29 kwietnia, 2013

O wyrazach dawnych znaczeń pozbawionych część piąta...


W temże cyklu mielim już tu (IIIIII, IV) wyrazów takich, które co insze dawniej, a co insze dziś (o wiele cokolwiek) znaczą. Dziś nam ku I i J się obrócić przyszło:
Iglice - by rzec najprościej, dzisiejsze to wykałaczki. Rozpowszechniły się w Polszcze za Sasów, takoż jak i obyczaj wycinania ich z drzewa bukszpanowego. Początkiem zwano je z włoska: kuradenty.
Indje - nie o krainę zamorską tu idzie, jeno o lochy na całą Rzeczypospolitą słynne, co pod zamkiem w Kamieńcu Podolskim (temże samem co to go Wołodyjowski z Ketlingiem wysadzić w finale Trylogii całej mieli) były. Tamże wsadzano tych, co dłuższych kar zasądzonych mieli, co w dawnej Polszcze ogólnie było rzadkością, karano bowiem wielekroć więcej na gardle, luboż banicyją, temuż świat zza krat najwięcej podsądni w śledztwie będący jeno widzieli...
Indyczka - pozorowi wbrew nie o ptactwo domowe tu idzie, nawiasem takoż za Kolumba sprawą mylnie zwane, o czem żem już tu pisał, jeno o szablinę niedużą a wąską z rękojeścią głowę indyczą wystawiającą, której to mody dworacy Kazimierza Jagiellończyka wprowadzili, co o tyle ciekawem, że to czas był, gdy miecz jeszcze królował, temuż owe indyczki niechybnie się do intronizacyi szabli w Polszcze przysłużyły niemało...
Instrument - w dawnej polszczyźnie okrom znaczenia dzisiejszego był to jeszcze i dokument jaki sądowy lub urzędowy.
Jadwiszka (takoż i Jadwichna) - już i dawnemi czasy dwojakiego okrom imienia niewieściego miał ten wyraz znaczeń. W czasach Stanisława Augusta zwano tak kontusik krótki, będący responsem swoistem na francuszczyznę się wszędy naówczas do ubioru cisnącą, jednakowoż więcej powszechnie tegoż dawniej zażywano na określenie maluśkiej poduszynki białogłowom do szpilek i igieł koniecznej.
Jaszczur - nie o zwierzę tu szło, lecz o skórę onego (co wielce rzadkie i jeno u najbogatszych panów), luboż inszą, jaszczurowej podobną, najwięcej przy tem pewnych fragmentów skóry oślej czy końskiej zażywano, by odpowiednio chropawą będąc, się na oprawę rękojeści i na pochwy do szabel akomodowała.
Jedenasta godzina - nie o czasomierze tu idzie, luboż cosi na podobieństwo Angielczyków obyczaju piątej godziny, gdy jakiem wywarem na liściach cudzoziemskich się raczą, dopokąd nie zardzewieją od środka, zamiast jaką naleweczką grzeczną, czy winkiem zacnem gardziel przepłukać... W Polszcze jedenasta godzina sposób budowania dworów znaczyła, a ściślej takiegoż onych moderowania frontem jakoby na tąż godzinę celującym, by w porze dnia południowej ów fronton zawżdy był jak najpełniejszem słońcem oświetlony...
Józefki - tak zaś zwano pewien rodzaj zwierzchniego okrycia niewieściego, arcymodnego za króla Jana. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)