Thema to ogromem morza dalekie na myśl przywodząca, przecie, by
choć na jakie płycizny wypłynąć, trza nam do łodzi siadać i
wiosłami pyrgać... Nie masz inaczej, przeciwnie bowiem po kres dni
naszych byśmy jeno na brzegu stali i dali odległej bacząc, żywota
kresu doczekali! Poczynajmyż tedy w imię Boże...
Nawykliśmy k'temu, że się nam imię nasze (nomen)
na Krzcie Świętem ochfiarowuje i że to po rodzicielskiej woli,
luboż i myłce:)* się odprawuje. Dawniejszem jednak czasem
przypisane temuż arkana sielnie na zawadzie fantazyi ludzkiej
stały... Powszechnem bowiem obyczajem było dziecię zwać imieniem,
co je "samo sobie przyniosło", co jeszcze i Oćca mego
spotkało. Jeśli się zaś komu jaki święty Teobald, luboż
Scholastyka nie nadto dla dziecięcia stosownem widziała, niechybnie
pleban za dar jaki nieznaczny, nie przeciwił się nadto długo by
imienia przybrać, co to gdzieści w pobliżu narodzin było, to
jednak skrzętnie omijając, co już natenczas świętem minionym
było... W ogólności księża wpływu mieli na imiona ogromnego,
boć się ich przecie w tejże materyjej radzono powszechnie...
Personom znamienitszym mógł doradzić jeno, przecie śród gminu
rządzili plebani niepodzielnie, często i jeno wedle własnej woli
imiona nadając... ani stojąc o to, co się rodzicielom marzyło.
Rzec by szło, że te wszytkie Bartki Maćkami zwane, czy Janielki
Kaśkami od porodzenia wołane, to jeno echo odległe owych
chłopskich contra plebanorum sporów:)) Niechybnie jako się jaki
kapłan trafił leniwy, wieś przez pokoleń parę trzy, czy cztery
jeno imiona znała:)), jakoż to się przy chrzcie Rusi przytrafiło,
gdzie za kniazia ukazem postąpiło w rzekę z jakie tysiąc chłopa,
kapłan zasię ich przeżegnał i wyrzekł słowa "A ja ciebie
chrzczę imieniem świętym Iwan!", zaczym nowy tysiąc
postąpił, by Dymitrem zostać i tak da capo al fine...:)
Bywali i kapłani, co swej władzy używali, by imieniem
dziecięcia nieślubnego na całe życie naznaczyć i wszytkim
wiadomem uczynić, że ów lub owa z nieprawego się wiedli łoża...
Dla dziewcząt powszechnem takiem było imieniem zwać oną
Magdaleną, na pamiątkę owej nierządnicy z Pisma... aliści bywały
i Dagmary, i Kunegundy, Kornelie, Konstancje i Karoliny, które to
miana za ośmieszające i upokarzające miano. Nie mogłoż to być
jednak obyczajem powszechnem, boć przecie rody znaczne niechybnie
stać było, by xiędzu stosownej perswazyi uczynić, by dziecięcia
jakiej panny znamienitej poniechał... a przecie trzech z
pomienionych ostatnich znamy z rodów wielce
dystyngwowanych... Napotkałżem w tejże roli i imiona: Dorota,
Damian, Alojzy, Karol i Gertruda i czem więcej o tem dumam, to
mniemać mi, że to raczej jakiego lokalnego, na parafii skalę luboż
może i powiatu, obyczaju sprawa... Aktor niezrównany
Franciszek Pieczka spomina xiędza, co takie dzieci nieodmiennie zwał
Adamem i Ewą i że we familijej jegoż własnej się które z tych
imion pojawia, aliści bym to za licentia onegoż plebana samego
miał, nie za usus powszechny...
Okrom cyrkumstancyj spomnianych i na to się wejrzeć
godzi, zali mieśćce krztu nie nadto odlegle jakiego lokalnego kultu
świętego leżało. Wiadomo powszechnie, że się w wieluńskiem
plenili Rochowie, wpodle Koła Bogumiłowie, na Spiszu zasię
Wendolinowie, na Litwie Kazimierze, we Wielgiej Polszcze Wojciechy,
zasię w Małej Świętego Stanisława admiratorzy... Insza to i
sprawa, że gdzie się jezuici naplenili, tam Ignaców najdziesz moc,
gdzie teatyni, tam Kajetani, gdzie pijarzy, tam Kalasantych mnóstwo,
zasię wpodle franciszkańskich klasztorów naturaliter moc
Franciszków i Antonich:)
Rodom znamienitszym nie nadto było w smak dzieci krzcić
imionami z dnia narodzin, nie tyleż dla onych urody lubo braku
onejże, jeno temuż że się to obyczajem gminu widziało, a jako
nam Wacław Potocki spomina:
"...nie chce być z prostakiem w jednem
interesie,
którego tak chrzczą, jako święto dnia
przyniesie."
Insza, że śród rodów z tradycyami byłyż i
na ogół imiona, co je z dawna nadawano, choć może nie tak skąpo
w wyborze, jako Mićkiewicz o Dobrzyńskich zaścianku pisał:
" Syn Macieja zawżdy zwał się
Bartłomiejem,
a znów Bartłomieja
syn zwał się Maciejem.":))
Jako dzieje tych rodów przepatrzym, łacno uwidzim,
że się śród Radziwiłłów ustawicznie Mikołaje ukazują, śród
Zamoyskich Tomasze, u Sieniawskich znowuż Mikołaj rządził z
Prokopem, jako Piotr u Duninów, Dymitr u Wiśniowieckich czy
Stanisław u Kostków.
Rzecz arcyciekawa z imieniem Maryi, której katolicy
po wiek najmniej XVI mieli za nazbyt święte, by tak cór krzcić
swoich, przecie luteranie w tej mierze wyłomu uczynili, co nader
dobitnie anonimowa "Różnica sekty luterowskiej, przeciwna
jedności świętej wiary" piętnowała:
"Niektórzy
ojce z matkami
Krzczą swe córy Marynami,
Mówiąc: cóż to jest Maryja,
Takżeż człowiek, jako i ja.
I ci na tym niezwysili **
Co się tak upornie krzcili:
I ten, kto pojmie Maryją,
Rzadki, co go nie zabiją."
Insze reformowanych wyznań w imionnictwie skutki, to
bogactwo niemałe imion z dawna przepomnianych biblijnych, ku którym
się owi obrócili radzi. Wiek XVI toż to wysyp istny Abrahamów,
Samuelów, Danielów, Racheli, Sar i inszych, choć może to więcej
po świecie, niźli u nas, temuż się i nasze pradawne słowiańskie
zachowały, zasię w takiej kalwińskiej Genewie od ukazu z 1546 ani
marzyć było o tem, by kogo nazwać "imionami bożyszcz, które
tu onegdaj czczone były"... U nas zasię z ośmnastym stuleciem
do takiego ci one przyszły na powrót renesansu, że heraldyk znany
Jabłonowski swoich pacholątek pochrzcił Bożydarem, Strzysławą i
Dobrogniewą:)
Na koniec bym jeszczeć i o jednem spomnieć pragnął,
choć to się może więcej nazwisk tyczy, niźli imion. Owoż jaśnie
państwo toż o służbie sądziło, że włada niemi w całej ich,
takoż z imieniem i nazwiskiem, osobie. Temuż i nierzadka, że się
jakiemu służce imię na więcej panu podobające odmieniło, a z
czasem nawet i jakie naźwisko onemu pan uczynił dla wygody, choć
częściej na pośmiewisko, luboż i dla kaprysu... Tak się
narodził był niejaki Doruchowski, co tyleż znaczyło, że ów
dziecięciem będąc za panią swoją nosił "rucho", czyli
po dzisiejszemu mówiąc: tren od sukni... Tejże samej proweniencyi
liczni Szatanowscy (takoż i od nich Satanowscy), co nie nadto wiele
z szatanem pospólnego mieli, za to wiele z szat noszeniem...
Rozmachajłą mianowano furmana jednego, tem znanego, że z bata
nader udatnie trzaskał... Pokojówek bez mała naźwiskiem
Poprzątalskich ponazywano; a po imionach nader wyraźnie sądzono
przynależności do warstwy stosownej... Nie darmo u Niemcewicza w
"Powrocie posła" służba to Jakub i Agatka, a bohaterowie
pryncypalni szlacheccy Walery i Teresa... W krainach anglosaskich w
czasie podobnem i podług podobnych konstrukcyj myślenia licznym
służącym i ich córkom nadawano imion Abigail, nadto dosłownie
pojmując słów, których biblijna Abigail rzekła do Dawida...***
Pół z tem biedy, jeślić to miana rodzime chocia były,
gorzej jak za powszechną francuszczyzny manierą, weszło do
zwyczaju naszych rodzimych Jaśków czy Wojtków w pończochy
przyodziewać, łapska onych w rękawiczki suć białe, by się nadto
chłopską sękatością na oczy nie cisły, a łby skrywszy perukami
pudrowanemi, wołać ich Żakiem lub Pierrem... Na tejże maniery tle
przyznać muszę, że mię wielce ujął Jan Potocki****, któren
prawdziwego Francuzika, imieniem Pereaux, za służalca mając,
wygolił onemu łeb, jeno osełedec ostawiając, zaczym w hajdawery i
kaftan z kozacka przyodziawszy, nie inaczej go odtąd wołał, jak
Pokotyło...:))
_____________________
* z kompanionów moich dawniejszych jeden miał imienia Brunona
nadanego dla tej tylko przyczyny, że ociec, nie ze szczętem po
świętowaniu przetrzeźwiawszy, umyślił był na złość połowicy,
nazwać go Brunnerem... Tyleż w tem szczęścia jeno było, że
jejmość za okienkiem widno przygłuchawa była...:)
** tu: nie wygrali, nie wyszło im to na dobre - Wachm.
*** "Otom służebnica twoja" - 1 Ks.Król. 25
**** - ten od "Parad", "Rękopisu znalezionego w
Saragossie" i kuli samobójczej latami polerowanej z gałki od
cukiernicy srebrnej...
Dzisiaj na Onecie przypominają tekst o imionach właśnie , tyle , ze chodzi o współcześnie nadawane i czesto ośmieszające albo wprawiające w załopotanie.Artykuł ten już kiedyś był .Wiadomo niektórzy chcą swoje dzieci wyposażyć na życie w powiedzmy oryginalne imiona, tymczasem dzieci nosząc je maja same problemy. Koleżanka pracująca przed laty w publicznym zakładzie spotkała sie z Agrypiną , która w zestawieniu z przaśnym nazwiskiem wywoływała salwy śmiechu. Tak samo Ramzes , a małżeństwo nie było polsko - egipskie...Moja córka oświadczyła , że dzieci o oryginalnych powiedzmy imionach pochodzą często ze specyficznych środowisk i wchodza niestety w kolizję z prawem. Ale to nie jest regułą. Pozdrawiam zadowolona z normalnego imienia...
OdpowiedzUsuńI za tegoż "normalnego" imienia przyczyną zechciejże, WMPani, dziś życzeń przyjąć ode mnie najszczerszych i serdecznych, by zdrowie dopisywało, zasię bliskich affecta nie wygasające... Na końcu by nie zawadziło i o sakiewce pamiętać:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ponieważ jestem przesądna (niestety) dziękuje serdecznie za zdrówka życzenie i pozdrawiam..
UsuńPozwoliłem sobie też i za WMPanią wypić co nieco, znając, że tu muszę za dwoje:)
UsuńKłaniam nisko:)
Mełgiew w pobliżu Lublina - przed II wojną światową. Każdy "nieślubny" chłopiec to Kalasanty, dziewczynka - Kunegunda. Rzekomo "dla "ukarania matki". O ojcu - cicho...
OdpowiedzUsuńBiałystok - lata sześćdziesiąte. Matka uparła się, by jej bliźnięta nazwano - Ramzesem i Kurtyzaną [!!!]. Sąd uniemożliwił nadanie imienia dziewczynce. Ówczesna "Gazeta Białostocka" miała "używanie".
Pojmuję, że to podług przekonania, że "on nie winien, ona winna - ona dawać nie powinna". W końcu pleban też chłop... A co się spółcześnych rodzicielskich konceptów tycy w tej mierze, to czemuż akurat w imion doborze mięlibyśmy być mędrszymi,niźli w inszych uczynkach swoich, gdzie z dawna wiadomo, że w masie swej ludzkość zanadto roztropną nie jest...:((
UsuńKłaniam nisko:)
1. Niby każdy ma prawo unieszczęśliwić swoje dzieci nietrafionymi imionami, a dzieci często miewają później o to pretensje. Myślę, że nie ma na to rady, bo o gustach nie należy ponoć dyskutować...
OdpowiedzUsuń2. Za to nie do zaakceptowania wydaje mi się nadawanie imion, które istnieją po polsku, ale "ładniej" brzmią w wersji obcej: Żaneta, Żaklina, Żorżeta, Etieneta. Co innego z takimi, których u nas nie ma: Gondula, Dżesika czy Brajan - mnie akurat się nie podobają, ale muszę przyznać, że nie ma ich polskiego odpowiednika.
Pozdrawiam
Ad.1 W dzieciństwie długom mniemał, żem mógł mieć ładniejsze, alem się z tą myślą bodaj przed nikim nie zdradził... Z latami przeszło, choć dziś mi je insi, nadto znani, obrzydzić potrafią...
UsuńAd.2 Ciekawość jak wielu staropolskich Janków wie, że ich imię tak naprawdę hebrajskie?:) I cóż jest tak naprawdę imieniem rodzimem? Puryści by może rzekli, że jedynie jakie dawne słowiańskie Bożydary, Miłogniewy i insze, a przecie na nie akurat amatorów nie masz...
Kłaniam nisko:)
Witaj
OdpowiedzUsuńMnie podobają się dawne imiona lub te niezwykłe, nie ośmieszające.
Moje dzieci mają ładne imiona, pasujące do krótkiego nazwiska.
Pozdrawiam na miły tydziń :)
I błogosławić za to macierz powinny, że jej nadmiernie fantazja nie poniosła:)
UsuńKłaniam nisko:)
Dichlorodifenylotrichloroetan Kupść oraz Hassan Kowalczyk...
OdpowiedzUsuńOssobliwie to pierwsze bym chciał w kratkach formularza paszportowego obaczyć, jakoż je tam kto mieści...:) Tego drugiego najpewniej prędzej czy później doczekamy...
UsuńKłaniam nisko:)
Nie musimy doczekiwać. Tak nazywał się chłopiec, który przyjmował pierwszą komunię w polskim kościele w Amsterdamie przed około 10 laty... Ksiądz czytający imiona i nazwiska dzieci [tam taki zwyczaj]minę miął cokolwiek nie najmądrzejszą. A ja bym się na jego miejscu cieszył...Życie już dawno przerosło kabaret.
UsuńNo to w rzeczy samej: przerosło...:) Teraz kwestyja zasadna w tem, czy to się radować potrzeba, że ów chrztu i w naszem przyjmuje kościele, czyli przeciwnie, że jacy jego - jak mniemam - oćca kompanioni nam tego za złe mieć nie będą, że konwertytę po niewoli chowamy...
UsuńKłaniam nisko:)
No ale jeśli w religii ojca swego przykładnie wytrwa, albo gdy współplemieńcy matki jego w osiągnięciu palmy męczeństwa mu dopomogą i za kanonizowanego zacznie robić pośmiertnie, to oczyma duszy mej już widzę te tłumy nabożnych moherzyc zmuszone do wypowiedzenia słów litanii: - Święty Hassanie - módl się za nami... Co by to była za siurpryza absurdalnie grzeczna!!!
UsuńPOZDRAWIAM...
Tu już i mniemam, że młyny watykańskie mięlić by mięliły tak wolno, że przy końcu owego procesu nikt by już nie pomnił w czyjej to było intencyi, o cóż poszło etc....
UsuńKłaniam nisko:)
Proboszcz przedwojenny jeden dwukrotnie odmówił mojej babci nadania przy chrzcie dziewczynce imienia Danuta, że to niepolskie. Dopiero, gdy nastał inny ksiądz, a babcia urodziła trzecią córkę, otrzymała to imię - i to była moja mama. A starsze ciocie miały w efekcie bardzo wiejsko-polskie imiona: Balbina i Michalina.
OdpowiedzUsuńnotaria
Niewiarygodne!! Katabas nie czytał "Krzyżaków"? Przecież to też katoliccy zakonnicy byli.
UsuńDwojako genesis imienia tego tłomaczą, raz jako litewskiego danutie, coż by miało być złączeniem znaczeń córki i nieba, secundo z łaciny wywodzą, jako donata, czyli darowana (w domyśle przez Boga). Praw tedy klecha, że oba nie nasze, przecie czemużby im - osobliwie temu wtóremu - miał być krzyw?
UsuńDo Imci Meskalamduga: Sienkiewicz rzecz spisał wiekiem XIX, mimowolnie w średniowiecze własnych obserwacyj przenosząc i najpewniej ani nawet wiedząc o tem. W każdem razie imię jednej z heroin powieści tu byłoby anachronizmem czystej wody...
Kłaniam nisko:)
Tylko że [Anna] Daqnuta -żona jednego z książąt mazowieckich anachronizmem nie była.
UsuńAnachronizmem we familijej swojej, czyli u Kiejstuta i Biruty z pewnością nie... Jeno, że to znów korzenie nie nasze i potwierdza com rzekł przódzi, bo o Sienkiewiczu pisząc, żem miał na myszli polskich cyrkumstancyj XIX-wiecznych przenoszenie, gdzie Danuta już za polskie uchodziła imię...
UsuńKłaniam nisko:)
A imię jego - czterdzieści i cztery - jak pisze wieszcz. Jak dotąd,nikt się nie odważył :-)))
OdpowiedzUsuńBo też i dotąd nikt tyle potomstwa za razem jednym nie zmachał:)
UsuńKłaniam nisko:)
moja mama urodziła się w czasie wojny światowej, tej pierwszej. cała rodzina uciekła z warszawy i ukrywała się na jakiejś wsi. ponieważ dziecko urodziło sie nieco przedwcześnie i były obawy,czy przeżyje, postanowiono mamę natychmiast ochrzcić. poszedł dziadek do księdza z wymarzonym imieniem córuni ...halinka...ksiądz się zeźlił niemożebnie! "chłopom to sie teraz we łbach przewraca! halszka to w teatrze! gienia będzie!". mama do końca życia nie pogodziła się ze swoim imieniem:)))
OdpowiedzUsuńA nam się dzisiaj zdaje, że się xięża zanadto panoszą...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Gdybyż przyszło mi zyć w czasach tych wszystkich zawieruch imiennych tu przez Waszą Miłość opisywanych, musiałbym się obrazić na kogoś... Za Dorotę. Moja mać jest tegoż właśnie imienia :) Podobnie Ciocia jedna i parę przyjaciółek...
OdpowiedzUsuńWierzyć się nie chcę, że to kiedyś imię pogardliwe było :(
Kłaniam nisko!!!
Na szczęście to wielce dawne czasy, Mości Kawalerze:)
UsuńKłaniam nisko:)
Jak zwykle ciekwaie u Waszej Milosci... Co do imion...moje najpiekniejsze... Coz, ja nikomu imienia nie wymysle, bo dzieci nie mam i miec nie bede /?/ a gdybym mogla to bylaby Jagoda lub bylby... i tutaj mam problem...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Z dawna wiadomo, że każda pliszka swój ogonek chwali:) A i ja nie przeciw temu, by się w WMPanią tutaj zgodzić... W kwestyi wyboru chłopięciu, gdyby iście kogo usynowić była potrzeba, zdać się zatem przyjdzie na głos doradczy, a i może na jakie referendum nieduże?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Dawnymi czasy po wsiach często nadawał imiona dopiero przy chrzcie ksiądz, kierując się tym, jakie imię sobie dziecko "przyniosło". A te imiona, czyż nie były piękne w swej prostocie, i jakże polskie:
OdpowiedzUsuńI tu zacznie się wyliczanka...
Bolebor, Bratun, Butko, Czcirad, Dobroniek, Gniewko, Gaworko, Godziszko, Lubasz, Mieszko, Miłuj, Przybyrad, Radowit, Skarbisz, Słabosz, Wszerad, Zbijlud, Żarko itp., itd ...
Jeszcze nie potrzeba do tej ciżby nazwisk, herbów, tytułów, bo daje sobie ona sama radę, nawykła do puszczańskiego trudu, prostoty.
Ściągnęłam to z mojego postu, który ongiś pisałam
http://babuni-blog49.blog.onet.pl/2010/11/10/chrzciny-wesela-anielskie-1/
Serdeczności zostawiam.
Byłem, poczytałem...:) I wszytko to pięknie, ładnie, jeno nie nadto dowierzam, by tych starosłowiańskich i pogańskich imion xięża radzi na chrzcie nadawali...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Z imon staropolski powala mnie - Spitosław jest i Spitogniew.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A Spycimir to nie?:))
UsuńKłaniam nisko:)
No a co czynić wypada z Nielubem, Nieradem albo z Bdziwojem/Bdziwujem i Bdzigostem lub Bdziradem?
UsuńPolubić:))
UsuńKłaniam nisko:)
Całe szczęście, że moi rodzice nie wpadli na pomysł, aby dać mi imię, które sobie przyniosłam, bo jest, jak na mój gust, wyjątkowo szpetne. Mój syn przyniósł sobie imię Filip, ale w tamtych czasach nie było ono jeszcze rozpowszechnione, więc został Wojtkiem, choć często wołałam na niego: "Filipek". O imieniu mojego męża i jego trzech braci oraz jednej siostry zadecydował ksiądz, bo dał moim teściom do wyboru tylko kilka imion.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
A mnie raz o plebanie powiadano, co najradziej chłopcom nadawał imienia własnego... Przynajmniej dopóty, dopóki mu kto nie rzekł, by uważał iżby mu tego nie poczytano, że własne chrzci...:)
UsuńKłaniam nisko:)
A jest żeńska forma imienia Wirgiliusz? Bo mogłabym mieć takie imię z daty wynikające. :) Jeśli chodzi o imiona podkreślające pochodzenie dziecka, to przypomniało mi to książkę "Dag, córka Kasi" - właśnie o piętnowaniu dziecka m.in. imieniem Dagmara. A teraz widzę, że moje imię niezbyt pochlebnie może o mojej mamie świadczyć... :))) Bo też do tych typu Dagmara należy... Nawet nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuńPodług mojej wiedzy: jest:) A pochopnych względem Pani Matki wniosków wyciągać nie nalezy, bo się temi opisanemi obyczajami już od pokoleń wielu niewielu przejmuje, a od dwóch to już chyba nikt...
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzeńku miły wpis Twój prosto delicyje i małmazyje ... zaczytałam się aże na uszy wylazł mi rumieniec, niczym dzięcielina, co pała, a tu pędzić mi trzeba dalej ...
OdpowiedzUsuńdzisiaj tylko posłańcem jestem Świętego, co dobroć garściami rozdawał. Ano zajrzyj Wachmistrzeńku w moje skromne progi. Mikołaj Święty zmajstrował cosik, co by miłym wędrowcom lica się rozjaśniały ... i nie jest to okowita
Bóg Zapłać za inwitacyją, znam ja grzechy moje, żem zaniedbał i nie jedną jeno WMPanią, aliści przysiadły mię zatrudnienia rozliczne tak gęsto jako pchły dziada proszalnego, to i ledwie dycham spod nich... Aliści obiecywam, że jako się ogarnę co po trochu z niemi, rad zajrzę...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Otóż, z imion żeńskich bardzo urokliwym wydaje się Flaszencja :-)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z Loch Ness :-)
Oby się tylko nie okazała pustą i zbyteczną:)
UsuńKłaniam nisko:)