...którego, by kto chciał ze mną obchodzić, temu rad będę wielce, a kto o pułku tem przypomnieć czego ciekawy, luboż jeno dalszą częścią ułańskiej golizny się ponapawać pragnie, to noty stosownej tu znajdzie:)
................
Winem raczyłem się wczoraj. Czy to się liczy? Bo jeśli nie, to jeszcze mam na dnie tej pięciolitrowej butelki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oczywista, że się liczy, ale też oczywista, że nie zawadzi poprawić, bo przecie w każdem pułku się jacy maruderzy trafią, co na zbiórkę się pierwszą spóźnią...
UsuńKłaniam nisko:)
Tradycja, widzę, ma się dobrze, i, rzec można, po staremu, za to podejścia P.T. Komentatorów jakby nowatorskie coraz bardziej. I nie dziwota może, skoro taka na przykład żółta kropeczka, Panie Wachmistrzu, nie działa, ganz absolument.
OdpowiedzUsuńTytułem zatem rekompensaty niejakiej, pozwolę sobie zatem cel tutaj ukazać:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=5OICuLTqzwo
Kłaniam nisko:)
Pięknie dziękuję - oraz, przez wzgląd na ewentualnych maluczkich / obyczajność, nie napiszę, co mi usłużnie podsuwa tytuba do obejrzenia w dalszej kolejności...
UsuńJeżeli Miecia Fogga, jak podejrzewam, to nic ponad chęć do całunków przezeń opiewaną:)
UsuńKłaniam nisko:)
Widzę, że dla Pana Wachmistrza ona łaskawsza, albo mniej zintegrowana z innymi cyberkomponentami, za pomocą których ten i ów, bywa, poszukuje Leofryka, koniecznie Trzeciego :).
UsuńTytuba usłużnie podsuwa filmy jej zdaniem podobne do wcześniej wyszukiwanych z tego komputera...
UsuńToż ja o tym mówię - ten Leofryk Godivę miał akurat za żonę, a tytuba nauczyła się analizować informacje również z wyszukiwarek...
UsuńTradycję trzeba zachowywać. No to świętujmy.:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
No jakżeby inaczej?:)
UsuńKłaniam nisko:)
O, przypomnienie dawnej noty super :-) A co do przedostatniej kropki: i ja tam byłam, miód iwino piłam, ale się w kadrze nie zmieściłam ;-)
OdpowiedzUsuńJako najostatniejszy maruder, niestety, przedłużę to świętowanie do dzisiejszego wieczoru, bo jutro mam do pracy na popołudnie, to zdążę wrócić do formy ;-)
Niechybnie to wina niewprawnego kamery operatora:) Choć przyznaję żem na wzmiankę o WMPani pracy zaskoczony, jako i tem więcej podziwu dla WMPani pełen, że przy pracy jeszczeć i na te wszystkie kulturalne pasje WMPani czasu nastarcza...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Przeczytawszy noty o pułku uprzedniej, a i wcisnąwszy wszystkie kropki pod tekstem, w głowę zachodzę, niekumata, co mają ułani z bobrami wspólnego?
OdpowiedzUsuńWe wodzie się chlapanie? Tylko bobry robią to w futrach, ułani, sądząc po fotografiach, na golca. Może więc - pardon, Madame - sterczące wiecznie ogony? Jeśli nie to, to chyba już tylko wspólną koniom i bobrom skłonność do wydawania dźwięków "odtylnych".
UsuńJeśli i to to nie to, to tylko w 1919 roku szarża pod Bobrujskiem przeciwko czerwonym Rosjanom i w 1945 roku z czerwonymi Rosjanami przeciwko Niemcom – ostatnia szarża bojowa kawalerii Wojska Polskiego wykonana przez 1 Warszawską Samodzielną Brygadę Kawalerii w dniu 1 marca 1945 roku.
Bóbr jest tam jeno do rymu koniecznym, zaś co wspólnego ma określenie "niedobrze" z ułanami, wie ten tylko co ułańskiego święta NAPRAWDĘ gorliwie obchodził...:) Ale na stan ten i obmyślono remedium, którego za memuarami porucznika Cydzika pozwolę sobie przytoczyć, czyli przepisu na "polską ostrygę" (czasem też i zwaną "Ułańską":) na kaca, w 13 Pułku Ułanów Wileńskich zrodzoną: do dużej szklanki wlewano najpierw normalną szklankę tłustej śmietany, zaczem zawartość dwu jajec na surowo, kieliszek oliwy nicejskiej i soku z dwu cytryn. Wypić tegoż jednem haustem należało… kto spowolnił niebacznie, mało kiedy do końca wypił, a i często skutek raczej ekstrawertyczny to przynosiło… Wypiwszy, zagryźć paroma ziarenkami kawy świżo upalonej trza było i sposób był pono niezawodny i nie byłoż przypadku, by stojąc na przepisowe trzy kroki przed przełożonym, jakiego niedostatku na oddechu, czy postawie szło się dopatrzeć…:)))
UsuńKłaniam nisko:)
Ciekawam, czy Wachmistrz kiedy owej ostrygi i jej skuteczności wypróbował?
UsuńA i Ichmości Bimbrovnikusowi za wyjaśnienia alternatywne dziękuję.
Znając swą do surowych jajec abominacji, nawet żem nie probował, efektu się raczej spodziewając odwrotnego...:) Za to sumiennie i solennie się trzymam inszego remedium: nie piję byle czego i staram się nie z byle kim...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wino wypiję dopiero w Wielkanoc, czy to się będzie liczyć? ;)
OdpowiedzUsuńDygam wdzięcznie :)
Oczywista oczywistość, jeno suponowałbym od razu cokolwiek więcej, bo zaraz po świętach nam trzy aż pułki świętować poczynają...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Po prawdzie jak mawiam, że Ty mawiasz lepsze owe Święta Pułkowe niż nic doprawdy. Człek przy okazji w abstynencję też nie popadanie więc i korzyść niejaka z tego płynie :-)
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka Loch Ness
:-)
No tak, popadnięcie w abstynencję grozi wręcz niewyobrażalnemi konsekwencjami...:) Nie można do tego dopuścić!:)
UsuńKłaniam nisko:)