07 maja, 2017

O ułańskich prapoczątkach...

   Najsamprzód zechciejcie cytaty przeczytać z memuarów i opisania podróży po Polszcze przez Angielczyka, Williama Coxe'a, historyka i publicysty, odbytej w Roku Pańskim 1788:
  „Król posiada oddział wojska złożony z 2000 ludzi, płatnych z jego prywatnej szkatuły i najzupełniej od niego zależnych. Oddział ten składa się głównie z ułanów, czyli jazdy lekkiej, która grupami na zmianę tworzy eskortę towarzyszącą jego królewskiej mości. Widzieliśmy małą ich cząstkę, około trzydziestu ludzi obozujących w pobliżu jego rezydencji i mieliśmy później sposobność dokładniej im się przyjrzeć. Są to głównie Tatarzy, wielu z nich wyznaje mahometanizm, a na ich wierności można w zupełności polegać. Korpus ten jest złożony z panów i poddanych. Wszyscy oni tworzą szwadron kawalerii, lecz nie są uzbrojeni jednakowo; każdy z nich – bez względu na rangę – nosi szablę, jak również pistolety, ale panowie mają jeszcze lance, około 10 stóp długie, inni zaś miast lanc zbrojni są w karabiny.
   Strój ich składa się z wysokiej czapki futrzanej, zielono-czerwonej, i spodni tego samego koloru, które przykrywają buty sięgające aż po kostki, oraz z białej spódniczki dochodzącej do kolan.
   Głowy mają zgolone na sposób polski. Lance ich, na których końcu powiewa długa, czerwono-czarna chorągiewka w kształcie jaskółczego ogona, są krótsze i słabsze niż lance austriackich Kroatów, ale noszą je w ten sam sposób i używają ich z taką sama jak tamci zręcznością. Ludzie ci są różnej wysokości i wyglądają pięknie i dorodnie, chociaż spódniczki i wychodzące spod nich spodnie bardzo zniekształcają ich figurę.
    Konie, których dosiadali, były około 14 łokci wysokie, bardzo silne w barkach i pełne szczególnego ognia. Polska jest sławna z rasy swych koni i król pruski w tym kraju nabywa je zawsze dla swojej lekkiej kawalerii. Jednak ostatnie wojny domowe niemal zupełnie wyniszczyły tę rasę i magnaci nabywają obecnie konie od Tatarów” 

  Słów teraz paru komentarza się do onych zapisków dodać godzi... Primo, że to ten oddział najpierwszy się officjalno zwał ułanami, a to powiedają, że dla częstości używania słówka "oghłan" ("chłopiec", "chłopcze"), którem się nader gęsto mięli owi Tatarowie nadworni w komendzie i rozmowach między sobą posługiwać. Czego mylić nie należy z dawniejszym urzędem ułan-agi, którego Dywan chanatu krymskiego nominował...
  Zwał się zatem ów oddział 2 Pułkiem Lekkiej Jazdy Ułanów Jego Królewskiej Mości i o liczbie dwóch tysięcy to mógł co najwyżej pomarzyć (chyba, że się dla jakowej przyczyny Coxe'owi Jegomości w oczach już nie dwoiło, czy troiło, a co najmniej pięcioiło...) Dla roku 1788 ścisłej danej akurat nie mam, ale mam jej dla roku 1777, gdy komendujący tem pułkiem Jakub Azulewicz zdawał sprawy ze stanu onego i podług etatu miał mieć w trzech szwadronach (Azulewicza własnym, pułkownikowskim i rotmistrzów Gazeja Koryckiego i Ambrożego Brinkena) 411 ludzi (19 oficyjerów, 12 namiestników, 168 towarzyszy - właśnie owi "panowie" Coxe'a , 4 felczerów, 13 trębaczy, podoficyjerów 12, 180 pocztowych, czyli podług Coxe'a : "poddanych" i 3 "kowalów" ) a w rzeczywistości liczył 269 ludzi (14 oficerów, 9 namiestników, 99 towarzyszy, 120 pocztowych, 4 felczerów, 11 trębaczy, 9 podoficerów i 3 kowali). I podobnej danej mamy dla roku 1792, gdy pułku włączono w stan wojsk Rzeczypospolitej (i na Jej żołd) i przemianowano onego na 6 Pułk Przedniej Straży, gdzie znów stan pułku winien wynosić 411 ludzi, a zgłaszał Azulewicz realnie 407, co mi się nie nadto możliwem wydaje, realia tamtocześne znając... Najpewniej etat pułku był stały, zaś realny jego stan oscylował wpodle 250-350 żołnierzy, oficerów i przeróżnych funkcyjnych, czy służby pomocniczej...
   Tertio, co Coxe Jegomość spódniczką zobaczył (a co by potwierdzało domniemanie moje, że baczył abo wielce z daleka, abo nie zanadto trzeźwio), to najpewniej poły od kurty mundurowej, nowomodnym ówcześnie obyczajem z fraka mundurowego powziętej, ergo coś, co zatryumfuje dopiero w napoleońskiej epoce, a póki co, szło o lepsze ze staropolskim kontuszem, a których to kurt ówcześnie katankami zwano. Cosi być musiało na rzeczy z tem panacoxowym baczeniem, bo czeguś nie dopatrzył, że podług jegoż samego własnego opisania mielibyż być ci Tatarowie odziani w spodnie i ową spódniczkę, zasię do tego mieć czapy w kolorze spodni, z czego imaginuję ich jako cosi na kształt półnagich Indian amerykańskich...
Quarto, co cudzoziemcowi przebaczyć idzie dla zrozumiałej nieznajomości nomenklatury wojennej, to to, że u niego szwadron, prosty roty dawniejszej następca*, czyli cosi wpodle stu koni liczący, raz jest u niego szwadronem a raz korpusem no i last, but not least: że jawnie z tego wynika, że król takiego był do narodu własnego zaufania, że jak chciał mieć straży i ochrony wiernej, mus mu było po Tatarów sięgnąć... Czemu po prawdzie dziwować się trudno, znając, że go nienawidzono serdecznie, a pułk opisywany powstał w cztery lata po arcydziwacznym zdarzeniu, uznawanym za zamach czy próbę porwania króla przez konfederatów barskich, ale jak o tem się dłużej zastanowić, to nawet między konfederackimi głupstwami było to arcygłupstwo, ergo najpewniej prowokacja gruba, by rzecz całą konfederatom i personalnie najzdolniejszemu z nich, Pułaskiemu, przypisać i ciekawość jeno, czy to sam król za tem stał, czy bez onegoż wiedzy ukręcili tego Moskale, czyli też może jeszcze jacy insi się w to wdali...


__________________
* - nibyż to w jeździe powinien być następca chorągwi, atoli z tem już nie tak prosto, bo chorągiew siła jeszcze inszych znaczeń miała...

11 komentarzy:

  1. Gdyby tak jeszcze cywilowi wytłumaczyć, po co w wojsku byli "pocztowi"? To słowo pochodzi od "pocztu", czy od "poczty"? No i czym się, u licha, od towarzyszy różnili? Nie do walki służyli, tylko do służby?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie od pocztu, z którem dawniejszy rycerz, a potem szlachcic na wojnę wychodził. Nawet w szyku stawano najczęściej właśnie pocztami, czyli jakoby na podobieństwo włóczni, której grotem (najlepiej uzbrojonym i osłoniętym) był sam rycerz-husarz-pancerny, zaś za nim boki grotu (i ubezpieczenie) tworzyli jego przyboczni w liczbie od dwóch do sześciu, co już od zamożności stawającego zależało. Pocztowy zatem to jakiś należący do pocztu luboż giermek wyszkolony, czy pacholik przyuczony, ale też i równie często jaki druh z młodzieńczych jeszcze zabaw sąsiedzkich, takoż szlachcic, przecie nadto ubogi by na swój koszt we wojnie stawać. Stąd Coxe'a dywagacyje o poddanych niekoniecznie być muszą prawdziwe... Ze składów osobowych przedstawionych wynikałoby, że większość towarzyszy stawała z jednym pocztowym, ale być musieli i tacy, których na drugiego było stać... I nie uważałbym pocztowych za służbę, choć pewnie gdy tej nie stało, to prędzej pocztowy towarzyszowi broni i konia ochędożył, drew i wody naniósł, czy i może jakiej strawy nawarzył...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. No właśnie, tych do udziału w bezpośrednim starciu, to ilu było, odliczając "usługowych"? A w kwestii patrzenia, patrząc z dołu na konnego, ulega się skrótowi perspektywicznemu i nie dziwota, że zaraz nad koniem i nogami jeźdźca autor tylko wielką czapę widział ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tych, którzy raczej do walki nie stawali (choć gdy oddział zaatakowano i trzeba było się bronić, najpewniej stawał, kto mógł) to tylko zapewne felczerzy i kowale, jako specjaliści, których utrata byłaby niepowetowaną stratą. Namiestnicy to w gruncie rzeczy też oficerowie (namiestnikiem był np.Skrzetuski w "Ogniem i mieczem"), a trębacze to zwykli żołnierze, tyle że potrafiący dąć w trąbę:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Jako że była to lekka jazda przeznaczona raczej do rozpoznania, podjazdów, pościgu, więc w dużych bitwach mniej użyteczna. Za to stroje jak na wybieg dla modeli.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polemizowałbym ze zdaniem, że w bitwach mniej użyteczna... Byłoby to zdanie prawdziwem dla czasów bitwy pod Grunwaldem, a nawet bitwy pod Wiedniem, ale rzecz się tyczy schyłku XVIII stulecia i niezadługo ostatnie oddziały ciężkiej jazdy, czyli kirasjerzy napoleońscy odejdą do lamusa, a rosyjskich odeślą tam w 1831 roku m.in. nasi ułani, gromiąc ich pod Grochowem... Jednym z ostatnich bojów ciężkiej jazdy będzie wojna krymska, w której brytyjscy "heavy dragoons" spiszą się jeszcze całkiem przyzwoicie - w przeciwieństwie do całkowicie pokpionej, legendarnej już dziś szarży "Lekkiej Brygady" pod Bałakławą. O ile nie liczyć głupoty francuskiej, która z maniackim uporem hodowała w armii pułki kirasjerów i posłała je jeszcze w 1914 roku do boju przeciwko cekaemom...Ciekawość, że nikt Francuzom tego kretyństwa nie wytyka, a nasze nieprawdziwe i z gruntu załgane szarże ułanów na czołgi wypominają nam po świecie do dziś...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Tygodnik Przyjaciel Ludu w nr 17-19 z przełomu października/listopada 1841 przedstawia przygotowania, przebieg , jak też wyroki wydane na sprawców porwania Stanisława Augusta, w tym Kazimierza Pułaskiego. Co podaję do ewentualnego przeczytania.
    z wyrazami uszanowania


    Przyjaciel ludu, czyli, Tygodnik potrzebnych i pożytecznych wiadomości

    https://books.google.pl/books?id=Q9cDAAAAYAAJ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod linkiem, któregom w treści ukrył pod słowami zdarzenie to opisującemi jest już dostatecznie wieści o tem, ale pewnie, że i każde insze spojrzenie nowe się przyda...:)Z serca za to staranie i wyszperania dziękuję:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Porównawszy cytat Imci Coce'a z rozległością i szczegółowością Waszmości komentarzy do niego, zaczynam się zastanawiać, czy Angielczyk po większej części opisu swego sam nie zmyślił ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * Coxe'a, palec psikusa wywinął :)

      Usuń
    2. Palca nadto srogo nie karcić upraszam:) Sądzę, że Coxe raczej nie zmyślał, jeno experiencyi w sprawach naszych nie mając, jakich własnych przykładał szablonów do cyrkumstancyj zastanych... Insza, że nie znam ja oryginalnego zapisu, tandem być i może, że czego źle wyłożył tłumacz-niecnota...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)