17 czerwca, 2015

O dwoistości pojmowania proverbium pewnego...

   Pacholęciem byłem, gdym pierwszy raz tego posłyszał, czy gdzie przeczytał proverbium "Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa". Nie pomnę już kogom o znaczenie pytał, wszelako mi tegoż tłomaczono tak, że to szlachty ówcześnej powiedzenie było, a nader dobitnie oddaje ono owej zainteresowań płytkość, horyzontów rozległość i ogólniej: sens żywota tejże warstwy próżniaczej, pasożytniczej i dogadzającej jeno przyjemnościom swoim... A znów, że i król nie od tego odległy*, to się i jeden z drugimi, jakoby do pary dobrali...
   Jak mniemam i Wam tegoż tłomaczono podobnie, a winować tych, co tłomaczyli też nie ma potrzeby, bo interpretacyja takowa bynajmniej nie z młodością naszą w komunistycznym raju związana, jeno pokoleniami się ciągnie aż do romantyzmu czasów, co saskie czasy miał w absolutnej pogardzie.
    Było mi potrzeba czasu niemało, a i lektury Cata-Mackiewicza, co był ongi natrafił na nibyż podobne proverbium białoruskie, przecie to nasze w cależ inszym stawiające świetle:
"Za Sasa było chleba i miasa;
Nastau Poniatowski, uż chleb nie takouski!"
   Ha! Z przysłowiem białoruskiem nawet i dysputować nie ma o czem: jednoznacznem jest wyznaniem żalu czyjego za czasem minionem, w którem najwidniej wielekroć lepiej się ludziom powodziło... Małoż na tem! Jakże znamienne, że się to przysłowie po białorusku przechowało! Po białorusku, czyli w języku nacji, co nijakiej w tem czasie warstwy nie miało oświeceńszej, ergo jeno między chłopstwem, a i najpewniej jeno w ustnej, pokoleniami przekazywanej, formie... A skoro przetrwało, widać było przekazującym ważkie, choć dziś już rozstrzygnąć nie sposób, czyli dla owej tęsknoty za dobrobytem czasów saskich, czyli też dla owej niechęci dla króla naszego ostatniego...
__________________________
* Kronikarz czasów tamtych, mój faworytny xiądz Jędrzej Kitowicz spomina, że pijać, król pijał mało, za to obiady i po 20 dań miewały!

                                                                    .

29 komentarzy:

  1. Mniemam, że owe "dobre czasy" tym się wyróżniają, że władza dozwala na zwyczajne życie, nie nadto doskwierając. To dla odmiany jest prostym porównaniem ciężarów, które są na kark nakładane prostemu ludowi - czasu nie starcza na zajęcie się własnym bytem - "kołdra" staje się "bardzo krótka". Natomiast samo przysłowie, czy raczej porzekadło świadczy chyba głównie o tym, że polityczny "pijar" nie od dziś mamy w użyciu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przysłowia akurat idą w kulturze "z dołu" i nie sposób ich nikomu narzucić, dlatego są dość autentycznym zapisem jakichś poglądów, wierzeń czy próbą opisania zjawisk. Rzeczony "pijar" ma się tu zatem jak garbaty do ściany, choć już myśl o tem, co tak prawdziwie "dobre czasy" od innych wyróżnia uważam za cenną...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Zastanawiam się, czy wyjaśniać o co mi chodziło, ale w sumie chyba nie warto - zanadto od tematu odbiegnę zapewne. :P

      Usuń
    3. Z bieganiem zawsze jest to ryzyko, że się pobiegnie nie wiedzieć gdzie, zabłądzi i nie wróci przed zmrokiem...:)) Jeszcze gorzej, gdy się biega po bezdrożach, pustyniach bezwodnych, lodowcach etc.etc.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Pamiętam, jakoś Waszmość już onegdaj tłumaczył nam proverbium owe... O chlebie i miasie, o ppouszczaniu pasa pamiętam i ja z dzieciętwa swego...aleć owe proverbium białoruskie pierwszy raz widzę...

    I nie da się ukryć - za Augusta II dwór nasz był i kolorowy i karnawałowy :D Stąd nie dziwota, że z taką tęsknotą to co niektórzy wspominają...

    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Augusta TRZECIEGO miało być

      Usuń
    2. Bo i prawda: tłomaczyłem... Będzie z cztery już roki temu, tandem podziwiać mi memoryję młodą, bo taki Vulpian jegomość to prawdziwie to wzrok ma znakomity...:) I co tu się dziwić nostalgii niektórych za czasami saskimi, gdy na własnem podwórku mamy dziesiątki przykładów westchnień za nieboszczką Peerelem... Sam Xiądz Kitowicz Dobrodziej, człek przecie niegłupi, śmierć Augusta III opisał słowami: "umarł najlepszy z królów"...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. "Pijał mało" - to znaczy dwa kieliszki do obiadu, czy zaledwie trzy-cztery flasze (podczas gdy inni pozwalali sobie na więcej)?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ten moment niczym od Kitowicza bardziej szczegółowym nie dysponuję, ale znów bacząc na punkt odniesienia, gdzie tenże sam Kitowicz o pijatykach pisał, wnoszę, żeśmy tu raczej tej niższej liczby bliscy...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Onegdaj słyszałam, że pierwszą sztuką była sztuka mięsa. Od zawsze wiadomo, a dzisiejsze czasy to naocznie potwierdzają, iże najbardziej potrzebuje nasz pierwotny instynkt : igrzysk i chleba. Imć Kitowicz to także wiedział. Kłaniam się takoż nisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeliśmy przy instynktach pierwotnych, to przyjęcie tej tezy przeczyłoby innej, tej że mężczyznom zawsze tylko jedno w głowie:)) Na czym się Kitowicz, jako ksiądz, też wyznawać akurat nie musiał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Każdy manuskrypt to uwidacznia, że ludziska najbardziej pożądają "chleba i miasa" . Aleć i tak nie mogę wyjść z podziwu, że król potrafił spałaszować aże dwadzieścia obiadów. Niskie ukłony.

      Usuń
    3. Że ich na stole stawiano i to potraw, nie obiadów, nie znaczy zaraz, że ów zeżarł i wylizał talerz...:) Najpewniej uszczknął z każdego po trochu dla spróbowania, a służba potem dokończyła resztę:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. szczur z loch ness18 czerwca 2015 12:55

    Skoro ma być na temat, niechętnie ale jednak odłożę na bok bezcenny manuskrypt, tj. Antologię poezji bułgarskiej i pooddam w wątpliwość tezę, że: Przysłowia akurat idą w kulturze "z dołu" i nie sposób ich nikomu narzucić. Jakoś trudno uwierzyć, że niepiśmienni chłopi pańszczyźniami, sobie tylko znanymi sposobami, wyłuskali z ksiąg Greków i Rzymian przeróżne sentencje recutując je przy pracach w polu, przez co podchwyciła owe zdania inteligencja. Również nie sposób dać wiarę, że Benard Show, czy też Oscar Wilde uganiali się po wioskach aby zapisywać błyskotliwe aforyzmy, itd., itp. etc. Problem w tym, że przysłowie (łac. proverbium lub adagium) to zdanie utrwalone w tradycji oralnej, bezpośrednio lub metaforycznie wyrażające myśl o charakterze ogólnym, ale odnoszącą się do określonej sytuacji życiowej. Istnieją również powiedzonka, tj. krótkie i zwięzłe wypowiedzi zawierające jakąś myśl ogólną oraz porzekadła, zwykle bezwienie powtarzane ciągi wyrazów, chociażby "panie dziejku", czy też "po prawdzie" hehehehe :-) Problem w tym Zacny Wachmistrzu, że odnosząc zacytowaną tezę do przysłów niejako w ogóle nie spełnimy kryterium prawdziwości, natomiast w odniesieniu do przsłów ludowych, a i owszem. Mam wrażenie, że przysłowia omawianego w tekście notki nie wymyślił lud prosty, który jak sądzę powtarzał to co w tym względzie powiadali światlejsi, bo nie jest przysłowie ludowe, niezaleznie od tego, ze przesz lud powtarzane.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdzieliwszy przysłowia, przy których upierać się będę jako ludowej formie mnemotechniki na zapamiętywanie przeróżnych zależności pogodowych, kolejności prac rolnych etc.etc., a dopiero później jakich refleksyj ogólniejszej natury, od aforyzmów i głębokich myśli uczonych mężów, zasię przejętych przzez Twój ulubiony lud prosty jako swoich, przerozmaitszych wyimków z Pisma Świętego, w tym akurat przysłowiu jestem pewien jego chłopskiego pochodzenia całkowicie:). Nie iżbym nie miał w sobie pokory, każącej uznać, być może, odmienną od polskiej tradycji, specyfiką narodu jakiego, gdzie być i może, że się rzeczy jakim odmiennym potoczyły torem... Aliści, co się Białorusów tamtocześnych tyczy, to owi żadnej innej warstwy, okrom chłopskiej przez stulecia nie mięli, a i są tacy co i dziś powątpiewają, że mają...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. szczur z loch ness18 czerwca 2015 16:24

    Bosze i ło matko i córko ale literówek narobiłem :-( Popraw Waszmość, bo wstyd na całe Loch Ness. A skoro już dopisuję, to równiez odnotuję :-) Otóż, wyszło na to, że August III Sas był prekursorem Watrowisk :-) co nawet nie dziwi, bo jak to powiadają: wielcy ludzie, Knezia Okrutnika nie pominąwszy, sami stwarzają swoich własnych prekursorów.
    Kłaniam z zaścianka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam możności ingerowania w niczyje komentarze:) To nie Onet, gdzie każdy autor może sobie koło komentarzy pogrzebać i z oryginalnego tylko podpis ostawić...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. szczur z loch ness19 czerwca 2015 09:22

    Owszem, białoruski trop to znaczący argument. Zastanawia wszakże chociażby literalna treść przysłowia, w tym kontekst popuszczania pasa z nadmiaru jadła i napitku oraz wiązanie tego akurat z określonym królem. Obawiam się, że lud prosty niezależnie od tego lub innego władcy pasa zazwyczaj mocno zaciskał i niedojadał, a jeśli już komuś się w tamtym okresie poprawiło to najprawdopodobniej magnaterii i szlachcie. Czy miało to aż tak znaczące przełożenie na chłopów? Wydaje się wątpliwe. Dodajmy do tego, że wieśniakowi było dokładnie obojętne, co szlachta myśli o królu takim lub innym, bo rzeczywistością gminu była codzienna bieda, niezależna od obżarstwa na salonach. Stąd, sugerowałem że to raczej powiedzenie szlachty wspominającej z nostalgią po części mityczny czas miniony, co wieśniacy rozumieli prosto oraz głównie przez pryzmat własnego bytowania, chyba najbardziej w kontekście że dobrze to już było, bez wnikania o kogo chodzi i dlaczego. Można to również rozumieć jako anegdotę o samym królu, który zasłynął z obżarstwa, co również wskazuje że jeśli była ona powtarzana, to wśród szlachty.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Darować upraszam, bo nie z nieuszanowania pacjencji prosić będę więcej, ale mi wsiadanego trąbią, a nie miałżem kiedy wskazanego przez Vulpiana Jegomości articulum przepatrzyć, cóż ów nam nowego wnosi... Przy tem uwagi Waszmości mię do ogólniejszej natury refleksyj pewnych przywiodły, co i może nawet poradzi do noty ich zebrać osobnej...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Wydaje mi się, że to źródło może dopomóc w tej dyskusji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać za trud, ale wczytać się przyjdzie na spokojniej w jakiej może późniejszej godzinie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. No tak, chciałoby się rzec, że za króla Sasa to dopiero były czasy. Cóż nam począć teraz, kiedy królów nie ma :) A na koniec obiadów czwartkowych, na znak ich końca trzy śliwki (chyba trzy były?) kładziono na znak, że króla już bardzo znudzono.
    To powiedzenie, o którym Waść piszesz i mi ostało w pamięci z lat wcześniejszych i myślę, że tylko król się tak dobrze bawił i żył razem z wyżej postawionym dostojeństwem, a "szaraczki już tak wesoło nie mieli i tak już ostało do dzisiaj.
    Cóż, kto ma to pije i wesoło żyje,
    a kto nie ma, to tylko się oblizuje.

    Mości Wachmistrzu, naleweczka u mnie czeka :)

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A xiądz Jędrzej Kitowicz jest moim faworytem... o!

      Usuń
    2. Owszem, śliwki obiady czwartkowe kończyły, o czem zresztą żeśmy już ongi tutaj pisali... Nawiasem cytując i złośliwego Kajetana Węgierskiego, co pisał:
      "A uczone obiady? Znasz to moze imię,
      Gdzie połowa nie gada, a połowa drzymie;
      W których Król wszystkie musi zastąpić ekspensa:
      Dowcipu, wiadomości i wina, i mięsa."
      Bóg Zapłać za trud z notą i przepisem związany:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Zawsze mi się to przysłowie kojarzyło z dostatkiem, dobrobytem. Może wśród szlachty dość hmm... rozpasanym.:)
    Obiad z 20 dań? No przecież to królewski stół, to nie wypadało inaczej. A my przecież na kolację wigilijną 12 dań podajemy (choć z innego powodu). :)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sądzę, że to kwestia więcej i może reprezentacji, osobliwie ważnej w czasach, gdy leda magnaciątko więcej na stół stawiało...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Coś zostało nam z dawnej gościnności szlacheckiej do dziś. Prawdziwe było powiedzenie z tamtych czasów: Za króla Sasa…… Prawdziwe jest też to z czasów PRL-u: Zastaw się, a postaw się. Kiedy nic nie było w sklepach oprócz octu i musztardy, a goście mieli zjechać się licznie, nawet za pożyczane pieniądze kupowało się walutę i biegło do PEWEXU po najlepsze smakołyki, byle tylko goście nie powiedzieli, że jesteśmy skąpcami. Chyba można podciągnąć to współczesne postępowanie pod pozostałość i dziedzictwo po biesiadach szlacheckich.
    Pozdrawiam Wachmistrzu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością ...:) Choć "zastaw się, a postaw się" takoż wielekroć starszej, niźli peerelowska, proweniencyi...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)