Gałczyński swego wiersza popisał w Roku Pańskim 1953 i tak naprawdę czort jeden wie, cóż poeta miał przy tem na myszli... Ale jego słowa o trzęsących się portkach pętaków przy wiejącym wietrze historii jak ulał pasują do zdarzeń o lat trzydzieści wcześniejszych, czyli do nieszczęśnych zamieszek krakowskich z listopada 1923 roku, o których za chwilę...
A czemuż to, może zapytacie, ja w marcu o tem piszę, skoro ani rocznica, ani insza rozumna przyczyna? Ano temu, że te zdarzenia się długim i smutnym cieniem kładą na imieniu 8 Pułku Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego*, który w nich brał nieszczęśny udział, a że pułku tego dziś święto, to i rzecz się, mniemam, zrozumiałą staje... O samem pułku dwóch bym tu not moich dawniejszych przywołać pragnął. Pierwszej, wierszami Włodzimierza Przerwy-Tetmajera stojącej, który jednego ("Na święty Józef pułku święto...) właśnie pułkowi ukochanemu poświęcił, a wtórego synowi, co w jego barwach poległ był w 1920 roku, na Wołyniu. A i wtórej, gdziem dziejów pułku wystawił, o zdarzeniach z 1923 takoż pisał niemało, a rzecz ilustrował zdjęciami i filmikami, między inszemi o tradycyję tegoż pułku podtrzymującym, dzisiejszym, Szwadronie "Niepołomice"...
Wróćmyż do roku 1923, gdzie do rządu przychodzą nasi tytułowi, choć pokrzywdziłbym z nich niemało, bym ich wszytkich z tegoż rządu jednaką miał liczyć miarą. Najwięcej mi idzie o wyjątkowo nieudolnego totumfackiego Witosa, Władysława Kiernika, co w tem rządzie był ministrem spraw wewnętrznych i w Krakowie osobiście za rozkaz strzelania byłby odpowiedzialnym, aleć i o ówcześnych krakowskich: wojewodę Kazimierza Gałeckiego i dowódcę okręgu wojskowego gen.dyw. Józefa Czikla. Ale i do ministrów skarbu bym miał pretensyj niemało, choć pierwszym był nie kto inszy, jak znany wszystkim ze szkół reformator waluty naszej, Władysław Grabski. I w największem skrócie by może i rzec można, że o tąż walutę i o słabość opartej na niej gospodarki rzecz najgłówniej będzie szła. Grabski (o czem jeszcze pisał będę) został na naczelnego reformatora namaszczony niejako wolą wszystkich kolejnych ministrów skarbu, których na naradę zaprosił Witosowy poprzednik, Sikorski. To, czego Grabskiemu przyszło dokonać niemal rok później i już na czele gabinetu własnego, przychodzić miało powoli do skutku już pod rządem właśnie Sikorskiego. Nieszczęściem i dla tych zamiarów, dla kraju a i dla samych zainteresowanych poniekąd, przemożna chęć władzy przywiodła polityków chadeckich i ludowców Witosowych do paktu, później "lanckorońskim" mylnie zwanego, bo bynajmniej nie podpisywano go w lanckorońskiej posiadłości jednego z negocjatorów, a w warszawskim mieszkaniu endeckiego polityka, Juliana Zdanowskiego, w efekcie którego owi koalicyją złożyli i wrychle Sikorskiego do dymissyi przywiedli.
Miał po prawdzie Witos zamiar szczery Grabskiego na ministerium skarbowem i w nowem rządzie utrzymać, aliści ten się na to godził jeno pod tąż kondycyją, że reform planowanych mu wstrzymywać nie będą, bo czas już na nie i tak był grubo za późnym. Witos mu tego przyobiecał, aliści stojący za niem komiltoni jego już tak spolegliwi nie byli i wszelkie Grabskiego projekta nie dość, że utykały w Sejmie, to i on sam, choć nominalnie nibyż z endeckiego Związku Ludowo-Narodowego, przecie prezydenta Wojciechowskiego uczciwie szanujący, ścierpieć nie umiał lekceważenia i intryg w gabinecie przeciw prezydentowi snutych. W miesiąc niecały zatem ustąpił i z końcem czerwca zastąpił go Hubert Linde, narodowiec, choć i legionista były. Twórca Pocztowej Kasy Oszczędności i jej pierwszy prezes, prawdziwy organizator Poczty Polskiej i w kilku rządach minister poczt i telegrafów. W październiku 1925 roku odwołany w wyniku kontroli NIK-u w PKO, która dla Lindego wypadła druzgocąco, choć trudno rzecz nazywać aferą, raczej to nieszczęśliwy splot nieudolności i zwykłego braku doświadczenia w kreowaniu instytucji, było nie było, nie mającej precedensu i odpowiednich wzorów. Jednak na niedociągnięciach organizacyjnych poczty żerowali przeróżni, w tym i brat Lindego, Marian i to przydawało całej historii gęby dość paskudnej. Rzecz trafiła przed sąd, aliści na dwa dni przed wyroku ogłoszeniem Lindego zastrzelił na ulicy niejaki Trzmielowski, sierżant WP, ponoć z obawy, że wyrok byłby nazbyt łagodnym, co podaję także i dla zobrazowania nastrojów ulicy ówcześnych, na miesiąc przed przewrotem majowym.
W nas zajmującej najwięcej walce z hiperinflacją Linde miał koncept grosza z zagranicy pożyczyć i w oparciu o niego tych Grabskiego reform, choć wielce stonowanych przeprowadzić. Tyle, że bankrutowi mało kto chętnie pożyczek daje, to i Linde od Amerykanów i Angielczyków z kwitkiem odprawiony, z początkiem września dymissyi dostał, a ministrem został dotychczasowy minister przemysłu Władysław Kucharski, którego polityka w teorii być miała taż sama, a w praktyce Kucharski nie zrobił literalnie nic... Co jeszczeć i gorsza, w temże samem czasie ręki przyłożył do nieszczęśnej afery żyrardowskiej, której szczegółów polecam każdemu, co myśli, że wyprzedaż majątku państwowego za grosze jest wynalazkiem dopiero III Rzeczypospolitej, a która to afera na lata całe uwikłała kraj i rządy kolejne nie dość, że w straty potworne i nie dość, że w dyskredytujące państwo odium skandalu, to i jeszcze w konflikt dyplomatyczny z Francją, czego i niejakiem pokłosiem było umniejszenie kwot nam pierwotkiem przyznanych na zakupy uzbrojenia we Francyi, tandem któż wie, czy i by tego nie należało widzieć jako jednej z kolejnych licznych przecie przyczyn naszych w uzbrojeniu braków Wrześniem 1939 roku...
Ano i takież to asy, orły i sokoły nami ówcześnie rządziły, a sprawy się miały ku coraz gorszemu, aliści, że nam się to już i temi dygressyjami rozrosło niemało, to i po szczegóła do części wtórej upraszam, której da Bóg, na jutro wyrychtuję...
_________________________
*i taka tylko pisownia tej nazwy jest właściwą. Wtrącanie zbyteczne słówka "imienia" jest błędne...
Po tym krótkim wstępie wielce zaciekawiony jestem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Krótkim?:) Wot, szutnik...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu dawnom u Cię nie była. A tu nie dość, że jak zwykle ciekawie (choć język nadal trudny), to jeszcze własną podobiznę wstawiwszy:)))
OdpowiedzUsuńTo w rzeczy samej dawno...:) Konterfekt ów najmniej od roku już tu wisi...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Oj! Widzę, że muszę poczekać na coś, co zrozumiem. :))) Teraz bystrzejszy Lektorzy niech teksty doceniają. Polityka, ekonomia i działania wojskowe (m.in.) sprawiają, że od razu przestaję rozumieć czytany tekst. :))) Wolę nie komentować, żeby nie afiszować się zbytnio z moją wyjątkową w tych tematach tępotą. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Czegóż zatem objaśnić mam lepiej?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Mnie to raczej żadne objaśnienie nie pomoże. :) Pozostanę ciemna, jak tabaka w rogu. :) Właściwie to się zastanawiam, czy ja bym to chciała rozumieć...? Bo tego typu tematów czuję niechęć ogromną i trudną do przezwyciężenia, szczególnie do polityki. Aczkolwiek teksty, ze względu na formę, z przyjemnością mogę przeczytać. :)))
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Widzę, że to raczej jaka przed temi tematami samoobrona:)) Nic to, jak mawiał Mały Rycerz, będziem się starali formą tak zachęcić, by i treść przyjaźniejszą się stała:)
UsuńKłaniam nisko:)
W radosnym oczekiwaniu na ciąg dalszy pozwolę sobie z pamięci fraszkę tu wpisać /mając nadzieję, że nie zgorszę nikogo, a także że jest choć trochę na temat/:
OdpowiedzUsuń"Pytano raz pederastę
czemu żaden z panów
nie uwiódł tego czy tego męża stanu
- To - rzekł pederasta
odwieczny problem nasz
nie możemy odróżnić
gdzie d... a gdzie twarz"
Autora fraszki niestety nie znam...
Pozdrawiam.
Cokolwiek o tyle nieprawdziwe, że z polityków (od greckich jeszcze i rzymskich czasów poczynając) niejeden iście brdziej wolał chłopców... Tyle, że znów nie wiem, czy zasługiwali na miano mężów stanu...
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrz nawet nie wie, że gdy Talka do szkoły średniej chodziła i przygotowywała się do lekcji z historii, często wspierała się lekcjami historycznymi, które Wachmistrz serwował na onetowskim blogu. Nieraz wprawiałam w osłupienie nauczycielkę swoimi dogłębnymi pytaniami albo "ciekawostkami" :D Bo jak okrojone są szkolne podręczniki, wiadomo:)
OdpowiedzUsuńZ czego jako historyk wnoszę, żeś Waćpanna jeszcze bynajmniej nie "w leciech", czego się niewiasty czeguś wystrzegają okrutnie, bo Wachmistrz wprawdzie stary, ale blog jego nawet lat nie ma dziesięciu...:) No i teraz żem uczuć jest rozdwojonych, bo to z jednej strony okrutnie miło poczytać, żem się tam komu przydał może na co, z wtórej znów żal, że wiem o tem teraz dopiero, bo by co może i można było pomóc więcej...:)
UsuńKłaniam nisko:)