11 lipca, 2012

Święto 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich.


  Pułk, co się wielce zasadnie tem szczycił, że pośród wszytkich dzielnością najzacniejszy... dość rzec, że jeno zasada ścisła, by pułku po dwakroć Virtuti Militari nie odznaczać sprawiła, że tegoż krzyża po raz wtóry nie dostał...
  Pisać o dziejach 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich nie będę, jako że wielekroć lepiej, niźli ja bym był to uczynić zdolny, opisano ich tutaj:
http://www.ulanijazlowieccy.pl/index.php?categoryid=32   
  Że jednak zbyt skąpo tam o rysie dla tegoż pułku niezwykle charakterystycznem; o kulcie Matki Boskiej Jazłowieckiej, takoż o obyczajach pułkowych z tem związanych a i o inszych niewiele, tedy dopełnić tematu sobie pozwolę...
  Jest w kronice klasztoru sióstr niepokalanek z Jazłowca spisana (na lat kilkanaście przed I wojną!) wizja jednej z zakonnic, że Habsburgowie upadną, a na dziedziniec klasztoru wjadą polscy ułani! Ano... nie dosyć, że się to co do joty wypełniło 11 lipca 1919 roku, to i jeszcze w czas tejże bitwy, czegoż najmniej kilkunastu jej uczestników przytwierdzało, przyszło do interwencyi sił nadprzyrodzonych. W kronice klasztornej takoż o tem stoi: "...w najkrytyczniejszej chwili walki z przeważającymi siłami wroga, nad klasztorem w Jazłowcu, w wieńcu białych obłoków, zjawiła się postać Najświętszej Marii Panny, okrywającej płaszczem klasztor. Z dłoni Jej spływały ku ziemi snopy jasno złocistych promieni, obejmujących ułanów, którzy w aureoli tych promieni, szli do decydującej szarży."
  Musiały w to ułany wierzyć najszczerzej, zapewne i dla batalijej onej cyrkumstancyi niezwykłych, gdzie ułanom pięciokroć silniejszego przeciwnika pobić przyszło, coż w skromności swojej nie męstwu własnemu i przemyślności przypisywali, jeno Jazłowieckiej Panience... Jednym z nich był ułan-ochotnik Władysław Nowacki, co w czas boju ślubował po wojnie przybyć do klasztoru hołd Niepokalanej Pannie złożyć. Ano i w 1924 roku, już jako porucznik, kawaler Virtuti Militari i Krzyżów Walecznych czterech, samojeden zimową porą te dwieście kilometrów ze Lwowa przebył*, by po spowiedzi, komunii i mszy na ołtarzu złożyć jako votum lancy z proporcem pułkowem oraz tekst własnego autorstwa Modlitwy Ułana Jazłowieckiego, ku której kapelmistrz pułkowy podporucznik Dłutek melodyi popisał...
   Pielgrzymka owa zapoczątkowała tradycji, gdzie corocznie na 8 grudnia, czyli Święto Matki Boskiej Jazłowieckiej (a do 1925 roku także i pułku święto), do klasztoru wyruszała z pułku pielgrzymka konna w składzie swym mająca: oficyjerów w roku ostatniem do pułku przybyłych, trębaczów dwóch i po dwóch najlepszych ułanów młodego rocznika z każdego szwadronu. Dowódca patrolu tegoż meldował przeoryszy przybycie ułanów, zaczem wszytcy oni przysłaniali swoich naramienników zasuwkami specyalnemi na znak, że w obliczu Panienki Jazłowieckiej wszytcy stopniem równi... Na ów wjazd ułański do klasztoru klauzury najsurowszej specyalno papieskiej trza było dyspensy!
  Inszym obyczajem pułkowem było na szabli lewej stronie (przeciwnej tej z napisem "Honor i Ojczyzna") grawerować wizerunków Panny Jazłowieckiej. Jest też i przekaz z Września, gdzie do szarży słynnej pod Wólką Węglową idąc, oficyjerowie niektórzy komenderowali: ,,W imię Panienki Jazłowieckiej — Marsz. Marsz. — Hurra!"
  W Międzywojniu utartem obyczajem było na apelu porannem śpiewać "Kiedy ranne wstają zorze" zasię na wieczornem "Wszystkie nasze dzienne sprawy". JEDYNYM pułkiem, gdzie było inaczej byli właśnie Jazłowczycy, którzy śpiewali wieczorem swej własnej, spominanej tu już, "Modlitwy..."
   Godzi się jeszcze o balu pułkowem spomnieć, corocznie 1 lutego odbywanym w salach Hotelu George'a luboż w "Krakowskiem". Poczynały się one ode odegrania marsza pułkowego przez trębaczów, którego oficyjerom oblig był na baczność słuchać, w czasie którego na salę fanfarzystów czterech wkraczało, za ułanów z 1831 roku przyodzianych, w czakach wysokich, z wyłogami żółtemi na granatowych mundurach, przy akselbantach i sznurach śrybnych.... I owi przybysze naprzeciw trębaczów stojąc, fanfar na udach sparłszy czekali, aż trębacze nieomal w pół taktu marsza przerwą, by fanfarzyści ode nuty tej samej go podjąć mogli... I tak na przemian jeszczeć i dwakroć się mieniając, najdobitniej łączności tradycyi z nowem dowodzili... Po onem spectaclum dowódca pułku z małżonką swoją bal poczynali polonezem, zaczem już się bal właściwy poczynał. O północy dowódca jeszcze toast powszechny wznosił na cześć Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, zasię wtóry za Naczelnego Wodza i trzeci za pułku pomyślność.
  W czas kotyliona ułanów dwóch w uniformach z 1831 wprowadzało na salę konia siwego, Zaratustry, koszami pełnemi bukiecików fiołków objuczonego (przypominam: 1 lutego!), a powinnością oficyjerów najmłodszych było wszytkie panie i panny na sali niemi obdarować... Za okazyją onych kwiatów spomnieć się godzi, że jako się oficyjer jaki żenił, panna młoda od dowódcy pułku nieodmiennie bukietu w barwach pułkowych dostawała: siedm róż białych i siedm żółtych:)
  Ode 1937 przyjęło się, że szwadron czwarty (rotmistrz Józef Bokota) zwano Szwadronem Szlachty Zagrodowej. Poniekąd i regulaminowi wbrew, coż czynności takowych zakazywał (za bilet wizytowy z tytułem posiadanym hrabiego czy księcia oficyjerowi sąd honorowy groził), rekruci w temże szwadronie na łóżkach swoich mieli tabliczek, co obok imienia i naźwiska herb był wymieniany... Takoż przy meldunku przedstawiali się ze stopnia, nazwiska i herbu własnego.
  Rozgadałżem się jako dziad jaki stary, kończyć by pora, przecie nie umiem odmówić sobie, by jeszcze o inszych faktach nie rzec... Chociażby o dorożce słynnej pułkownika Plisowskiego, co jej, jako ekwipażu swego, za odwrotem z Odessy w dziewiętnastem roku ów wiódł za pułkiem,  w dwa szpakowate rysaki** zaprzężonej. Za Dniestru przekraczaniem w Chodorowie jeden z nich nogi złamał i dobić nieboraka przyszło, jednak na żałoby swej znak po konia stracie, Plisowski (jeszczeć w on czas major) nakazał dobrać do pary konia... karego. Dorożka ta jeszczeć i do 1939 roku się w koszarach znajdowała, a i kiedy niekiedy kolejni pułku dowódcy na miasto się udając, z takiegoż właśnie zaprzęgu korzystali, maścią koni niemałej sensacyi na ulicach Lwowa budzili:)
  Co się jeszczeć i dowódców tyczy, to jednego bym tu chciał przytoczyć, pułkownika dypl. Andrzeja Kunachowicza, co o rozwój kadry oficyjerskiej dbał wielce i obyczaju zaprowadził, że rezerwiści powołani oficyjerów służby stałej zastępowali, by tamci czas się kształcić mieli... : "Miałem niemałą satysfakcję, gdy na jakiejś zabawie jeden z profesorów Uniwersytetu Lwowskiego zwrócił się do mnie zdziwiony, że nie może się zorientować, który z oficerów pułku jest rezerwistą, a który zawodowym. Zaskoczony był wysokim poziomem intelektualnym. Zaś dyrektor Ossolineum zapytał mnie co ja robię, że statystyka w jego bibliotece wskazuje, że najwięcej czytelników ma z 14 pulku ułanów."
  Na koniec bym jeszczeć o szarży pod Wólką Węglową chciał spomnieć, bo tarnobrzeżanie o kilku tejże szarży okolicznościach nie spominają. Primo, że brał w niej udział takoż szwadron niepełny rozbitków z 9 Pułku Ułanów Małopolskich. Secundo, że to wtóra (po Krojantach) okazyja, gdzie się włoski korespondent napatoczył i w świat relacyi puścił o ułanach na ścianę ognia szarżujących nieledwie szaleńczo. Tertio: słów kilka o samej szarży...  Pułkownik Godlewski bowiem bynajmniej nie szaleńczo sobie poczynał, a na zaskoczenie wroga licząc tegoż rozkazu do szarży wydał...  Na czele szarży ruszył w linii trzeci szwadron, pod porucznikiem Walickim, za niem kolejno szwadrony: pirwszy, drugi i czwarty.
  Ułanom pofortunniło się przeciwnika w czas wypoczynku zaskoczyć, dzięki czemu szarży generaliter za udanej uznać wypadnie, boć pułk się przebił*** i jako pierwszy oddział z armii "Poznań" po bitwie nad Bzurą do oblężonej Warszawy wkroczył. W czas szarży pod chorążym pułkowym kapralem Maziarskim konia ubito, a i jegoż samego poraniono. W ostatniej chwili kapral Mieczysław Czech sztandar od ranionego podjął i za pułkownikiem do szyku się włączył, za coż go jenerał Rómmel własnem krzyżem Virtuti Militari odznaczył.
   Szwadron zapasowy, co do pułku już we Wrześniu dołączyć nie zdołał, takoż wstydu imieniu Jazłowczyków nie przyniósł, w jednej z ostatnich szarż pod Husynnem  , przeciw Sowietom ode Wschodu postępującym, udział biorąc. Godzi się jeszczeć i o osadnikach jazłowieckich spomnieć, których w 1921 roku z pułku demobilizowano, ziemi onym koło Horyńgrodu (nieopodal Równego) przyznawszy. Osadnicy owi, do swej Osady Jazłowieckiej przybywszy konno i zbrojno, przez cały Międzywojnia czas zwali się Szwadronem Detaszowanym, a przez zwierzchność jako rezerwowy, Piąty Szwadron traktowani byli... Po sowieckiej napaści wszytkich onych rozbrojono i w lutym 1940 roku, wraz z familijami całemi, na Sybir wywieziono.
________________________
* w mundurze szeregowca, w którem walczył w 1919 roku
** ponoć uprzednio do szacha perskiego należące :)
***Choć to stratami niemałemi okupiono (105 zabitych ułanów i 100 rannych, tj. łącznie jakie 20% stanu); w wyniku poważnych ran zmarł prowadzący szarżę por. Walicki. Tym, co się w niewolę dostali pierwotnie za męstwo przyrzeczono do domostw zwolnienie, czego jednak nie dotrzymano. Jest i relacyja, że brańców polskich, co się do udziału w tejże szarży przyznali rozstrzelano. Pozostałym prowadzonym przez wachmistrza Rudolfa Zeneckera nocą się zbieżać pofortunniło i do pułku powrócić.

11 komentarzy:

  1. Pierwsza żurawiejka, jaką ja w życiu usłyszałem w życiu (zresztą od swojego ojca), to była: "Hej dziewczyny, w górę kiecki, jedzie ułan jazłowiecki". Ponieważ od dzieciństwa zawsze interesowałem się nieznanymi sobie tematami, od razu chciałem znaleźć, co to jest takiego "jazłowiecki", a to mnie naprowadziło na Kresy i Korpusy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bodaj już w sześćdziesiątych latach między ułanami-emigrantami w Anglijej się smutna tejże żurawiejki narodziła trawestacja:
      "Opuść kieckę, dziewczę hoże!
      Jazłowiecki już nie może!"
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Podobają mi się te tradycje ułanów jazłowieckich, bo dzięki nim pamięć o tychże ułanach nie zaginie. Nawet ja mętnie sobie przypominam, że coś słyszałam, ale co, nie przypomnę sobie.
    Życzę miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tem każdej tradycji się siła zasadza... A jazłowieccy iście jednemi z więcej rozpoznawalnych i pamiętanych są pułków, których przecie było czterdzieści..
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Vulpian de Noulancourt11 lipca 2012 21:54

    Jakoś dzisiaj Matka Boska mniej ku pomocy Polakom się kwapi... A przecież, jeśli wierzyć niektórym głosom z pozycji jedynie patriotycznych dochodzących, gorzej już być nie może. Albo więc środowisko Prawdziwych Polaków się myli, albo w Niebie mają nas dość. I doprawdy nie wiadomo, co lepsze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze i możność trzecia, ta mianowicie, że w niebiesiech nie tyle dość nas mają, co że Prawdziwi Polacy ubawili tam kogo sielnie w głos o tragiźmie ojczyzny wykrzykując w czas jedynego w dziejach naszych tak długiego pokoju okresu, niebywałej na skali setek lat liczonej zamożności narodu całego i po raz pierwszy w dziejach naszych względnej z niemal wszystkiemi (w każdem razie z wszystkiemi, co by groźni być mogli) sąsiadami. Jako mniemam leżą tam teraz w niebiesiech pospołem, nadto już śmiechem serdecznym utrudzeni, co szkoda znów wielga, bo są i nacyje, jako choćby Haitańczycy, którym iście by się jaka niebiańska protekcyja zdała...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpianie!
      Piszesz: "Jakoś dzisiaj Matka Boska mniej ku pomocy Polakom się kwapi... " - absolutnie się z tym nie zgadzam, słowo niewierzącego. Od 1989 roku jesteśmy pod taką opieką że hej!

      Usuń
    3. Vulpian de Noulancourt12 lipca 2012 08:54

      Panowie!
      Nie przeczę, że wiele się u nas przez ostatnich ponad dwadzieścia lat zmieniło na lepsze. Pewnie nie wysłowiłem się dobrze, ale chodziło mi o to, że już od dawna nie nastąpiło ukazanie się Matki Boskiej w sprawie polskiej, przekonujące wszystkich, po której stronie opowiadać się powinni bogobojni.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. "Przekonujące wszystkich..." Hmmm... Nie spytam złośliwie, jakież by to być miały, by wszystkich przekonały, jeno lękam się, że TEJ miary cuda są poza zasięgiem wszystkich, w kupę zebranych, wyznań na TEJ ziemi...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Vulpian de Noulancourt12 lipca 2012 22:21

      No to akurat rzecz prosta. Owo przekonywanie powinno mieć miejsce w naszym Sejmie, bo co się ma MB po jakichś kalwińskich izbach męczyć... Gdy, na przykład, będzie przemawiać poseł optujący za bogobojnością, czy paskudztwem ze szkła itp. to go przyokryje płaszczem, żeby wszyscy widzieli, gdzie leży prawda. A obok ukaże się dłoń przecudnej piękności i wskaże na Serce Bolejące. WTEDY chyba już tylko przeniewiercy i jurgieltnicy odważą się przeciwko propozycji głosować.
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Lękam się, że to naiwność jest jeno, Vulpianie... wraz by się tysiące znalazły, co by jakich ukrytych szukały hologramów, hipnoz zbiorowych etc.etc. Obawiam się, że gdyby dziś jakiś prorok z dwunastoma towarzyszami chodził i nauczał, a nie zadbał o zarejestrowanie wyznania w ministerstwie, to skończyłby wraz z kolegami w "psychuszce"...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)