15 stycznia, 2014

Z myśli pokradzionych, choć tem razem niesłusznych...

Wilhelma Beuplana , francuskiego kartografa i inżyniera, co w służbie u hetmana Koniecpolskiego będąc, siła na ukrainnych ziemiach naszych naczynił dobrego, a jeszczeć po sobie arcycudnego pozostawił Ukrainy opisu, żem miał na starem jeszcze mem blogu dwakroć przyjemność cytować, gdy o obyczaje wielkanocne szło, tak jako o jajca szło i z tem całuśne kleru prawosławnego obyczaje, jako i o dziewek wodą obliwanie...:) Ninie, w niejakiej koincydencji do noty o Tatarach uprzedniej, onegoż Tatarzyna konnego opisanie:
"Są oni wszyscy bardzo zręczni i dzielni na koniu, lecz źle go dosiadają, gdyż nogi mają całkiem podkurczone i sami są bardzo pochyleni. Siedzą na tych koniach, jak małpa na charcie, niemniej biegle się nimi posługują, a taka maja zręczność, że w galopie skaczą z jednego konia na drugiego, gdy pierwszemu z nich tchu juz braknie. Tego drugiego ręka prowadzą, umożliwia im to dogodniejszą ucieczkę, gdy ich ścigają..." 
   A czemu ów cytacik zdał mi się być takim interesującym? Ano, bo Beauplan, w najgłębszej zgodzie z przekonaniami wszytkich współcześnych onemu, spostponował tu tatarskiego sposobu konia dojeżdżania, ani mniemając zapewne, że to właśnie z najgłębszego konia poznania się brało i z wiedzy dogłębnej, jak onemu ulżyć, by go więcej jeszczeć i chyżym uczynić, czy to w pogoni, czy w pościgu, gdzież właśnie konia chyżość za największy Tatarczynów oręż idzie liczyć... Cóż tu zresztą rozprawiać o tem: wejrzyjcież jako konia dosiadają dżokeje na wyścigach wszelkich! Jeno, że my, cywilizowani europejczycy, potrzebowaliśmy jeszcze trzech kolejnych stuleci, by do tejże, Tatarzętom oczywistej, dojść może mądrości...

30 komentarzy:

  1. Klik dobry:)
    Na naukę nigdy nie jest za późno. Dobrze jest choćby i po trzech stuleciach dojść do mądrości.

    PS. Co do cywilizowanych europejczyków mam wątpliwości sporo.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym tych wątpliwości miał, ale wypadało pisać jak o rzeczy uznanej...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt15 stycznia 2014 11:50

    1. "Jak małpa na charcie" - miał wyobraźnię pan de Beauplan.
    2. Znalazłem jedną jego mapę w Gdańsku wydaną i nawet tekst jego "Opisu...", ale, ponieważ to ukraińska strona, więc przetłumaczony na ukraiński.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Prawdziwie słowiańską, nieprawdaż?:)) Rzec by się i może chciało: kresową...:)
      Ad.2 Ja mam akurat wersjii drukowanej, tom i po sieci za tem nie grzebał, ale udziwiłbym się wielce, jakoby istniejące już bliblioteki cyfrowe Beauplana zeskanowanego gdzie nie miały...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Problem jest bardziej złożony, jeśli uwzględnić, że konie nie były wyposażone w alkomaty.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko, że nie były wyposażone, ale i istnieje uzasadnione podejrzenie, że same były pod wpływem...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. A że ja wzrost tatarski posiadam więc z pewnością przyjąłbym ten sposób jazdy konnej za swój.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nader łacno sprawdzić idzie...:) Starczy byś Waszmość spraktykował, jakże idzie Waszej Miłości z tem przeskakiwaniem z jednego na drugiego w galopie...:) Z braku wierzchowców można od krzeseł zacząć...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Tylko jak wprawić krzesła w galop?

      Usuń
    3. Vulpian de Noulancourt16 stycznia 2014 21:40

      Antoni! Czemu od razu galop? Niechby najpierw stępa szły.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. No trochę dobrej woli i wiary, Mości Antoni:) Skoro można góry przenosić, to czemże są przy tem głupie krzesła?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. We wczesnej młodości, choć trudno w to uwierzyć jeździłam na koniu. Teraz zwyczajnie bałabym się. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczegóż by to być miało do uwierzenia ciężkie?:) Mnie to przyszło bez najmniejszych trudności...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. A cóż by powiedział i Apaczach, którzy zupełnie siodła nie używali?
    Szczerze mówiąc, gdy pierwszy raz zobaczyłem wyposażenie współczesnego jeźdźca, to się też zdumiałem - sztylpy, toczki, palcaty, bryczesy - podobno bez tego ani rusz? Jak się zwierzyłem, że ja bez tych zabawek, siodła a czasami i bez uzdy, i wodzy, to nie wiedziałem gdzie się mam schować, tak mnie z góry zmierzono - straszna wieś! :D
    A przecież koń jaki jest każdy widzi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo, zda mi się, że mylisz wyrosłą wkoło konia i jeździectwa kulturę, czy może subkulturę z akcesssoryjami jej przynależnemi, z jeżdżeniem samem... Mnie się także nie wydaje by skórzane portki, kurtki, naszywek i ćwieków pierdylion, buty charakterystyczne, czy hełmy czasem poniemieckie, w czemkolwiek w motocyklowej jeździe dopomagały... Choć Apacza w galopie po wertepach bez siodła, a przede wszytkiem bez strzemion, wielce ciekaw byłbym obaczyć...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Da się bez strzemion. Widziałam. A bez siodła to i sama wolę, tylko, jak wiadomo, bez siodła, to bez strzemion. Nad równowagą będę musiała popracować.
      A bez różowego hełmu i palcata na konia nie wchodzę.:-D

      Usuń
    3. Z tego co mi wiadomo, jakoś sobie radzili. :)

      Usuń
    4. Nie o to mi idzie, czy sobie "jakoś" radzili... Jeśli przyjąć, że bez siodła, to rozumiem, że i bez sakw, juków etc. bo do czegóż by ich przytroczyć mięli? A jeśli by luzem być miały przez wierzchowca przerzucone, to pojmuję, że w galopie jeździec i troską o nie jest zatrudniony, luboż mu one doskwierają wielce, gdy sam o utrzymanie siebie zadbać próbuje... Toż do trzymania się ma jeno końską grzywę, a dodatkiem miał przecie jakiego oręża, którego jeno na sobie mieć mógł... Uważcież, że na wszelkich bodaj westernach Indian konnych ukazują, jako trzymających broń w rękach w czasie jazdy...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Kolanami, nogami się trzymać trzeba.

      Usuń
    6. Widzę, że mi jako dziecku oczywistości tłomaczycie, tandem dowód to najlepszy, że się nie rozumiemy... Nie idzie mi o zwykłą jazdę i w miarę spokojnę, ale o cyrkumstancyje gdzie przed pościgiem powiedzmy przyjdzie brawurowo po jakich pędzić skałach, czy wykrotach... O cyrkumstancyjach myszlę, gdzie koń czasem już i sam siebie ratując, o jeźdźcu ani pamięta...Tam jeśli się na grzbiecie by który utrzymał samemi jeno kolanami pracując, to prawdziwie podziwienia mego godny, jeno że nie bardzo ja w to dowierzam...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Konie bardzo lubię ale nie wiem czy bym się odważyła wierzchem na nich jeździć...

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżdżenia bać się nie ma najmniejszego powodu, bo to wielce przyjemnem bywa...:) Jeśli już, to bym się upadków lękał...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Upadków parę zaliczyłem, niektóre całkiem były porządne. :D

      Usuń
    3. No tak... To wiele tłumaczy, Kneziu...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Żeby spaść, nie trzeba konia - wystarczy treningowe krzesło! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Plus środek do zakłócania błędnika...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Za Waszeci sprawą, coraz sympatyczniejsi owi Tatarzęta mi się wydają :)
    Co do ostatniej części notki, rzec mogę: "Lepiej późno, niźli wcale"...

    Kłaniam niziutko!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przesadzajmyż znowu w drugą stronę:) Okrucieństwom i łupiestwom przecie onych nie zaprzeczam...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)