03 września, 2012

Stroi baba firleje...


   Dla uroku języka dobrze jest może i czasem pirwszej polskiej encyklopedyjej poczytać, którejże autorem Xiądz Benedykt Chmielowski. Dzieło to sub titulo "Nowe Ateny albo Akademia wszelkiey scyencyi pełna, na rożne tytuły jak na classes podzielona, mądrym dla memoryału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, melancholikom dla rozrywki erygowana [...] przez xiędza Benedykta Chmielowskiego dziekana rohatyńskiego, firlejowskiego, podkamienieckiego pasterza." Anno Domini 1745 się było pokazało.
  Jakoż już kto wierzyć chce w objaśnienia Chmielowskiego, tedy się nieborak na taki azard puszcza, jakoby samojeden nocą na morzu wzburzonem w lichej łodzi żeglować umyślił... Przykro to rzec, bo i osoba duchowna, aleć jako Xiędzu Dobrodziejowi wiedzy nie stało, by rzecz dokumentnie wyłożyć, łgał wieleż wlazło, samemu objaśnień nowych czyniąc...
   Takoż się i z przysłowiem staropolskiem "Stroi baba firleje, kiedy sobie podleje" miało... Mało co wiedząc o tem, był Ci nam Xiężulo takiego tłomaczenia podał:
"...że Królowa Polska Bona będąc na Panów Firlejów łaskawa, kiedy była dobrego humoru, najwięcej Im rozdawała i ich bogato stroiła, mając ich przy boku swoim."
   Prawdziwie zaś się owo cudeńko z francuskiego virelei - tańczyć (luboż , jako Gloger chce: niemieckiego firlei) bierze...* I tyleż znaczy, że jako sobie niewiasta krzynę podchmieli, do tańcowania ochotniejsza...:)))
  Jestże i takie insze tegoż przysłowia wysłowienie: "Krom (bez) chleba i piwa, nie stroi firlejów baba".
   Ano...idzie na to, że nie nowy to wynalazek, niewieście alkoholu podać, by jej spolegliwszej czynić...:)))
       Kłaniam nisko:)
_________________
* Vulpian Jegomość tegoż jeszcze i tak ongi wywodził: "Virelai" to rodzaj średniowiecznej pieśni truwerów o dość kunsztownych rymach i powtarzającej się części (refrenie), w pewnych przypadkach pzybierającej postać ronda, cokolwiek by to znaczyło. Słowo pochodzi od czasownika "virer", który oznacza tyle, co "obracać się, kęcić się". Pewnie stąd doszło od piosenek z refrenem do tańców (może w koło?). A ten zapowiadany adres to: http://www.musicologie.org/sites/v/virelai.html."

29 komentarzy:

  1. Mój dziadek,żołnierz Cysorza Franciszka Józefa przysłowie to przedstawiał w sposób wojskowy, czyli prosty i do bólu szczery. Brzmiało Ono
    Baba pijana - d..a sprzedana.
    Czyli jak w życiu, wszystko jest kwestią ilości.
    Pozdrawiam, a zgorszonych przepraszam.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę o to kruszył kopij, zali experiencyja Dziadka Waszmości w tej mierze sięgała jakich sfer wyższych ponad to, co jako żołnierz mógł bez wielkich osiągać turbacyj, choć znów wejrzawszy na to, jakże rzadko damy z owych sfer wyższych pozwalały sobie w alkoholu pofolgować, może i one znały jaki tejże prawdy odcień...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt3 września 2012 11:56

    Skoro się na mnie Waszmość powołujesz, to pewnie masz rację, że mi coś takiego spod palców wypełzło... Tyle, że sam niezbyt pamiętam, jak na to wpadłem. Kolejny to smutny dowód na to, że czas już ziółka pijać, by sobie poprawić to, o czym tu mówimy. To znaczy - nerki, bo przecież o nich mowa, czyż nie? Mówiliśmy wszak o tym w zeszłym roku w Belgradzie; pamiętam, jakby to było dzisiejszego poranka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie w Belgradzie, jeno za drogą powrotną z Varażdyna ku Banja Luce...:)
      http://wachmistrz.blog.onet.pl/2879585,164753667,1,200,200,46517313,166407311,4257010,0,forum.html
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt4 września 2012 13:53

      1. Bogać tam! Przekonany jestem, że jechaliśmy na Jajce i Donji Vakuf, żeby się do Mostaru dostać.
      2. Cytowany wpis jest z 2007 roku. Odległe to czasy, znamienne tym, że właśnie wtedy zdychały ostatnie dinozaury ptasiomiednicze. Nie ma się więc czemu dziwić, że niektóre szczegóły całkiem mi już umknęły ze świetnej, poza tym, pamięci.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Możeśmy i jechali, aleśmy w Jablanicy odbili... O czem byś Waść pamiętał snadnie, gdybyśmy tu na rakiji nie zanadto polegali. Bośmy przecie zgodni, że u Waszmości memoryja godna, jeno z oczami nietęgo... A może odwrotnie?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Rzec mi teraz przychodzi, iżem dawno titulum tak długiego nie widział ;))) I dlaczegóż Xiądz Dobrodziej, miast po ludzku i zwyczajnie przyznać się do niewiedzy swej, dyrdymały jakiesi wymyśla? :)

    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to do owej Biblioteki Internetowej zapraszam, coś to jej, Kawalerze, długo w dawnych moich włościach nieczynną widział... Tam najdziesz i takich tytułów, przy których ten Ci się lakonicznem wyda...:) A że księżyna zmyślał? A któryż pisarz tego nie czyni?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. A nie znałam tego przysłowia. Za to o Firlejach czytałam. Ale skoro to związku nie ma, to i nic po tem.

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tom rad, żem w czem niedostatek w wiedzy, nie taki przecie znów srogi, uzupełnić mógł...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Wszyscy śmiejemy się z księdza Chmielowskiego, że plótł bzdury, ale ktoś musiał zacząć i wypadło na niego. Nie mądrzejsze bzdety wyczyniał nasz Mickiewicz, gdy wykładał w College de France, bo jeśli czegoś się nie wie, to się zmyśla. Wiem, że jest kwiatuszek polny zwany firlejką lub firletką. Nie wiem dlaczego ten wyraz kojarzy mi się ze słowem frywolny, choć nigdy w tym znaczeniu go nie używam.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno, owszem, jest taki kwiatuszek, zwany "firletką poszarpaną"...w szóstej klasie podstawówki musiałem owy kwiat znaleźć do zielnika...

      Znajomi nie wiedzieli, ogrodnicy nie wiedzieli...szukałem wszędzie i nie znalazłem! Potem się okazało, że to pospolity kwiat łąkowy barwy fioletowej!

      Pamiętam to do dzisiaj! :)

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Na kwiatuszkach się wyznaję kiepsko, bo się z tego nic upędzić zwykle nie da, a i zakąska marna...:) A że Xiądz Dobrodziej zmyślał, jako i Wieszcz, a za niemi insi? A na cóż nam Bóg zesłał literatów plemię, jak nie na to, by nas zmyśleniami bawili, hę?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Teraz już literaci rzadziej nas bawią, bo i tak nie prześcigną w tym polityków.
      Na wszystkich łąkach wokół mojej rodzinnej wsi rosły firlejki/ firletki. Ogrodnicy nie mogli znać tego kwiatka, bo jest to wyłącznie kwiat łąkowy, choć może się skuszę i posadzę go na działce, zobaczę, czy będzie chciał się uszlachetniać w dobrych warunkach.
      Serdecznie pozdrawiam Celta Petrusa i Waćpana.

      Usuń
    4. Wielcem WMPani za toż dopełnienie obligowany, bo jako wiadomo ja się na kwiatach ani w ząb nie wyznaję okrom tego, czy mi się podobają czy nie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Wachmistrzu,niezły post napisałeś. Trudno o lepszą płętnę. Pozdrawiam M.B(Monika).

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, po trunkach traci się stateczność (w każdym rozumieniu tego słowa :) Tytuł dzieła piękny, ale od takiej "scyencyi" to uchowaj Boże! :))) Kwiatuszek firletkę znam, wzdłuż drogi, którą często jeżdżę, są łąki pełne tego kwiecia. Odwołanie do firletki przypomniało mi, że w artykule współczesnej, początkującej językoznawczyni przeczytałam, jakoby nazwa kwiatu "smółka" pochodziła od ciężkiej, "smolistej" woni roślinki. Aż się popłakałam. Ze śmiechu. A to po prostu roślina wydziela lepką substancję. Chociaż z drugiej strony, to dobrze że różni "uczeni" spisują swoje poglądy - potomni mają potem dobrą rozrywkę. :))) Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak słusznie Torlin podkreślił, Xiądz Chmielowski najwięcej jest znanym ze swej konia definicji:)) By i z resztą haseł podobnie postąpił, zapewne przeszedłby do historii jako autor najzwięźlejszej encykopedyi. Za spominkę o "smółce" wielcem obligowany:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. A ja tam od czasu do czasu lubię sobie po-firlejować :))
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słuszna, bo w firlejowaniu (byle nie za bardzo wymyślnem) sama radość:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Problem zawiły, a zarazem ważki, kto w tej całej materii rację posiadał, a jak mnie Waszmość znasz podpowiem i z radą spieszę - że jeśli w sprawach ważkich się wypowiadać miarodajnie - to jeno do bułgarskiej Wikipedii odwołać się należy.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polemizowałbym krzynę, bo widzę, że Waszmość nie doceniasz należycie kunsztu i mądrości Radia Erewań...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. A kto nie zmyśla? W Encyklopedii Orgelbranda z 1867 roku w tomie 24. na stronie 269 czytamy "Stwosz Wit (…) urodził się w Krakowie między rokiem 1438 a 1447 z rodziców w temże mieście zamieszkałych, a wiodących pochodzenie swoje ze Spiża, z okolic Bardyczowa". I co to komu przeszkadza?
    A Ksiądz Dobrodziej zapadł w ludzką pamięć definicją konia, przyznaję, że sam tej definicji używam bardzo często.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo też i jest to definicyja jedyna we świecie:)) I prawdę rzekłszy, lęk mnie bierze na myśl o czasach, w których nieprawdziwą może będzie, bo mało kto będzie znał to zwierzę...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. xiądz i niewiasta z jednego ciasta toć i nie dziwota, że po białogłowemu Wielebny wytłomaczył

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebóg! Jeśli by tak iście być miało, że z jednego, tom szczęśny żem od ołtarza z właściwą był odszedł osobą i myłki nie uczynił...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Nie znałam tego przysłowia, ale "firleje" od razu skojarzyły mi się z jakimiś figlami. Wszak wiadomo, że alkohol daje nam większy luz w kontaktach towarzyskich...nie tylko paniom:))) Pozdrawiam najmocniej:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słuszne skojarzenie, bo drzewiej do figli bez firlejów dojść chyba było niepodobna:)) Nie to co dziś...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)