Nie wiedzieć czemu wysyp ostatnio po blogach stwierdzeń, że ludzie mieć winni jaką passyją, i że ci nią nibyż obdarzeni czeguś lepsi być mają od tych inszych, co jeno przez żywot swój przechodzą bez celu... Jako mało komu zda mi się mieć po temu prawa moralnego by o tem pisać, bo moja tu pasja jak na dłoni widoczna, a przecie nie czuję ja się lepszy z tej przyczyny nad nikogo, małoż na tem: wzdragam się za razem każdem, gdy słowo to słyszę, bo przypomnę łaciny nie znającym, że pasja to cierpienie, męka i konia z rzędem temu, co wywiedzie jakąż to drogą poszło na oznaczenie dziś tego, co komu najmilsze czynić w czasie wolnem, jeśli kto takowego posiada...:(( Teoryja w tej mierze moja jest prosta i potwierdza się za razem każdem, gdy przychodzi o piątej wstać, by noty nowej skrzesać, tom wtedy tej znaczeniowej zbieżności męki w ewangelicznem sensie tegoż słowa, jako i pokłosia zainteresowań tych tu moich najbliższy...
Aliści ja nie o tem, by wyrzekać na trudu tego złe strony... W pełni się z tem zgodzę, że każdy winien mieć jakiej pasji, o wieleż ona onemu miłą i bez cierpienia dla się jej wypełniać może. Małoż na tem! Jestżem gorącym orędownikiem poglądu, że pasje się uzupełniać powinny... Bo o czymże będą dysputować ze sobą pasjonaci dajmyż na to, motocykla "Junak" z roku 1950, skoro oba o niem wszytko już wiedzą? To jak w przedwojennem szmoncesie, gdy się Żydzi w pociągu zwiedzieli, że jedzie w niem dwóch największych rabinów tamtych czasów, tak ich niemal gwałtem posadzili ze sobą i zalegli wokoło w oczekiwaniu na Dysputę Dysput... Tem zaś czasem cadykowie obaj milcząc, jeno widoki za oknem kontemplowali, tak dalece współwyznawców irytując, że się nareście jeden z nich zapytać ośmielił przecz owi nie rozmawiają ze sobą? Na toż mu rzekł starszy rebe "A po co? Ja wiem wszystko; on wie wszystko... to o czym mamy dyskutować?"
Stąd, jako widzicie sami, nie tyleż jest nawet potrzeba, co konieczność ścisła pasyj wzajemnego uzupełniania... jeśli kto ma pasji w tem, by talerzów umywać, niechaj szuka na życiowego partnera tego, komu wycieranie miłe... Jeśli kto czytać lubi w ciszy i skupieniu, niechaj się łączy z tem, co xiąg odkurzanie wielbi; kocha kto automobilem powozić, tego niechaj szuka, co blachę klepać lubi etc.etc... Ano i temże tropem idąc, pytam ja Was, Lectorowie Mili, azaliż jest pomiędzy Wami, luboż może znacie kogo, kto kosić kocha, hę?
.
Pewnie dalej kocha, ino te łąki zielone, co teraz kosi, niebieskiego nabrały koloru...
OdpowiedzUsuńHmm...czyżby kosił w wymiarze transcendentnym...:)?
UsuńKłaniam nisko:)
Jeszcze za Gierka byłem u znajomych na wsi i tam spróbowałem sił jako kosiarz. Kiedy patrzy się, jak to robią inni, wówczas wszystko wydaje się łatwe i proste. Niestety! mnie kosa wcale nie słuchała. Albo zostawiałem źdźbła o wysokości kilkunastu centymetrów, albo ostrze wbijało mi się w ziemię. Musiałem pogodzić się ze smutną prawdą: na fornala pełną gębą się nie nadaję; pewne wysłano by mnie do wygarniania gnoju, skoro tam nie liczą się umiejętności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Do gnoju też byle kogo nie wyślesz, bo to nie chodzi o osiłka, tylko sensownego osiłka. :D
UsuńTo może chociaż chrust mógłbym zbierać?
UsuńPozdrawiam
Zima się skończyła, to może kwiatki na winko? :D :D :D
UsuńPrzy zbiorze kwiatków to trzeba myśleć. A jeśli nie nadaję się ani do gnoju, ani do chrustu to co dopiero do kwiatków?
UsuńPozdrawiam
No nieee - porównaj sobie złożoność użycia wideł i pokładu obornika, z prostotą kwiatka do zerwania - łapiesz go i ciągniesz! O tej porze, to wiadomo, że co bardziej widoczne i dostępne to mlecz, więc wyboru w zasadzie nie ma. Co tu jest do myślenia??? :D
UsuńJeden kwiatek bardziej rozwinięty, drugi taki jakiś więcej stulony. Czy rwać obydwa, czy tylko jeden? No i który z nich? A co z tamtym, który z jednej strony ma płatki wyraźnie mniejsze? Zostawić? Czy ważny jest odcień?
UsuńPytań jest wiele i daleki byłbym od deprecjonowania złożoności zagadnienia (jak w tej piosence: jam z tej chatki, rwałam kwiatki).
Pozdrawiam
Rwać jak leci!!! :D :D :D
UsuńJeśli nawet, jak twierdzisz Vulpianie, pełną gębą się nie da, to przecież nawet półgębkiem też się czegoś ugryzie...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Się upewnię najpierw:
OdpowiedzUsuń1. Czy ta data 10 maj to oznacza że na tego 10-go maja należy przyjechać skosić łąkę?
2. Czy zamiast skosić można skopać, bo moje młodsze dziecko bardzo lubi kopać ziemię i to dla niego jest cos w rodzaju relaksu.
Pozdrawiam.:)
Ad.1 Ta data dowodzi tylko tego, że Wachmistrzowi należy bloga odebrać, w trosce ma się rozumieć o nich oboje, ale przede wszystkim o bloga, iżby mu Wachmistrz kiedy jeszcze jakiej inszej większej krzywdy nie zrobił... Czasu nie mając, ni możności za grosz na te zabawy, przeciem pamiętał, że święto pułkowe idzie, zasię spomniało mi się, żem chyba miał z dawna noty o tejże samej godzinie ustawionej, ergo z telefonu już i w warunkach polowych, żem próbował daty tejże publikacyi odmienić. Nie dość, że po herbacie, to i z marnym skutkiem, jak widać...:((
UsuńAd.2 Karbuję w pamięci, bo choć to może nie to samo, to skopać z czasu do czasu też nie zawadzi...:)
Kłaniam nisko:)
Ja rankiem widziałam datę 14.05.2015 :) -wycofałam się ...Jakieś niespodzianki nam Wachmistrz funduje....:))) -Eliza F.
OdpowiedzUsuńWachmistrz funduje przede wszystkim, ale za to całkowicie za darmo, pokaz własnej nieudolności w tej mierze, której przyczyny, żem już u góry w komentarzu Stokrotce wyjaśniał... Prosić jedynie przebaczenia za zamieszanie mogę zbyteczne...
UsuńKłaniam nisko i z wielką radością na widok podpisu nieoczekiwanego:)
Biorąc pod uwagę Zacny Wachmistrzu ile rzeczy i spraw jam wykosił równo z glebą, czyli w nawiązaniu - jam to uczynił - pomyślałem, że mógłbym się nadać.
OdpowiedzUsuń:-)
Kłaniam z zaścianka
Ta rekomendacyja zdaje się być nad miarę nawet skrojoną, ergo moje parenaście arów zielska najpewniej byłoby tu jaką może i ujmą w ogóle proponować, aliści rzecz mając za pretekst, byś do kośby zjechał, podtrzymuję całym sercem...:)
UsuńKłaniam nisko:)
To blog historyczny, więc pozwolę sobie wpomnieć książkę TT Jeża i głównego bohatera, Stefana o przydomku Kosiarz.
OdpowiedzUsuńFakt...:)) Szkoda tylko, że bohater nawet jakby nie był fikcyjny, to już pewnie i tak dawno nieżyjący...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Poszperałem: Stefan Vukčić Kosača. Ale TTJ najwyraźniej przekręcił nazwisko rodowe Kosača ... a ja mu wierzyłem :(
UsuńMoże przyjmijmy, że je tylko "spolszczył"? :)
UsuńKłaniam nisko:)
Aliścii ja o pasji i licznych mąk przeżywaniu. Wiadomym jest, iże bez tegoż nie ma wielgich dzieł tworzenia. Musi takoż dopadać co jakiś czas modna dzisiaj depresyja i twórcza niemoc z racji wypalenia. Tem bardziej, że pewnikiem czytał imć Wachmistrz, iże R. Machnikowski naucza: "Historia uczy tylko tego, że jeszcze ( prawie ) nikogo niczego nie nauczyła". Aliści mąk jest więcej, bo co rusz codzienność domaga się uwagi i w kontemplowaniu ino przeszkadza. Zacny Wachmistrzu, a wykośże wszytko i wszytkich.
OdpowiedzUsuńPrzyznać przyjdzie rację Jaśnie Wielmożnej Bexie w tej mierze... Począłem ja bowiem od wykoszenia Waćpani zdublowanego komentarza i tak się przy tem umęczyłem, że reszta pewnie z życiem ujdzie...:)
UsuńKłaniam nisko:)
To nie wiesz Waćpan, iże chodzi o to, by się narobić, nawet jak efekt mizerny.
UsuńJestem dokładnie przeciwnego zdania ...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Co Pan Wachmistrz odpowie nie wiem, ja jednak, Ultro, w sprawie wykoszenia po całości, to jest wszystkiego i wszystkich (jak również, domniemywam, wszędzie) raczej do Olethrosa & ślicznego Tanatosa radziłabym suplikować...
OdpowiedzUsuńTrafna uwaga, miła Lemon, jednakowoż odpowiadam z adnotacją, iż obsesyje mogą być w pozytywnym znaczeniu. Destruction to przecie Nowa Ziemia. Zniszczenie i tworzenie to nic innego jak znana wszytkim i po wsze czasy walka przeciwieństw. Na biblijnych gruzach zawżdy znajdziesz nadzieję i zbudujesz nowe. A zatracony Alethros wnijdzie pewnikiem jako pierwszy.
UsuńCiekawy post!
OdpowiedzUsuńMiło mi:)
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu tak po prawdzie to i ja miałabym za co przepraszać ale Waść rozumiesz - nie na wszystko czasu wystarcza :) . Czytam ale nie komentuję a co do jazdy konnej to miło mi ,że się myliłeś :))). Wnuk jeżdzi dalej i mój syn też ...bo niby dlaczego ma tylko wozić i się przyglądać - dwóch zadowolonych w każdą niedzielę i co drugi czwartek -pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ wielką skruchą i o koniach napisała - Eliza F.
OdpowiedzUsuńPrzyczyn konieczności skruchy nie pojmuję, alem rad niepomiernie z możności myśli wymiany:) Podobnie jak i z podtrzymywania tradycji narodu w siodle się rodzącego:)
UsuńKłaniam nisko:)
Najpopularniejsze synonimy do słowa pasja to między innymi: gorliwość, zapał, mania, uniesienie, konik, obsesja, hobby, pociąg, zamiłowanie, złość, podniecenie, namiętność...
OdpowiedzUsuńKtóry synonim Waszmości najbardziej bliski? skoro "pasyja" to męka i cierpienie, więc czyż nie lepiej wsiąść na "konika" lub zażywać podniecenia i namiętności??? po co zaraz przyjemności sprowadzać do "pasyi"??? czyżby Waszmość kreował się na cierpiętnika i męczennika z powodu "pasyi" do blogowania? Czyżby to nowoczesny wymiar Ascety, który z cnoty czyni utrapienie? ja tylko pytam :)
Przecież nie o mękę blogowania idzie, jeno o własną do koszenia niechęć i o nadzieję, że może to komuś właśnie pasja w którymś z tych przywołanych przez Waćpanią znaczeń...
UsuńKłaniam nisko:)
Bez pasyj nie ma wielkości w żadnej profesji. I nieważne Waść co masz: konika, pociąg, obsesyję, czy manię, ważne, byś wytrwał.
OdpowiedzUsuńGrajkę wysłuchałam i przeniosła w inny wymiar. Pozdrawiam.
Pociągi, których żem miał w dzieciętwie, dawno poginęły w pomroce dziejowej. Konik jest, choć to po prawdzie kobyłka i Wachmistrzówny, nie moja... Moje są tylko rachunki za jej utrzymanie...:(( I o jakiej, przepraszam, grajce, mówimy?
UsuńKłaniam nisko:)
Nadrabiam zaległości w komentowaniu, bo czytałam już wcześniej, ale umysł wyjałowiony trzykrotnym bez skutku koszeniem trawnika (!) komentarza nie sklecił, ale życzę skutecznych poszukiwań.
OdpowiedzUsuńTo zdaje się o mnie pisał w tej kwestii taki jeden Włoszyn: "Lasciate ogni speranza..."
UsuńKłaniam nisko:)
Koś Wachmistrzu wszystko i wszystkich, jak napisała w komentarzu Ultra. Ja z kolei, to co wykosisz, będę wiązała w snopki, a potem stawiała z nich kopy. To potrafię, bo wychowałam się na wsi i pomagałam rodzicom podczas żniw. W koszeniu nie pomogę, bo to była praca ojca. Ale gdybyś potrzebował do robienia powróseł i wiązania w snopy, polecam swoją pomoc.Co więcej nawet mogę służyć radą innym, mniej zorientowanym w tej pracy.
OdpowiedzUsuńStworzymy duet godny podziwu, idealnie się uzupełniający,zapewniam.
Kłaniam nisko Wachmistrzu:)
Jeśli o żniwowaniu mówimy, to nic naprzeciw nie mam, choć to Kneź jest z pewnością kosiarzem więcej wpraktykowanym i pewnym:) Jeśli zaś idzie WMPani o jakie wskrzeszanie Racławic, czy nie daj Boh: rabacyj z kosami na sztorc stawianemi, to darować upraszam, alem ja nie taki krwiożerczy...:)
UsuńKłaniam nisko:)