Anonim zwany Gallem, co najpierwszej był w dziejach naszych popisał kroniki, o najpierwszem z władców uznawanych w dziejach naszych za rzeczywistych, czyli o Mieszce, czy jako kto woli Mieszku, pisze, że ten Dobrawy czeskiej za żonę pojmując, oddalił był swoich siedmiu nałożnic, czy znów jak kto woli: żon przez chrześcijańskiego mnicha za małżonki prawe nieuznawanych...
Ano i tak przez lata o tem, z czasu do czasu rozmyszlając, żem początkiem był pełen podziwu dla książęcej jurności i nerwów żelaznych zgoła, co pojmą wszyscy ci, co wiedzą, jako też i z jedną niewiastą czasem strzymać ciężko, a cóż dopiero z siedmioma...:)) Aliści z biegiem lat mię to właśnie nurtować poczęło: czemuż ów miałby ich mieć akurat siedm? Nie po cztery, jako u muślimanów dopuszczają*, nie dziesięć, iżby liczba równą była, czy i sto choćby** jako po dziś dzień niektórzy u Negrów kacykowie, jeno właśnie siedm...
Ano i pokoncypowawszy krzynę, racyjonalnych po temu przyczyn szukając, byłażby nią może i ta, iżby każda była na inszy dzień tygodnia, luboż i dla magiczności liczby tej, którą wiele ludów od starożytnych Sumerów, poprzez Egipcyjan, Persów, Hellenów i Rzymian miało za fortunną i stanowiącą symbol jakiej całości, dopełnienia... Ano i w tem sęk, że primo "każdy dzień tygodnia", to pojęcie krześcijańskie na pamiątkę tego, że Pan Nasz przez sześć dni się nad stworzeniem świata trudził***, zasię siódmego odpocząć był raczył... Ano i tak przyjąwszy Gallowych słów za pewnik, wyjdzie i może, że nasz Mieszko, choć poganin, już i przódzi żył podług krześcijańskiego kalendarza:) Znowuż cała niemal liczby tej mistyka się ze światem kultury okcydentalnej wiąże i onej poznania korzeni własnych, najwięcej judeokrześcijańskich, zatem u Galla nie dziwi, przecie już u knezia z puszczy nad Wartą jak najbardziej by była zadziwienia godną:))
Przyjąwszy zatem wielekroć więcej prawdopodobną teoryją, że Gall tak po prawdzie to żonach Mieszki nic nie wie, okrom może niejasnego podejrzenia, że nie jednej miał i dalej to już łże jako deweloper na prospektach, dla większego zohydzenia czasów przedchrześcijańskich w Polszcze**** ... zda mi się nader ciekawem może jakiego freudysty posłuchać, czegóż by ów się za tem rojeniem mnicha nieszczęśnego doszukał i co się też biednemu Gallowi śniło po nocach...:)
___________________
* A o związkach Mieszka ze światem muślimańskim piszemy tu
** A co? A kto bogatemu zabroni?:)
*** o którego to trudu aspektach niektórych piszemy tu:)
**** Ciekawość, komu też i tem tego zohydził...:))
* * *
P.S. z 8 Februarii: Powtarzam pomieszczone w komentarzu Tetryka linki do uwag Imci Łukaszewskiego, bo znajduję je wielce interesującemi i co najmniej rozważenia godnemi:
- do poczytania: http://studioopinii.pl/jerzy-lukaszewski-czego-sie-jas-nie-nauczyl/
- i do posłuchania http://youtu.be/ohdh7ny8Y5o
.
Łagodny był panisko ten Mieszko, bo odprawić kazał, a mógł jak jeden Henryk, co to ich (tych żon) miał sześć, skrócić nieco. :)
OdpowiedzUsuńDziwne to były czasy, bo jeszcze i bracia się wspierali, bo już później to jakby mniej i obcinali sobie co tam im wystawało, a jak nie, to przynajmniej oczka wyłupić kazali i do ciemnicy wrzucić, jakby tam te oczka do czegoś potrzebne były?! :D
No i sam widzisz, Miły Kneziu, jakaż jest wyższość krześcijańskiego władcy nad poganinem przebrzydłym...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ale za to jaki spokój był! :D
UsuńTaaa... cmentarny...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Jak sobie bym wyobraziła siedmiu mężów do oprania, nakarmienia, oraz spraw innych, to zgroza czysta:)
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie raczej rozważa się relacje odwrotne:))) Choć, jak sądzę, poza praniem, karmieniem etc. znalazłyby się między "sprawami innymi" i niewyobrażalne dziś pozytywy...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Długie godziny spędziłem na rozmowach z moim senegalskim przyjacielem, który oprócz tego, że czarny niczym grafit, to jeszcze był wyjątkowo zajadłym mahometaninem. Muszę mu oddać szacunek, bo bardzo wiele wymagał od siebie, jako muzułmanina, ale przecież nie nawoływał do zmuszenia mnie do konwersji, tylko chyba trochę miał nadzieję, że mnie dobrym przykładem przekona (rzecz cała wyłożyła się na winie, które pasjami lubię). Tłumaczył mi więc, że cztery żony dozwolone przez Proroka, to, wbrew pozorom, żaden cymes. Cztery żony oznaczają bowiem cztery domy, cztery gospodarstwa i stałe pohukiwania kobiet o sprawiedliwość. Gdy bowiem podochocimy sobie i jednej z żon kupimy nowy samochód lub złotą kolię, to możemy być PEWNI, że w trzech pozostałych domach napotkamy nosy na kwintę i ciche dni, bo tamte żony też będą chciały otrzymać to samo. A jeżeli trzeciemu dziecku drugiej żony podarujemy komputer, to najpierw ta żona przypomni o siedmiorgu innych dzieci w tym domu, a w trzech pozostałych domach nie będzie wcale lepiej. Dlatego nie uważam, żeby muzułmanom było lepiej z tymi żonami (gdyby to jeszcze można było tak, jak Sinobrody - po krótkim okresie radości na hak!). Może to jest powód, dla którego mahometanie robią się dzisiaj tak zaczepni?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bóg Zapłać za ten głos, bo choć z dawnam wiedział, że wielu muślimanów sobie tegoż oszczędza, z tej prostej przyczyny, że ich na drugą (nie wspomniawszy już ani o trzeciej, ani o czwartej) żonę, nie stać, to jednak ujrzawszy to w dobrym i sugestywnym opisie, to jednak co inszego... I, jak rozumiem, sugerujesz, że pozbawienie ich tego szczęścia mogłoby zaowocować mniejszą agresywnością tych ludów?
UsuńKłaniam nisko:)
ani chybi łże jak deweloper, marzeniami sennymi własnymi się wspierając ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam weekendowo :)
Tak też go właśnie i, huncwota, czas cały podejrzewałem...:)
UsuńKłaniam nisko:)
W sprawie żon Mieszka I, a także opisywania go przez Galla, z ciekawością można poczytać ( http://studioopinii.pl/jerzy-lukaszewski-czego-sie-jas-nie-nauczyl/ ) i posłuchać ( http://youtu.be/ohdh7ny8Y5o ) Jerzego Łukaszewskiego.
OdpowiedzUsuńSerdeczne za tekst ten Bóg zapłać, bo choć opisujesz go jako tyczący się żon Mieszkowych, to dla mnie on więcej jest niebanalną próbą spojrzenia na rolę Kościoła w Mieszkowej monarchii i na szereg inszych subtelności w polityce tamtocześnej. Dlatego pozwolę sobie te linki w dodanym post scriptum powtórzyć, by Lectorom percepcję ułatwić.
UsuńKłaniam nisko:)
Toż sprawa jest oczywista. W wywiadzie udzielonym przez kronikarza Gazecie Wyborczej oraz w rozmowie z dziennikarzami TVP rzeczony przyznaje, że Mieszko wyganiał owe baby w nocą, przez co trudno się było doliczyć ile ich było, a nawet dokłanie dojść kto kogo lał i dlaczego.
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka Loch Ness :-)
Podobnie jak nie sposób zagwarantować, że w ciemnościach niektóre wracały i w efekcie porachowano je (oraz im:) dwukrotnie...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Freudysty to lepiej nie słuchać, bo on zawsze na jedno kopyto wszystko wytłumaczy. Nie musi zresztą tłumaczyć bo i tak wiemy wszystko dobrze.
OdpowiedzUsuńJa natomiast bardzo jestem zawiedziona dzisiejszym tekstem...
Albowiem luty się zaczął a ja wiem tylko tyle, że buty mam podkuć. A co w polu siać, w oborze czynić i które prosięta i dlaczego zarzynać to nadal nie wiem...
Pozdrawiam
Stokrotko, zajrzyj tutaj: http://pogderankiwachmistrzowe.blogspot.com/2014/02/o-lutowych-czynnosciach-gospodarskich.html
UsuńTetryk już mnie ubiegł, a mnie z tego konkluzyja, by tych not gdzie poręczniej na boku pomieścić, iżby dzisiejszym hreczkosiejom czego nie utrudnić :) lutowe czynności gospodarskie podług Zawackiego
UsuńKłaniam nisko:)
Czyli prawda jak zwykle ukryta między wierszami, w tym, co pominięte ;-) A mnie swego czasu kronika Kadłubkowa zachwyciła - językiem i celnością opisów :-)
OdpowiedzUsuńBo i literacko jest się czem zachwycić, aliści historyk jeszcze i na to baczyć musi, niczem jaki policmajster przesłuchujący, zali mu przesłuchiwany nie łże, niczem Piekarski na mękach...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Zapewne wytłumaczenie owego fenomenu jest niezwykle proste. Jak to z tym obkrawaniem słoniny. Babka obkrawała, matka obkrawała, córka też obkrawa, ale dlaczego, nikt nie wie. A gdy babkę spytano, ta odpowiedziała, że garnek miała za mały i cała się nie mieściła.
OdpowiedzUsuńTedy zapewne mieszkowa chata więcej białek pomieścić nie mogła, albo i tele jedynie było w grodzie niewiast dość nadobnych.
Myśl, generalnie słuszną, że przyczyna być może banalna i zupełnie nieznana, przyjmuję posłusznie, w szczegółach jednak te dwie proponowane wersje odrzucając, bo cóż to było dla księcia kazać nowej postawić siedziby, luboż kazać się za brankami zapuścić o jedną jeszcze wioskę dalej...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Rozważania na temat żon Mieszka są równe kłóceniu się o życie we Wszechświecie. Może jest (były), może nie. Biją się tutaj dwa poglądy:
OdpowiedzUsuń1. pierwszy, że Mieszko nie miał żadnych żon, tylko popaśnice, czyli metresy. To jest trochę wyżej niż kochanka, a trochę niżej niż żona. Informacja o siedmiu żonach może być taką samą alegorią średniowieczną jak siedem lat ślepoty. Trzeba pamiętać, że Gall Anonim nie miał żadnych źródeł pisanych z tego okresu. A na 7 żon Mieszko był po prostu za młody.
2. Inna sprawa, że pogańscy książęta słowiańscy wszyscy mieli żony i nałożnice. A przykład Bolesława Chrobrego i Przedsławy pokazuje, że jurność wcześni Piastowie mieli we krwi i genach.
Skoro spłodził syna i nie tylko, znaczy mógł, a jak mógł, to i na pewno chciał i lubił tę robotę, jako to u każdego chłopa zwyczajnie...:) Zatem jakoweś niewiasty do tych zabaw trzymał z pewnością, a już kwestia tego, czy je nazwiemy żonami, według być może słowiańskiego prawa i obyczaju (o którym tak naprawdę niemal nic nie wiemy), czy nałożnicami, jako by to radzi widzieć przedstawiciele Kościoła, dopuszczający małżeństwo jeno przez swój własny sakrament, to już jest rzecz insza...
UsuńI czemuż to miałby Mieszko być na siedem żon akurat za młody? Cóż to... one jako słoje na dębie przyrastają z latami?:)
Kłaniam nisko:)
No i przyciągnęło mnie imię ulubionego władcy. :)))
OdpowiedzUsuńCóż, w tamtych czasach używano z wielką biegłością metafor, alegorii i wszelkiej symboliki, dziś już dla nas nieczytelnej. Liczba siedem jest dosyć wyjątkowa, ma znaczenie mistyczne, występuje w wielu religiach i mitologiach. Można spróbować poteoretyzować, że autor tę właśnie liczbę uznał za ważną i znaczącą.
Na przykład znalazłam takie wyjaśnienie: " Oznacza ona jakiś pełny, doprowadzony do końca, sobie tylko właściwy etap (epokę). Po jego zakończeniu następuje nowy etap (epoka), która jest konsekwentnym następstwem poprzedniego."
Albo, analogicznie do siedmiu grzechów głównych, Mieszko przyjąwszy chrześcijaństwo wyrzekł się zła i obyczajów pogańskich.
Się rozpisałam, a tu jeszcze parę tekstów zostało do uzupełnienia. :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Co nie zmienia istoty rzeczy, że takimi kierując się względami, musiałby być Mieszko chrześcijaninem...nim się ochrzcił:)) Raczej więc sądzę, że to Gall sobie na extrapolację dozwolił...
UsuńKłaniam nisko:)
Chodziło mi o to, że jest to interpretacja Galla, to on tak sobie wymyślił. A ile Mieszko miał żon (czy jak je tam nazwać), czy miał i czym się kierował to tego i tak się nie dowiemy. :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kierował się tym, co nam od zawsze zarzucacie... nie mózgiem:)) A miał na pewno, bo przecie nie był jaki miłujący inaczej, pozostaje tylko kwestia ile ich faktycznie miał nieboraczek...:)
UsuńKłaniam nisko:)