Nota ta nibyż w cyklu "Porad ze starego kufra" pisanych, przecie, że dziś nikt już tak śpiżarń nie czyni, kontentując się szafkami i machiną chłodzącą w kuchniej, temuż to raczej na rzeczy pamiątkę nota, wpisująca się więcej może i w ten nurt u Wachmistrza, w którem żeśmy tu już mięli i porad o tem "Jak ryb kupować i chować" , Porady ze starego kufra względem myszy i szczurów szkodnych... tudzież różnym miesiącom przynależne czynności gospodarskie.
Rzecz w zamyśle najpryncypalniejsza w tem, by Lectorowie Mili poprzez cytat dziś przytaczany, wystawić sobie mogli nawet i nie tyleż trud w urządzeniu spiżarni konieczny, co onej znaczenie i to, jakże wiele czynności się w niej odprawiać musiało. Item "...w urządzeniu spiżarni na przedewszystkiem trzeba zwracać uwagę, ażeby ta znajdowała się w miejscu suchem, od wilgoci zabezpieczonem, gdyż to głównym jest warunkiem zachowania zapasów żywności przez czas długi, naszemu klimatowi właściwy. Spiżarnia powinna bydź wewnątrz wybrukowana cegłą, we dwa rzędy kantem kładzioną, co zabezpiecza od znajdowania się i gnieżdżenia się w niej szczurów. Okna bydź mają gęstą żelazną kratą zabezpieczone, ażeby przy częstem ich odmykaniu dla przewietrzeniu, nie mogły się koty zakradać i szkody wyrządzać; porobić na ścianach police* tak, gdyby posadzki nie sięgały, powinny się znajdować dwa szerokie stoły z lisztwami do suszenia mąki; kilkanaście paczków różnej wielkości, z drzewa olchowego albo lipowego, dla zsypywania wszelkich gatunków krup i innych bakali; dwie żerdki na wieszanie worków; stół niewielki do krajania i innych potrzeb; szalki do ważenia; słoje szklanne różnej wielkości i słoje gliniane do użycia w potrzebie; stolnice przy ścianie wisząca; z kołkownicą do wieszania ptastwa i innego mięsiwa; trzy skrzyni na nogach pół-łokcia wysokich, z małemi u spodu odsówkami, dla sypania ordynaryjnej mąki lub otrębi; kilka sit różnych; pytle** ; garniki poliwane różnej wielkości, drótem oplatane; małe grabelki do rogartywania i mieszania mąki i krup w czasie ich suszenia i przewietrzania; szufli różnej wielkości dla brania mąki albo krup; beczułki i wanienki różnej wielkości; rozmaite jaszczyki*** tokarskiej roboty; garniec, półgarncówka, kwarta i kwaterka****; lejka szklanna dla zlewania do butelek, i lejka drewniana dla zlewania do beczek; nóż do krajania chleba, nóż i siekiera do siekania mięsa; rydlówka dla czyszczenia spiżarni; widełki drewniane, służące do zdejmowania lub wieszania różnych rzeczy; skrzydło na drewnianym drążku osadzone, dla oczyszczania sufitów i ścian z pajęczyny; kilka skrzydeł do zmiatania z polic i paczków, i nakoniec piec szwedzki kachlany***** dla umiarkowanego ogrzewania spiżarni w czasie zimowym, ażeby niedopuścić do zamarznienia.
NB. Paki powinne mieć dna papierem wyklejane; do klajstru na to użytego, dobrze jest wlać żółci bydlęcej, co je broni od molu; szuflady czyli paki powinne bydź z wierzchniemi cieńkiemi zasuwkami, a po końcach z antabkami czyli żelaznemi kółkami dla podejmowania albo odsuwania. Każda szufladka powinna mieć napis co się w niej zawiera. Czystość spiżarni, wszelkiego naczynia i żywności w niej znajdujących się, jest głównym warunkiem dobrego i porządnego jej utrzymania"******
__________________________________
* półki (czasem można spotkać i nazwę: polenie)
**worki z muślinu do przesiewania najdelikatniejszej mąki
***skrzynki, kuferki, pudełka
**** idzie o naczynia określonej wielkości służące do odmierzania ilości
***** kaflowy
****** całość cytatu ze "Spiżarni wiejskiej obywatelskiej..." J.Dabkiewicza tłoczonej we Wilnie Roku Pańskiego 1838
Najpierw, oprócz chęci, trzeba mieć miejsca dość. A o to trudno, gdy nie ma się terenu własnego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bo też i projektanci i budowniczowie nasze potrzeby w tej mierze zredukowali niemal do zera... Szczęśliwie, widzę ja jakiego renesansu przebłyski...
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJa mieszkam w budownictwie, w którym każde mieszkanie ma spiżarnię. Z "urzędu" wyposażona była w półki i skośne skrzynie z klapami - nie wiem do przechowywania czego służace.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak sądzę na ziemniaki i temu podobne warzywa, których nie sposób trzymać, nie brudząc cokolwiek zarazem...
UsuńKłaniam nisko:)
W dzisiejszych czasach to by nosiło tytuł co każda gospodyni mieć powinna, czyli z spiżarnie a w niej stoły i jeden do "innych potrzeb". Mnie to zastanawia do jakich potrzeb... Bożem raz widziała taki kadr z filmu takiego co tytułu już nie pamiętam, ale grała tam pani Szapołowska i młody Linda i oni własnie do takiej spiżarni zaszli byli, ale potrzeby to zgoła insze mieli... na tym stole, na którym ciasta i wszelkiego innego rodzaju wypieki cukrowe były... ;))
OdpowiedzUsuńDygam Waćpanu!
"Magnat" Bajona:)) W wersji serialowej znany jako "Biała wizytówka". O autentycznych zresztą sprawach (choć za miłość akurat w makowcach głowy nie dam) ostatnich książąt pszczyńskich...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Gdybym nawet miała dziś spiżarnię, to nie wiem co mogłabym w niej przechowywać, może 10dag kiełbasy, pół chleba, kawałek białego sera? Ale do tego nie potrzeba zbyt dużo miejsca. Pamietam spiżarnie z dzieciństwa. Stały w niej beczki z kapustą i ogórkami, dzieża do wypieku chleba, były półki z mąką, kaszą , grochem i nie wiem czym jeszcze, wisiały czasami pęta kiełbasy i szynki peklowane. Wtedy to się jadło. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMoże i nie tyle jadło, co spodziewając się najgorszego, tego pewnym być można było (a i to nie zawsze), czego się w domostwie i pod ręką miało... Nie mówiąc o prozaicznym braku miejsc do zaopatrzenia się we wszystko, jak dziś...
UsuńKłaniam nisko:)
Cóż, dla mnie to tylko i wyłącznie teoria. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Nie zarzekałbym się...:) A ściślej: nie życzę nikomu nawrotu takich czasów, by od teoryj trza było ku praktyce przejść...
UsuńKłaniam nisko:)
Tyle wspomnień Waszmość przywołał. Mam w pamięci niemal taką samą jak w opisie. Należała do jednej z moich babć na wsi kaszubskiej. Mało było samej spiżarni, więc i piwniczka pełniła taką rolę. Choć tam trzymało się inne rzeczy. :) A te kamienne, gliniane i żeliwne garnce, wydawały najciekawsze dźwięki na świecie. Miar i wag tam się uczyłam pierwszych, szalki zręcznie ustawiając. Moja mama, wprowadzając się do mieszkania w bloku, jako pierwszą rzecz urządziła w nim spiżarnię, zabudowując wnękę kuchenną. W niej najciekawsze były... wojskowe suchary w wielkich metalowych puszkach na tzw. czarną godzinę, która szczęśliwie nie nadeszła, co nie przeszkadzało nam wcale zjeść sucharów :) Ja nie mam spiżarni, ale papierem szafy kuchenne wykładam, jak się przynależy. Tylko bez żółci bydlęcej, co jak się okazuje, jest następnym (być może kluczowym) sposobem na mole, za który Waszmości z serca dziękuję! . :)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko te wspomnienia nie są niemiłemi, tom rad z tego okrutnie...:) WMPani takoż mi wspomnienie wojskowych sucharów obudziła:) Nazywaliśmy je PanzerWafflami:)
UsuńKłaniam nisko:)
A mnie się przypomniał film "Boża podszewka". Jeden z odcinków był poświęcony zarzynaniu i patroszeniu świniaka i przerabianiu go i sporządzaniu z niego kiełbas i innych przetworów. Rzecz się działa chyba właśnie w spiżarni/komorze i była niełychanie sugestywnie przedstawiona.
OdpowiedzUsuńNie zapomnę rewelacyjnej Danuty Stenki jak jakies flaki wyciągała z wnetrzności zawieszonego u sufitu prosiaka czy wołu . Równie a nawet bardziej obrzydliwy był w tych czynnościach Andrzej Grabowski.
A samą spiżarnię to oczywiście pamiętam z domu jednej z moich babć. Ale nie lubiłam do niej specjalnie chodzić jako dziecko bo było w niej ciemno i mieszkały pająki.
Pozdrawiam.
Filmu najpewniej nie znam, zatem i nie kojarzę, ale na słowo wierzę, bo aktorowie wymienieni w rzeczy samej znakomici i z pewnością byli sugestywni:) Ja świniobić pomnę jeszcze nawet i nie tylko z dzieciństwa własnego, co nawet i z młodości, gdziem miał epizodu sanatoryjnem gospodarstwem zarządzać, to i były tak przy kuchni na odpadkach świniaki chowane, ergo z czasu do czasu byłaż potrzeba najwięcej wyrośniętego na kiełbasy dla małych pacjentów przerobić... Alem, dla wiedzy i experiencyi braku, jeno asystował przy tem...
UsuńKłaniam nisko:)
A ja zwykłe regały z IKEI postawiłem . Wstyd
OdpowiedzUsuńDobrze że miejsce suche.
Pozdrawiam
Czemu wstyd? Pragmatyzm:)
UsuńKłaniam nisko:)
U mojej babci pod Łańcutem to miejsce nie spiżarnią się nazywało,a komorą. Było przewiewne - małe okienka często były uchylone, na ogromnych regałach leżały różności, np chleb na kilka tygodni z domowego wypieku. A pod komorą była niewielka piwniczka - tam m.in. w wiadrach kwaśniało mleko... potem je można było kroić na talerzu, gdy się je na omaszczone ziemniaki wylewało...
OdpowiedzUsuńAleś mi, Wasza Miłość, na to mleko oskomy narobił...:)
UsuńKłaniam nisko:)
A więc paczki niegdyś szuflady oznaczały...A rogartywanie?
OdpowiedzUsuńChyba nie tyle o szuflady chodzi, ile o coś w rodzaju dzisiejszych z plastiku pojemników, choć z pewnością dużych, skoro między inszemi o mące jest mowa. W "rozgartywanie" chochlik się wkradł i "z" zeżarł:)), przez co je iście trudniejszym do pojęcia uczynił, ale to o zwykłe rozgarnianie, przegarnianie, czyli najkrócej mówiąc wietrzenie mąki, kasz etc. idzie, ale i o poszukiwanie za jakich moli śladem...
UsuńKłaniam nisko:)
Jakby w takiej spiżarni same odchudzające "rarytasy" stały z piwem odchudzającym na czele, to można by i było nawet w poście bez wyrzutów sumienia z niej korzystać;)
OdpowiedzUsuńA to na te z sumieniem rozterki tom już i dwie noty przódzi remedium był znalazł:)) Z myśli wachmistrzowych: O poście...
UsuńKłaniam nisko:)
Toć już 6 marca dziękowałam Wachmistrzowi za jego cudne poświęcenie dla biednych poszczących :D
UsuńPozdrawiam serdecznie:))
Tem więcej zatem mi się dziwować tym sumienia wyrzutom:)
UsuńKłaniam nisko:)