Znacie wszytcy chyba wstrzemięźliwość moją względem spraw wszelkich spółczesności się tyczących, rzekłbym nawet, że i może wstrzemięźliwość z niejaką abominacyją graniczącą... A przecie suplikować Was będę o głos w kwestyjach jak najwięcej spółcześnych, przy tem może i niektórych boleśnie dotykających. Poniekąd to będzie może zabawa, może i nawet intelektualna, ale może się i zdarzyć, że i żółci, czy boleści prawdziwej upust, a rzecz cała pokłosiem niejakiem niedawnej mojej z pewną personą dysputy, gdzieśmy sobie cokolwiek upust marzeniom dali... A żem i Waszych marzeń ciekawy, to i Was o głos proszę w imaginowanej rzeczywistości, żeście oto z jakich nieznanych, a nieistotnych przyczyn znagła wielce majętni, luboż jest w możności Waszej nakłonić do wydania summy ogromnej jakiego spółcześnego Midasa, w każdem razie jesteście w możności na cel jaki ku pożytkowi ogólnemu (wiem, wiem, też mi żal było, żem tego sam z przyjacioły przepić nie mógł, choćby w imaginacyi:) wydać kwoty jakiej arcymnogiej...
W dyspucie naszej mowa była o poczciwych złotych polskich miliardach dziesięciu, ale nie w intencyi mojej jest Was ograniczać...:)) Może się i komu fantazja rozwinie tak, że nam nowego państwowego budżetu tu skryśli...:) Sęk w tem, by nad tem się pogłowić krzynę i nie sprowadzić rzeczy do banału, że na cel jaki dobroczynny, bo przyjmujemy, że tu każdy taki. I też nie idzie o to, by rzec, że pięć na kolej, a siedem na zdrowie, jeno o to, że jeśli na ową kolej, to na cóż tam konkretnie, a jeśli we własnej mieścinie na jaką rzecz nową, to by pojaśnić inszych, przecz to takie ważkie... Summa summarum idzie o postawienie dla kraju i bolączek jego diagnozy, coż jest najpryncypalniejszem i która z onych chorób najwięcej kosztowną i wieleż grosiwa wymaga...
. . . .
Trudne zadanie, wymaga a głębokiego namysłu. Ograniczamy się do naszego kraju czy działamy na scenie światowej?
OdpowiedzUsuńRaczej do kraju... Na światowej scenie to byłyby absolutne grosze...
UsuńKłaniam nisko:)
No właśnie: trudne zadanie. Potrzeb jest tak wiele, że trzeba by wybierać, co najpilniejsze, może tam, gdzie życie zagrożone...
OdpowiedzUsuńZauważ, że miliarderzy takich dylematów nie mają...
Pozdrawiam serdecznie:)
Bo nie wydają w ten sposób...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Rzecz prosta, acz bolesna. Ma otóż województwo moje 674,9 kilometrów granic i owe 10 miliardów powinno wystarczyć, aby tam wystawić muru wysokiego, gdzieniegdzie tylko bramą zamczystą sposowanego. No i przyjezdnych spoza województwa, gdyby naszych wiz nie mieli, bez miłosierdzia zawracać. Rozumiem, że tym samym i porządnych ludzi by się skrzywdziło, aleć - jak to mówią - bliższa koszula ciału. A przecież granica unijno-rosyjska nie mogłaby być byle jaka (bo to u nas większość po niemiecku sarka, że nie interesuje ich warszawskie warcholskie samobójstwo i nadal pragną w Europie siedzieć).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I w ten oto sposób rozumiem, że za miliardów dziesięć byś się chciał pozbawić przyjemności jakiej flaszy opróżnienia w towarzystwie druha z głębi kraju?:)
UsuńKłaniam nisko:)
A te kropeczki jak tęcza prawie, co to ją nam nad głowami darmo rozpinają... A w tych kropeczkach talentu tyle, za który płacić nie trzeba było ani grosza, w każdym razie nie po to, by go dostać... Ech...
OdpowiedzUsuńZa niespełna 20 milionów gdyby tak można było endoprotezy bioder wstawić dziesięciu (mniej więcej) tysiącom tych, których nazwiska figurują na dwóch ostatnich stronach listy oczekujących NFZ, bo 2028 rok strasznie jednak daleko, a cóż mówić o 2034 czy 2041...
Pozostała zaś z wyimaginowanej kwota, której nie ma, niechaj wraca do nieistniejącej puli, by jak najlepiej mogła być wydatkowana na nader, przypuszczam, konkretne cele.
To jak już i Szczur Jegomość dołożył, nie jeno na te protezy by się zdało nieboraków z końcówek owych kolejek ratować... Jeno, że to znów pewnie krzywda tym, co na początku i swego bez miłosierdzia nijakiego odczekali...:((
UsuńKłaniam nisko:)
Myśli Pan, że ci z początku czekali od 1993 r.? Kontrakty i limity takie, a nie inne, to jednak, zdaje mi się, późniejszy wymysł? Tych z końca wysłałabym gdzie prywatnie, a za pozostałych nadal prawie 10 000 000 000 pln kto wie, czy nie wszystkich oczekujących dałoby się Funduszem przynajmniej poleczyć tęgo nawet jeśli nie wyleczyć...
UsuńCzy ja myślę?:) Hmm... dorzeczne pytanie...:) Rzeknę w responsie, jako Podstolina w "Zemście": "Bo ja rzadko kiedy myślę, alem za to chyża w dziele...::)
UsuńZaś koncept, by wszystkich poratować od razu, bez kolejek i alteracyj zbytecznych, z punktu serca mego zdobył...
Kłaniam nisko:)
Zadanie nader skomplikowane czego dowodzi, że nie znalazł się jeszcze taki Minister Finansów, a nawet cała Rada Ministrów po kolei patrząc, która by problem ten rozwiazała. Inna to inszość, czy się w ogóle do tego zadania należycie przykładali. Druga trudność, że owe dziesięć miliardów szczególnie wielką kwotą nie jest i to nawet w odniesieniu do wspomnianego budżetu. Dodajmy przy tym, że budżet stanowi jedynie bardzo drobną część obrotu finansowego w całym państwie, jednakowoż część o tyle ważną, że powinien być na cele publiczne przeznaczony. Podzieliłbym to po połowie. Jedną część przeznaczył bym na leczenie osób, które wcześniej w kolejkach do NFZ umrą niż się tego leczenia doczekają, a drugą część na tworzenie miejsc pracy dla młodych aby tejże po świecie nie musieli szukać. Dlaczego akurat tak? Bo to najbardziej wokół widać.
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka
Myśl wtóra szczerozłotą mi się zdaje, zasię pierwsza podobnie, choć mi się krzynę niesprawiedliwą widzi względem tych, co na początku ninie, a przódzi swego bezlitośnie wyczekali... Może by to jednak jako do tych kolejek dołożyć, przecie by zyskali na tem wszyscy?
UsuńKłaniam nisko:)
Te miliardy - gdybym je miała - przeznaczyłabym na prace nad wynalezieniem lekarstwa na chorobę, która nazywa się NIENAWIŚĆ.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ładnie powiedziane, ale iżby tego dokonać by mieć trzeba przódzi szczepionek na politykę, religię a potem dopiero na zwyczajne małe ludzkie podłości...
UsuńKłaniam nisko:)
Czemu nie możemy decydować jak wydać i na co wydać wszystkie publiczne pieniądze, ale skoro oddaliśmy całą władzę i pieniądze politykom, to oglądamy nie tylko cyrk, ale marnotrawienie pieniędzy z podatków, a przecież potrzeb zbyt wiele. Proszę sprawdzić, ile miasta wydają na igrzyska co roku. Pamiętam zapewnienia, że pieniądze ze sprzedaży majątku narodowego pójdą na tworzenie nowych miejsc pracy dla młodych. Zajęci słuchaniem waśni, nie rozliczamy partyjnych, więc okruchami musimy się jeno dzielić.
OdpowiedzUsuńZasyłam pozdrowienia
Zasyłam pozdrowienia
Prawdę rzekłszy, lękałbym się narodowi (premedytacyjnie małą literą go piszę)powierzyć rozdysponowywanie grosza publicznego... Kilkakroć żem możność miał widzieć, jakież onego kryteria i potrzeby, gdy na poziomie najniższym, gminnym, czy nawet sołeckim, jakiej części budżetu vox populi ostawiono do rozrządzenia... W jednej wioszczynie, gdzie na zakolu rzeki najradziej się towarzystwo do smażenia w dni wolne wykłada i do pluskania, rok w rok się parę marnotrawi tysięcy na piach, co go rzeka, wiosną wezbrana śniegami topniejącemi i nad wyraz bystra wówczas, wypłukała... Kosztem dwu, czy i może pięcioletnim tegoż piachu szłoby ostrogi wyprzedzającej w rzekę wbudować, coż by tego zakola uchroniła, a jeszczeć i wcale przyjemnej uczyniła zatoczki, a i kąpieliska bezpieczniejszego... Ani chcą słuchać o tem... W moim grodzie budżetem obywatelskim, pod głosowanie oddanem, zwą mikrą prawdziwego budżetu cząstkę, która jeno na najwięcej popularny koncept z ludu wzięty ma być wydana... Ano i tak zwyciężają; jakieś durne sekundniki na skrzyżowaniach do świateł podczepiane, a jak wejrzeć na to, coż przegrywa z niemi, to prawdziwie człek się szacunku do spółobywateli wyzbywa... jeśli go kiedykolwiek miał...
UsuńKłaniam nisko:)
Moim zdaniem aktualnie naważniejsza w motoryzacji jest ekonomiczność danego samochodu. Producenci prześcigają się w nowinkach technologicznych często zapominająć o redukcji spalania auta, a potem celowo fałszują wyniki spalania. Przykładem dość głośnym był w ostatnich latach Volkswagen. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńJeno czy motoryzacja, przez wielgie zdominowana koncerny, winna się żywić na jakie w tej mierze badania i experimenta nowe groszem publicznym? Bo to o niego tutaj pytamy...
UsuńKłaniam nisko:)
Znam wyspę około 2 ha powierzchnie liczącą. Tę bym wykupił z przeznaczeniem na przymusowy azyl dla polityków mających w planach uszczęśliwianie społeczeństwa. Wyposażyłbym tę wyspę we wszelkie uszczęśliwiające utensylia [od armii ołowianych sołdacików po karmę dla kota]. Stwierdzi taki wolę uszczęśliwiania? - Wystarczy! Dożywotnio na wysepkę. I pław się, uszczęśliwiaczu, w luksusie - cały w broszach, przy hurysach [hurysa i die Hure brzmią podobnie, nieprawdaż?], discopolo lub antyfonach...
OdpowiedzUsuńPer saldo - społeczeństwu wypadłoby to korzystnie, ja zyskałbym wdzięczność [lub szczerą nienawiść], co niekiedy jest tym samym.
Każdy bodaj polityk ma to w planach, a ten, który tego nie głosi i otwarcie przyznaje, że jeno o grosz niezgorszy i stołek mu szło, jest cynikiem zwany... Ergo kres konceptu widzę za jego narodzinami zaraz, choć sam w sobie ciekawy, bo jakbyśmy tak raz i drugi na tę wyspę wywieźli cały nowowybrany skład parlamentu, to do kolejnych by już tylko stanęli tacy, którym by jeno o tę wyspę szło...
UsuńKłaniam nisko:)
P.S. No i cóż to jest: dwa hektary? Do zapełnienia w tydzień...
UsuńKłaniam nisko:)
Pieniądze są przeżytkiem, a w dobie obrotu bezgotówkowego wszystkiemu zaradzi D-U-P-A, proszę Szanownym Państwa, tylko Pana Lema D-U-P-A, inaczej- Dobrowolny Uszczęśliwiacz Porządku Absolutnego. Pan Stanisław Lem go wymyślił, opisał zastosowanie i...z całym dorobkiem sprzedał Amerykanom Północnym.
OdpowiedzUsuńA nam - jak zwykle - zostanie...no właśnie...
Widać miał o własnem narodzie podobne do mojego zdanie...
UsuńKłaniam nisko:)