Każdemu niemal, co
szkół kończył wiedzieć, że się nam król Staś Jegomość w
obcowaniu intelektualnem lubował okrutnie, a że ambicyj królina
była niemałych to i moc obcego nam tu krzewił naśladownictwa,
takoż i sam osobą własną umyślił był na kształt salonów
paryskich literaturą się bawiących, własnego utworzyć salonu.
Temuż i one spotkania czwartkowe, gdzie najznamienitszych
upraszając, samojeden się za wyrocznię kulturalną nominował był,
boć w czasach, gdzie literat jeden z drugim, jeszli sam z domu
wielkim panem nie był, luboż majątku z urzędem czy godnością
(najochotniej biskupią:)) związanego nie miał, to i często gęsto
nie dojadał, ergo królewskie zaproszenie cenę swoją miało,
osobliwie że kucharzył u Króla Jegomości słynny Imć Tremo, o
którem żeśmy kapkę spominali ongi, wywiad Bikonta i
Makłowicza dla "MW"cytując...*
Ano że się królowi nie odmawia to
raz, że i kałdun pusty niepodłem jadłem napełnić sposobność to
dwa, tertio że w czasie gdyśmy tu nijakich Goncourtów
ni Noblów nie mieli, a pospólstwu za modą goniącemu nie miał kto
ukazać, cóż czytać winno, obiady one niechybnie swej roli
pełniły, bo biuletyna z nich edytowane sub titulo "Zabawy
Przyjemne i Pożyteczne" ambitniejszy gmin czytywał i jako na
marketingową wejrzeć tejże kwestyi stronę, nie od rzeczy było
się tam znaleźć wymienionym... a jeszczeć jako się co
celniejszego spłodziło (czyt.: co się więcej królowi podobało:),
temuż i medal od monarchy łaskawego z podobizną własną i napisem
"Merentibus"** na rewersie...
Niechybnie obiady te się w liniję
polityki króla i reformatorów wpisywały temuż nie miał co szukać
na nich stolca swego, by i największy piórem się parający
stronnik inszej opcji, przecie mię to właśnie ode maleńkości
zajmowało, jakże się to króla zabiegi trwałemi okazały...
Pewnie że edukacyja pokolenia mego, na czas jedynie
słusznej linijej klasy pracującej miast i wsi przypadająca, ex
definitione niejako nacelowana była szukaniem po dziejach jeno tych,
co się za postępem, nie za wstecznictwem opowiedzieli, choć dziś już wiemy, że nie każdy krok w przód jest postępem, a nie każde cofnięcie wstecznictwem... Osobliwie jako się stoi nad przepaścią, luboż przy torach z nadjeżdżającym pociągiem...
Aleć i przy
tejże propagandzie dziwiło mię zawżdy, że wystawiano
nam onych Krasickich, Naruszewiczów, Trembeckich, Bohomolców i
inszych, jako wojujących z ciemnotą i wstecznictwem sarmatyzmu,
niczem jakich aniołów z mocami ciemności nieogarnionemi, gdzie to się
niczem znój syzyfowy nieledwie widziało wobec mocy dawności
okrutnej, przecie nie pomnę bym ze szkół wyniósł bodaj jedno
naźwisko kogo piórem walczącego PRZECIW onym reformom czasu
stanisławowskiego....
Jakże to zatem? Nie było tam nikogo? To z
kimże tak "nasi" dzielni tak wojowali zajadle? Pewnie, że to zwyciezce
historyję piszą, przecie nie do uwierzenia, żeby cały talent i
wszelka pisania uroda się po tej jednej jeno, postępowi przychylnej
zgromadziła stronie... Ano lat zeszło niemało, zaczem żem
pojął, że to po prawdzie choć i owi pośledniejsi wielce i na
dowcipie, i na piórze, a i na umyśle nieraz, przecie nie w tem rzecz,
czy to przy nich talent i racyja, jeno w tem, że owi Rzewuscy,
Ogińscy, Bończa Tomaszewscy, Turscy, Kossakowscy, Suchorzewscy,
Suchodolscy, Czetwertyńscy, Molscy, Moszczeńscy, Kosmowscy et
consortes na one obiadki proszonemi nie byli, tandem przepadła o nich niemal ze szczętem memoryja wszelka...
A co się obiadów samych tyczy... to już
tamtego czasu tak o nich pisał Kajetan Węgierski, aluzyję czyniąc
k'temu że najwięcej tam sam Staś rozprawiał z Naruszewiczem i
Trembeckim:
"A uczone obiady? Znasz to moze
imię,
Gdzie połowa nie gada, a
połowa drzymie;
W których Król wszystkie musi
zastąpić ekspensa:
Dowcipu, wiadomości i wina, i
mięsa.":))
_____________
* Tradycyi tychże obiadów wskrzesił w Warszawie
na krótko przed swą śmiercią biskup Jan Paweł Woronicz (zm.1829)
** łac. - Zasłużonym
Jako teraz na sprawę ową spoglądam, po lekturze Waszmości, rzeczywiście...w dawnych moich podręcznikach ni słowem nie spomniano o PRZECIWNIKACH tychże obiadów sławetnych... Zauważyłem to dopiero teraz, nie wiedzieć czemu.
OdpowiedzUsuńSam zaś ten biuletyn pamiętam dobrze... Ciekawość, czy pismo owe doczekało się może potomka jakiego? :)
Dziękuję za komentarz u siebie i życzenia... :) Niezmiennie podziwiam Waćpana rozległą wiedzę w temacie :)
Kłaniam niziutko!!
Nic mi nie wiedzieć o jakich kontynuatorach bliskich. Pominąwszy efemerydy emigracyjne następnym, co by się miał prawo ubiegać o miano czasopisma literackiego, byłyby chyba warszawskie "Kłosy", co niemal sto lat później wychodzić poczęły...
UsuńKłaniam nisko:)
1. To kolejny dowód na to, żeby pochopnie nie rezygnować z możliwości oddziaływania na maluczkich, pasąc się mniemaniem, że wystarczy rację mieć. Najlepszym tu przykładem (rozwijałem już tę myśl kiedyś u siebie) geniusz marketingowy Gomorytów, którzy, oddając się przecież dokładnie temu samemu, co Sodomici, potrafili całe odium na tamtych zwalić, tak że nawet po wiekach mówi się o 'sodomii', czy 'sodomizowaniu', a nie o 'gomorii' i 'gomoryzowaniu', choć (plan nie udał się w 100%) istnieje przecież zawołanie 'Sodoma i Gomora'.
OdpowiedzUsuń2. No i co szkodziło wydawanie jakiegoś "Wstecznika Obojga Narodów, bo Koronnego i Litewskiego, czyli ostatniego obrońcy praw naturalnych i kardynalnych, przez zdrayców tęgo oprymowanych"? Pożałowali pieniędzy, to mają za swoje i z pamięci ogółu sami się usunęli.
Pozdrawiam
Ad.1 W rzeczy samej... Podesłałbyś link, bym całego blogu przekopywać nie musiał?:)
UsuńAd.2 Poniekąd tą rolę pełniła "Gazeta Warszawska" księdza Łuskiny:)
Kłaniam nisko:)
Ad 1. Trzeba znaleźć wpis z 04.06.2006.
UsuńPozdrawiam
Znalazłszy, poczytałem, aliści, że autor niecnota komentować zbronił, jeno tu wyrazy uznania ostawić mogę, primo za to, żeś bodaj jako pierwszy tego był dostrzegł, secundo za koncept ze współczynnikiem przewyższenia poprzedników, który niegraniczone w zasadzie otwiera możliwości. Jak bowiem rozumiem, skoro rzecz jeno na deklacjach jest oparta, których żadną miarą zweryfikować nie sposób, to w gruncie rzeczy skromność ówcześnego premiera podziwiać należy i wstrzemięźliwość, bo cóż mu broniło podać tej cyfry pięcio, a bodaj i dzisięciokotnie większej?
UsuńKłaniam nisko:)
1. Restauracja zamknięta = posiłku się tam nie zje.
UsuńPrzez analogię --->
Blog zamknięty = komentowanie stało się niemożliwe.
2. I tak musisz przyznać, że dałem całą wstecz rezygnując z pierwotnego zamiaru skasowania całości.
3. Sądzę, że mało kto odczuwa chęć komentowania moich starych tekstów sprzed lat, tak samo jak prawie nikt nie zamierza polemizować np. z pamiętnikarzami z XVII wieku.
Pozdrawiam
Ad.1 Jak to nie zje? Toż właśnie lektura tu ucztą... Zjeść zje, jeno nie zapłaci...
UsuńAd.2 W rzeczy samej... Podziwu godny radykalizm wstrzemięźliwości:)
Ad.3 Na szczęście podobnych argumentów takiego np.Kafki bliźni nie posłuchali...
Kłaniam nisko:)
A dzisiaj to co? Tak samo: o kim nie mówią i nie opisują w mediach, zwłaszcza w globalnej sieci internetowej, ten nie istnieje.
OdpowiedzUsuńnotaria
Jak na nieistniejącego czuję się zdumiewająco dobrze:)
UsuńKłaniam nisko:)
Na koniec wnoszono trzy śliwki, co było sygnałem zakończenia obiadu. Bywało i tak, że znudzony król kazał podawać owe śliwki już po kwadransie i wychodził z sali ku rozczarowaniu uczestników. Toteż goście starali się, by rozmowa była żywa i interesująca.
OdpowiedzUsuńNieprawdaż, że dobry sposób na pozbycie się nudnych gości :)
Serdeczności zostawia,.
To po co ich było zapraszać, skoro nudni do obrzydliwości?:) A względem tych śliwek tom od zawżdy w tem podejrzewał jakiego może remedium na trawienne króla jegomości kłopoty...
UsuńKłaniam nisko:)
Pewnikiem nie wiedział wprzódy, kto nudziarzem się okaże, tedy spraszał. A zważ, Wasze, że i najbłyskotliwszy umysł może mieć słabszy dzień.
UsuńTego pierwszego szło się przecie wywiedzieć discrete... Przecie rodacy nasi niczego tak nie uwielbiają jak bliźniego obsmarować...
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńZnaczy, że stara to prawda, że bywanie, gdzie trzeba znanym i sławnym uczynić może.
Pozdrawiam serdecznie.
Ba! Jeno jak poznać GDZIE dziś trzeba?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Widzi mi się, że rolę niegdysiejszych "Zabaw Przyjemnych..." spełnia dziś w zakresie informowania o fanaberiach "wielkich" [jaki poziom takie wielkoludy]M.IN. forum Onetu - celebrujące celebrowanie celebrytów, o których wszystko wiedzieć można - od upodobań kulinarnych... przez preferencje erotyczne... aż do gatunku używanego papieru...ściernego... Pospólstwo dowartościowuje się przez nabywanie "wiedzy", że "wielcy" zupełnie do niego podobni - i na odwrót. Dzięki temu rosną mediom - czytalność, słychalność, oglądalność i docieralność... Tylko wąchalności brak do pełnego zadowolenia. Rośnie "zawrót głowy od sukcesów"... No i spełniana jest ta... jak jej tam...ta Misja!!!
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM.
Przyznam, że nie znam dokonań w tej mierze poratli inszych (poza -okazjonalnie - interią), aliści zda mi się, że sama tegoż portalu powszechność poniekąd płytkości gustów dowodzi, a może tylko marketingu więcej skutecznego... A Misji nie znam i nic o niej nie wiem...:(( Ładna ona chociaż?
UsuńKłaniam nisko:)
W zamierzeniach mamy Propagandy - najprzecudniejsza, zaś na skutek działanie genów wszystkich Tatusiów - szkaradkowa//szkaradkówna [ale pełna wartości]
UsuńTo ja bym może inszych już szukał piękności...:)
UsuńKłaniam nisko:)
W Polsce żyjemy to i nie ma się co dziwić że wszystko po polsku organizowanej jest i było.
OdpowiedzUsuńA nieobecni jak zwykle nie mają racji.
Pozdrawiam
To, że jej racji nie mają, to oczywista, gorzej, gdy wychodzi, że nigdy jej nie mięli...
UsuńKłaniam nisko:)
Czyż nie o obiadach czwartkowych mowa??? My za młodu zwaliśmy nasze 'polaków nocne rozmowy' - czwartkowymi spotkaniami, chociaż zasady inne nimi rzadziły i obecność nie była nakazem czy obowiązkiem. Pokłony i sklony. Paczucha.
OdpowiedzUsuńA owszem: o czwartkowych... Skoro nie była nakazem, liczyć zatem można chyba było, że się dysputy toczyły dobrowolne, zatem zapewne ogniste:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ciekawie pisane ,wiele sie można nauczyć ,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWielcem rad tej opinii:)
UsuńKłaniam nisko:)
nie było wtedy onetu....wszyscy by wszystko o wszystkich wiedzieli. a nawet więcej niż wszystko. pozdrowienia
OdpowiedzUsuńTego właśnie, że "więcej niż wszystko" najwięcej się lękam...
UsuńKłaniam nisko:)
Oj, Mości Wachmistrzu, czepiasz się i to kogo? Króla Stasia!
OdpowiedzUsuńNasz prezydent zaprasza na posiedzenia RBN imć Kaczyńskiego. I co? I nic! Imć prezes nie przyjdzie, bo już sześć razy przegrał wybory i jest ciężko obrażony. Może król też zapraszał swych oponentów, a oni odmówili?
Serdecznie pozdrawiam.
Nie sądzę, by tak być mogło... Królowi się nie odmawiało i trzymali się tego nawet i najwięcej opozycyjni magnaci, a cóż by dopiero jaka literacina drobna... Owszem, może by tam jeden z drugim raz czy dwa się może chorobą wymówił, przecie, gdyby ich iście proszono ustawicznie niemożebnem, by nie bywali...
UsuńKłaniam nisko:)
Nie odmawiało się premierowi Pawlakowi, jak powiedziała jego cudnej urody rzeczniczka, pani Wachowicz.
UsuńPoza tym, król chciał odpocząć od trudów rządzenia i po co miał zapraszać kogoś, kto napsułby mu krwi. Chyba każdy z nas zaprasza tego, kogo lubi.
Serdecznie pozdrawiam.
To i prawda, że król nijakiego obligu nie miał tych upraszać, co by mu obiad spsowali. I bynajmniej mu tego za złe nie mam, a napominałem jedynie byśmy dzisiejszych naszych imaginacyj nie przekładali na zachowania sprzed dwóch i pół już niemal wieku...
UsuńKłaniam nisko:)
obiady czwartkowe i u mnie mają miejsce .Znajomi radość mają że tylko w ten dzień posilamy się posiłkiem co to obiad się zwie .
OdpowiedzUsuńMasz rację Człeku , że nie każdy krok wprzód oznacza postęp
Hmmm... nadziei pełnym, że nie za sprawą niedostatku aż tak przykrego...
UsuńKłaniam nisko:)
Obecnie bardziej w modzie obiady ćwiartkowe :-)
OdpowiedzUsuńKłaniam Waszmości z zaścianka Loch Ness
:-)
Obiady czy przekąski? A ściślej przepijki?
UsuńKłaniam nisko:)
Zapewne to z niezaproszonych ktorys zrewanzowal sie wierszykiem: "... kosztował pomnik sto tysiecy, ja bym dwakroc łożył, by Stanisław skamienial a Jan III ożył"
OdpowiedzUsuńWykluczyć nie sposób...:) W tenże sposób, choć anonimowo, twórczość jego dla potomności choć częścią przetrwała...:)
UsuńKłaniam nisko:)