Najostatniejszą tu rzeczą, jakiej bym pragnął, jest by się wydać komu miało, że się żalę luboż pocieszenia wyglądam, ale pewnie tego nie uniknę...:(( Jakem przy nieszczęściu rok ten poczynającym napisał, że ów idzie po nas jak walec jaki, tom nawet częścią nie przypuszczał jeszcze jak dokuczliwie... W zdrowiu, dziękować, nawet się jakoś mniej czy bardziej, przecie udaje, za to rozpruł się z wydatkami worek, którym końca nie masz, co dokucza tem przykrzej, że ten z przychodami się znów jak najściślej przed nami zawiązał, co gwoli przestrogi przedkładam każdemu co się zanadto w swej wyspecjalizował robocie i na jednem rodzaju klienta był zawisł... I tak bieży to wszystko za sobie wiadomą koleją, gnębiąc i dokuczając, czego bym Wam może i nie pisał, bo nie Wasza to przecie rzecz, aliści i na nasze relacyje to padnie, bo do plonu przykrego dni kilku ostatnich, do siekiery arcyforemnej i ulubionej, którą to luboż gdzie czort jaki ogonem przysiadł, luboż się niecnocie jakiemu do rąk przylepiła, do kosiarki, co wymówiła dalszej służby doszedł i laptop mój, dech ostatni wydając... A że w cyrkumstancyjach zaistniałych o nowym to i nawet marzyć nie ma możności (słowa te na chwilowo pożyczonym piszę, ale to jeno na dziś i dość krótko możliwe, zatem i pewnie nawet na jakie komentarze, jeśli będą, odpowiedzieć już nie poradzę), tandem znaczy to i kres dla Pogderanek naszych na czas nie wiedzieć jak długi...
Bywajcie zatem, Mili Moi... Dziękuję Wam, żeście tu byli ze mną przez te wszystkie lata i trudu mojego owoce raczyli poznawać, a czasem i o nich co słowo jakie zamienić... Być i może, że się pofortunni zejść znów jeszcze kiedy, ale na dziś to wszystko palcem na wodzie pisane...
Kłaniam nisko, nadziei pełnym, że, mimo wszystko, nie raz ostatni...
1. I tak się niewłaściwie rozumiane oszczędności mszczą, bo dawno temu (gdy jeszcze i w kalecie więcej było) wiekową maszynę trzeba było na nowszy model wymienić, bo komputer to nie małżonka i nikt mu niczego nie ślubuje.
OdpowiedzUsuń2. I co teraz mają począć całe rzesze wiernych czytelników?
3. Rychłej odmiany losu na lepsze z serca życzę.
Pozdrawiam
Wachmistrza Pogderanki zniknąć nie mogą. Co by my biedni wszyscy czytelnicy zrobili? Niechże ten worek z przychodami się otworzy , aby szeroko i długotrwale. Pozostając w nadziei, że przerwa będzie krótka, życzę Wachmistrzowi intratnej jakiej a różnorodnej roboty.
OdpowiedzUsuńpieniądze raz są a raz ich nie ma, sama tego dotkliwie doświadczam rzucając się z przymusu na byle jaką robotę,
OdpowiedzUsuńpoczekamy na lepsze czasy,
i nie ma się co żegnać tylko - do rychłego zobaczenia!
Tugo...
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńI ja przed takim samym dylematem stoję, dlatego u Wachmistrza nie bywam tak często, jak dawniej. A i u siebie nie częściej, jak raz w miesiącu publikuję.
Pozdrawiam serdecznie.
A to koniecznie musi być laptop? Podobnej klasy stacjonarny jest trzykrotnie tańszy. I oczu się tak nie psuje i nerwy oszczędza.
OdpowiedzUsuńPieniądze raz są, innym razem nie ma. Jasne że problem narasta, gdy należności rosną a sprzęt się lasuje, wtedy i na tani człowieka nie stać, co jest nam dość pospolicie znane i także musimy się bardzo ograniczać.
Niech zły czas jak najszybciej mija i wracaj nam przywrócony na łono blogerskiej braci! :")
Szanowny Wachmistrzu, to jest niemożliwe, abyś nie pisał. Co ja bym czytała, aby potem przemyśleć. Z Twoich postów więcej dowiedziałam się niż z podręczników z historii. Nie ma mowy, proszę pisać. Czekam wraz z rzeszą blogerów zakochanych w historii i staropolskim języku.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Wszystkim za wsparcie i słowa tak miłe dziękując, donieść spieszę, że jednak blogowa brać to naprawdę brać:) Dzięki ludziom wspaniałym i bezinteresownie wielkodusznym (raz jeszcze dzięki,Tetryku!) rzecz jest problemem już właściwie nieistniejącym:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Ufff!!!! :)
UsuńWachmistrzeńku spieszę donieść, że blogowa brać to nie tylko brać ale i z pełnym uszanowaniem barć, miód na serce i jak pszczółki- jedna za wszystkie wszystkie za jedną ...
UsuńMalinko, po prawdzie to bym z tem polemizował, bo nadtom wiele paśkustw był w tem blogowem światku spotkał, co nijak się ma do ludzi, jako Tetryk, błyszczących niczem gwiazdy w letnią noc na tle dość ciemnego w gruncie rzeczy i mało przyjaznego tła...
UsuńKłaniam nisko:)
Przychodząc spóźniona najpierw się bardzo zmartwiłam, a doczytawszy do końca komentarzy mogę tylko za Dreptakiem Zenonem powtórzyć, ufff :)
OdpowiedzUsuńI oczywiście podpisuję się pod oświadczeniami przedmówców, że zniknąć Pogderanki nie mogą, bo szkoda byłaby to niepowetowana !
A fortuna, wiadomo, kołem się toczy, więc lepsze czasy przyjść muszą :)))) Oby jak najrychlej.
Pozdrawiam najserdeczniej,
Beata
Dreptak zaraża?:)) No to niecnota dopiero... żeby tak zacnego gościa mi tu "zauffał"...:)) Miłe to okrutnie co WMPani piszesz, ale wszytko przecie ma swój kres, a i sam widzę, że rzec, że ninie Pogderanki kuleją sielnie, to arcyuprzejmym być wobec ledwie się wlokącego kulawca... W jednem się zgadzamy niechybnie: w nadziei na czasy lepsze, choć przez grzeczność nie wspomnę czyją ponoś macierzą jest owa Nadzieja...
UsuńKłaniam nisko:)
Dreptak zaraża ... optymizmem :) więc wybaczyć trzeba...
UsuńA co do blogowego kulenia, to uważam, że lepiej coś naskrobać, niż nic nie publikować. Zawsze to pozostaje swego rodzaju furtka, przez którą powrócić można, kiedy te lepsze czasy nastaną :)
Hmmm... a jakże się to ma do tego, że jak się nie ma nic do powiedzenia, to nie należy tego ubierać w słowa, hę?
UsuńKłaniam nisko:)
Panie Wachmistrzu,
OdpowiedzUsuńistotnie, sytuacja finansowa na dzień dzisiejszy jest taka, jaka jest. Jednak głowa do góry. Zacznie się poprawiać. Powolutku, ale za to skutecznie.
z wyrazami uszanowania
Nie dorobiwszy się majętności przez pół wieku nijakiej poważnej, nie mam i ja nadziei na jaką w tej mierze radykalną losu poprawę... Ale byłoby miło, długi popłaciwszy, zasiąść kiedy do wieczerzy z sercem spokojnem i ufnością w los przyszły...
UsuńKłaniam nisko:)
Życzę z całego serca szybkiego powrotu do równowagi finansowej, blogowej .... i każdej innej.
OdpowiedzUsuńWielcem WMPani za to życzenie obligowany i z serca szczerego dziękuję...:)
UsuńKłaniam nisko:)
O, to widzę jeden problem mniej. Pozostaje życzyć, aby pozostałe również się rychło na lepsze odmieniły. Przecież i nieszczęście trwają tylko siedem lat, a potem następuje poprawa i tłuste krowy :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Jeno mnie dopotąd zazwyczaj na to pytanie kiedy wreszcie będzie te siedem lat tłustych, zazwyczaj responsowano, że właśnie się skończyły...
UsuńKłaniam nisko:)
Jak czytam ominęła mnie spora dawka stresu, a może nawet irytacji, bo co jak co ale bez czytania Pogderanek oraz obecności Wachmistrza dalsze funkcjonowanie w przestrzeni blogów nie miałoby dla mnie większego sensu. Chwała zatem Imć Tetrykowi, najkrócej mówiąc i ukłony dla zebranych z zaścianka Loch Ness
OdpowiedzUsuń:-)
Pojmuję, że się przykładasz do roli Pocieszyciela, ale nie przesadzajmy: znakomicie funkcjonowałeś zanim nas los ze sobą zetknął, to i mniemam, że funkcjonowałbyś dalej, a może i lepiej, bo by więcej środków imagogennych zostało dla Ciebie...:))
UsuńA Tetryk w rzeczy samej wart jest najmniej tyle w szlachetnym kruszcu, ile sam zaważy... Jeśli nie więcej...:)
Kłaniam nisko:)
Trafnie upatrujesz Waszmość owej wartości dodanej w realności, bowiem pisanie bloga tak mi kaducznie obmierzło, znudziło i zmarudziło, że ostatnio nawet tam nie zaglądam. Byle do Watrowiska!
UsuńRozumiem Cię aż zanadto dobrze...:)
UsuńWypijmy więc za realność!:)
Kłaniam nisko:)
Rozumiem Cię aż zanadto dobrze...:)
UsuńWypijmy więc za realność!:)
Kłaniam nisko:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze wpaść po czasie i zamiast gęgolenia usłyszeć radośniejsze trele Wachmistrza!
OdpowiedzUsuńKomuś Ty, Wachmistrzu, tak podpadł, że Ci dmucha i w nos, i po oczach?!
Trzeba by jakie egzorcyzmy odprawić, albo splunąć przez lewe ramię?
Dajcie spokój - tyle złego na jednego...?! Tfu, tfu, tfu...
Też się nad tem głowię i głowię...
UsuńKłaniam nisko:)