06 lipca, 2014

O ułanach osobliwych nota wstydem pisana...

  Byłaż mię tu kiedy, jak się pokazało wielce niezasłużenie, Notaria chwaliła, że nie imaginuje, bym ja o pułku jakiem ułańskiem przepomniał, co właśnie się w złą godzinę komplimentem pokazało, bo skłoniło, bym sprawdził... Ano i wyszło szydło z wora, żem nie o jednym przepomniał, a aż o czterech!!!:((( Na czterdzieści, co ich wszytkich w Międzywojniu było...:(( Nic mi już, widać, mieć ku młodości dawno zgasłej aspiracyj, skoro jak na dłoni widać, że sclerosis dopadła i trzyma, a przy tem durnota i zadufanie, żem sam nie sprawdził przódzi, każe szaty pokutnej molom wydrzeć, na powrót wytrzepać i przyodziawszy, szukać gdzie jakiej na Canossę drogi...:(( Najgorzej, jako już przyjdzie się z tem łez padołem żegnać, i gdziem miał może nadziei niejakich na choć przy koniach niebieskich w "Błękitnym Szwadronie" służbę, to przecie jak mi przyjdzie akuratnie trafić tam w czas służby którego z ułanów z 24 pułku, luboż z 2, 3 lub 7-go pułku strzelców konnych, to żegnajcie marzenia...:((
  Pora mi kaducznie tejże mej niedbałości niewybaczalnej nadrobić, a że pułk to ze wszech miar niespotykany i może nawet cokolwiek dziwaczny, to i materyi przed nami nieskąpo...
  Pułk powstał jako ochotniczy, zatem w zgodzie z ówcześnemi zasadami nazewniczymi dostał numer powyżej 200-stu, a że wiódł się z różnych małopolskich oddziałków, formowanych już to w Przemyślu, już to we Stanisławowie, a że najwięcej we Lwowie w oparciu o szwadron zapasowy 14 pułku ułanów*, gdzie przysposabiał ich i w kupie zbierał, a szkolił pułkownik Tadeusz Żółkiewski (niewątpliwie jaki wielkiego hetmana potomek, bo się o pamięć o niem dobijał srodze i to on najpewniej stał za próbą przypisania pułkowi patrona w osobie wielkiego hetmana...)**, to pułk wojnę całą przeszedł jako 214 Pułk Ułanów Armii Ochotniczej. Dodajmy: przeszedł wcale dzielnie, niemało się zasługując przeciw Konarmii Budionnego pod Zamościem, zasię onym na pięty następując i gromiąc ustawicznie, zdobył węzła kolejowego w Turzysku, gdzie między inszem i bogatem sprzętem wojennem, zdobyły ułany pociągu pancernego "Krasnyj Kawalerist":)... Bój jednak chyba największy stoczył pułk o miasteczko Stepań i o podpalony już przez bolszewików most na Horyni, z którego wyszedł zwyciesko, choć właściwie bój ten toczył niemal w okrążeniu...
   Przyjętym obyczajem szczególnie zasłużone pułki ochotnicze nie były rozwiązywane, lecz przemianowywane na pułki w służbie stałej i tak nam się 24 Pułk Ułanów narodził. Służby powszedniej tu jego opisywał nie będę, za to za Wielką Księgą Kawalerii Polskiej zdjęć kilku przytoczę, osobliwie, że rzadkie one nad wyraz. Oto nauka walki na bagnety w pułku ćwiczona:
tu zaś nauka pływania przy koniu:
 a tu pułk w wielce znanej imprezie, jaką było Święto Kawalerii w Krakowie***, skąd poniższe zdjęcie 24 Pułku podczas parady na Błoniach:
  I to może jedne z ostatnich zdjęć tegoż pułku jako pułku ułanów na koniach... Wiosną 1937 roku rozwiązano 17 Brygady Kawalerii, w skład której 24 pułk wchodził i poczęto formować jednostki nowej, wielce in futuram sławnej, 10 Brygady Kawalerii, którą zwano raz Zmotoryzowaną, raz Pancerno-Motorową...**** jak zwał, tak zwał, ważne że idzie o najpierwszą naszą nowoczesną jednostkę posiadającą własne czołgi i przemieszczającą się na automobilach przystosowanych do trakcyi terenowej. Nim zdjęcie kolejne pomieszczę, uprzedzić muszę, by Lectorowie szoku nie doznali...:) Owoż w broni pancernej umundurowaniem właściwem były kurtki skórzane w czarnem kolorze i ... hełmy poniemieckie wz.1916, tem się od najwięcej Wam znanych drugowojennych różniące, że głębsze krzynę i mające charakterystyczne "rogi". Jednak rozumiem, że komu nie uprzedzonemu doprawdy ciężko byłoby uwierzyć, że ci na zdjęciach poniżej to ...polscy ułani:)
Zdjęcie powyższe z defilady w Bielsku z października 1938 roku a poniżej oficerowie pułku w Boguminie, gdzie ich zagnało za sprawą naszej na Zaolziu akcji.

Miłośnikom motoryzacyi dawniejszej dorzucimy jeszcze nasz przedwojenny motocykl "Sokół" z ułanami:)

i poczet sztandarowy***** Pułku podczas defilady w Rzeszowie w 1938 roku:

  Wrześniem 1939 roku pułk się wielce zasłużył chwalebnie pod pułkownikiem Dworakiem stając między oddziałami inszemi 10 Brygadę jenerała (wówczas jeszcze pułkownika) Maczka składającemi... Boje pod Jordanowem, Łętownią a szczególnie pod Kasiną Wielką, gdzie do legendy nie tylko pułku przeszedł i nieśmiertelną okrył się sławą zastępca dowódcy pułku, pułkownik Deskur******, pokazały czym moglibyśmy się stać Niemcom, gdyby przeciw ich dywizjom pancernym i lekkim (de facto też pancernym - Wachm.) stawały takie jednostki jak 10 Brygada! Boju tego przecie nie przegraliśmy, ale wobec odstąpienia jednostek sąsiednich byłoż się i tak wycofać potrzeba, by w okrążenie nie popaść... Boje kolejne pod Łańcutem, Rzeszowem i pod Zboiskami pod Lwowem nieodmiennie potwierdzały, że to żołnierz był nad żołnierzami, dowodzony wybornie i zawzięty nad podziwienie... Tracąc jedną trzecią swych wyjściowych stanów każde z postawionych zadań pułk wykonał, mimo że za każdym razem walczył z przeważającym (jak pod Kasiną - niemal sześciokrotnie) przeciwnikiem. 
   19 września przyszło ułanom granicy madziarskiej przekroczyć i złożyć broń, gdzie pierwotkiem Madziarowie myśleli ostawić w Komarom żołnierzy, oficyjerów zasię przewieźć do Gyor, aliści owi się za pułkownikiem Maczkiem pobontowali i orzekli, że żołnierzy nie odstąpią. I dziwić się potem, że żołnierz za takiemi dowódcami szedł w każdy ogień... :) Niezadługo potem towarzystwo tak pojedyńczo, jak grupkami poczęło dawać z madziarskiej gościny drapaka i mało który się w odtwarzanej we Francyi 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej nie odnalazł, a ułani naszy w swoim 24 Pułku Ułanów, z którym przeszli od Szampanii do portów ewakuacyjnych ku Anglijej, choć po prawdzie mimo zwycięskich bojów pod Montbard, czy potyczek inszych, od lasu pod Moloy już na piechotę wszędy, bo Francuzy benzyn nie dostarczając, przymusili naszych czołgi i automobile porzucać...
  Kolejny raz pułk odtworzony we Szkocji, już się nigdy ni pogromić ni rozproszyć nie dał i za lat cztery miał znów na czołgach Sherman na francuską powróciwszy ziemię, zasłynąć jako ów "korek od butelki" marszałka Montgomery'ego cytując, gdy pospołu z 10 Pułkiem Dragonów, newralgicznego skrzyżowania dróg w Chamboise zdobywszy, już go nie oddali Niemcom, przyczyniając się walnie do zwycięstwa pod Falaise i zagłady niemieckich siedmiu dywizyi pieszych i pozbawieniu większości czołgów tych dywizyi pancernych, co się jednak przedarły... A potem to już pospołu z całą 1 Dywizją Pancerną jenerała Maczka wielki szlach walk zawsze zwycięskich, nieśmiertelnej sławy i wdzięczności wyzwalanych Francuzów, Belgów i Holendrów i na koniec może mniej wdzięcznych Niemców, których pułkowi po zajęciu Wilhelmshaven, okupywać jeszcze przez dwa lata przyszło...
__________________________________________
* - późniejszych Jazłowieckich :)
** - jakem rzekł, że pułk osobliwy, tom i to miał na myszli, że to JEDYNY z przedwojennych naszych, co nie miał ani nazwy jakiej upamiętniającej miejsce pochodzenia czy zasług, jak Krechowieccy, Jazłowieccy, Wileńscy czy Wielkopolscy, luboż nie był imienia kogo wielkiego, kogo by miał przyjętego za patrona a i tytularnego szefa pułku, jako z żyjących jenerałów kogo, czy z chwalebnie historię tworzących, jako xięcia Poniatowskiego, jenerała Dwernickiego, czy hetmana Chodkiewicza... Oficjalnie przez czas cały Międzywojnia był tylko... 24 Pułkiem Ułanów, natomiast nieoficjalnie owi sami siebie zwali 24 Pułkiem Ułanów hetmana wielkiego koronnego Stanisława Żółkiewskiego, w czem niewątpliwie palce maczał pułkownik Żółkiewski:) Był czas, że i po wojnie bolszewickiej czas niejaki ( kilka miesięcy zimowych 1920/21) w Żółkwi stacyjonowali, aliści koniec końców pola ustapić musieli 6 Pułkowi Strzelców Konnych, co wcześniej sobie tegoż patrona upodobał i przyjął, i który to pułk ostatecznie w tejże Żółkwi garnizonem stanął... Niejakiej doczekali ułani, ostatecznie w Kraśniku osadzeni, sprawiedliwości dopieroż po wojnie, gdy tegoż miana im uznała (pośrednio - przyznając Krzyż Srebrny Virtuti Militari i tak właśnie opisując pułk w akcie nadania) emigracyjna Rada Trzech. Przecie dla dyskusyjności prawa samej tej Rady, pomimo niewątpliwych zasług person ją składających, a przeciw prezydentowi Zalewskiemu zbuntowanych, trudnoż to oceniać inaczej, jak próbę jakiego poklasku zdobycia u części emigracyi naszej, osobliwie, że natenczas, gdy 6 Pułku Strzelców Konnych już nie stało, nie miał kto przeciw temu oponować może...
*** - sama data tegoż święta może i zdziwienie budzić, skoro się odbyło 6 października 1933 roku w 250-lecie bitwy wiedeńskiej, tyle że... bitwa miała miejsce 12 września...:) Oficjalnie to tłomaczono koniecznością spokojnego dokończenia letnich ćwiczeń i powrotów pułków z obozów letnich, aliści wiadomo, że jakoby się chciało, toby i tego można było uszykować przódzi. W rzeczywistości rzecz się wiązała arcyściśle z zamiarami Marszałka wojny prewencyjnej, której Ów myślał Niemcom wydać, póki czas jeszcze nie na ich korzyść pracować począł... Te pułki z krakowskich błoń niemal prosto miały już na ową wojnę ruszać...
**** - drugim zmotoryzowanym pułkiem Brygadę tworzącym (oprócz dwóch kompanii czołgów, dwóch dywizjonów rozpoznawczego i przeciwpancernego i pododdziałów pomniejszych) był 10 Pułk Strzelców Konnych, nawiasem podobnie jak i 24 Ułanów, podobne mający z patronem problemy, gdzie zwierzchność wojskowa do końca nie uznawała nieoficjalnie w pułku uważanego za patrona i szefa...cesarza Napoleona Pierwszego...:)
***** sztandar pułku rozpoczynająca się wojna zastała w ośrodku zapasowym 10 Brygady, ale kilku oficerów go stamtąd ewakuowało i, przedostawszy się później na Węgry w ślad za Brygadą, nim się internować dali, zdeponowali sztandar w Poselstwie Polskim w Budapeszcie, skąd go w lutym 1940 pocztą dyplomatyczną przemycono do Francji i przekazano pułkownikowi Deskurowi, zatem na kolejne swe boje 24 Pułk ruszał już odtąd zawsze jak się należy: ze sztandarem... choć owego z czasem przyszło do wieżyczki czołgowej mocować, a nie do końskiej kulbaki. 
****** - ze spominków ówcześnego dowódcy plutonu w 3 szwadronie porucznika Radziwiłłowicza: "Ogień ciężkiej artylerii, moździerzy i ckm przywitał [...] (oddziały-Wachm) pułku z taką gwałtownością, że po przebyciu kilkudziesięciu metrów utknęły one w miejscu, ponosząc dotkliwe straty. Próbując poderwać swych ułanów do dalszego natarcia, ginie tu śmiertelnie ranny por. Hempel [...]. pada ciężko ranny por. Bukraba [...], zabici i ranni mnożą się z każdą chwilą. Natarcie w tym lekko pofałdowanym, odkrytym terenie, łagodnie opadającym w kierunku wsi - przedmiotu natarcia - byłoby  trudne nawet w obliczu słabego ognia, a cóż mówić w wytworzonej sytuacji, gdy na struchlałe, zamarłe bez ruchu, mało ostrzelane szwadrony wali się ta przerażająca lawina żelaza i stali, łamiąca drzewa, rwąca w strzępy murawę i ludzi, obrzucająca nas złomami skał, drzew i ziemi, druzgocąc w nas wolę walki i obowiązku.
  Jeszcze minuta, jeszcze dwie tej nawały ognia, jeszcze parę przenikliwych w swej grozie, bólem przepojonych okrzyków "Sanitariusz!" - "Sanitariusz!", coraz częściej odzywających się w zaległej, gorączkowo okopującej się tyralierze i czuję nagle, że ułani zaczną bez rozkazu wycofywać się, a gdy to się zacznie, to żadna siła nie zatrzyma żołnierza w szyku.
  Nagle głowy moich ułanów jak na komendę odwracają się w lewo, gdzie na styku szwadronów 2-go i 3-go ukazała się dobrze nam znana, lekko przygarbiona postać Deskura, zastępcy dowódcy pułku. Major wolnym, spacerowym krokiem, z "Virtuti" srebrzącym się na jego piersi, spokojnie przechodził przez linie zelektryzowanych jego pojawieniem się szeregowych i oficerów.
   Wyglądał zamyślony i jakby nie zwracający uwagi na nic, co się wokół niego działo. W przepisowej odległości 2 kroków z tyłu, z trąbką sygnałową na plecach, blady jak papier, posuwał się za nim trębacz pułkowy, plut.Widomski. Z ruchów i wyrazu jego twarzy widać było, że z ciężkim sercem towarzyszy majorowi. Wysunąwszy się na wzgórze, kilkanaście kroków przed naszą tyralierą, w obliczu zdumionych i wpatrzonych weń ułanów, mjr Deskur zatrzymał się i sięgnąwszy do kieszeni, wyjął stamtąd papierośnicę.[...] W następnym momencie przerażenie, wstyd, duma i wściekłość, kolejne uczucia przeleciały przez nas wszystkich [...] Gdy po schowaniu papierośnicy i zapaleniu papierosa zwrócił się do nas twarzą a tyłem do nieprzyjaciela i zawołał: "No dość tego, chłopcy!...Naprzód!...Hura!..." efekt tych słów był piorunujący.
Jakby pchnięte niewidzialnym bodźcem, zdrętwiałe, zaryte w ziemi szwadrony ocknęły się z bezwładu. Poderwane jakąś nadzwyczajną energią, z furią, jednym skokiem zerwały się naprzód. Zamigotały w biegu nakładane bagnety, grzmiące "Hura!" [...] Ani gorączkowy, wzmocniony ogień Niemców, ani zagrożenie czołgów z prawego skrzydła, ani własne straty nie mogły zatrzymać impetu tego natarcia."

31 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt6 lipca 2014 13:45

    1. Zapomnieć czegoś ludzka rzecz. A wojskowi, o których mówisz przecież wiedzieć będą o wielu innych Twoich zasługach i ciągłych wspominkach ich pułków, więc nie desperuj niepotrzebnie. Zapomniałeś, a teraz nadgoniłeś.
    2. Dobrze, że uprzedziłeś o tym, że zdjęcie polskich ułanów przedstawia. Kto wie, ten wie. Inni pewnie by się nie domyślili. Mnie by nawet przez myśl nie przeszło.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Jednego?...Może... Ale czterech, to już ponad granice zrozumienia i wybaczenia...
      Ad.2 Po ukazaniu ich najpierw Pani_Wachmistrzowego_Serca i Jej reakcji, pojąłem, że uprzedzać trzeba koniecznie...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Cytuję: mało który się w odtwarzanaje we Francyi 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej nie odnalazł - melduję, że udało mi się żeby odczytać Wachmistrzowe szyfrowanie ;-) A gwoli przypisku, może major Deskur był przygłuchy i całej kanonady nie słyszał? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Com błędów się nie ustrzegł, tom poprawił i wdzięcznym za ich ukazanie wielce... Szyfr zaś skutecznie chroni przed zagończykami trollowymi, najwidniej nie umiejącemi z czemś takim wojować...:) że tylko pierwszą z brzegu zaletę wymienię...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Waćpan nie zapomniał, tylko nie opisał. :)
    No i dobrze, że było ostrzeżenie przed zdjęciem. Które mnie mocno zdegustowało. Zwłaszcza to na motorze... Nie, no do facetów nie mam zastrzeżeń i maszyna niczego sobie. :))) Ale ja o ułanach stereotypowo myślę. I taki wizerunek mi nie pasuje.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie opisał, bo kaducznie przegapił, ot i co! :( I mnie podobnie ułan bez konia tworem się zdaje nader dziwacznym, aliści nie głoszę ja tego, iżby nie myślił kto, że to dla tej przyczyny żem ułanów motorowych tak spostponował zapomnieniem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Przyjrzałem się owemu motocyklowi i coś mi nie pasowało w nim - widziałem kiedyś taki ale jakiś jakby inny - nie żeby w szczegółach, ale poszedłem sprawdzić.
    No jakby nie patrzeć, kosz z drugiej strony jest! Czyżby były różne wersje, czy może fotograf coś namieszał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygląda na to że ten na zdjęciu sprzed wojny to Sokół 1000 a ten na moim to Sokół 600? Nie znam się na tym, ale chyba wózki w zależności od typu były po różnych stronach? Ciekawe, nawet nie wiedziałem, że używano dwóch typów. :)

      Usuń
    2. Przyznam, że trudno mi tego interpretować, bo jeśliś tej maszyny na własne oczy w takiem stanie nie widział, jeno zdjęcie, to poczynając od odwrócenia zdjęcia, poprzez jakiś błąd lub celowy zamiar motocykl rekonstruującego, przyszłoby mniemać, żeśmy może jaką część na eksport do Anglii szykowali...:) Po drogach z ruchem prawostronnym nie wyobrażam ja sobie motocykla z koszem po lewicy...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Przejrzałem w google - wszystkie Sokoły 1000 mają wózek po prawej, wszystkie 600 po lewej, co mogę osobiście zaświadczyć bo ten który ja fotografowałem jest po lewej. :)

      Usuń
    4. Skoro to Waszmość własnymi poświadczasz oczami, najmniejszego nie mam ja wątpić powodu...:) Choć nie powiem, że ciekawość nie bierze, czeguż to takie fabryka obmyśliła koncepty...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Szczur z Loch Ness7 lipca 2014 05:45

    Waszmość niechybnie mnie do zejścia doprowadzisz ale szczęsliwie tylko o trzech nowych pułkach wspomniałeś, chociaż rzecz cała i tak jawi mi się zgoła niepoliczalną :-) Trudno, będę musiał to wszystko w jakiś jeden plik zebrać, a może samemu coś poszukać aby całkiem nie zginąć kto z kim i dlaczego hehehehehe :-)
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego też i wybuchu entuzjazmu żem po Waszmości czekał, znając Waszą Miłość jako zagorzałego świąt pułkowych i wielokropków wielbiciela:) Rzecz jest policzalna, bo to ledwie do czterdziestu starczy umieć, co zda się być prostem dla wszystkich okrom Wachmistrza...:(( Za to pytań jest wielekroć więcej, bo okrom tego kto z kim, zdałoby się wiedzieć czy to przypadkiem, czy przeciwnie...itd.itp...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Widzę, że z braku laku to i nawet hełm poniemiecki dobrze pasuje. Ale to mógł być dobry pomysł, bo przecież najciemniej jest pod lampą a i Niemiec mógł wziąć za swego, takiego naszego ułana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, że będzie mi Pan jęczał, stękał i marudził, ale Wilma się znowu przeniosła na inne, lepsze łono blogowe, bo tamto ja denerwuje. Link w nicku. :)

      Usuń
    2. Wachmistrz nie jęczy, nie stęka i nie marudzi, a co najwyżej zgrzyta zębami i rzuca wyrazami... W sprawach, ma się rozumieć, ważkich, a nie oczywistych jako już u Wergila, że femina semper varium et mutabile...:)
      Co się hełmów tyczy, to koncepcik może i by był niezgorszy, gdyby owo branie za Niemca w dwie strony nie działało...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Jak zawsze u Wasci kawal interesujacej historii. Klaniam nisko i staram sie cos z tych lekcji zapamietac, bo temat mi malo znany:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać za dobre słowo i intencyje zacne:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. 4 do 40 to raptem 10 % nie ma o co szat rwać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewno, że szkoda szaty psować dla każdej przyczyny, aliści to aż dziesięć procentów... Trzymałbyś Waść robotnika, co "jeno" dziesiątej części roboty partoli?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. A ja bidula szaty rwę, bo chętnam, ale nijak przystać mi do Waćpanów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaboga! A w czym, jeśli spytać wolno?:)
      Kłaniam nisko:0

      Usuń
  10. Ja mało wiem (może więcej o dzisiejszych związkach (nie miłosnych, tylko wojskowych)), ale pogrzebałem w Wikipedii i co znalazłem:
    1. Wg Wiki ułani nosili oficjalną nazwę z imieniem: "24 Pułk Ułanów im. Hetmana Wielkiego Koronnego Stanisława Żółkiewskiego",
    2. Mnie osobiście bardzo podobają się dawne nazwy z nowych związkach taktycznych, w Szkocji wtedy powstała 10 Brygada Kawalerii Pancernej
    3. A dzisiejsza 10 Brygada Kawalerii Pancernej im. gen. broni Stanisława Maczka pełni służbę w Świętoszowie, walczyła m.in. w Afganistanie, a jest ona częścią 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej im. Króla Jana III Sobieskiego stacjonującej w Żaganiu.
    Piękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wiarygodności Wiki się wypowiadał nie będę, bom sam tam myłek już był zgłaszał kilka, a moi commentatores pryncypalni się ongi nieledwie na udeptaną nie powyzywali, w ocenie wiarygodności tejże się swarząc, nim się nareście pogodzili, najwięcej do tego, że najwiarygodniejsza, najcelniejsza i najmądrzejsza jest wersja bułgarska...:))
      Dzięki za uzupełnienie mej notki odniesieniem do współcześnych tradycji sukcesorów, o czem żem przepomniał...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. A wybaczyć sobie należy. Waćpan rzetelna firma, ale człowiek wszak;-) Widok na zdjęciach rzeczywiście nieco osobliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać za ulitowanie się nad starcem niedołężniejącym...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Mości Wachmistrzu, spiesze rozjaśnić, że owe "rogi" na stahlelmie, to nie żaden niemieckich żon niewierności dowód, a zwykłe uchwyty na osłonę przeciwpancerną, która miała być w zamysle w tym miejscu montowana. Okazała się niepraktyczna i szybko z niej zrezygnowano, wszelako produkcja hełmów szła już pełną parą i nie chciano jej komplikować zmianą wykrojników i tłoczników. Tak więc owe "rogi" zostały, bezuzytecznie na hełmie stercząc, ale za to przyczynkiem legendy się stając, jakoby to tradycja starogemańska kazała hełmy rogami ozdabiać. Niegdyś byczymi, później jeno symbolicznymi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam zaś onych, po listopadowych ośmnastego roku, Niemiaszków rozbrajaniach zostały całe tego żelastwa tony i nijakiego konceptu, jak toto wykorzystać z pożytkiem... Miały ich jeszcze w dwudziestym roku oddziały niektóre, osobliwie z Wielkiej Polski rodem, gdzie ich powstańcy dla ich skuteczności poważali, przecie w ogólności się nie przyjęły... Zasię byłyż i koncepta by ich policyi dać, czego ślad możesz Waść widzieć w "Soli ziemi czarnej", gdzie oddziałek pacyfikacyjny policyi takich nosi, najwidniej że ich tak Kutz jegomość zapamiętał, aliści największej części zdaje się przekazano Lidze Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwchemicznej, ale co ta z niemi zrobiła, to już, dalibóg, nie wiem... We wrześniu 1939 ich w każdym razie w loppowskich magazynach nie było...
      Nawiasem bym rzekł, że ten hełmu kształt wielekroć więcej od odłamków ochronnem niźli nasze własne piechocińskie (bo "Adriany" kawaleryjskie niezgorzej w tem wzlędzie sobie radziły), a tegoż i chyba mniemania współcześni amerykańscy hełmów konstruktorzy, nie bez kozery tworzący kevlarowego "Fritza" o cokolwiek podobnem kształcie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Wdzięczna jestem Panu Wachmistrzowi, że mi oczy otwiera na ciekawych rzeczy. Ci zmotoryzowani ułani, na mgłę niemiecką się noszący, do gustu mi nie przypadli. Rozumiem potrzebę motoryzacji, ale te hełmy, fuj :(((

    Kiedyś czytałam o odtworzonym w strukturach AK 1. DAK, że choć to w warunkach okupacji było wręcz niemożliwe, tez przemyśliwali o zmotoryzowaniu. Może gdyby było im dane też się przedostać na zachód, to z konnej staliby się zmotoryzowaną. A tak, to w wojennej Warszawie i o koniach musieli zapomnieć, i o samochodach i o armatach.

    Serdeczności moc ślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie tylko skleroza w tym wieku dokucza, ale i ślepota :( i błędów mnóstwo po niewczasie odkryłam. A noszenie się na mgłę niemiecką, zamiast na modłę, to już mi chyba automat podstawił :(

      Usuń
    2. To bardzo dobry z tem automatem koncept:) Sam też się tak będę tłomaczył w razie czego...:)) I nie frasować się upraszam fraszkami... Ten jeno myłek nie robi, co nic nie robi:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)