05 lutego, 2019

O mitach dyplomacyi piwnej...

Dość powszechna jest w kraju naszym świadomość anegdot historycznych z piwem związanych, jako to papieżowi Klemensowi VIII, rozlubowanemu w piwie wareckim, kardynałowie przy łożu boleści zgotowali nową wersję litanii z udziałem Świętej Piwy, czy też z xiążęciem Leszkiem Białym, któremu całego cyklu "gąsawskiego" IIIIII ) ongi poświęciłem, który Innocentemu III się od udziału w krucjacie wymawiał tym, że w Ziemi Świętej piwa nie masz, tandem jakże jemu tam jechać, gdy przecie bez piwa zginie marnie...
   Mało za to znana jest insza powiastka... o księciu ścinawsko-żagańskim, Konradzie II Garbatym (zm.1304), który od narodzenia swego, jako syn wtóry, dodatkiem ułomny, przeznaczony był do kariery duchownej. I takiej też można by rzec, że faktycznie niemal zrobił, bo z poparcia szwagra, Albrechta II, hrabiego Gorycji , kapituła akwilejska wybrała go swoim patriarchą, czyli kimś, kto jeno papieżowi podlegał.  Kronikarz nasz wielki, przecie od myłek nie wolny, Jan Długosz, robi z tej Akwilei Salzburg, a z patriarchy arcybiskupa, ale tak czy siak: godność i prebenda nieskąpa... Ano i cóż dalej?
   Ano w tem sęk, że nic: miałżeby Konrad aż do Wiednia dotrzeć za zamiarem szczerym godności objęcia, jeno że tam pomiarkował, że w onej Akwilei jeno winem mu się kontentować przyjdzie, a ulubionego piwa pszenicznego już najpewniej nigdy nie obaczy... No i miał zrobić rachunku sumienia, rozdzielając sprawy błahe od tych, co naprawdę są w żywocie ważne, po czym zawrócił (niemałej bratu czyniąc turbacyi, bo ten w międzyczasie już włości jego zgarnął), czemu się nasz mistrz Długosz długo dziwował:

"Konrad książę Cieniawski (Stinaviensis), dla ułomności ciała garbuskiem (Kokirlensis) zwany, syn Konrada książęcia Głogowskiego, proboszcz Wrocławski, zgodnym wyborem na arcybiskupstwo Salcburskie wyniesiony, udał się na objęcie swojej stolicy w towarzystwie znakomitszych prałatów i panów. Ale gdy dojechawszy aż do Wiednia dowiedział się, że w Salcburgu nie było piwa wywarzanego z pszenicy, którego on od dzieciństwa używać nawykł, ale pijano tylko wino, złożył arcybiskupstwo, i z Wiednia wrócił do Polski, do swego księstwa Cieniawskiego, które brat jego Henryk już był tymczasem objął w posiadanie (...) Dla tak błahej przyczyny, a rzekłbym, bardzo płytkiego rozumu, Konrad zrzekł się godności i stolicy arcybiskupstwa Salcburskiego, gdy mógł przecież czy z swego czy z cudzego zboża kazać sobie wyrabiać piwo, jakie mu się podobało, a nie porzucać palliusza arcybiskupiego, który był słusznem prawem pozyskał."
   I cóż mi do tychże historyj dodać ? Że jakem w cyklu "gąsawskim" dokazał, miał tu Leszek Biały i bez krucjatowych miraży zatrudnienia dość, by się nie wybierać nigdzie, osobliwie znając, że mógłby nie mieć już do czego wracać, to i pewnie zagrał wobec papieża wariata, na którym polegać nie sposób, byle się ten odeń odpieprzył  tem mu dał pokój z onymi jerozolimskimi bzdurami... A historyjka z garbuskiem, choć sympatyczna wielce, rozbiła się o coś znacznie bardziej przyziemnego: o brak akceptacji dla tej kandydatury ze strony papieża Bonifacego VIII!  A moja wątpliwość w tem wszystkim największa: dlaczego to my wolimy zamiast prawdy uszanować, rozpowszechniać obraźliwe dla pamięci bynajmniej niegłupich książąt naszych dyrdymały o piwie jako spiritus movens nimi poruszającym?