W temże cyklu mielim już tu (I, II, III, IV)
wyrazów takich, które co insze dawniej, a co insze dziś (o
wiele cokolwiek) znaczą. Dziś nam ku I i J się obrócić
przyszło:
Iglice - by rzec najprościej, dzisiejsze to
wykałaczki. Rozpowszechniły się w Polszcze za Sasów, takoż jak i
obyczaj wycinania ich z drzewa bukszpanowego. Początkiem zwano je z
włoska: kuradenty.
Indje - nie o krainę zamorską tu idzie, jeno o
lochy na całą Rzeczypospolitą słynne, co pod zamkiem w Kamieńcu
Podolskim (temże samem co to go Wołodyjowski z Ketlingiem wysadzić
w finale Trylogii całej mieli) były. Tamże wsadzano tych, co
dłuższych kar zasądzonych mieli, co w dawnej Polszcze ogólnie
było rzadkością, karano bowiem wielekroć więcej na gardle, luboż
banicyją, temuż świat zza krat najwięcej podsądni w śledztwie
będący jeno widzieli...
Indyczka - pozorowi wbrew nie o ptactwo domowe tu
idzie, nawiasem takoż za Kolumba sprawą mylnie zwane, o czem żem
już tu
pisał, jeno o szablinę niedużą a wąską z rękojeścią głowę
indyczą wystawiającą, której to mody dworacy Kazimierza
Jagiellończyka wprowadzili, co o tyle ciekawem, że to czas był,
gdy miecz jeszcze królował, temuż owe indyczki niechybnie się do
intronizacyi szabli w Polszcze przysłużyły niemało...
Instrument - w dawnej polszczyźnie okrom
znaczenia dzisiejszego był to jeszcze i dokument jaki sądowy lub
urzędowy.
Jadwiszka (takoż i Jadwichna) - już i dawnemi
czasy dwojakiego okrom imienia niewieściego miał ten wyraz znaczeń.
W czasach Stanisława Augusta zwano tak kontusik krótki, będący
responsem swoistem na francuszczyznę się wszędy naówczas do
ubioru cisnącą, jednakowoż więcej powszechnie tegoż dawniej
zażywano na określenie maluśkiej poduszynki białogłowom do
szpilek i igieł koniecznej.
Jaszczur - nie o zwierzę tu szło, lecz o skórę
onego (co wielce rzadkie i jeno u najbogatszych panów), luboż
inszą, jaszczurowej podobną, najwięcej przy tem pewnych fragmentów
skóry oślej czy końskiej zażywano, by odpowiednio chropawą
będąc, się na oprawę rękojeści i na pochwy do szabel
akomodowała.
Jedenasta godzina - nie o czasomierze tu idzie,
luboż cosi na podobieństwo Angielczyków obyczaju piątej godziny,
gdy jakiem wywarem na liściach cudzoziemskich się raczą, dopokąd
nie zardzewieją od środka, zamiast jaką naleweczką grzeczną, czy
winkiem zacnem gardziel przepłukać... W Polszcze jedenasta godzina
sposób budowania dworów znaczyła, a ściślej takiegoż
onych moderowania frontem jakoby na tąż godzinę celującym,
by w porze dnia południowej ów fronton zawżdy był jak
najpełniejszem słońcem oświetlony...
Józefki - tak zaś zwano pewien rodzaj
zwierzchniego okrycia niewieściego, arcymodnego za króla Jana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)