życzy wielce dawnego rocznika podchorąży,
dziś samozwańczo Wachmistrzem się mianujący...
____________________
* A o Nocy Listopadowej tom pisał był tutaj, choć jak to u Wachmistrza zwyczajnie, tekst ów więcej piwnego tej nocy się tyczy aspektu...:)
dziś samozwańczo Wachmistrzem się mianujący...
____________________
* A o Nocy Listopadowej tom pisał był tutaj, choć jak to u Wachmistrza zwyczajnie, tekst ów więcej piwnego tej nocy się tyczy aspektu...:)
KOMUNIKAT SPECJALNY!
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że już po raz ostatni publikuję te słowa: Wachmistrz prosił mnie, żeby poinformować czytelników, że:
1. z powodów technicznych nie ma praktycznie dostępu do swojego bloga;
2. będzie odpowiadał na komentarze, gdy tylko serwis mu to umożliwi;
3. teraz prosi o chwilkę cierpliwości;
4. nowe teksty blog publikuje automatycznie, zaprogramowany jeszcze przed momentem zaistnienia problemu.
Pozdrawiam i życzę szybkiego rozwiązania problemu.
UsuńBóg Zapłać, Vulpianie, za tą grzeczność, której, tuszę, powtarzać już nie będzie potrzeby...:) A i WMPani AlElli za słowo dobre...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Walecznych tysiąc
OdpowiedzUsuńWalecznych tysiąc opuszcza Warszawę,
Przysięga klęcząc: naszym świadkiem Bóg!
Z bagnetem w ręku pójdziem w świętą Sprawę,
Śmierć hasłem naszem, niechaj zadrży wróg!
Już dobosz zabrzmiał, już sojusz zawarty,
Z panewka próżną idzie w bój Pułk Czwarty.
Wiadoma światu ta sławna Olszyna,
Gdzie nieprzyjaciel twardym murem stał,
Paszcz tysiąc zieje, bój się krwawy wszczyna,
Już mur zwalony, nie padł ani strzał.
Ogromy postrach padł na tłum rozżarty,
Spokojnie wrócił do Pragi pułk czwarty.
Pod Ostrołęką wróg się tłumny zżyma,
Otacza naszych dzikiej hordy zwał.
Śmierć albo życie, tu wyboru nie ma.
Z bagnetem w ręku, nie padł ani strzał.
I już dla naszych odwrót jest otwarty.
I któż to zdziałał? To był nasz pułk czwarty.
On to po ciężkiej i krwawej rozprawie,
Jak groźny piorun, jako bitny pan,
Wracał ponuro ku tęsknej Warszawie,
Krew obmył w Wiśle już z przeschniętych ran.
Czerwono płynie w morze prąd niestarty -
Krew to walecznych: przelał ją pułk czwarty.
Daremne męstwo, Ojczyzna zgubiona.
Ach, nie pytajcie, kto spełnił ten czyn.
Zabójczy potwór wyszedł z matki łona,
Ojczyzny zgubą jest wyrodny syn.
W kawałki znowuż Polski kraj rozdarty,
Krwawymi łzami zapłakał pułk czwarty.
Żegnajcie bracia, których nam przy boku
Za świętą sprawę wzięła śmierci dłoń,
Wam lepszy udział dostał się w wyroku,
Nam chytra zdrada wzięła z ręki broń.
Jak biedny tułacz na kiju oparty,
W kraj obcy idzie na zawsze pułk czwarty.
Dziesięciu mężów obłąkanym wzrokiem
Przechodzi chwiejnie przez graniczny słup,
Ciekawym zewsząd patrzą na nich okiem,
Z nich każdy idzie, jak bez życia trup.
Kto idzie?! Stójcie! - krzykną pruskie warty,
My to dziesięciu, cały nasz pułk czwarty
Pięknie i wybornie do themy rzecz akomodowana... A i za to dziękuję, że tekst pełny, co się rzadko zdarza...
UsuńKłaniam nisko:)
Sto lat świętującym! Wiersz bardzo smutny, taki chwytajacy za serce.
OdpowiedzUsuńKiedy wreszcie ten sabotażysta, który odciął Wachmistrza od blogu zostanie złapany, trzeba go będzie przed sądem plowym postawić!
notaria
Notario, wstawiłem go tu, bo na ogół słuchając tej pieśni nie do końca rozumiemy o czym ona jest. A ona jest o beznadziejnym wysiłku i poświęceniu. Najbardziej elitarny pułk piechoty tamtego czasu szedł do walki bez amunicji - z bagnetami ledwie na karabinach.
UsuńNotario Miła, sabotażystą owym najpewniej sam Wachmistrz, nadto staroświecki, by tych wszystkich zawiłości tutejszych ogarnąć i czego nie spsować niebacznie...:) Szczęściem ma on wkoło siebie ludzi multum życzliwych, a i w tem wszytkiem bieglejszych...:)
UsuńKłaniam nisko:)