7 Pułk Ułanów Lubelskich im. Generała Kazimierza Sosnkowskiego - 23 marca -rocznica dekoracji sztandaru Krzyżem Virtuti Militari w 1921 r. Pułk zorganizowano w Lublinie w listopadzie 1918 roku. Że się spierał na kadrze dawnego 1 Pułku Ułanów Beliny-Prażmowskiego, wolnoż przypuścić, że formowano go z myślą o jakiej sile zbrojnej, mającej tworzący się rząd Daszyńskiego, zasię Moraczewskiego ochraniać, czego przytwierdzają memuary posła Dubiela z PSL, w sprawach tych swój udział mającego, których żem przywoływał w cyklu Sieroszewskiemu poświęconemu. W bój jednak przyszło najpierw przeciw Ukraińcom iść, nawet końca szkolenia jakiego nie czekając, coż zaowocowało żurawiejką mało pochlebną:
"A pułk siódmy to zasrańce
pogubili w boju lance!"*
Reszta jednak kampanii i potrzeby przyszłe jeno do chwały assumptem, szarży jednak najsławniejszej przyszło w bitwie warszawskiej doczekać, gdzie 16 sierpnia pod Cycowem pułk rozniósł na szablach sowieckiej brygady idącej... na Lublin:))
W międzywojniu pułk stacjonowany w Mińsku Mazowieckim, za wojnę 1918-1920 jako jeden z pięciu tylko doczekał się spomnianego Virtuti Militari... Żeśmy w nocie poprzedniej o 8 pułku pisząc, mogli co nieco krotochwilnej fotografii z pławienia koni pomieścić, gdzież ułani się w strojach prezentowali adamowych, jest i ta możność dzisiaj, bo się i podobne zdjęcia siódmaków zachowały (znów za Wielką Księgą Kawalerii Polskiej, tym razem z tomu 10):
Pławienie koni:
i ludzi:)
Tu zaś nader rzadko uchwycona scenka za którą bym i dziś zdjęcia autora do jakiej przedkładał nagrody. Uboczne effecta szkolenia jeździeckiego, których bynajmniej nie tak rozumieć proszę, że się to szczególnie co jako w tem pułku trafiały...:) Tu po prostu fotograf miał może krzynę szczęścia więcej...
I jeszcze rzadkość jedna... Oto fragmenta przedwojennego filmu sub titulo "Śluby ułańskie", gdzie właśnie 7 Pułkowi statystować wypadło i tło dla akcji czynić:
W kampanii wrześniowej pułk walczył pod Chorzelą i Przasnyszem, bronił Narwi pod Pułtuskiem, zaczem w odwrotach ku Lubelszczyźnie, pobity i pokonany kapitulował 27 września... Z siódmakami jednak niczem z tem kotem, co mu siedem żyć dane być miało:)) Pierwszy raz go odtwarzano jako pieszego w Armii Krajowej, gdzie w powstaniu warszawskiem pod mianem Zgrupowania "Jeleń" wojował... po raz drugi z początkiem 1945 we Włoszech u Andersa, aliści już do boju nie zdążył... Po raz trzeci i jak dotąd ostatni...jako 7 Dywizjon Ułanów Lubelskich w składzie spółcześnej 25 Dywizji Kawalerii Powietrznej:)))...choć, Dalibóg... śmigłowiec nie koń, a kałasz nie szabla:))
______________
* insze były już wielekroć subtelniejsze:
"A o siódmym wszyscy wiecie,
to Beliny drugie dziecię"
"Albośmy to jacy tacy,
My ułani - Beliniacy"
"Rąbią szablą w każdym ścisku,
Siódmy - dzielny stoi w Mińsku"
"Mazowszaki, czy wy wiecie,
Kto w galopie robi dziecię?"
* kawaleryjski odpowiednik "wiecznej wachty" u żeglarzów
To już teraz rozumiem dlaczego moje babcie takie były ułanami zachwycone. Bo to i waleczni i wysportowani i jeżdżcy z nich wspaniali /łamaga spadająca z konia wszędzie się trafi/ i pięknie zbudowani. Rozumiem, że z przodu jeszcze przystojniejsi byli.
OdpowiedzUsuńA żurawiejki przecudnej urody...
Pozdrawiam:-)
Ta część mojego komentarza która dotyczy jeszcze większej przystojności ułanów może się wydać trochę dwuznaczna, więc chciałam tylko wyjasnić, ze miałam na myśli rysy i wygląd twarzy. Ułani mieli chyba też dlatego takie powodzenie, bo byli to "chłopcy malowani", pochodzący z tzw. lepszych rodzin. A za tym idzie z reguły bardziej subtelny wygląd.
Usuń:-)
To z pochodzeniem z lepszych rodzin to mit. Nawet między oficyjerami herbowych było nieco ponad 50%, zaś między ułanami prostemi dominowali chłopscy synowie... I, naturaliter, ani mi przez myśl nie przeszło, że takiej znawczyni dzieł Michała Anioła i Leonarda o co inszego iść mogło, niźli o artystyczne wrażenie z doskonałości rzeźby naturalnej...:))
UsuńKłaniam nisko:)
A ja jako osoba już dość wiekowa pozwolę sobie na więcej swobody i powiem, że nie tylko rysy twarzy mieli kształtne, ale również tyłeczki owszem, owszem...
UsuńRozumiem, że można by i swobodniej, gdyby nie to, że złośliwie akuratnie stoją tyłem?:)) Witam Waćpanią z serca całego, bo zda się żem dopotąd nie miał tejże przyjemności:)
UsuńKłaniam nisko:)
Rozumiem, że można by i swobodniej, gdyby nie to, że złośliwie akuratnie stoją tyłem?:)) Witam Waćpanią z serca całego, bo zda się żem dopotąd nie miał tejże przyjemności:)
UsuńKłaniam nisko:)
Dziwnie zdrowe chłopy - w moim pokoleniu takich było niewielu, a i w następnych tak sobie, przynajmniej na fotografiach z wojska - nic dziwnego że i na wojnie sobie nieźle radzili,a jakiś amerykański generał miał marzenia żeby polskim wojskiem dowodzić :)
OdpowiedzUsuńO tym, że w głowach płci odmiennej zawracali i bałamucili, to raczej oczywiste :D
Służba w kawalerii do najłatwiejszych nie należała, toteż i prawda, że komisje poborowe miały niejakich wytycznych w tym względzie, by asenterunek właściwego dał jeździe materyjału ludzkiego:) A co się niewiast tyczy, to jako to dawniejsze mówiło proverbium, na to je Pan Bóg stworzył, by bałamucić było kogo, a nas, by było komu...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Szczęśliwie trafiłam, bo niewielką wiedzę mając z historii ułanów, na golasów spojrzeć zawsze miło. Serdecznosci dla Waćpana zostawiam.
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej fortunnie, bom jeno w tych dwóch pułkach ostatnio spominanych był nalazł tak "bezecnych" fotografij...:) Najwięcej to jednak bractwa tego pod samą szyję pozapinanego konterfekta...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Przebaczą, ten goły w lewym górnym rogu to w cieniu, czy z jakiegoś Kamerunu? A mówili, że Liga Morska i Kolonialna to na wyrost była.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A skąd wiedzą, że goły, skoro w cieniu?:) A co się Negrów w armijej naszej tyczy, który to temat, jak widzę, niezwyczajnie Waszmości zajmuje, bo juź wtórą notę Waść pod tem względem badasz, to rzecz tak przyjdzie, że w armijej już czasu pokojowego (regularnej)w Międzywojniu ich nie najdziesz... Aliści w ochotniczej czasu wojny najmniej dwóch było, jeśli nie liczyć tych, co z Amerykanami-ochotnikami w kościuszkowskiej eskadrze Meriana Coopera służyli. Jednem z nich był niejaki Sam Sandi, najpewniej z jakiej francuskiej kolonii jeniec, co go insurgenci wielkopolscy w grudniu 1918 z niewoli niemieckiej uwolnili i ów przystał do nich, a potem z wielkopolską armią poszedł do polskiej i przeciw bolszewikowi, zasię później osiadł był w Polszcze i najpewniej Wiechowi za pierwowzór Szuwaksa w "Cafe pod Minogą" posłużył... Więcej o tem Waść znajdziesz na tych paginach:
Usuńhttp://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=234429
http://www.wykop.pl/ramka/566357/murzyni-w-wojsku-polskim-w-1920-r/ takoż i konterfekt Murzyna w mundurze przez Ligę Morską i Kolonialną zaprojektowanym, w ichniejszem czasopiśmie wyszperanem, o którem jednak nic więcej powiedzieć pewnego nie da się.
I jest jeszcze epizod z wojny bolszewickiej, któregom ongi spominał, jako to w desperackim boju o most pod Borkowem 9 kompania 144 pułku strzelców kresowych pod porucznikiem Pawlikowskim, ponoć na rozkaz majora Ocetkiewicz, dowódcy pułku, ruszyła do kontrataku wysmarowana tłuszczem i sadzą, wrzeszcząc przy tem "murzyńskie" zawołania... Intencyją ponoć miało być przerażenie sowieckich żołnierzy (co się w pełni udało) i wpojenie im, że po naszej stronie walczą już przysłane z odsieczą oddziały amerykańskie, co się powiodło częściowo, bo bolszewicy zrozumieli to jako walkę z francuskimi pułkami kolonialnymi... Jeszcze w osiemdziesiątych latach XX wieku, jeden z druhów moich, posłany na szkolenie do speznazu w Permie, pił tam z oficyjerem, któremu nie szło wytłomaczyć, że nie odsiecz tych wojsk właśnie nas w 1920 pod Warszawą ocaliła... On tego słyszał od ojca własnego, a ten od swojego, który miał się osobiście z temi "Murzynami" w Polsce bić...:)
Kłaniam nisko:)
Zwłaszcza ten drugi adres dał mi wiele radości, bo tam znalazłem odnośnik do wcale dużej publikacji dotyczącej Murzynów w Polce (http://afryka.org/afryka.pdf). Najciekawsze tam wydają mi się opinie studentów afrykańskich wspominających swoje pierwsze (a także późniejsze) kontakty z Polską i Polakami. Można się bardzo zdziwić czytając.
UsuńPozdrawiam
To chyba sam w wolnej chwili po to sięgnę...:) Dzięki:)
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńAleż ci ułani zbudowani... Żeby choć który się odwrócił...:)))
Pozdrawiam serdecznie.
Iżby owi wiedzieli, że za lat ośmdziesiąt się kto niemi tak zachwycał będzie, staliby pewnie odwróceni w szeregu...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Nigdy nie słyszałam o tym pułku ułanów, bo w przeciwieństwie do Waćpana nie interesowałam się tym. Jednak warto znać historię swojego kraju.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam w bardzo mroźny dzień.
Bóg zatem zapłać za tąż ku dziejom dawniejszym otwartość:)
UsuńKłaniam nisko:)
Owszem, pośladki to intrygujący atrybut erotyki, jednakowoż u płci niewieściej, zatem czekam na jakiś alternatywny zestaw fotografii :-))))))))
OdpowiedzUsuńKłaniam z Loch Ness :-)
Życzeniu Waszmości stanie się zadość, jak jeno znajdę jaki żeński pułk ułański, historią którego (a osobliwie pośladków) zająć się mógł będę...:P
UsuńKłaniam nisko:)
Żurawiejki trafnie opisywały poszczególne pułki. A mnie Drogi Wachmistrzu taki ono problem trapi, przy którym byłbym wdzięczny Waszej pomocy uzyskać. Chodzi mnie mianowicie o to, jak kolorami proporczyki na lancach umieszczano? Góra od grotu strony jawi się naturalniej, kiedy lanca w górę skierowana. Przy tych biało-czerwonych widziałem już i czerwonym od strony grotu i białym. :-)
OdpowiedzUsuńKażdy pułk miał proporczyków swoich przez tradycję, luboż dowódcę pułku powstającego, określonych. W czasach Xięstwa Warszawskiego gdy się ten obyczaj podwieszania proporczyków do lanc narodził miał on wielce praktycznego znaczenia, albowiem że tego jeno nasi czynili ułani i szwoleżerowie, to koniom obcym furkot tegoż spłachcia materyi był nieznanym i częstokroć je płoszył w chwili dla szarży najważniejszej. Insza i ta cyrkumstancyja, że w owym pląsie proporczyka ciężko było baczącemu samego grotu lancy dojrzeć, bo wzrok się mącił i trudnoż było pchnięcie lancy sparować, luboż przed niem umknąć... Że zaś najczęściej po boju ten proporczyk górą był skrwawionem srodze, to i najchętniej ułani nasi takich nieśli proporczyków na lancach, gdzie amarantowe było u góry, mając pozór owych juz we jusze wrażej umoczonych czynić. Tandem nie masz w tem błędu, choć dobrze byłoby wiedzieć, któregoż to pułku barwy tak wystawiano, bo z kawalerii Dwudziestolecia stricte takież jak ułanów Xięstwa Warszawskiego proporczyki miał 1 Pułk Ułanów Krechowieckich (amarantowo-biały), wielce podobnych 9 Pułk Ułanów Małopolskich i 10 litewskich, gdzie jeno żyłka cieniuśka dwubarwna( u Małopolskich jeszczeć właśnie takaż niemal sama biało-amarantowa, a u Liewskich biało-granatowa) środkiem idąca, górnego amarantu od dolnej bieli oddzielała...Ale np. 15 Pułk Ułanów Poznańskich miał proporczyk wielce do barw narodowych zbliżony, bo biało-szkarłatny, gdzie biel była barwą górną...
UsuńKłaniam nisko:)
Dzięki wielkie! Takem właśnie przyuważył, że w wojskowych międzywojennych regulaminach prócz proporcji i wymiarów amarantowo - bały wizerunek widniał. Dogodność skąpania we krwi amarantu pierwej czem bieli łacniej do mnie przemawia, czem inne rozważania. :-)
UsuńTo mnie przyjemność prawdziwa, jeślim w czem dopomóc mógł:) A wizja lanc pokrwawionych w rzeczy samej nadto plastyczną, by nie przemawiać...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Mój dziadek był w 7(1918-21) pod Lwowem,zdobywał Wilno,pod Cycowem,pod Lidą.....
OdpowiedzUsuńPrzodka zatem, tak godnego, winszuję... Mój służył w 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich.
UsuńKłaniam nisko:)