31 stycznia, 2015

O symbolu Galicji, który po prawdzie do niej nie należał...

  O czem mowa w tytule? Naturaliter o grodzie mojem, sercu najbliższem... o Krakowie, powszechnie dziś, acz błędnie, rozumianym jako serce i centrum życia w Galicyi niemal wszelkiego... Czemu błędnie? A to już będzie wymagało wywodu cokolwiek dłuższego, który, tuszę, pacjencji Lectorów Miłych zanadto na szwank nie wystawi...:)
   Na Kongresie Wiedeńskim w Roku Pańskim 1815, car Aleksander I, będący tam niechybnie jednym z największych rozgrywających, forsował koncept by z Krakowa i Torunia uczynić wolne miasta. Być może ostateczne przekazanie Torunia Prusom było ceną za ich zgodę na pozostawienie w tej formie Krakowa, bo jeśli zasadą Kongresu być miała restytucja wszystkiego, co przed napoleońską epoką istniało, to teoretycznie Kraków winien powrócić do Austrii, która niem władała od III rozbioru do roku 1809*. Czeguś przecie car temu krzyw był i się przy swojem upierał... 
   Powstało zatem "Wolne, Niepodległe i Ściśle Neutralne Miasto Kraków i jego Okręg", potocznie później zwane Wolnym Miastem Krakowem lub Rzeczpospolitą Krakowską. Twór chyba wielce ciekawy dla badaczy konstytucjonalistów**, bom ja bodaj nigdzie nie spotkał takiego urządzenia, gdzie sobie władza wykonawcza (dwunastoosobowy Senat Rządzący***) i ustawodawcza (Zgromadzenie Reprezentantów liczące pierwotkiem 41 osób****) nawzajem do siebie członków delegowały, czyli coś co na dzisiejsze przekładając, że nie tylko Sejm powołuje rząd, co się nam zdaje oczywistem, ale i rząd ma prawo sobie w Sejmie paru posłów nominować... Z inszych ciekawostek ustrojowych warto może wspomnieć o instytucji sądu kasacyjnego, czyli jakby najwyższego odwoławczego, którego... nie było :), bo rolę tę pełnił wydział prawa UJ:)
   W życiu gospodarczym rzec by można, że to okres był chyba najbujniejszej prosperity grodu, co miał pierwotkiem bezcłowego handlu z Prusami i z Królestwem Kongresowym, czego wprawdzie zniósł w 1822 rządzący gospodarką Królestwa książę Ksawery Drucki-Lubecki, najpewniej w tem widzący dla Kongresówki szkodę, aliści wrychle potem zawarto z Królestwem niewiele jeno gorszej umowy handlowej. Miasto się zatem znakomicie bogaciło na handlu zbożem z Królestwa, w głąb Austryi i Niemiec słanej, zasię przeciwnie najwięcej na węgierskim winie:) Dość rzec, że z niewiele ponad dwudziestotysięcznego miasteczka w 1791, pogrążonego w gospodarczej apatii i maraźmie (wszystko na południe i za Wisłą, zatem i Wieliczka i Podgórze, były już austryjackie, co więcej znaczyło niżby kazać być Warszawie bez Pragi... już prędzej jak Budzie bez Pesztu), przyszedł był Kraków w nieco ponad jedno pokolenie do ludności 36 tysięcy w 1835, czyli rzec można, że się niemal dwukrotnie uwiększył!
   Kulturalnie szło równie niezgorzej, aliści w polityce już zgoła tragicznie, bo tu się rezydenci zaborców, głos kluczowy mający, ustawicznie mięszali do wszystkiego, osobliwie po powstaniu listopadowem, gdzie nie dość że siła wolontarzy stąd poszło, to jeszcze zgoła jawnie rezydował tu hrabia Ludwik Morsztyn, przedstawiciel powstańczego rządu, który pospołu z bankierami Bochenkami i Janem Nepomucenem Walterem, broń dla powstańczej armii kupował i z Krakowa ku Warszawie słał, a w obiegu honorowano powstańcze pieniądze*****
   W pościgu za uchodzącym z Królestwa korpusem jenerała Różyckiego, wkroczył był do miasta rosyjski korpus jenerała  Rüdigera i zaczem precz poszedł, co się nie obyło bez dyplomatycznych interwencyj angielskich i francuskich, to tu ze dwa miesiące zabawił, przy czem owo "zabawił" rozumieć należy jednostronnie, bo jak potem skrupulatnie Krakusy podliczyły summa strat i kosztów owej nieproszonej gościny wyniosła jakie 300 tysięcy złotych polskich, co na dzisiejsze przeliczając i z odsetkami od 1831 rachując, pozwoliłoby zapewne własne tu zbudować metro, a i pewnie na insze by jeszcze starczyło wydatki...
   Gorzej, że po powstaniu jedyne to było miejsce względnie spokojne i spiskowcom wszelkim przyjazne, tandem co się dziwować, że leźli jako muchy do miodu... Że przy tem alterowali zaborczych rezydentów i ci nam co rusz czegoś z praw naszych ujmowali, to już rzecz insza, gorzej że przepomnieli o starej złodziejskiej zasadzie, że się we własnem nie sra gnieździe i jako w styczniu 1836 spiskowce spod znaku Stowarzyszenia Ludu Polskiego ubiły w samym środku miasta (tak jakby gdzie za niem już nie szło pojechać i utłuc za rogatkami) carskiego agenta Behrens-Pawłowskiego, miarka się przebrała...
   Ówcześnego przewodniczącego Senatu Kaspra Wielogłowskiego przymuszano by wojsk okupacyjnych dla porządku zaprowadzenia zażądał i emigrantów wydalił lub pochwytał. Ów się od prośby o wojsko zaborcze odżegnał, a do emigrantów się zwrócił z apelem, by miasto bylu łaskawi opuścić, do czego się zresztą większość ze zrozumieniem zastosowała... Nie pomogło to jednak w niczem, poza tem, że zaborcy pozorów legalności uzyskać nie mogąc, i tak wleźli z wojskiem nieproszeni. Moskale i Prusacy co prawda, po interpelacyjach francuskich i angielskich, się po miesiącach paru wynieśli, ale Austryjaki pozostały... Może i temuż, że Palmerston w Izbie Gmina grzmiał przeciw bezprawności i łamaniu ustaleń Kongresu Wiedeńskiego, ale po cichu Metternichowi listów słał, w których się tłomaczył, że to jeno gwoli opinii publicznej przymuszonym się czuł czynić...
   Formaliter głosiły Austryjaki, że dopomagają dla porządku większego w mieście, by de novo policyi i milicyj miejskich urządzić, których faktycznie urządzili po swojemu, pod komendą dyrektora policji Gutha i miasto nieledwie pod stanem wyjątkowym trzymali. Przydać i temu, że się spsowało i w ekonomijej, odkąd Austryjakom powolny prezes senatu Wodzicki, jeszcze przed powstaniem, nowej nie podpisał z Królestwem Kongresowym handlowej umowy i szły sprawy po cle, jak po grudzie... Przydać i spiskowców coraz większe radykalizacje, przecie w grodzie cięgiem był duch wolności przychylny i praw ceniący; jako w 1837 roku Guth koło trzydziestu młodych ludzi uwięził o konspirowanie ich oskarżając, deputacyja mieszczan z supliką wystąpiła o uwolnienie onych, responsu się doczekawszy takiego, że austryjackiej nam uwiększono załogi do półtora tysiąca bagnetów... A przecie, mimo to, sąd krakowski nie dość, że podsądnych uniewinnił i uwolnił, to jeszcze ... Gutha pociągnął do odpowiedzialności za prawa łamanie, czem Metternicha do białej przyprowadzono gorączki!
    Doczekalim się za to ciosów w niezawisłość sądów i rozpanoszenia się policyjnej wszechwładzy, na którą znów spiskowcy własnemi odpowiedzieli ciosami: w 1838 znów ubito carskiego agenta, Czelaka, a wszechwładnego Gutha w 139 dopadli zamachowcy w Przemyślu, choć ów poraniony srodze, przecie przeżył... Udało się za to książęciu Czartoryskiemu i jego Hotelowi Lambert takiej na zachodzie rozpętać przeciw austryjackim działaniom kampanii, że rządy brytyjski i francuski oficyjalno polityki wiedeńskiej potępiły, a dodatkiem Francuzi zapowiedzieli, że jak wojsko z Krakowa nie wyjdzie, to oni rozważą okupację Ankony.
   Sukces ten przecie przyćmiony był przez to, że zostawała policja, już ze szczętem nie nasza, zasię nowym prezesem senatu, w miejsce Józefa Hallera****** , ostał się ksiądz Jan Schindler, niezgorszy administrator i gospodarz (między inszemi onemu zawdzięczać przyjdzie poczęcie budowy kolei wiedeńskiej), przecie usłużny Austryjakom aż do obrzydliwości. 
     Przyszło na koniec do aktu ostatniego w dziejach Rzeczypospolitej Krakowskiej, czyli powstania z roku 1846, które w intencyi spiskowców, zmówionych z Centralizacyją Poznańską, wspólnem być miało dla zaborów trzech, aliści po aresztowaniach między inszemi Mierosławskiego i Libelta, gdy się jawnem stało, że ni w Prusiech, ni w Kongresówce nawet jedna nie powstanie strzelba, byłoż trzeba mieć we łbie choć tyle oleju, by niewcześne zamysły odłożyć, osobliwie, że się na prowincyi wszczęła ruchawka włościan przeciw dworom, dziś najwięcej z postacią Jakuba Szeli kojarzoną, zaś w Chochołowie wszczęte powstanie górali, z poranieniem księdza Andrusikiewicza, ku kresowi zmierzało, a do miasta znów wkroczył austryjaki korpus.
   W rzeczy samej pierwotkiem tak też i uchwalono, ale jako przedstawiciel emigracyi, Jan Alcyato, był wyjechał, pozostali zapaleńcy z Janem Tyssowskim i Ludwikiem Gorzkowskim na czele, umyślili jednak ruchawki wszcząć, co się pierwotkiem pofortunniło o tyle, że się jenerał Collin z wojskiem, policją, senatem, rezydentami i większością swołoczy z miasta wyniósł bez starć poważniejszych i gród dni kilka mógł się czuć niepodległym....
   Do historii najwięcej znanym przejdzie sekretarz nominalnego dyktatora Tyssowskiego, niejaki Edward Dembowski, który choć rangi mizernej, przecie dzięki czynności tytanicznej zgoła i wszędobylskiej aktywności wszelkie poruszył w tem mieście co bardziej patrotycznie i rewolucyjnie czujące żywioły. Zwierzchność insurekcyjna żarła się między sobą na potęgę, a w ciągu owych dni kilku mięliśmy nawet i próbę konserwatywnego przewrotu, gdzie Tyssowskiego obalono i uwięziono, aliści sprawnej akcji Dembowskiego ów swoje zawdzięczał uwolnienie i tą, pożal się Boże, dyktatorszczyznę... Śmierć Dembowskiego w naiwniutkiej i politowania godnej próbie odciągnięcia chłopów idących pospołu z austryjackiem wojskiem na Kraków byłaby w zasadzie tejże tragifarsy apogeum, a ujście Tyssowskiego z tysiącem powstańców i onych kapitulacyja na pruskiej granicy, finałem...
   Pozostali w Krakowie konserwatyści próbowali jeszcze poddać miasto Rosjanom, nie Austryjakom, do których nienawiść po rabacji była wielekroć silniejsza, a i może grały tu jaką rolę względy na dawniejszą w łączności z Kongresówką prosperitę, przecie zaborce umyślili inaczej i w Krakowie stanął z wojskiem jenerał Castiglione, a we Wiedniu 15 kwietnia podpisano konwencji o inkorporacji ziem tych do Austrii, czego formalnie dokonano w Krakowie 16 listopada 1846, wcielając do Cesarstwa tworu nowego, mianowicie Wielkiego Księstwa Krakowskiego, które w tem kształcie przetrwać miało do odzyszczenia niepodległości w listopadzie 1918 roku. 
   A czemum pisał, że Kraków do Galicji nie należał? Bo nie należał (wyjąwszy lata 1795-1809)... :) Wielkie Księstwo Krakowskie nigdy do Królestwa Galicji i Lodomerii nie należało, choć pospołu z niem i Księstwem Oświęcimsko-Zatorskim jedną tworzyło prowincyję koronną: "Königreich Galizien und Lodomerien mit dem Großherzogtum Krakau und den Herzogtümern Auschwitz und Zator".
__________________________
* i tak po prawdzie to to jedyny był czas, kiedy Kraków tak naprawdę przynależał do Królestwa Galicji i Lodomerii, której stolicą był Lwów, miasto natenczas krzynę większe i przynależące do Austryi już od rozbioru pierwszego w 1772, zatem w 1795 nikt najpewniej nawet nie zaprzątał sobie głowy tem, czy by stolicy prowincji nie przenieść...
** autorem pierwszej konstytucji z 1815 był książę Adam Jerzy Czartoryski.
*** ośmiu wybierało Zgromadzenie Reprezentantów, dwóch delegowała kapituła krakowska i dwóch... uniwersytet:) Po powstaniu listopadowym, gdy zaborcy chcięli śruby przykręcić i nowej napisali konstytucji (1833), w senacie ostało się dziewięciu członków, w tem tylko jeden z kurii nominat, zaś uniwersytet stracił swoje prawa, co niechybnie było odpłatą za młodzieży rewolucyjne zamysły, w tem i swoisty zamach stanu z 16 stycznia 1831, gdzie burszowie zrewoltowani pod wodzą Jacka Gudrejczyka ugodowego prezesa Senatu Wodzickiego przyaresztowali w dwa dni później z miasta wygnali...
**** 32 było wybieranych było w gminach, których okrom wiejskich do Rzeczpospolitej Krakowskiej przynależały także trzy miejskie: Chrzanów, Trzebinia i...Nowa Góra :) dziś wsią w gminie Krzeszowice będącą (w niej jest i cudnie nazwany przysiółek: Paryż:), po trzech mianował senat, kapituła i uniwersytet, zaś  sześciu ostatnich to byli z urzędu każdocześni sędziowie pokoju.
***** Wolne Miasto uzyskało wprawdzie w konstytucji z 1815 roku prawo do bicia monety własnej, lecz z niego nie korzystało, zadowalając się złotemi polskiemi, będącymi w obiegu w Kongresówce. Dopiero jak po powstaniu, Moskale tamtego złotego, osobliwie powstańczego, bitego z Orłem i Pogonią, zastąpili nową monetą, na której nawet już i polskiego, przedpowstaniowego orła nie było, jeno dwugłowy rosyjski, Krakowianie masowo odmawiali przyjmowania w tem pieniądzu zapłaty za cokolwiek i czem prędzej po przywilej własnego pieniądza sięgnięto, emitując dzisiejszej kolekcjonerskiej perełki nader rzadkiej: złotówki krakowskiej.
****** - niemałych zasług obywatel, polityk i społecznik, wielce dziś niedoceniany i pamiętany najwięcej z tego, że był dziadkiem przyszłego wielce znanego z czasów I wojny i Międzywojnia jenerała Józefa Hallera




                                                  .             

14 stycznia, 2015

O niebezpiecznych zakrętach...

Ano przyszło to i na mnie... na tego, co dziesiątek tu już broń składać gotowych, wspierał, napominał, groził czasem...:) Aliści widać sam żem nie pojmował, że iście przyjść może na człeka chwila takowa, gdzie coś, co mu po familijantach zaraz najdroższem było, jawi się jako potwór ostatnie z rzadkich chwil wytchnienia kradnący... Mnie, com nie pojmował, jak można komentującemu responsu nie udzielić i na tom latami extraordynaryjnie był wstawał wcześniej, by tych chwil na to naleźć, dziś owo snu minut paru samopozbawienie się, zdaje się być ponad siły... Mnie, com z radości pisania not nowych miał pociechy na dni całe trudu codziennego, przyszło o pisaniu myśleć ze zgrozą...
   Nie wiem, Mili Moi, jakże to jeszcze potrwa wiele... Wierę, że to się z utrudzenia ponad już wszelką znośną miarę bierze, że ani u Was nie bywam, ani na własnych włościach uciechy nie znajduję, ergo, że jako dwunastą z mych prac zmogę i jakiego wytchnienia może zaznam, to do dawniejszego radowania się tem wszytkiem nawrócę... Póki co, przebaczenia proszę, ale nawet Wam obiecać nie umiem, że co na niedzielę wyszykuję nowego, bo ostatniej żem przepędził śpiąc nieledwie całej...






                                               .                                         

10 stycznia, 2015

O teoryi ewolucji...

...której to teoryi, jako to powszechnie wiadomo, twórcą był Karol Darwin niejaki.

  " W przyrodzie organizmy żywe pojawiają się stopniowo podług pewnego zamysłu - od stworzeń niższego rzędu do człowieka, jako najdoskonalszego ze wszystkich stworzeń. Dzieje się tak za sprawą pewnych praw, w wyniku których stopniowo przekazywane jest ciału doskonalsze uwarunkowanie zdrowia. Każdy bowiem organizm wyżej rozwinięty w swoim rozwoju powtarza stopniowanie swego formowania, w taki sposób, że od pierwszych chwil swego życia, aż do ostatecznego stopnia ukształtowania, przechodzi poprzez wszystkie formy niższe. Człowiek ze wszystkich stworzeń może się uważać za organizm najbardziej doskonały, przeto należy go traktować, jako rozwijający się przez etapy gatunków stworzeń mniej doskonałych. Przeto defekt przepony lub jej części - ów stan wady, który w naszym przypadku i w innych opisanych miał miejsce - można uważać za spowodowany zaburzeniem działania siły kształtującej w okresie niższego poziomu rozwoju."

   Winienem tu teraz Lectorom Miłym przeprosiny, za nadużycie pewne, świadomie zamierzone. Zrozumiałe jest bowiem, że po wstępnych mych słowach, cytat przywołany czytając, rozumieliście, że to z jakiej Darwina jest pracy wyimek. Wszystkich zatem za to serdecznie przepraszam, a darwinistów takoż i za to, że im się przyjdzie z bolesną pogodzić prawdą, że to fragmentum z dysertacji doktorskiej doktora Ludwika Przybyłki sub titulo "De pravo organorum situ" ["O nieprawidłowym ułożeniu narządów"-Wachm.], ogłoszonej w Wolnym Mieście Krakowie Anno Domini 1837... czyli na 22 lata przed tem, nim Imć Darwin swojej upublicznił teoryi.
   Dyssertacyja owa w całości poświęconą była wszelkim anomaliom w ułożeniach wątpi ludzkich, osobliwie serca, ale i najpierwszy opisany w Polszcze przypadek przepukliny przeponowej u nowo narodzonego dziecięcia. Poza zaś owemi rozważaniami natury ogólniejszej, autor - przyszły lekarz obwodowy i położnik w Kielcach - już dalszych w tej mierze myśli nie rozwijał, ani też nic o żadnych dalszych badaniach w tej mierze nie słysząc, przyjąć wypadnie, że ów, na niespełna ćwierć przed Darwinem wieku, sformułował swego intuicyjnego na sprawy te poglądu...
   Pojmujęć ja wybornie, iże żarówki wynaleźć nie znaczy jeno pisać o niej, jeno onej uskutecznić, wypróbować etc.etc. Inaczej największym wynalazcą świata byłby Jules Verne niejaki… Aliści, mimo to, skoro znając, że aeroplan, łódź podwodna, spadochron etc są wynalazki czyjeś inne i grubo późniejsze, przecie zawżdy przy tem się spomina, że o tem w XVI wieku już pisał Leonardus z Vinci słynny, to ja przecie o nic nie proszę inszego, jako o tąż samą dla doktora Przybyłki sprawiedliwość…





                                             .           

04 stycznia, 2015

Czasu zimy zabawa...

  Lectorom, co im pokończenie się cyklu porad ziemianom comiesięcznych  (styczeń,  luty,  marzec,  kwiecieńmaj,  czerwiec ,  lipiec ,  sierpień ,  wrzesień , październik , listopad , grudzień ), będącego de facto jednem wielkiem cytatem  z xięgi Imci Teodora Zawackiego sub titulo "Memoriale oeconomicum" z 1616 roku, tejże dzisiejszej dedykuję noty...:)
   Rzecz której dziś znów mi cytować przyjdzie, jest po prawdzie plagiatem paskudnem dokonanem przez Władysława Jeżowskiego, co swego "Porządku zabaw ziemiańskich według czterech pór roku" wydał był Anno Domini 1638 i dziełko owo, dla krótkości często też i "Oekonomią" zwane, cależ niezgorszem się cieszyło wzięciem, najmniej kilku doczekawszy wznowień. Sęk w tem, że owe "Zabawy ziemiańskie" jota w jotę z "Zabaw orackich" Stanisława Słupskiego z Rogowa, w 1618 roku wydanych spisane. Edytor "Zabaw..." XIX-wieczny pokusił się nawet o różnic zestawienie i owe najwięcej się do interpunkcji sprowadzają, nawiasem przez Jeżowskiego nader swobodnie traktowanej...
 Ponieważ jednak nie mam ja przystępu do "Zabaw orackich" ergo owym plagiatem jeno nacieszyć się przyjdzie, pomnąc jednak, że to nie Jeżowskiego dzieło. Pomnąc niedawno przytaczanych porad grudniowych Imci Zawackiego, możem łacno dojrzeć tu cależ odmiennych dwóch postaw życiowych, gdzie Zawacki napomina, by czasu zimowego nie zmitrężyć na próżnych zabawach, zasię jako za chwilę obaczym Słupski/Jeżowski czas ten za swoistą nadgrodę za trudy roku całego mają. Mogą nas może i dziś śmieszyć sierdzącego się autora uwagi na handlu wielkiego aspekta, atoli pomnijmyż, że to jest głos arcyakuratnie pasujący do takiego rzeczy pojmowania śródzi szlachty całej i weźmyż to za swoiste onego czasu i poglądów signum... I jeszcze jedno: na względzie mając, że się ku sukienniczemu cyklowi kwapim, upraszam szczególnej uwagi na tąż zwrócić strofę, gdzie Słupski/Jeżowski o suknach rozprawiają...

"Grudzień z Koziorcem, roku skończenie przynosi,
By drugiego doczekał, każdy Boga prosi,
Styczeń ostry poczyna zawsze Nowe Lato,
Kto doczeka - powinien chwalić Boga za to.
Luty mroźnośnieżysty, uczyni rączego
Z każdego leniwego w drodze ochoczego.
Wodnik z Rybami, siedząc głęboko zamkniony,
z ryfejskich gór Boreas, z mrozem przypędzony:
Masz gospodarzu sławny z pola i z ogrodów,
Teraz sobie odpocząć i cieszyć z dochodów,
Teraz już następują ucieszne zabawy,
Teraz sobie usiadszy jak gospodarz prawy,
Przy ciepłem piecu w izbie: albo u komina
Z miłym sąsiadem twoim, napijaj się wina,
Albo miodu słodkiego doma syconego,
Albo piwa dobrego prawie pszenicznego.*
W skrzypce zagrawszy skoczno, w kobzę ukraińską,
Ucieszysz się z paniami, jak cytrą hiszpańską,
Pan gospodarz wraz z gośćmi wesoł hyżo 
[tak w oryginale-                                                  Wachm.] skacze,
Pani każe piec: gęsi, kapłony, kołacze,
Rozmaite potrawy ochotnie gotują,
Któremi wdzięczne goście chętliwie częstują,
O gospodarstwie siedząc przy stole gadają,
Przytym dworski, żołnierski żywot spominają,**
Jakie to teraz czasy i ludzie nastali,
Czy też tacy przed laty za przodków bywali?
Skoro się z sobą trochę mile zabawiwszy,
Potem gościa wdzięcznego pięknie odprawiwszy,
Znowu radzi z małżonką o zabawie w domu
I co kiedy rozkazać ma porządnie komu?
Albo bić wieprze karmne, nadziewać kiełbasy,
Są to rzeczy potrzebne w mięsopustne czasy,
Połcie w korytach solić, dobra jest słonina
Z grochem, szołdra w Wielką Noc lepsza niż zwierzyna,
Albo dochód i insze pożytki rachować,
Zasłużone pieniądze czeladzi gotować,
Albo w pole wyjechać ze psy dla zwierzyny,
Przysposobić dla gości świeżej zajęczyny.
Sarny, liszki po śniegu, wilki w sieciach dławić,
Wieprze dzikie, jelenie, tak pięknie dzień strawić,
Albo do lasu po drwa chłopy wysełają,
Albo pod lodem ryby sieciami łapają.
Jakie idą do cudzych ziem od nas dostatki,
Jak wiele ich spuszczają wodami przez statki
Zkąd się wszyscy bogacą zwłaszcza cudzoziemcy,
Zkąd chleba dostawają okoliczni Niemcy?
Z Polski. Ta jako matka wszystkiego dodaje,
Przyznawają to sami, bo im chleba daje,
Ale rzecz niepotrzebna, że woły rzeźnicy,
Wyganiają na Szląsko, tracą po próżnicy,
Tym drogość mięsa czynią w królestwie niemiłą,
Trzeba tego zabronić rzeczą doskonałą,
Niechaj sobie przyjedzie jak Szlązak tak Niemiec
Po woły i po rzecz każdą wszelki cudzoziemiec.
Patrzają obcy ludzie na zbytki w chodzeniu,
Że w piciu miary nie masz, w wymyślnem jedzeniu,
Masz w czym chodzić, masz co jeść, co pić zawsze w domu,
Masz płótno, masz obuwie, nie daj nic nikomu,
Możesz dać dla czeladzi z swej wełny narobić,
Z sukna żupan, ubiory i kontusz urobić,
Możesz mieć kożuch skórę zewlokłszy z barana,
Będzie jeszcze cieplejszy niż sobol u pana,
Dobre buty wołowe, piękne i cielęce,
A trwalsze są i lepsze niż żółte panięce.
Przodkowie naszy przedtem o szkarłat nie dbali,
Wojewodowie więc zacni w szarzy więc chadzali.
Dziwna rzecz karazyjej teraz już nie znają,
I na lundysz*** niektórzy słudzy się gniewają,
Szukają barwy, coby była od bławata,
Choć w tem bławacie podczas znajdzie się i łata.
W jakim stroju szlacheckie stany chodzić mają,
Czyli się godzi wszystkim jako zażywają
Bławatów i mieszczanie, szaty wielkopańskie,
Dawają sobie robić: szlacheckie, hetmańskie.
Mądry każdy, który się z mieszkiem swym rachuje,
Zawsze według dochodó 
[tak w oryginale-Wachm.]
                                        rozchód swój miarkuje.
Insza możnym, dostatnim, co mają intraty,
Przywiozą im z folwarków: zawsze pan bogaty,
Czasem sam ze swojemi gdy za stół usiędzie,
Rozmaitych półmisków do trzydziestu będzie,
Jeszcze kosztem niemałym prawie urobionych,
Pieprzu, szafranu pełne, dostatek korzenia,
Cytryn, migdałów, cukrów, uciecha jedzenia,
Nuż co kosztują wety, albo i zwierzyna,
Frukty, cukry rozliczne, nie wspominam wina:
Pomarańcze, migdały, figi, marcypany,
Kasztany, insze rzeczy, włoskie parmerany [tak w oryginale-Wachm.]
Siła na to pieniędzy do rok wynijdzie,
Pana głowa zaboli, gdy rachować przyjdzie.
Cnotliwy człowiek bardzo się temu dziwuje,
Rozmaicie w swej głowie sobie rozumuje:
Mówi: byłoby za co walczyć i murować,
Musieliby nas obcy inaczej szanować,
Chwaląc Boga gorąco mamy wszystko w domu,
Nie przepłacając drogo rąk chciwych nikomu,
Są żywności wszelakie, jest srebro i złoto,
Nie potrzeba do cudzej ziemi jeździć po to.
Możemy i do Turek nie posyłać po nie,
Nic po petercymencie, gdy wystałe piwo,
Alakantu**** też drugi nie pija jak żywo.
Dobra bywa pieczenia górna w tłustym wole,
Także gąska pieczona, a kapłon w rosole,
I świeża sztuka mięsa, albo cielęcina.
Głowizna z chrzanem smaczna, z koprem jagnięcina,
Prosię tłuste pieczone, słonina w jarzynie,
W grochu. Nie myśli drugi nigdy o zwierzynie.
O rybę zawsze łacno, gdy sadzawki w domu
Ma dla swej potrzeby, i dać może komu.
Pomiernie żyjąc w pracy, prowadzi swe lata,
Nie dba o żadną pompę marną tego świata.
Żaden go nie pozywa: ni kredytorowie,
Nie ma żadnych kłopotów prawnych na swej głowie.
Uśnie bezpiecznie jak pan, z małżonką w swym domu
Snu mu nikt nie przerywa, nie winien nikomu.
Nazajutrz rano naprzód: gdy wesoło wstanie,
Panu Bogu dziękuje za wszelkie staranie.
Ucieszne tedy wiejskie są wszystkie zabawy,
Ile żywot pobożny, także też i sprawy,
Sam krasomowca mądry tego nie wypowie,
A kto temu nie wierzy? niechaj się sam dowie..."
________________________________

* Komu, jak komu, ale Wachmistrzowi dwa razy tego wezwania z pewnością nie będzie potrzeba powtarzać...:))
** Na Miły Bóg! Iście jakoby u Wachmistrza siedzieli u stoła...:))
*** karazja, karazyja - jeden z rodzajów sukna szesnastowiecznego, dosyć szorstkiego i grubego. Odzieży z niego, choć arcyciepłej, trudnoż było przecie uważać delikatną...
lundysz - sukno londyńskie, w swoim czasie takoż wielce popularne i poniekąd o zamożności noszącego świadczące...
**** petercyment i alakant - wina hiszpańskie, dla drogi dalekiej i marki swej jednemi z najdroższych Polakowi tamtocześnemu będące...




                                             .

01 stycznia, 2015

O po trzykroć niedoszłem spotkaniu Ichmościów kontradmirała Nelsona i jenerała Bonaparta...II

   Kończąc noty o tem pierwszej , postawiliśmy pytanie, na cóż Napoleon się ku tej Malcie był wybrał i przy niej przycumował... Każdy Czytelnik roztropny, a jaką taką historii, polityki i jeografii znajomość mający, zakrzyknie wraz z zadziwieniem, a i może nawet z jakiem zniecierpliwieniem, z jakiem nam czasem umęczliwe a głupiutkie pytania dzieciaczków od ziemi nieodrosłych znosić przychodzi : jak to po co? Przecie to baza znakomita dla floty i przedmiot marzeń dla mocarstwa każdego, co by chciało środkowej części Morza Śródziemnego kontrolować !
   Ano właśnie: baza dla floty... Wybornie powiedziane... Dodatkiem Historią prawdziwie zilustrowane, bo taż właśnie Malta, jako się już w brytyjskie ręce dostanie*, w tej właśnie roli spisywać się będzie wybornie przez niemal półtora stulecia, szczególnie zaś w II wojnie światowej. Rzecz by się i nawet więcej zdawała logiczną, jako że  Francyja jawnie ekspansję swą w basenie Morza Śródziemnego uwiększała, okupując od niejakiego czasu rodzinną Napoleona Korsykę (od 1769)  i Korfu (od 1797)... Tyle, że... Francyia nie dostawało nawet w części floty tak tęgiej, by móc marzyć o kontrolowaniu choć części tego morza, a jakież owa miała w starciu z Royal Navy szanse, niezadługo dowiedzie właśnie Nelson pod Abukirem i później pod Trafalgarem.
   Inszemi słowy posiąść Maltę jako bazę jeno dla floty byłoby czemś na podobieństwo jakobyśmy to my dziś na przykład w środku Manhattanu, kosztem niemałem, parceli wielgiej wykupili, jeszcze większym pobudowali tam centrum jakiego handlowego dla produktów polskich i by się potem okazało, że nijaką miarą nie możemy tam przewieźć niczego i na sprzedaż wystawić...
   Napoleon idiotą nie był, musiał sobie z tego zdawać sprawy. Po cóż zatem na tą Maltę nastawał? A nastawać musiał w myślach na grubo przedtem, nim się przyznać do tego komukolwiek był gotów. Lectorowie uważni pomną może, jakem w części pierwszej sekretarza Bonapartego, de Bourienne'a cytował, gdzie ów w najlepszej wierze zapisywał słów, z których wynikało, że dopiero uświadomiona niemożność na Anglię najazdu, kazała Napoleonowi Armii Anglii zmienić w Armię Wschodu. Cóż nam zatem począć z wiedzą, że dokładnie w tem samem czasie, gdy jenerał Bonaparte poczciwemu de Bourienne'owi oczy mydlił, udając w rozterce pogrążonego, niejaki Emil Poussielgue, nibyż zwykły urzędnik francuskiego ministerium skarbu, z missyją się sekretną ode Bonaparta właśnie poruczoną, na oną Maltę był wybrał ? I co więcej, Poussielgue musiał już wiedzieć, że Napoleon tej wyspy chce zająć, bo dla tejże właśnie sprawy przekupstwem skaptował dwóch członków kapituły zakonu Kawalerów Maltańskich, wyspą władających. W każdem razie kotwicząc swą flotę u maltańskich wybrzeży, był Napoleon przekonanym, że Kawalerowie wojować w wyspy obronie nie będą i z punktu kapitulować będą. Tem zaś czasem rozmowy na miejscu toczone pokazały, że Poussielgue może był i cokolwiek za bardzo w chęci sukcesu swej missyi uwiększenia, bo Kawalerowie, owszem skapitulować chcieli, ale po jakimś choćby pozorze szturmu czy oblężenia! Przyszło zatem z dział paru wypalić, parę batalionów na ląd wysadzić i tego szturmu pozorować, co Napoleona zirytowało niebywale, jako czasu zbędne marnotrawstwo. W dziennikach de Bourienne'a jest zapisek o tem, jako go do rzeczywistości jenerał Caffarelli przywracał:
   "Niezdobyta maltańska forteca jest tak osłonięta przed szturmami, że generał Caffarelli, dokładnie się przyjrzawszy fortyfikacjom, w mojej obecności powiedział głównodowodzącemu: "No cóż, mon general, mamy wielkie szczęście, że znalazł się w mieście ktoś, kto zechciał nam otworzyć bramy".
   O cóż zatem chodziło, jeśli nie o bazę dla floty? Ano, Mili Moi, nie twierdzę ja, jako insi, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze **, ale w tej konkretnej sytuacji to właśnie powiedzenie pasuje tutaj, jak ulał... W rzeczy samej szło o pieniądze, a konkretnie o skarbiec zakonu, którego jeśli raportowi Bonapartego dla Dyrektoriatu pisanemu, dowierzać skonfiskowano na ponad milion franków w złocie. Jeśli raport ten jednak potraktować jako łgarstwo nad łgarstwami i zaufać ograbionym, to Napoleon z jenerałami swemi musiał zagarnąć w sumie tych milijonów ze siedem! Z czego sześcioma, które z raportu "wyparowały", najpewniej się Napoleon z resztą szajki rabusiów podzielił, ma się rozumieć, jeno temi znaczniejszemi, co mu może w jakich do Dyrektoriatu donosach, by zaszkodzić mogli... 
   W każdem bądź razie jako ogłoszono zajęcie Malty 13 czerwca, tak dopieroż 19-go armada podniosła kotwicę i pożeglowała ku Egiptowi, bo tyle aż czasu zajęło ładowanie zagrabionych łupów. No bo przecież nie wyokrętowanie ledwo czterotysięcznego granizonu, który Bonaparte pozostawiał na wyspie, bo na to by dzień, może dwa, nastarczyły z pewnością. 
  Tem zaś czasem Nelson rozpaczliwie wyprawy francuskiej po morzu wypatrujący, od kapitana zatrzymanego statku handlowego się wywiedział, że ten w rzeczy samej widział 4 czerwca Francuzów wpodle Sycylii, jako ku wschodowi płynących. Nie w ciemię bity Angielczyk wrychło pomiarkował, że najpewniej ku Egiptowi Francuzy płyną i czem rychlej na przecięcie onych kursu wyruszył... nieświadom, jak bardzo mu jeszcze przyjdzie w tem pościgu błądzić po drodze... Ale o tem, to już opowiemy w części następnej...
___________________________
* - Po miesiącach ledwo kilku mieszkańcom wyspy tak dojadło nowe francuskie władanie, że wzniecili powstania i z pomocą Angielczyków i przychylnego im króla Neapolu, Ferdynanda, Francuzów do kapitulacyi przymusili, zaś wyspa (a ściślej wyspy) pod protekcyję popadły brytyjską. Pokój w Amiens z 1802 roku stanowił, że Francuzy się wszelkich do Malty zrzekają roszczeń, zasię Angielczyki oddać jej mają na powrót Kawalerom Maltańskim, czego wiarołomny Albion nigdy nie dotrzymał...
** - bo czasami chodzi też o kobiety...:)



                                                  .