07 grudnia, 2016

Okruchów niedawnej codzienności...

...część w sumie siódma, jeśli liczyć podług tagów i przyporządkowań do tejże kategoryi postów moich, zaś podług zaniedbanej i splątanej numeracyi czwarta (czego objaśniam na użytek tych, co by się dorachować nie umięli:). Jest to poniekąd i notka pożegnalna dla niedawno pomarłego Tadeusza Chmielewskiego, choć idzie mi najwięcej o podziękowanie Onemu za przemycenie w I części "Jak rozpętałem II wojnę światową" strzępów choć cudnej legionowej piosnki sub titulo "Leguny w niebie" autorstwa Adama Kowalskiego. Idzie mi o sceny ze stalagu, gdzie bohater, przez Mariana Kociniaka grany, starszy strzelec Franciszek Dolas, jest proszony przez kilku jeńców, kopiących podkop z obozowej kaplicy, o pomoc. Owi przygotowania do ucieczki maskują przez udawanie prób do jasełek i cięgiem właściwie jednej ćwiczą piosnki, która komu nieznającemu, zdać by się mogła z tych strzępów, zgoła głupawą i pospolicie gminną...
  Tymczasem owe zachowane "wąsem ruchał, brodą ruchał", czy "chodźcie, chodźcie: mnie was tutaj potrzeba...", nawiasem służące też chyba jako sygnał alarmowy to fragmenty potężnie antybolszewickiej przyśpiewki, gdzie owe zawołanie wygłasza dobry Bóg, kończąc je "by nie weszli bolszewicy do nieba!":) Kiedy powstawał film, byli jeszcze ludzie, którym nawet i te strzępy miały co przypomnieć i wiedzieli, o co idzie... Że, jak sądzę, lwia z Was część, tego już nie zna, to i przypomnieć sobie dozwolę (sceny od 23:35 się rozpoczynające...)



A tu pierwowzór:


Niestety i w tej wersji brakuje jednej zwrotki, nawiasem i w filmie śpiewanej po przeróbkach maskujących:) Po 2:24 powinno jeszcze być:

"Chodźcie, chodźcie mnie Was tutaj potrzeba,
by nie wleźli Bolszewicy do nieba
że przy bramie tu na warcie są Polskie Leguny"
Niechaj wiedzą syny czarcie,

    A i na pożegnanie sobie pozwolę jeszcze mojej z tegoż filmu, Wam przypomnieć, sceny faworytnej, nawiasem zapożyczonej z "C.K.Dezerterów", jeno nie z filmu, a z książki Kazimierza Sejdy, tandem jako po latach Janusz Majewski swojej filmowej tejże książki wersji tworzył, to przepysznej został przez to pozbawiony sceny, bo już jej przecie powtórzyć nie mógł...



 ................

24 komentarze:

  1. Chyba raz byłem gdzieś zbyt młody, żeby tę scenę właściwie ocenić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zapewne jak każdy z nas...:) Że to jednak pozycja sztandarowa naszych wszystkich telewizyj, to trudno choć przed przypomnieniem fragmentów uciec... Chyba, że ktoś -jak Ty -wywalił tę machinę przez okno:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Sherlock Holmes miał brata. Był jeszcze lepszym analitykiem, jak znany detektyw. To Mycroft, facet o szalenie przenikliwym umyśle, który pozostawał jednak tylko teoretykiem i praktycznie nigdy nie ruszał się zza biurka.
    Nie chcę na siłę przyszywać Autorowi rodziny, ale Wachmistrz to jakby ich trzeci brat. Tyle, że z lupą biega po kartkach historii i wszędzie tam wyszukuje nowe fakty, ślady, pyłki, okruchy, drobiny.
    Tak i tym razem: zwyczajna, zdałoby się, pastorałka okazała się wielce patriotyczną pieśnią legunów z I. wojny światowej!

    PS.
    W ostatniej zwrotce "Legunów w niebie" św. Piotr wypłacił żołnierzom r e l u t u m .za drogę.
    Dziś do Nieba pewnie trzeba będzie wędrować "na gapę", bo już na pewno rekompensaty kosztów dojazdu się nie otrzyma. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać za to dobre słowo, prawdziwie jedno z najmilszych, jakie mnie tu spotkało:) Osobliwie, że nader celnie opisana tam moja rola, tak jak i ja ją właśnie widzę: owo właśnie grzebanie w pyłkach, okruchach i drobinach, choć czasem i cegła się trafi:)
      Co do relutum, pysznie, żeś to Małgośko wychwyciła i słówko przypomniała, bom ja przepomniał, chociem nim się i ponapawał krzynę... A ściślej myślą samą, cokolwiek bluźnierczo-bezczelną, że niebo widać samo w sobie nie było dość atrakcyjną perspektywą, by dążyć doń nawet i bez rekompensaty za drogę:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. T. Chmielewskiego zwykle interesowali ludzie nękani przez los, stąd sceny ze stalagu w filmie, czy wyeksponowana pomoc żołnierska. Mówił o swoich dokonaniach: " Robiąc salto w powietrzu, mamy nadzieję, że widzowie uchwycą nasz dowcip. Jeśli nie, to spadamy, a w dole nie ma rozpiętej siatki ochronnej. Zwłaszcza że Polacy lubią się śmiać, ale niekoniecznie z siebie".
    Ilekroć słucham scenki o Brzęczyszczykiewiczu, nie tyle śmieję się, co podziwiam tych, co operują piękną polszczyzną, a staropolszczyzną w szczególności.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadtoś WMPani łaskawą:) Ale to o Chmielewskim nader prawdziwe, co i ku niewczesnemu mu już pocieszeniu rzeknę, że ów dowcip czasem dociera po latach do adresata:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Jedni piszą, drudzy zamazują, kolejni próbują odnaleźć zamazane...
    Ale trzeba przyznać, że dykcja świetna, zwłaszcza przy Chrząszczy-coś tam.:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale i gra aktorska znakomita... Ja latami miałem w pamięcie tej sceny jako swoistego pojedynku pomiędzy Dolasem-Kociniakiem a gestapowcem-Karewiczem, a dopiero szykując jej dla Was, doceniłem drobniuteńką niby rólką, ale jakże pięknie wyrażoną, Andrzeja Herdera, jako młodego gestapowca, piszącego na maszynie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Ten przy maszynie był nawet lepszy, taki bardziej naturalny.:))) Jego mina była oskarowa.:)))
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    3. Prawda, tylko nie wiem, czy dają Oscary aktorom za role czwartorzędne czy rólki epizodyczne.... Choć, moim zdaniem, powinni...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Stare piosenki zawsze warto przypominać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle, że tu nie chodzi o proste przypomnienie, a o skonfrontowanie wersji przemyconej z oryginałem i spomnienie przyczyn, dla których niektóre piosnki były prawdziwie "zakazanymi piosenkami"...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Tak, proste zadania nie przystoją Wachmistrzowi, tym niech się zajmuje Dreptak!!! :D :D :D
      A poważniej, to pamięć jest zawodna i bez przypominania wiele rzeczy idzie w zapomnienie. Tu filmy zrobiły wiele dobrego, nawet tak propagandowo skrzywione jak "Czterej pancerni i pies".

      Usuń
    3. Wy mię się tu, Dryptak, nie podlizujcie, bo nie uchodzi... A co do filmów prawda, nawet jeśli tych piosnek tam niemiłosiernie przycinano, czy przekręcano...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. zdaje się, że Chrząszczyżewoszyce naprawdę nie istnieją - podobnie jak Mszczonowieścice, gmina Grzmiszczosławice, powiat Trzcinogrzechotnikowo - w książce Sejdy. Mamy za to:Strwiążyczek, Zaździebulichy, Podrzujszcze, Chuściajkówkę i Księżomierz Dzierzkowską, których w razie potrzeby można by użyć do ataku w stylu Franka Dolasa vel Grzegorza Brzęczyszczykiewicza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko do ataku, ale i do zwykłego szkolnego dyktanda, które zostanie zapamiętane na długo...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Do tego pasuje np. Dzierżązna i Ługi Ujskie.:)

      Usuń
    3. Oj, bo jeszcze jakiemu belfrowi podpowiemy i spadnie na nas klątwa jakich pacholątek doświadczonych srodze...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Witam.

    Scena w wykonaniu aktorskiego trio nie do przecenienia :)

    "Leguny w niebie" przypomniały mi pieśń "A jeśli będzie wiosna" (pastisz "Wymarszu Uderzenia" O. Kopczyńskiego i A. Trzebińskiego) z Kolumbów w wykonaniu J. Englerta i W. Kowalskiego.

    A że kłopoty z wynagrodzeniem w życiu doczesnym bywały, świadczą choćby słowa: "A jak lafy nie dostanę, to plecakiem rżnę o ścianę", więc czasem trzeba było pokładać ufność w instancjach wyższych :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skojarzenie w rzeczy samej piękne...:) O wieleż pamiętam to właśnie przez tych aktorów grani bohaterowie tegoż niedostatku także dokumentowali, gdzie jeden drugiego finansowo wspierał... A znam ja i z jakich partyznackich memuarach wcależ poważne rozważania niektórych wojaków, którzy per analogiam do międzywojennej troski o kombatantów dawniejszych, nadziei mięli na jakie choć "trafiki z tytuniem", czy posadę nienajpodlejszą...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. szczur z loch ness9 grudnia 2016 22:49

    Wielce jestem zadowolony Imć Wachmistrzu i to aż z dwóch przyczyn. Po pierwsze dlatego, że słowa i melodia wielkiej urody, a po wtóre dlatego, że tekst ukazuje, a zarazem dowodzi, że solidna wiedza to jednak zupełnie coś innego niż zawartość internetu. Niby to prawda oczywista, jednakowoż w naszych czasach jak się wydaje kompletnie ignorowana.
    Kłaniam i pozdrawiam z zaścianka Loch Ness
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rad tego czytam, aliści zważ Wasza Miłość, że bez onego przepastnego potworu anibym i ja do Was z tem nie dotarł, ani bym i nie poradził tak gracko udokumentować swej myśli...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Ja chyba po staremu pozrzędzę:czemu dzisiaj takich komedii nie kręcą? Toż to mistrzostwo świata:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że kręcą, choć może i częstotliwość wiele do życzenia pozostawia... Pomnę, jakem za wielce ożywcze zjawisko uznał obejrzane ongi "Ciało"...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)