Pisałżem już tu
o kilku takich słówkach, co dawniej co inszego znaczyły, jeno że
tamte się z B poczynały... Dziś o kilku, którym G jest
początkiem, przy czem powtórzę, że nie o słowa dawne, ze
szczętem nieraz przepomniane mi idzie, jeno o to, co je dziś nawet
i czasem w mowie mamy powszechnej, jeno ich cależ inaczej pojmujem.
Gładysz: (tu mi się na grząskie puścić
przyjdzie, boć to dziś często za naźwisko służy, a i z druhów
moich jeden, jeśli czyta, prawdy nie daruje:))) Wiekiem XVII i XVIII
pojmowano tegoż jako komplimentu niejakiego względem urody męskiej,
cależ o tem przepominając, że mężczyzna przystojniejszy ode
dyjabła już jest piękny...:)) W tejże formie rozumiał tego
i Sienkiewicz, stąd co i rusz na Trylogii kartach mamyż
jakiego gładysza:) Tem ci czasem, przódzi jeszcze słówko to
bynajmniej nie komplimentem było... Takoż bowiem zwano jakiego
paniczyka zniewieściałego, coż go ogół rycerzy miał za
pośmiewisko. Zwać kogo w oczy gładyszem, tyleż znaczyło, że ów
przy prawie byłby na udeptaną wyzwać o obrazę swoją i honoru
swego...
Gmach: (z niemieckiego Gemach) nim znaczyć począł
każdy budynek co najmniej piętrowy, jedynie pokój jaki znaczył,
szczególnie jeśli ów się iście na pięterku znajdował. Nawiasem
na piętro wołano też (i też za niemczyzny podszeptem) "gada".
Gierka - ode niemieckiej Gertrudy to powstało i
znaczyło niewiastę...tfu... Przebaczcież mi ućciwe panny i
białogłowy! Kobietę znaczyło, ot co! Kobietę w onej najstarszem,
ergo wielce plugawem znaczeniu, czyli taką co się nadto lekko
prowadziła... (Nawiasem: jako Czytaczki Moje już pewnie z dawna
dostrzegły Wachmistrz słowa tego, nawet i w dzisiejszem powszechnem
znaczeniu nie używa... No: przynajmniej się stara:))
Gamrat - ode miana Piotra Gamrata, biskupa
krakowskiego, Bony ulubieńca, rozpustnika znanego, ni mniej ni
więcej właśnie jakiego męża wielce rozpustnego znaczyło (ode
tegoż Gamrata i jego kurewskie podobieczne, co ich był nawet ze
sobą w podróże woził, gamratkami zwano). Dziś: nazwa
zakładu w Jaśle, z którego rynny na milionach dachów:))
Gawęda - w znaczeniu najwięcej pierwotnem to
paplanina była jaka sensu i treści wszelkiej pozbawiona... ot, tyle
co dziecięcia maluśkiego gaworzenie... rzec komu, że gawędzi (a
już osobliwie posłowi jakiemu!) znaczyło znieważyć go
śmiertelnie... A jakośmy przy mylnym gadania rozumieniu, a i przy
literze właściwej, godzi się spomnieć, że "gędźba"
pierwociną tyleż samo znaczyła, co muzyka do zabawienia gości
odgrywana...
Gąska - bułeczka żytnia luboż i pszenna. Z
tegoż się to powzięło, że piekarze dawniejsi częstokroć
bułeczkom swoim kształt ptactwa domowego nadawali.
Gbur - ode niemieckiego Bauera się wiedzie i
chłopa bogatego znaczył. Że to jednak najsamprzód najczęściej
koloniści niemieccy byli, z któremi dogadać się nie szło, temuż
i gbur początkiem się w mrukliwego jakiego spółtowarzysza
przykrego odmienił, by na koniec ku chamstwa ordynaryjnego
oznaczeniu się zsunąć...:((
Generał - nim tak za Augusta III wszytkich
dowódców wojsk cudzoziemskich (a później już i naszych) zwać
poczęto, był w Rzplitej jeno ten generał znany, co harmatami
komenderował, a i to nie o puszkarzu leda jakim prawim, ale o
kim, kto nad całością artyleryi miał pieczę i nad cekhauzami
królewskiemi staranie. Exemplum :Imć
Marcin Kątski
I na koniec "gościa" nam spomnieć
przyjdzie dziś tak powszechnego... Gdzieści tak do XV stolecie jeno
kupca zagranicznego, za handlem ku nam przybyłego słówko to
znaczyło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)