26 czerwca, 2020

O najstarszym żołnierzu Legionów... IV

czyli extraordynaryjnie odgrzewany klusko-kotlet, ze szczególną dla WMPani Agniechy dedykacją i życzeniem "smacznego":) 
  Trzeciej części opowieści naszej(I, II , III)o Wacławie Sieroszewskim pokończyliśmy zapowiedzią opisania kałabaniji nowej, w którą ów się był wdał niebawem po powrocie z zesłania pierwszego. Nim jednak o tem, zdałoby się słów parę o żywocie ex-zesłańca i o jego znajomościach nowych, co na reszcie żywota zaważyły niemało…
  Owoż poznał był Sieroszewski w Petersburgu gdzie w roku 1894 niejakiego Józefa Piłsudskiego, co tam najpewniej dojeżdżał na jakie rozmowy z socjaldemokratami rosyjskiemi, które przecie toczyć się musiały, a że za przyczyną ustawicznych aresztowań pomiędzy przywódcami socjalistycznemi, był Piłsudski jedynym na wolności pozostającym członkiem CKR PPS* i redaktorem „Robotnika”, ergo na niego ta cała spadała robota. Najpewniej zaprzyjaźnili się już i wtedy i któż wie, czy to nie za Piłsudskiego wpływem, Sirko nawet i Warszawy nielegalnie odwiedził w 1895 roku.
  W pełni legalnie mógł przybyć dopiero w 1898, po niemal dwudziestu latach wygnania. Zamieszkał u siostry na Złotej, potem zaś przeniósł się do kawalerki na Żurawiej, skąd miał nieodlegle i do Zaborowskich, u których się stołował, jako i do wujostwa Mianowskich, na Siennej pomieszkujących. Tam mu w oko wpadła kuzyneczka Stefania, której pamiętał nieledwie niemowlęciem. Wpadłszy po uszy w amorowe sieci, oświadczył się, aliści początkiem Stefanii nie w głowie był „wiekowy” (40-letni:) kuzyn, ze zdrowiem w Sybirze nadszarpniętem… Wiemy też, że miłowała jakiego inszego, przecie czy to pod jakiemi familijnemi namowami, czyli dla jakich przyczyn inszych, dość że Wacława ostatecznie przyjęła i ślub się w listopadzie 1899 roku odbył, co wyprzedzając wypadki rzec możem, że stadło to zgodnem było i szczęśliwem, z czasem trojga się dochowując synów…
  Póki co się nad Sirką znów ciemne zbieraja chmury, a to sprawą listu pewnego, w czas rewizji u profesora Korzona przez żandarmów znalezionego. Rzecz szła o rocznicę urodzin Mickiewicza, w czas której Moskale nareście dozwolili w Warszawie pomnika postawić wieszczowi, jeno zakazawszy wszelkich przy tem wieców i zgromadzeń. Aliści pepeesy zwołały pochodu robotniczego pod pomnik i wieszcza uczciły, między inszemi proklamacyją płomienną, co jej nie tylko odczytano, ale i która czas długi w odpisach licznych po Warszawie krążyła… Trzebaż było tego listu w czas rewizji nalezionego, by carscy policjanci poczęli z tą sprawą wiązać wymienionych tam z nazwiska Sieroszewskiego i Żeromskiego.
 Po prawdzie, to strzał był jak kulą w płot, bo prawdziwemi autorami owej proklamacyi i manifestacyi organizatorami byli dwaj socjalistyczni przywódcy ówcześni, sielnie przy tem ze sobą zaprzyjaźnieni, z których za wieku ledwo ćwierć jeden będzie prezydentem Rzeczypospolitej urzędującym, a drugi powiedzie przeciw niemu wojsko, by go z urzędu obalić… Tak, tak… mówimy o Piłsudskim i o Stanisławie Wojciechowskim…
  W 1900 jednak roku żandarmy się uparły, że proklamacyja jest z pewnością literacką i to wysokiej próby, ergo winowajcą pisarz być musi. Żeromskiego przed tiurmą krwotok nagły ocalił, ale Sieroszewski znów wkroczył w znajome mury X Pawilonu w Cytadeli… Wypuszczono go wprawdzie za kaucją, aliści władza przypomniała sobie, że ów przecie jest „mieszczanin irkucki”, zatem onego nawet i sądzić, ani zsyłać nie trzeba, jeno nakazać powrót i pomieszkiwanie w miejscu meldunku swego…
  Poczęły się znów kołatania do Siemionowa w Petersburskim Towarzystwie Geograficznem i do inszych person postawionych wysoko, by Sieroszewskiemu tejże „łaski” oszczędzić, aliści rzecz szła upornie, bo generał-gubernator warszawski niejakiej w carskiem państwie zażywał autonomijej, tandem niełacno go było, przy obojętności cara samego, przymusić do czego.
  Owocem tych targów przeróżnych toż było, że po prawdzie nie wracał Sieroszewski na Sybir jako zesłaniec, ani nawet „na posielienije”, jeno… jako kierownik ekspedycyi naukowej do Mandżurii, na Sachalin i Kuryle, by tam życie i obyczaje Ajnów badać, podobnie jak swego czasu badał i opisywał Jakutów.
  Postawił był Sieroszewski warunku jednego: by mu za towarzysza przydano człowieka, co o Ajnach już naówczas wiedział bodaj najwięcej na świecie: Bronisława Piłsudskiego, co posłanym był już dawniej na Sachalin za udział w spisku i próbie zamachu na cara**, a po uwolnieniu*** wolał tam pozostać, pracując nadal przy tworzeniu Muzeum Sachalińskiego.
  Ich wspólne z Sieroszewskim ekspedycje i badania wśród Ajnów, tak na Sachalinie, jak i już na japońskiej ziemi, na Hokkaido, zaowocowały nader gruntownemi badaniami nad tem ginącym i dziś już na poły wymarłem ludem.****. To, czego Bronisław Piłsudski traktował jako dzieło swego żywota, Sieroszewski chyba jednak miał tylko za cenę do zapłacenia konieczną, by móc znów do Warszawy powrócić. Wraca w 1904, drogę nader okrężną, poprzez Koreę, Chiny, Cejlon i Egipt… w sam raz na to, by się znów w perturbacje rewolucyi 1905 roku wplątać i po raz trzeci X odwiedzić Pawilonu, po którem to doświadczeniu widać już kolejnej na Syberii wizyty ryzykować nie myślał, bo przeniósł się pierwotkiem do Krakowa, zasię i do Zakopanego. Ale o tem, jako i o dalszych jego kolejach żywota opowiemy w części V, która dopełni nam cyklu z już tu znajdującą się częścią szóstą, o czem uwiadamiam ku pocieszeniu tych z Was, co już zgrozą zdjęci, rachowali, że się do Sieroszewskiego nigdy nie uwolnią…:)
______________

*Centralny Komitet Robotniczy, najwyższy organ Polskiej Partii Socjalistycznej
** Bronisław, starszy brat Józefa, tegoż zamachu planował wspólnie z bratem i m.in. wspólnie ze straconym za to Aleksandrem Uljanowem, starszym bratem Włodzimierza, później znanego jako Lenin. Za lat ponad dwadzieścia młodsi bracia Bronisława i Aleksandra staną przeciw sobie jako przywódcy toczących śmiertelny bój Polski i bolszewickiej Rosji…
*** na mocy amnestii zarządzonej po śmierci tegoż samego cara Aleksandra III, którego próbował dziesięć lat wcześniej zgładzić.
**** M.in. jedyny dźwiękowy zapis języka ajnuskiego, który na świecie istnieje, to kilkadziesiąt wałków fonograficznych przez Piłsudskiego nagranych i dziś będących ozdobą kolekcji… krakowskiego Muzeum Techniki i Sztuki Japońskiej, czyli Centrum „Manggha”. Japończycy, by tych dźwięków móc odtworzyć, bez mała nowego fonografu zbudować musieli… Nie od rzeczy dodać będzie, że wnuki Piłsudskiego i jego ajnoskiej żony do dziś w Japonijej pomieszkują. Są i tacy, co nawet tragiczną śmierć Piłsudskiego w nurtach Sekwany w 1914 roku, uznają nie za samobójczą, a za coś w rodzaju usunięcia człeka, co o Ajnach wiedział zbyt wiele, a to znów być miało groźnem dla nich, bo to lud nie ziemski, a z kosmosu przybyły…:) Lectorom moim jednak bym przedkładał listów Sieroszewskiego właśnie do Piłsudskiego, z których jawnie tamtego depresje widać i frustracje, które z powodzeniem tegoż na siebie targnięcia za lat kolejnych dziesięć być mogły przyczyną…

4 komentarze:

  1. Czerski, Czekanowski, Sieroszewski, Dybowski - te nazwiska znam, a pewnie byli także inni zesłani Polacy, którzy Syberię badali. Czy Ruscy wysyłali tam tylko wojska, żeby imperium rozszerzyć, a później za mordę dzikie ludy trzymać? Czy też to podejrzenie wynika jedynie z mojej nieświadomości licznych naukowców rosyjskich, którzy tam także działali?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O wkładzie Bronisława Piłsudskiego w badanie ludu Ajnów od jakiegoś czasu więcej się mówi, bo całe lata się milczało. Zawsze tylko Malinowski był przywoływanym dyżurnym polskim antropologiem . Ktoś powinien monografię o badanaich Piłsudskiego i jego życiu napisać, bo nie słyszałam, czy jest takowa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Smaczne bardzo, Wachmistrzu drogi. Łyknęłam z przyjemnością i wrócę do wszystkich poprzednich części.

    OdpowiedzUsuń
  4. och czytam z ogromna przyjemnością Wachmistrzu))))

    OdpowiedzUsuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)