08 listopada, 2017

Nota. po prawdzie, to niemal o niczem, aliści kolejnych bez niej imaginować ciężko...:))

  W nocie uprzedniej (I , II , III) naszego, mimochodem rodzącego się, cyklu o Inflanciech sprzed wieków, żeśmy nie tyle wystawili dramatis personae, co je jeno z miana wspomnieli, zatem pora tegoż obrazu dopełnić, nakryślić oś sporu, a i naszych spraw krajowych co pojaśnić...
   Sporu ze stryjcem, Karolem Sudermańskim, odziedziczył poniekąd Zygmuś po tatusiu, który był wprawdzie przez krótki czas z Karolem dobrze, gdy oba się przeciw szalonemu Erykowi XIV (taka sama z tą czternastką prawda, jak z dziewiątką Karola) pobontowali, zasię przyszło między niemi do rozlicznych zatargów o przenajróżniejsze zresztą sprawy. Sudermania (Södermanland ) książęcia młodszego, której objaśnienia brak słusznie w komentarzach pod notką uprzednią wskazał Vulpian Dociekliwy, to samo jądro najbardziej szwedzkich ze szwedzkich ziem, ze Sztokholmem samym włącznie, tandem rozumiem ja brata starszego, że mu nie w smak było, że jeśli młodszy odrębność swego władztwa na każdym kroku zaznaczał i ostro o nie walczył, to że mu to przykrem było, bo pewnie gdzie by się za próg zamku królewskiego nie ruszył, musiał mieć poczucie, że nie jest u siebie. Osobliwie, że się zaraz na to nałożyły i spory o prawo do powoływania sędziów, zwoływania wojska, podatki, cła czy może i gdzie w tle o jaką zawiść o niezgorzej administrowane i dochodowe bratowe włości. Do tego jeszcze się bracia ze sobą poróżnili o coś, co zawsze ludzi skłóca najwięcej, jeśli niewiast i pieniądza nie liczyć: o religię...
   Tutaj sobie na refleksyję ogólniejszej natury dozwolę; owoż w całej okcydentalnej Europie stara wiara krześcijańska, odtąd katolicką zwana, się brała z nowemi, reformowanemi, za łby i luboż się to kończyło arcykrwawo jako u Niemiaszków wojnami religijnemi całą gębą, podobnie jak i u Francuza, abo też i pozornie rzecz bez wojny przeszła jedną władcy decyzją, jako u Angielczyków czy u dawnych Krzyżaków, zasię Prusaków, tyle że to morze krwi, co by spłynęło w bitwach i rzeziach jakich ( u Angielczyków i tak spłynęło raz jeszcze, jeno o wiek później za Cromwella czasów) popłynęło z szafotów, gdzie odmiennie wierzących jedni drugich ścinali, wieszali, łamali czy co tam jeszcze poradzili wymyśleć... Czasem się na to jeszcze narodowe nałożyły sprawy jako między Niderlandczykami, co o swoją wolność się od Hiszpana upomnieli, abo pomiędzy Irlandczykami i Anglikami...
   Tem zaś czasem u Szweda, dopotąd się te sprawy miały wcale nie tak znowu najgorzej, może i temuż, że między czarnym i białym sporo tam było próbowania jakich odcieni szarości, tandem dopiero "naszą" ( bo tak prawdziwie to Zygmunta III ze stryjcem i onego poplecznikami) wojnę ze Szwedem przyjdzie uznać za ten moment, gdzie się u nich już rzeczy całkiem spolaryzowały i konflikt nabrał też religijnego wymiaru. Tatuś bowiem Zygmuntowy, Jan III, probował bowiem zaprowadzić w tamecznym kościele liturgii wcale znów tak nieodległej od katolickiej, a znów brat jego więcej zdawał się ku kalwinom zerkać, co obu ich lokowało niejako na przeciwnie skrajnych skrzydłach reformacyi szwedzkiej. A i mam ja czeguś takiego podejrzenia, że Carolus miał jaką ustawiczną w sercu do braciszka ansę, że nie jest dostatecznie za wywojowany dlań tron wdzięcznym, a i że on sam pewnie (trochę i nie bez racji) byłby władcą lepszym.
   Obaj bracia królestwa brali z dobrodziejstwem inwentarza, zatem i ze wszytkiemi zadawnionemi sporami i wojnami. W tem i z nami o zagarniętą w I wojnie północnej Estonię, którejśmy nijakim nie pokończyli pokojem, jeno armistycjum zawarto i tak trwał stan, ni to wojny, ni pokoju między nami. Podobnie i z Moskwicinem, póki co szczęśnie zajętym wewnętrznymi własnymi turbacyjami, gdzie się państwo podnieść nie umiało po rządach Iwana Groźnego, a i po wojnach z nami, gdzie im Batory pokazał, co jest z Rzeczpospolitą zadzierać. Szwedy jednakowoż się nie czuły dość nawet z osłabłym Moskalem bezpiecznie, tandem łakomie pozierały na tron polski, co i rusz wakujący, niegłupio i może rachując, że potencyje państw obu złączone, zdolne by były moskiewskiego niedźwiedzia obalić raz na zawsze. Ociec Zygmunta, tąż myślą natchniony, zgłosił swej kandydatury tak do elekcyi pierwszej, jako i wtórej, ale za każdem razem przegrywał. Dopieroż po Batorego śmierci, w arcyzawiłościach naszego interregnum i podziałów, przy których dzisiejsze prawdziwie są błahostką, pojawił się cień szansy na władztwo Szweda w Polszcze, ale o tem to już szerzej w nocie następnej opowiem...:)

32 komentarze:

  1. Gustaw I Waza wymógł na sejmie ( 1527) uchwałę, mocą której kościelny majątek przejęła korona, a następnie przeforsował zakaz publicznego wyznawania katolicyzmu. W 1544 uzyskał dziedziczność szwedzkiego tronu. Wedle tej zasady koronę miał dziedziczyć najstarszy syn, a gdyby zmarł bezpotomnie, korona przejdzie na męskich potomków młodszych synów Gustawa. Po jego śmierci koronę objął Eryk, najstarszy z nich, z pierwszego małżeństwa Gustawa, Eryk miał trzech braci, przyrodnich, ale drugiego małżeństwa, Jana, Magnusa oraz Karola. Kto podpowiedział Erykowi, że dobrą kandydatka na żonę będzie Elżbieta I, królowa angielska, nie wiem, ale związek luteranina z ekskomunikowaną heretyczką zapewne rozwścieczyłby Watykan. Swatem Eryka był jego brat, Jan, ale jakoś nie udało się uzyskać zgody oblubienicy. Były też podchody do Marii Stuart ,i już jezuici zacierali ręce, że ultrakatolicka Marysia wypleni lutrów w Szwecji, jednak i te plany spaliły na panewce. Nie udało się z Anglią, to spojrzano na Hesję, bo tam rządził Filip zwany Wielkodusznym , a mariaż z jego córką Krystyną dawał szanse na zaszachowanie wrogiej Danii. Wszystko szło dobrze, wysłannicy Eryka pojechali po Krystynę, ale przyszły teść pogonił Szwedów. Okazało się, że Eryk dalej wyznawał miłość Elżbiecie, a list w tej sprawie przechwycił duński statek. W efekcie Filip Wielkoduszny, któremu nie uśmiechał się zatarg z Danią,miał rozwiązane ręce. Duńczycy, rzecz jasna, przekazali dowody "wierności " zięcia. Eryk nie poddawał się. W Lotaryngii ujrzał piękną Renatę,córkę Księżnej Krystyny. Uroda urodą, ale teściowa rościła sobie pretensje do tronu duńskiego. Miał widać pecha Eryk, bo sytuacja w Europie się zmieniła i zamiast zięcia mógł " robić " tylko jako straszak wobec Duńczyków, co się władcy Szwecji nie uśmiechało. Popatrzył więc na swoich podanych i tu dojrzał piękną Karin,córkę Monza. Miał z nią legalnego syna, Gustaw Eriksson mu było, ale królem nie został. Po detronizacji Eryka XIV , sejm szwedzki odebrał jemu i jego potomkom prawo do tronu. Jan III Waza, brat przyrodni, nie dość, że doprowadził do usunięcia Eryka z tronu ( powiadają, że zlecił jego otrucie w więzieniu), to jeszcze wygnał bratanka Gustawa. I tu znów pojawia się Katarzyna Jagiellonka ( żona Jana III ), gdyż dzięki niej wygnaniec trafił do Polski, na dwór Anny Jagiellonki. Jasne, że uznał tylko słuszną wiarę.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
  2. W ostatniej dekadzie rządów Gustaw Waza ( zmarł w 1560) dopuścił do władzy synów. Janowi nadał ( 1556) Finlandię, z prawem prowadzenia kancelarii, skarbu oraz nominacji. Zostało to przyjęte przez sejm w 1560 w testamencie władcy. Magnusowi oraz Karolowi przyznał podobne księstwa, zastrzegając, iż nie mają prawa do odłączania ich od korony. Synowie nie mogli prowadzić polityki zagranicznej, a nadto musieli wspomagać brata Eryka XIV wojskiem na wypadek wojny. Inne sprawy bracia mieli rozstrzygać wspólnie, a w razie sporów za mediatora służyłkoncert.y stanu. Szło o to, iż Eryk czuł się zbyt samodzielny i pchał kraj do wojny. Wszystko grało, dokąd nie rozpoczął się koncert, wszak Eryk natychmiast ograniczył prawa braci. Na sejmie w Arborga ( 1561) uzyskał pozbawienie braci poboru podatków, mianowania urzędników, nadań i przywilejów na rzecz lokalnej szlachty, a przede wszystkim został uwolniony od konsultacji w sprawach politycznych. Małoletni Karol ( urodzony 1550) i chory psychicznie Magnus ( urodzony 1542) nie mieli wyboru. Jan musiał to przyjąć. Ten wykorzystując testament ojca Gustawa zawarł związek z Katarzyną Jagiellonką, bez zgody starszego brata, a na dodatek, nie pytając Eryka, pożyczył szwagrowi Zygmuntowi Augustowi znaczą kwotę, pod zastaw kilku zamków w Inflantach. Na tym terenie Szwecja i Polska ostro rywalizowały. Dość powiedzieć, że Eryk związał się sojuszem z Rosją, po podporządkowaniu sobie Tallina ( dawnej Rewal), a oba kraje, to jest Szwecja i Rosja, walczyły o dominację w kontroli handlu bałtyckiego. Niepowodzenia w starciach z Danią, problemy z poszukaniem małżonki, tarcia z bratem wywołały u Eryka podejrzliwość ( po ojcu ), że jest ofiarą tajemniczej zmowy. Doradcy poszli na tortury, więc nie dziw, iż zapewnili o przygotowaniach do zbrojnego powstania. Jan trafił do więzienia, doradcy na szafot. W tej sytuacji zawiązał się faktyczny spisek, latem 1568, zakończony detronizacją Eryka XIV.
    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
  3. Do tekstu wkradł się chochlik ( czytaj - gamoń nie sprawdził co nabazgrał ), stąd siódme zdanie od góry powinno brzmieć jak poniżej

    Inne sprawy bracia mieli rozstrzygać wspólnie, a w razie sporów za mediatora miały służyć stany.

    Proszę przyjąć szczere przeprosiny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz Waść za co przepraszać, a mnie zaczyna sumienie męczyć, że Waszmość za mnie całą najczarniejszą faktograficzną odwalasz robotę, gdy ja sobie hasam między refleksjami, dygresjami i konkluzjami...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Szwedzi wracają. Czyli pora sięgnąć po Sabaton.:)))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo po szablę...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Szabli nie mam, ale mam parę płyt Sabatonu.:)))
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    3. Mmmm... Oni są wspaniali.:))) Mogę słuchać godzinami. Dzięki.:)))

      Usuń
    4. Jak dla mnie, za bardzo na jedno kopyto. :)

      Usuń
    5. Mnie nie przeszkadza.:)))

      Usuń
    6. O! Przypomniało mi się: nie mam szabli, ale mam łuk. Może być?:)))

      Usuń
    7. Jak najbardziej, dawaj na zlot, postrzelamy!!! ":D :D :D

      Usuń
    8. Jeżeli tak skuteczny , to jak najchętniej...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    9. ŁAŁ! Niezły! Chciałabym taki! Bez dodatku Rambo, oczywiście, bo go nie lubię.:)))
      Zenku - nie wiem czy to... trafiony pomysł, ale wezmę pod uwagę.:)))
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  5. Herr Je! Poczułem się malutki, więc nie jestem w stanie niczego mądrego dodać. Cóż począć? Trzeba uznać własną głupotę.
    Pozdrawiam z Niderlandów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr w Niderlandach, Vulpian w Niderlandach, Rena i Maradag w Niderlandach... Moda jakaś, czy co?

      Usuń
    2. Nie, Szwedzin u bram!!! :D :D :D

      Usuń
    3. Dus het is niet het gat waar je bang voor was, omdat het internet is:)
      Ik buig laag:)

      Usuń
    4. Vulpian tam poniekąd poniewoli, za pryncypałów swoich wolą, a i to jeno na chwilę... Co się reszty tyczy towarzystwa, to zdaje się, że tam już korzeni zapuściła...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Już jestem w domu. Niderlandy są poukładane z rozsądkiem, zasobne, zatłoczone i monotonne. Ludzi spotykałem miłych. A przecież nic mnie tam nie ciągnie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Chciałbym, by Poland była jak Holland - poukładana z rozsądkiem, zasobna...monotonna. Przecież tam nawet trawniki trzeba deptać! I bądź tu zdrów na umyśle...

      Usuń
  6. Tetryku...
    Ta ziemia do Polski należy,
    chodź Polska daleko jest stąd...
    Czyż można Zagłobie nie wierzyć?
    Heretyk Szwed zrobił ten błąd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ut Napisztimie... czyżbyś i ty???

      Usuń
    2. Zakochany beznadziejnie w uroczym grajdołku o niemożliwej do wymówienia dla Polaka nazwie Kijkduijn [coś jak Kauykdałn], z rodziną w nieodległym Leidschendam, co to raz jest, a raz nie jest Hagą, w zależności od woli i referendum mieszkańców [podatki!!!]... A Polaków tam w okolicy "jak mrówków". Latem zaś nasi turyści... na ogół "zawiani", spoceni i tak klnący obrzydliwie, że chciałoby się być głuchym i ślepym... I ten atak na sklepy i stragany... Somosierra!

      Usuń
    3. No i jeszcze w Hadze ni to ulica ni to dzielnica o swojskiej nazwie "Bronovo"... A poza tym - piiiiiwoooo. O Santa Piva, o Santa Birra di Hollandia - ora pro mihi-eo-nobis-vobis... I to holenderskie -Dzień dobry...

      Usuń
  7. szczur z loch ness9 listopada 2017 09:57

    Dwa ekrany tekstu o niczym, to przyznam całkiem niezły wynik. I jeśli dalej ma to tak właśnie wyglądać, to jestem za :-) Oznacza to, że czekam na ciąg dalszy.
    Serdeczności z zaścianka Loch Ness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie stanie się zadość woli Waszmości, choć pewnie nie od razu, bo nam się niepodległościowa rocznica wbija w paradę, więc pewnie będzie co o...hotelach...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Jak to notka o niczym, skoro sporo ścinania, wieszania, łamania kołem, krew płynęła z szafotów, a powód był niekoniecznie ważny, a to kobieta, a to wiara, a to zazdrość, czy władza. Przypatrzmy się bliżej tym ambitnym ludziom, czegóż to pożądają i jakim kosztem.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więcej, po prawdzie, w komentarzach Starego Bosmana, niźli w mojem tekście, aliści nie wypada mi druha opuszczać, to i do reprymendy stanę pospołu...:) Byłem ja w pisaniu już ciągu dalszego, ale jakem na objętość wejrzał, tom umyślił podzielić. A podzielone tak wyszło, że co z elekcyją związane jako całość, a przedwstęp jakiś taki nijaki, tom dał tytuł, że o niczem...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Trwałym pomnikiem rządów Wazów w Polsce, jak i usadowienia się dworu królewskiego w Warszawie, jest wystawiona przez syna ( Władysław IV) ku pamięci ojca ( Zygmunt III) jest słynna kolumna Zygmunta. A były z nią perypetie niemałe. Bodajże w 1552 przybyły do Warszawy bernardynki. W 1566 dostały od Zygmunta Augusta grunty. Zygmunt III Waza dał im 2 tys.złotych dukatów, a podskarbi koronny - 10 tys. złotych polskich na budowę kościoła. Gdzieś ok.1640 roku Władysław zaczął realizować pomysł budowy pomnika dla ojca, stąd wykupił od bernardynek ziemię na ten cel. Stały tam budynki, które trzeba było wyburzyć. Tu wkroczył Mario Filonardi, nuncjusz papieski, wydając interdykt zakazujący wyburzenia, pod groźbą klątwy. Są informacje, iż już w trakcie finalizowania wykupu gruntów ostro protestował. Niewiele wskórał, bo władca się nie ugiął. Zaczął z innej beczki, a mianowicie ogłosił, że nie wolno czcić w taki sposób osoby świeckiej, bo prawo takie ma tylko Jezus, co potwierdza kuria watykańska. Tu znów panuje rozbieżność, bowiem wedle innej wersji Filonardi gardłował ,iż na kolumnie może stać tylko i wyłącznie Matka Boska. W 1643 roku bernardyni postawili na cokole kolumienkę z Matką Boską, jako oficjalny protest przeciwko pomnikowi osoby świeckiej. Jak tam było, nie mnie dociekać, ale faktem jest, iż stanowiska kuriewnych bywają rozbieżne. Koniec końców pomnik stanął. Pierwotnie Zygmunt ( odlany ze spiżu ) dzierżył w jednej ręce miecz, a w drugiej jabłko, jednak zmieniono to, dodając szablę oraz krzyż. Oczywiście powstały zaraz interpretacje, co to ma oznaczać dla maluczkich. Filonardi tak się wtrącał do wszystkiego przez 8 lat pobytu w Polsce, iż skończył jako persona non grata. Jako "sygnalista" protestował nawet przeciwko temu, iż w 1636 roku łowczy królewscy paradowali w Wilnie w szatach angielskich, a więc heretyckich. Warto się zapoznać z działalnością nuncjusza w Polsce, stąd gorąco namawiam do lektury opracowania Teresy Chynczewskiej - Hennel - Mario Filonardi - nuncjusz Stolicy Apostolskiej w Rzeczypospolitej w latach 1636 - 1643. Rys biograficzny. Strona otwiera się w przeglądarce Google Chrome, a w Mozilla Firefox wymaga dodatkowego oprogramowania

    z wyrazami uszanowania

    https://fbc.pionier.net.pl/id/oai:rcin.org.pl:35381

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleś Waść perełki wyszperał...:)))
      Kłaniam nisko, wielce obligowany:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)