), myśl ta jest generalnie słuszną, ale zważ, że to zapewne i niejakie pokłosie uniwersalizowania się naszego świata i zacieśniania się globalnych relacyj... Narzecza obcego się wyuczyć rzecz niełacna, ale dzięki niejakiej uniformizacji tych obrazków idzie na dalekim od domu lotnisku toalety bez pytania znaleźć, taksówek, bagażowni etc.etc.
UsuńKłaniam nisko:)
Kneziu: powtarzaj sobie słowa filozofów o pięknie duchowym...:) Zaoszczędzisz mnóstwo pieniędzy:)
UsuńKłaniam nisko:)
Staram się jak mogę!!! :D :D :D
UsuńWytrwałości zatem życzę na tej drodze...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Może powtórzę tu jeno to, com napisał już był Kneziowi... Juliusa Caesara Wachmistri komentarz do bieżacej sytuacyi plemion na ziemiach Poloniae :D
OdpowiedzUsuńPorównanie aż samo się nasuwa...
Jedynie Waćpan mogłeś ująć rzecz całą w taki sposób ;)
Jak zawżdy, jam Waszmości uniżony, jako Rzędzian Skrzetuskiemu.
"(...) powtórzę tu jeno to, com napisał już był Kneziowi...(...)" - dodam, że w zupełnie innym miejscu!!!! Hehehe! :D
UsuńTo może i mnie przypuścicie do tego sekretu, gdzie i w związku z czem?:))
UsuńKłaniam nisko:)
Nie, bo miejsce owo wstrętne dla oczu i uszu wachmistrzowych! :D :D :D
UsuńZatem domyślam się, że o jakich szajsbukach prawicie... W rzeczy samej: wstrętne...
UsuńKłaniam nisko:)