09 marca, 2016

O przetraconych w Gąsawie możnościach...II

    Kończąc rozważań o Gąsawie naszych ( III,), w których częściach dwóch  żeśmy samej zbrodni rozwikłać probowali sprawców, zasię nam zeszło na przemyślenia jakże by losy nasze odmiennie od utartych Historii kolein przebiec mogły, zaliżby Leszek Biały jakiembądź sposobem tej śmierci w Gąsawie szczęśnie jednak był uniknął...
   Ostawiliśmy owego, imaginacyją naszą, ocalałego bohatera z niewybranym namiestnikiem na Pomorzu w miejsce Świętopełka precz pogonionego, luboż i ubitego... Ostawilim go i w cyrkumstancyjach nowych, gdy dzieweczka pewna aż nadto dobitnie xięciu Laskonogiemu pokazała, że sobie z niem cielesnej przyjemności nie życzy, skutkiem czego tron książęcy zawakansował...:(( Ano i przeciwnie do historii realnej, gdzie próbującemu skorzystać z praw nabytych temże spominanym układem na przeżycie, Laskonogiemu, na zawadzie stanął bodaj każdy, kto mógł, tutaj mniemam, że summa pospólnych interesów Białego, Brodatego, Mazowieckiego, xiążąt pomniejszych nareście wielkich rodów mało- i wielkopolskich tutaj by ku jednemu szła, bo mniemam, że sprawa pomorska cięgiem by jeszcze otwartą była, tedy każdy by tam w tem swego baczył interesu... Czego podobnego mieć będziem w Kastylijej jakie trzy wieki później, gdzie w conquiście królewskiej w Nowem Świecie każdy swej wyglądał fortuny.
   Mniemam też, że Biały by tem namiestnikiem swoim roztropniej by uczynił, Kaźka Opolskiego czyniąc, choć tu nam turbacyja nowa z majem 1230 roku, gdy ów prawdziwie pomarł, dzieciaczków nieletnich ostawiwszy... Ano i w tem najwiętszego by miał bólu głowy xiążę śląski, boć owe pacholęta przecie niezdatne, by po oćcu przejąć namiestniczej godności i roboty na Pomorzu, tedy póki co Białemu nieprzydatne, bo tam konieczny jaki namiestnik nowy, zasię Brodatemu turbacyja co z owemi młodziankami uczynić, byle im jeno rodowej Opolszczyzny zwracać znów nie musieć... I tak dumam, że ów by się najpewniej szczerze śmiercią Laskonogiego uradował, na toż się angażując cały, by Białego przekonać, by onym co z Wielkopolszczyzny wykroił, dopokąd by nie mogli do Gdańska może kiedy, w leciech już sprawnych, powrócić. Że znów taż sama turbacyja Leszkowi by snu z powiek spędzała, sądzę, że by wraz jakiego tu targu dobili, już to powiedzmy, że za jaki spłacheć ziemi oświęcimskiej do Małopolski Leszkowej przyłączony, by ten dał dajmyż na to młodziankom a chociażby Kalisza świeżo nabytego... Możności tu tych targów bez mała, przy tem jeszcze i frasunek kolejny z Odonicem, który by niechybnie po stryjowej śmierci miał jakich nadziei na Wielkopolszczyznę całą. Arcy by tu trzeba z niem roztropnie rzecz całą rozgrywać, by buntownika nie wychować nowego i gdybyż mnie tę rzecz poruczono rozwikłać, mniemam, że bym przedkładał posadzić na Gdańsku spominanego Kazimierza, syna Mazowieckiego; Odonicowi zasię dać jego nad Obrą ojcowiznę, przydać granicznych z Pomorzem Nakła i Ujścia, zasię ziemi sławieńskiej (by i na Mazowiecczyka miał oko) i obojgu to wespół przykazać na Pomorze zachodnie swoiste "Drang nach Norden", by owocami się między sobą dzielić mogli.
   Niechybnie by tu mięli sojusznika w Brodatym, co już i przódzi wojował z Turyngijczykami o ziemię lubuską, zasię na czas jaki Barnimowi szczecińskiemu wydarł był Cedyni, zatem widać że i ów na północ zerkał chciwie. Rzecz jeno w tem, czem mu tego wynagrodzić wspierania... Ziemią łęczycką? Sieradzką? Ano, znów by tu miał Leszek Biały zgryzotę, aliści lepsza taka zgryzota i całkiem przecie poważne królestwo (bo wierę, że już tu byśmy o królu Leszku mówili), niźli wojna domowa jaka nowa... Takiż by zatem był i może ten obraz kraju we wariancie wtórem, że Biały nie dosyć, że przeżywa Gąsawy, to i Laskonogiego, czem znów by nam dał tegoż szczęścia, że znanych nam z historii prawdziwej kilkuletnich wojen domowych by nam oszczędził. Wariantowi temu byłbym założył cezury na jaki rok 1240 najpóźniej, a to znów z uwagi na najazd mongolski, którego przebiegu możem przyjąć, jako tego z historyją prawdziwą zgodnego, choć i tu się rodzi pytanie zasadne, czy kraj mniej wojnami wyniszczony domowemi, mniej skłócony i mniej załóg po grodach granicznych wymagający, nie zdolił by jednak większej przeciw Tatarstwu wystawić potencji...
   Ano i tu pora na nasz wariant trzeci, zakładający, że nasz miłościwie nam panujący król Leszek Biały, takoż jeszcze i w ten czas mongolskiej napaści królestwem swym włada... Fizycznie rzecz jak najbardziej możebna, miałby na ten czas leciech dopiero 56, zatem jeśli i zdrowie by dopisywało, nic by na przeszkodzie nie stało, by to ów pokierował obroną. Cóż byśmy zyszczeli na tem? Ano po primo, to nie imaginuję ja, by Leszek o tem zawczasu nie był uwiadomionem. Pohańcy przecie naszli na Ruś już w roku 1240, a pierwsze zagony, niejako rozpoznawcze zapuścili aż i pod Sandomierz już w styczniu i lutym tegoż tragicznego 1241, nim w marcu najgłówniejsza ruszyła wyprawa, której momentem kulminacyjnym była legnicka potrzeba, 9 kwietnia zdarzona, w której Henryk Pobożny położył głowę i zarazem nadzieje na jakie Piastów śląskich poważniejsze władztwo... Leszek zaś, z dawna na sprawy Rusi czuły, nawet by i własnych tam nie miał mieć szpiegów, przecie dość tam miał chyba krewniaków żony, by go o wszytkiem w czas nie przestrzegli.
   Trudnoż zatem przypuścić, by przy rządzie sprawnem centralnem, przeciw Mongołom szli na zatratę za koleją, rycerze dzielnic kolejnych, jako to w rzeczywistości było... By nie miał Leszek dość czasu, by naściągać wszystkich ku sobie i wojskiem skoncentrowanem uderzyć! Przypomnę, że pod Legnicą miał Henryk Pobożny jakie siedm do ośmiu tysiąców ludzi, w tej liczbie jakie półtora zaledwie rycerstwa ciężkozbrojnego, bo reszta to lekkozbrojni, aleć przecie i Tatarzy nie w stal byli zakuci! Powszechnie dziś się Tatarów pod Legnicą rachuje na niewiele więcej od Pobożnego wojska i że zbrakło niewiele... ot, starczyłoby może iżby Wacław Czeski ze swemi nadejść w sukurs szwagrowi* zdążył, a nie o dzień się jeden spóźnił!
    Czy Leszkowi Białemu szedłby Wacław też w sukurs, to jest dopiero pytanie... Aliści znali przecie książęta naszy, że to rzecz o nas wszystkich idzie, Węgrów zasię szczególnie, tedy mógł był i aliant Leszkowy, Henryk Pobożny, i szwagra swego czeskiego o pomoc instancyjonować. Nawet jednak i bez niego, a przy roztropniejszem siłami gospodarowaniu, do najgłówniejszej potrzeby przyszłoby zapewne gdzie w Małej Polszcze luboż na sandomierskiej ziemi, dowodziłby Leszek Biały, a nie Pobożny, a i luda zbrojnego byłoby najmniej dwakroć tyle, co pod Legnicą... Osobne i zasadne pytanie, czy by tam był i w randze jakiej Mieszko II Otyły, któregośmy małoletnim w jakiem Kaliszu zamiast Opola zostawili. Rzecz to ważka, bo choć ów bodaj jedynym z xiążąt naszych, co sam na Tatary nastając, jakiego czambułu znacznego na przeprawie przez Odrę pod Raciborzem w puch rozniósł, to przecie pod Legnicą się nie spisał i to od jego rejterady się poczęła tam klęska powszechna...
    Mniemam, że iżby był nawet, to siły jego w wielekroć liczniejszem obozie Leszkowem może by i mniej do paniki skłonne były, a nawet jeżeli, to ich odwrót nie zaważyłby tak jak pod Legnicą fatalnie... Czybyśmy Tatarów pobili? Marzyłoby się, co? Ale prawdę rzekłszy: nie sądzę... Byłoby cudnie, gdybyśmy się sami rozbić nie dali, a ich bodaj tak poszczerbili, że pierwotnych zapałów się zbywszy, by radziej ku odwrotowi zamyszlali, aliści nawet gdybyśmy mieć mięli owej jakiej Legnicy nowej i Leszka ubitego, to i owi by wyszli z tegoż starcia słabsi wielekroć i zniszczenia w substancyi i narodzie pobitym nie byłyżby tak srogie... Insza, że król niedawnem czasem restytuowany i właśnie ubity mógł przywieść naród do upadku ducha i klęski w tem dziele poczynającego się jednoczenia... Ten jednak wariant, że Tatarów, nawet i z stratami niemałemi, przecie odpieramy i królestwo i ten by kryzys przetrwało, cależ nie taki jest nieprawdopodobny... Pamiętać upraszam, że finis całego tego najazdu i na nas, i na Madziarów nastąpił, gdy z dalekiej Mongolii wieści wodzów doszły, że Ugedej pomarł i wszyscy znaczniejsi, z Batu-Chanem na czele, na wyprzódki wracać chcieli, by bez nich kurułtaju nie odprawiono i nowego wielkiego chana nie wybrano!
    Tak też i doszliśmy do wariantu czwartego, że nam Leszek do jakiej sześćdziesiątki dociąga i pomiera w łożu, tronu oddając i królestwa względnie kwitnącego synowi Bolesławowi, co lat właśnie nabył sprawnych. Poniekąd by to i może dobrze by się tak stać miało, że król stary największej swej by już nie oglądał klęski, a to tej mianowicie, że syn jedyny, co nie dość, że sam Wstydliwy, to jeszcze świętej poślubił (Kingi) i tak modestię i bezdzietność nad królestwo przedkładając, ku temu by doprowadził, że ta zawierucha, której nam oszczędziłoby Leszka Białego pod Gąsawą ocalenie, spadłaby na kraj z rokiem 1279, gdy przeciw adoptowanemu przez Wstydliwego Leszkowi Czarnemu, stanęliby pobuntowani najpewniej juniorzy... Czy z tego znów zamętu by akurat Łokietek był wyszedł zwycięsko... rzec prawdziwie trudno...
    Ktokolwiek by to nie był na progu XIV stulecia, miałby jednak najmniej trzech rzeczy nierównie lepiej urządzonych, niźli to w rzeczywistości było... Kraju zasobniejszego, więcej rządnego i jeśli nawet nie kwitnącego, to z pewnością nie ubogiego (a w porównaniu ze spustoszonymi do gołej trawy Węgrami to i nawet arcybogatego!). Kraju jednoczącego się, gdzie pod jednem władztwem królewskiem by były Wielga i Mała Polska, Pomorza i ziemie pomniejsze, zasię poprzez xiążąt królowi wiernych Mazowsze i Śląsk... I co, bodaj najpryncypalniejsze... Krzyżaków, jeśli by ich nawet Mazowiecki dał się namówić Jadwidze Śląskiej i ściągnął onych w czasie, w którem, by mu insi nie dopomagali xiążęta, zanadto na Pomorzu zaangażowani, mięlibyśmy jeno jako cienie tejże, znanej z Historii potęgi. Gdybyśmy też i na Pomorzu nie dopuścili Brandenburczyków, nie byłoby komu na Gdańsk w 1308 napaść, zasię nie byłoby i komu "ratować" zdradziecko... Pytań się tu nawiasem moc zaraz rodzi taka, że tchu niemal zbraknie: zaliżbyśmy sami Krzyżaka słabego potem zdusili, czyby była w ogóle z Litwą unija? Zaliżby owi nam przez wieki dwa-trzy kolejne, dopokąd by się jeszcze Moskwie opierać poradzili, druhem byli czy wrogiem? Stawalibyśmy przecim Moskalom pospołu, czy dali się zjeść w kaszy za koleją? I z kim też by nas ten Moskwicin rozbierał, skoro Austryjaki nawet i w rzeczywistej historii nie zanadto chciały, zaś bez złączenia Brandenburgii i postkrzyżackiego księstewka, Prus by zwyczajnie nie było...?
___________________________________

* Gdzieś między 1214 a 1218 ożenił był Brodaty syna z Anną Przemyślidką, córą Przemysła Ottokara I, a siostrą przyszłego Wacława I
       
     
                                          ................


18 komentarzy:

  1. Polacy są zawsze tacy delikatni wobec władzy: Mieszko II Otyły. W Królestwie Leon (Leonu?) władcę nie tylko zwano Sancho I Gruby, ale nawet złożono go z tronu z powodu nadmiernej tuszy. Inna rzecz, że powrócił wkrótce do władzy (ciekawe, czy schudł, czy dostał do ręki inne argumenty nie do zbicia przez poddanych).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeżeli ten argument zbuntowana szlachta kastylijska wysunęła na czoło, to z pewnością nie o to im szło, jeno o to, by władcę z Leonu odsunąć od władania Kastylią. Nawiasem to wprowadzona na tron w zastępstwie Sancha marionetka w rękach przywódcy rebelii, niejaki Ordono otrzymał od poddanych przydomek Nikczemny, co mówi samo za siebie. A Sancho rzeczywiście dostał do ręki nowe argumenty w postaci posiłków od emira Kordoby, Abd Ar-Rahmana III, bo to on wówczas karty za Pirenejami rozdawał... Nawiasem, to wychodzi, że mieszkańcy tegoż półwyspu w tamtem czasie mieli skłonność do szafowania tym przydomkiem, bo i Alfons II portugalski, niewiele zresztą lat później panujący, doczekał się takiego przydomka... I jego też zresztą sekowano srodze, przede wszystkiem przez Kościół, nie tyle jednak dla niedostatków figury, co temuż, że czelność miał przywilejów kościelnych cofnąć... I owa zbieżność rodzi u mnie niejaką wątpliwość, czy to nie był aby tamtocześny element deprecjonowania władcy, który się dla inszych nie podobał przyczyn.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Prawdą jest, iż nie mamy tak jędrnych przydomków jakie nosili inni władcy, np. Michał III Metynles ( pijak), Konstantyn V Kopronymos ( g....no), czy Otto ze strzałą ( która utkwiła w głowie i długo z nią chodził ).
    Ale i my nie od macochy. Przecież był Plątonogi ( z tytułu kalectwa ), Henryk Brzuchaty ( Otyły), Meszko Gruby ( zwany też Otyłym), Łokietek, z tytułu wzrostu ( 150 cm), o czym uczą w szkołach, ale po prawdzie z powodu mała akumba, Wstydliwy ( bo jakoś mu konsumpcja małżeństwa z przyszłą świętą nie wychodziła).O Kędzierzawych, Białych czy Czarnych, Wygnańcach nie wspominam.
    Najwięcej przydomków można znaleźć wśród książąt śląskich. Jan II Szalony ( Okrutny, Dziki, Zły) zapracował sobie sposobem bycia, Henryk Żelazny z tytułu konsekwencji i uporu w realizacji planów, Henryk Wróbel z racji posiadania licznych dzieci płci męskiej, Henryk Wierny,wszak od 4 roku życia jeździł wszędzie z ojcem. Konrad II Garbaty jak podnoszą w literaturze przedmiotu, miał być przeznaczony do stanu duchownego. Bolesław przez jednych zwany Hojnym, przez innych Rozrzutnym. Przemysław Noszak przydomek zawdzięcza podagrze, stąd noszono do w lektyce, Konrad Dziekan, też książę, ale został kanonikiem. Bolko Husyta, z tytułu przyswojenia sobie poglądów Jana Husa. Bolko Surowy ( syn Rogatki), bo nie uznawał żadnych kompromisów. Bolesław Rogatka przydomek zawdzięcza nie tylko swojej zuchwałości ( potocznie - bodący rogami), ale i wyglądowi ( stąd Łysy), Cudaczny, względnie Srogi, bo wszystkie oddają jego osobowość.
    Bolesław Krzywousty nie dlatego, że przy porodzie nastąpiło uszkodzenie ust, ale co innego przysięgał, a co innego zrobił ( sprawa z bratem Zbigniewem). To, czy istniał Bolesław Zapomniany ( zwany też Okrutnym), brak Kazimierza Odnowiciela, jest przedmiotem sporów w literaturze.

    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znalazłam takie ładne zdanie: "Z przyczyny jego niegodziwości miał zostać wymazany ze spisu królów i książąt polskich i skazany na damnatio memoriae, czyli wieczne zapomnienie." No i już. Po co sobie zawracać nim głowę? :) Zapomniany to zapomniany. (I o jednego mniej do nauki...) :)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Na użytek miłośników obecnie popularnego tureckiego serialu o czasach Sulejmana Wspaniałego i jego Roksolany, to bym dorzucił ich syna, jedynego, który przetrwał wzajemne wyrzynanie się braci, a który do historii przeszedł jako Selim Pijak.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Kluczową sprawą, Miła Grażyno, byłoby wiedzieć cóż to za niegodziwość i czego się tyczyła...:) Bo jest głos całkiem liczny, że to owego stanięcie na czele buntu antychrześcijańskiego, znanego jako "reakcja pogańska", zostało przez hierarchię kościelną (czyli zwierzchność nad kroniki wszelkie piszącemi) za takowe uznane...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. A. Niektórzy to są strasznie ciekawscy...:))) No cóż, to już od wieków dawnych wiadomo, że jeżeli kogoś skazywano na wymazanie z historii, to za tym stali jacyś kapłani...
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    5. Nie inaczej...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Zaczęłam otwierać po kolei kropeczki i zapomniałam, o czym była mowa w tekście ;-) No więc, pierwsza kropeczka wstrząsająca: oni zabili swoich! Tych kilku, którzy ocaleli z ataku. Doborowy oddział posłany z premedytacją na pewną śmierć. Druga i trzecia kropeczki muzyczne: bardziej podobała mi się muzyka tradycyjna niż wersja uwspółcześniona o jakimś jeziorze. Potem było o Bolesławie Wstydliwym, to jako uzupełnienie mojej wiedzy o Piastach. Kropeczka o polskich Tatarach w kontekście współczesnych problemów zastanawiająca: oni mogli się zasymilować i stać częścią społeczeństwa, a dzisiejsi nie mogą. Ostatnia kropeczka kulinarna :-) I dobrze, że kultywują swoje tradycje, można zachowywać odrębność kulturową, a jednocześnie być częścią wspólnoty narodowej i państwowej.
    No i nie wiem, co nam z tego ocalenia Leszka w Gąsawie przyszłoby? Czyżby miało nie być dynastii Jagiellonów???! O rozbiorach nie wspominając ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wschodniej tradycji militarnej, gdzie wojownik nie był człowiekiem wolnym, jak nasi rycerze, lecz właściwie lepszą wersją sługi, czy niewolnika władcy, używanie niektórych oddziałów w roli rozmyślnie użytych straceńców było wcale częste i rzekłbym, że nawet był to niejaki powód do dumy i chluby dla synów takiego wojownika (jeśli ich zdążył mieć:). Tu, jak rozumiem, oddziałek ten został pchnięty, by sprowokować niekontrolowany atak wrogiej konnicy i naprowadzienie jej pod ogień łuczników, co by oznaczało, że ten, który ich wysyłał (nie znam całego filmu, więc nawet nie wiem, do jakiej się to odnosi bitwy) miał piechoty i łuczników w bród, aliści nie mógł się równać z przeciwnikiem w jeździe i temuż taki fortel i cena wysoka, bo poświęcił w rzeczy samej chyba swoich najlepszych...
      Na przykładzie Tatarów naszych, a ściślej litewskich, od lat głoszę, że Rzeczpospolita Obojga Narodów jako jedyny w dziejach organizm państwowy dokonał prawdziwej asymilacji muzułmanów, do tego stopnia, że owi się czuli tejże Rzeczpospolitej patriotami nawet w czasach, gdy Rzeczpospolitej nie było na mapie i nader łacno byłoby obcowiercom może i serca odmienić... No ale do tanga trzeba dwojga i nawet gdybyśmy to my po dawniejsze wzorce sięgnęli, to mniemam, że nie byłoby do kogo tej wyciągać ręki...
      Jagiellonów dorobiliśmy się przez przeniesienie na nich praw z Andegawenów, których prawa z kolei za Kazimierza Wielkiego decyzją o dziedziczeniu szły. Gdyby za priorytet mieć dynastyi ciągłość, to ów mógł jeszcze z całkiem niezgorszej Piastów gromadki wybierać, bo ostatni z nich, już ze szczętem zniemczeni, w XIX pomarli stuleciu... Zresztą rzec można, że się i król poniewczasie rozmyślił i do tej myśli nawrócił, Kaźka Słupskiego adoptując i forytując...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. I tak się pogubiłam.:)
    A co do przydomków władców. To tak oficjalnie tego używano? Władcom to nie przeszkadzało? A jak się podpisywali na dokumentach? Czy tylko np. "Bolesław drugi tego imienia" czy jakoś tak? I tak ogólnie to strasznie dużo ich wszystkich było, jak na mój gust za dużo...:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę mi tu jakich importów z "Gry o tron" nie czynić:)) Jużeśmy tę rzecz raz a dobrze dowiedli, żeśmy nie gęsi i nie chodzimy gęsiego:)
      Przydomki najczęściej były "zaoczne", a ściślej "zauszne" i za niektóre to można było pożałować, że się otworzyło gębę przy niewłaściwych uszach:) Również numeracyją sobie królowie nie zawracali głowy, co zrozumiałe u pierwszego, aliści u nas jakośmy mięli Jana pierwszego, to ten do historii przeszedł jako Olbracht, drugi się wolał pisać dwojga imion "Ioannes Casimirus Rex", w skrócie ICR, co złośliwcy przekładali na "Initium Calamitatis Regnum"(Początek Nieszczęść Królestwa) a trzeci pozostał jako "Ioannes Rex" i do dziś wszyscy mówimy o czymś, co miejsce miało za Króla Jana...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. ??? Nie za bardzo rozumiem uwagę...:))) Co prawda termin "Gra o tron" słyszałam, nawet próbowałam jedną z części w formie książkowej przeczytać, ale nie jestem w temacie.:)
      To ICR przypomniało mi o innym skrócie od słów: Król Ian Europy Pan...:)))
      Czyli oni jakoś wiedzieli o kogo chodzi, a myśmy sobie ich ponumerowali.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    3. Wybaczenia proszę... Tam się bez przerwy przerzucają mianami królów z owym dodatkiem "drugi (czy tam piąty) tego imienia", tom i myślał, że WMPani do tego pijesz...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. niewinny czarodziej na wsi9 marca 2016 20:24

    Gdyby ... to słowo powinno zostać wymazane z naszego słownika :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to czemuż? Ja tam uważam je za absolutnie do życia niezbędne...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Panie Wachmistrzu,

    Rusini po raz pierwszy zetknęli się z armią mongolską nad rzeką Kałką ( 1223), gdzie zostali rozbici, gdy szli na pomoc Połowcom. 4 lata później pokonali wojska Jerzego, księcia włodzimierskiego nad rzeką Sit. W 1240 zdobyli Kijów i ziemie ruskie. Następny etap to Węgry, gdzie poszły główne siły, bo na Polskę poszło wojsko w celach osłonowych, by nie dopuścić pomocy na Węgry. Załóżmy, że Leszek Biały był władcą. Na mocy sojuszy z Rusinami, Leszek,Biały winien posłać swoje wojska na pomoc. Nie ma odpowiedzi na pytanie, czy mongolska armia zawróciłaby. Faktem jest, że Ruś była osamotniona, skutkiem czego mongolska armia ruszyła dalej.
    Rycerstwo małopolskie stawiło opór pod Turskiem i Chmielnikiem, ale zostało pobite. Oddziały mongolskie poszły na Kraków, potem na Opole, ale drugi oddział skierował się na Łęczycę. Spotkały się właśnie na Śląsku. Te manewry pozwalają na tezę, że armią mongolską nie dowodzili prymitywni ludzie, lecz stratedzy. Czy Czesi spóźnili się z przyczyn obiektywnych, czy celowo, można dywagować, ale przebieg bitwy pod Legnicą daje podstawy do twierdzenia, że były duże szanse na jej wygranie. Oczywiście, winą za zaistniały stan rzeczy obarcza się Mieszka Otyłego, ale bitwa to nie tylko łuki, strzały i miecze, lecz strategia i podstęp. Wiele wskazuje na to, że coś tu jest na rzeczy z owym wpuszczeniem w maliny. Z Leszkiem Białym, jako wodzem, sprowokowanie ucieczki też mogło mieć miejsce. Faktem jest, iż po przegranej pod Legnicą zaczął się rozpad Śląska na dzielnice, Mazowsza i Wielkopolski też. Przecież Mongołowie na wieść o śmierci swego chana też wycofali się z Węgier. Co interesujące, Mongołowie w kwietniu pokonali Węgrów w kilku bitwach i mieli otwartą drogę do podboju. Wybór nowego chana był jednak ważniejszy.

    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać Waszmości tak za owo dopełnienie, jako i na zwrócenie uwagi, że na Leszku ciążyły wobec Rusi sojusznicze powinności, choć pytanie czy owe jeszcze w 1240 byłyby aktualnemi... Ale przyjmuję, że iście mógłby Leszek Rusinom iść w sukurs i małopolskiego z sandomierskim rycerstwa tam przetracić, a w najczarniejszym scenariuszu i samemu żywota postradać... Ale równie uprawdopodobniona mogłaby być i rzecz taka, że właśnie z tego starcia wyniesionemi doświadczeniami bogatsi, byśmy się pod tą alternatywną "Legnicą" (gdziekolwiek by ona nie była) już na mongolskie sztuczki nie tak prosto nabierali...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)