23 września, 2012

Święto 5 Pułku Ułanów Zasławskich...:)


      Będziem dziś pułk ten, jak i żołnierzów jego sławić, bo zaprawdę powiadam Wam, Lectorowie Mili, małoż takich pułków w Rzeczypospolitej było, a co pewna, że już nie będzie, bo choć po prawdzie nie zbywa naszym spółcześnym wojakom na fantazyi, ni na odwadze, przecie dalekie od rycerskiego to wojowanie dzisiejsze....:(
  Pierwociną naszych pułków ułańskich, co piątą cyfrę nosiły, był 5 Pułk Jazdy Galicyjsko-Fracuskiej pułkownika Gabriela Rzyszczewskiego, który w czerwcu 1809 się narodził (pułk, nie pułkownik:), w ogniu wojny z Austryjakiem. Pułk ten po wojnie, jak i insze ochotnicze formacyje galicyjskie, z wojskiem właściwem Księstwa Warszawskiego złączono, tam jednak cyfry dostał nowej 12 i właściwszem dalsze jego dzieje jako prekursora międzywojennego 12 Pułku Ułanów Podolskich sławić... Naszych zaś Zasławczyków prekursorem właściwym będzie 5 Pułk Ułanów Imienia Zamoyskich, sformowany grudniem 1830 roku za staraniem i niemałem grosza nakładem przez hrabiego ordynata Konstantego Zamoyskiego... Pułk ów, wielce dzielnie sobie poczynając pod Wawrem, Olszynką Grochowską, Dembem Wielkim, Rudkami, Ostrołęką i Młynarzami niemałej sobie i imieniu Zamoyskich chwały przyczynił, czego miarą najlepszą 14 złotych i 11 srebrnych krzyżów Virtuti Militari... I do tegoż pułku tradycji nawiązał latem 1917* pułkownik Stanisław Sochaczewski, gdy z polecenia Hallera jął nowego pułku ułańskiego w II Korpusie Polskim formować...
   Pisałżem tu już o cyrkumstancyjach przykrych, gdzie Niemce lojalności Korpusu niepewne, dyzarmować** go umyśliły, a że Polak broń darmo nierad oddaje, temuż do bitwy pod Kaniowem przyszło i narodzin nieśmiertelnej chwały pułku inszego, 6 Pułku Ułanów Kaniowskich... Zasławczykom przyszłym, choć i oni stawali tęgo, Fortuna dopiero za trzy lata bataliję miała przynieść, po której przed niemi na baczność insi stawali... Póki co, oficyjerom przyszło w twierdzy brzeskiej nader niegościnnej zażyć gospody, żołnierzów zasię Niemczyk przebrzydły na Śląsk do kopalń pod konwojem pognał...:((
   Sochaczewski, jako się jeno z listopadem ośmnastego roku z tych obieży wyłabudał jako, do szefa Sztabu Generalnego się zgłosił po ordonanse nowe (a z dat mi wychodzi, że pewnie jeszcze do Rozwadowskiego:***), ów zaś mu przykazał pilno 5 Pułku formować de novo, Mińsk Mazowiecki za garnizon naznaczając. Nie nadto tego czasu na formowanie dużo danem było, bo się pułk już w styczniu w grupie jenerała Romera na salwerunek oblężonego wybrał Lwowa, zasię następne miesiące w walkach na Wołyniu z Ukraińcami strawił. Wiosną dwudziestego roku pułk najprzód z Rydzem-Śmigłym i wojskami jego na Żytomierz się był zapuścił, pochody jednak dalsze sowiecka kontrofensywa strzymała i jak w kontredansie jakiem dawnem tańcząc, ci co przódzi na wschód szli, teraz na zachód przed Armią Konną Budionnego uciekali...
   Godna spomnienia bitwa pod Równem (5 lipca 1920), gdzie odwrót piechoty osłaniająca 1 Dywizja Jazdy, z trzech już stron osaczoną była, przy tem srodze niedostatkiem furażu, a najwięcej amunicyi doświadczana, już się niemal zgubioną widziała, gdy waleczność 5 Pułku na tyle napór bolszewicki strzymać zdoliła, że nie tylko kolegom, ale i onym samym głów cało unieść pozwoliła...
   W sierpniu, gdy się wpodle Warszawy losy wojny ważyły, cależ nie mniej ważkie zadanie na południu jazda nasza miała, gdzie po jednej stronie cięgiem Lwowa bronić trza było, z drugiej zasię nie dopuścić Budionnego, by w sukurs gromionym na północy Sowietom przyszedł... Pułk piąty, Lwowa broniąc, sam tęgo poszczerbion, przecie bolszewickiej 8 Dywizji Kawalerii tak licznych strat przyczynił, że się już i ona w bojach dalszych mało co i liczyła. Z przełomem sierpnia i września przyszła nareście kryska na Matyska i nasi kawalerzyści wzięli na Budionnym odwet za wszystkie odwroty i porażki. Pod Komarowem, gdzie piątego pułku nie było, insi Konnej Armii przetrącili karku, od tejże pory jeno już budionnowców w do odwrotu zdatnych zmieniając... Co przecie nie znaczy, że bestyi kły wybito... Niechybnie też owa, by jej jeno wytchnąć dać krzynę, auxiliów**** jakich pozyszczeć, byłaby znów groźną de novo... 
  Ano i by uchodzącym drogi zabiec, posłany był między inszemi pułk piąty, co w bojach wcześniejszych tak był doświadczon srodze, że do szarży wszystkiego sto piętnaście szabel ruszyć mogło... Uważ, Czytelniku Miły: stu piętnastu ułanów do walki zdatnych! Toż to nawet nie szwadron uczciwy...:( A przecie dopadli owi resztek sowieckiej 24 "żelaznej" dywizji pod Zasławiem i ani bacząc liczebnej przewagi szarżą na wroga pamiętną i w skutki brzemienną się puścili... Niewiarygodne to zgoła, aliści jako po bitwie strat policzono, jeńców bolszewickich wzięto 1 106,  ubito 103, zdobycz niemałą biorąc w harmatach, kulomiotach i taborach, z owej 24 dywizji jeno numer na papierze ostawiwszy...
Jeszczeć i niewiarygodne zda się więcej, że nam jeno jeden zginął oficyjer, wtóry zasię i ułanów kilku poranionych zostało...
   Ano i tu mi przyjdzie dygresyj dwóch uczynić... Najpierwsza, co się wiąże z wielekroć tu już przytaczanemi dowodami wyższości jazdy naszej, gdzie proporcye strat zgoła niewiarygodne, zuchwalstwo zaś jeźdźców naszych się zdaje być  z mitów i legend wziętem... Na osobną to może i dysputę thema, przecie nie sposób mi się refleksyją nie podzielić, że wszędy, gdzieśmy tej łaski szczególnej zaznali, że się nie przeciw wrogowi kilkakroć liczniejszemu (a gęsto i takich gromilim, ot choćby Kłuszyn za exemplum biorąc :), luboż nie przeciw palbie harmatniej gęstej szarżować przyszło (a Somosierra czemże inszem była, hę?), a gdzie się równy z równym potykał, gdzie szabla przeciw szabli, gdzie kunszt i rzemiosło wojenne rozstrzygało, gdzię męstwo wojennika, konia wyćwiczeniem wsparte kluczem do wiktoryi było, tameśmy niemal zawsze przy zwycięstwie byli! Nam dziś to sprawy niepojęte, aleć prawda to nieskłamana, że nie liczący niefortunnych utarczek konfederacyi barskiej, co niemal nigdy Moskalom nie dotrzymała pola, czy podobnych w sposobie wojowań insurgentów naszych z 1863 roku, tam gdzie się wojsko nasze prawdziwe, nie zaś partyzantka jaka, pokazywało, samą swą istotą lęk budziło i trwogę... Czemże inszem tłomaczyć wyczyny ułanów napoleońskiej doby, gdzie ośmiu ułanów z porucznikiem Kostaneckim sześć austryjackich harmat pod Hohenlinden zdobywa? Gdzie ułan Pawlikowski z nieznanem z miana szaserem wtórym w niewolę bierze 57 Austryjaków!!! Gdzie przy potyczce nad rzeczką Salzach ułan Trandowski założywszy się przódzi, że porwie Austryjakom jenerała sprzed frontu jego własnej brygady, rusza i iście w pacierzy kilka wraca z jeńcem... samem xięciem Liechtenstein, co go potem za Stanisława Fiszera pomieniono! Rzeknie kto, że Austryjaki nie żołnierze i na to Pan Bóg w swej dobroci stworzył Włochów, by nawet Austryjacy mieli bijać kogo... :) Może i prawda, aleć cóż z kozakami z 1812 roku, którzy przed naszymi pierzchali, fantazyję górną naszą znając, że nie tylko rannego nie ostawim w ich rękach, ale po rogatywkę jedną zgubioną, nazad, jako ułani pułkownika Konopki szarżować będziem? I dla jakiej przyczyny niderlandzcy, francuscy i niemieccy kawalerzyści ciężkich byli gotowi płacić pieniędzy za... nasze czaka ułańskie? Ano dla takiej, że na widecie w nich stanąwszy niemal gwarancyi mieli, że kozacy nocą znienacka nie uderzą...  O przyczynach tego jeszcze i pisać przyjdzie, na dziś do tych wyczynów legendarnych dołóżmy i zasławskiej szarży, gdzie niechybnie podkomendnym pułkownika Sochaczewskiego dopomogło to, że ów chwili wyczekał, gdy sowiecka kolumna tegoż gościńca fragmentum doszła, co się w jarze krył, temuż owi do chwili niemal ostatniej nie znali potencyi naszej, bo pewnie miast w panice uciekać, luboż oręża zrazu ciskać i łaski prosić, stawaliby wielekroć dzielniej... Prawda, że to już cale insza z żołnierzem zdemoralizowanem wojaczka, przecie cięgiem o starciu jeden na więcej niż dziesięciu prawim!
   Dygresyja wtóra się z tejże refleksyi wiedzie, że mało kto z wodzów tak był pamiętliwym jak Jossif Wissarionowicz. Tuchaczewskiego, co po klęsce 1920 roku właśnie jego i Budionnego o nią oskarżył, czekał lat bez mała dwadzieścia, by pomsty wziąć. Czego by przecie nie rzec, Stalin był na froncie południowym komisarzem i za jego to podszeptem Budionny utknął wpodle wpierw Lwowa, zasię Zamościa... I to nasi ułani pod Komarowem, zasię pod Zasławiem zniweczyli rojenia wszelkie o marszu w sukurs madziarskiej rewolucyi... Nie byłże Katyń odpłatą za to upokorzenie późną? A jeśli nie zemstą niską, to kalkulacyją okrutną acz w swej logice krwawej zrozumiałą, by kłów wybić temu narodowi, co nad podziwienie chyżo umie armie zgoła z niczego formować i to takie armie, gdzie ułan jeden przeciw dziesięciu wrogom staje... ?
______________
* spomnieć się godzi, że w czas wojny krymskiej tęgo forsowano koncepta, by przeciw Moskalom u boku Angielczyków i Francuzów własnych wystawić oddziałów. Między inszemi i pułk piąty w Konstantynopolu formować poczęto, ale że się potencyje walczące przódzi na pokój ugodziły, nim ten się uformował w pełni i do boju wejść zdążył, trudno go mieć za byt wojskowy pełny... Co może, gdyby nastąpiło, że i na Krymie naszych byśmy mieli ułanów, nie przyszło by do hańbiącej Brytów Bałakławy...:((
** robroić
*** nawiasem, jako komu ciekawo to propaganda piłsudczykowska aż za grób sięga i to w kręgach, co się łgarstwem parać nie powinny...:)) Oto z paginy biskupów polowych naszych spółcześnych kazanie, gdzie się biskupi każą Sochaczewskiemu u Piłsudskiego meldować... 13 października... Ciekawość okrutna: gdzie? W magdeburskiej twierdzy?:)))
http://www.ordynariat.wp.mil.pl/pl/55_5929.html
****posiłków

16 komentarzy:

  1. Wiesz doskonale Wachmistrzu, że ze względu na swoje pochodzenie jestem zagorzałym zwolennikiem Ułanów Podolskich. Aktualnie od 22 lutego 2011 r. nosi tę nazwę 12 Batalion Dowodzenia Ułanów Podolskich (12 bdow) - pododdział dowodzenia Wojsk Lądowych Rzeczypospolitej Polskiej w 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.
    W Chicago powstała grupa rekonstrukcyjna Podolaków.
    Ale wiesz, tak na marginesie, jakoś przestały mnie wzruszać dawne przewagi w bitwach. Dla mnie stało się to nagle wszystko nieważne po powrocie z Austrii, przebrzmiałe i niedzisiejsze. Nie mówię, że przestałem lubić historię, ale...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O grupie z Chicago żem wiedział, bom nawet i ongi z ich paginy korzystał, o batalionie szczecińskim nie, zatem wielcem za te nowiny obligowany. Co do przewag w bitwach, to one mnie nie zajmują dla samej jeno chwały przebrzmiałej, czy starczego zdziecinnienia objawiającego się mentalną w żołnierzyków zabawą, jeno dla mnie to jeden jeszcze więcej z bolesnych powodów szukania responsu na pytanie, gdzie te błędy poczyniono, że z takiem wojskiem sprawy potem poszły tak źle...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Otóż to. Piszesz Waszmość: "szukania responsu na pytanie, gdzie te błędy poczyniono, że z takiem wojskiem sprawy potem poszły tak źle", a ja w skrócie mówię - przestałem szukać. Mam dosyć. A rzecz całą wywiodłem w swoim blogu, sam tytuł wpisu wystarczy za treść całą: "Mam dość upamiętniania historii". Oczekuję nokautującego komentarza z Twojej strony.

      Usuń
    3. Odpowiem z "Kingsajzu" cytatem: "Na pieszczoty to sobie trzeba zasłużyć!":)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Tak sobie myślę, że jakkolwiek tyle powodów do chwały (choć i klęski się zdarzały), to jednak wojna sama w sobie jest najokrutniejsza rzeczą jaka wymyślił człowiek. Taki mam dzisiaj pacyfistyczny nastrój. Potem te waśnie w czasie walk powstałe ciągną się przez lata, a nawet wieki, pogłębiając tylko animozje między narodami, podsycając nienawiść.

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pacyfizm jest tak długo dobry, jak po drugiej stronie też przeważają pacyfiści, lub przynajmniej ludzie rozsądni. W przypadku bolszewików, hitlerowców, wojujących islamistów i inszych podobnych maści pacyfizm mi się zda idiotyzmem zgoła samobójczym - na granicy zatraty instynktu samozachowawczego, której to opinii żadną miarą upraszam nie kierować do siebie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Jak się tak z perspektywy historii patrzy, mam wrażenie, że większość wojen, jeśli nie wszystkie, zostały zapoczątkowane czy też sprowokowane przez osobiste ambicje tego czy owego szaleńca, który coś tam sobie umyślił, a tłumy za nim poszły. Wojna sama w sobie kłóci się z logiką i rozsądkiem, chociaż może rzeczywiście przynależy do porządku natury i instynktu.

      notaria

      Usuń
    3. Na grząskie ziemie historiozofii wkraczamy, przy tem czas mnie już goni okrutnie, alem tego nie chciał bez responsu ostawić... Zda mi się, że w czasach niemal jaskiniowych po równu były grupom nomadów zali zwierza upolują, w boru co uzbierają, czy jakich osiadłych wymordują i plonem się ich pożywią... Natenczas ci osiadli, początkiem kupą bezrozumną się broniąc, z czasem przyszli k'temu, że się łacniej jest złożyć na tego jednego, czy kilku, co się w broni ćwiczyć będą i w czas najazdu pokażą, co warci. Aliści jako zbyt długo najazdu nie było, owi przecie jako dowieść musieli przydatności swojej, a by jej znów dowodzić nie musieć, najprościej było władzy dla się zgarnąć. I tego elementa pewne mamym po dziś dzień, co naturaliter jest nagannem, atoli bym nie odmawiał temu logiki pewnej a i niejakiego rozumu, choć może cokolwiek pokrętnego...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Nie byłże Katyń odpłatą za to upokorzenie późną? A jeśli nie zemstą niską, to kalkulacyją okrutną acz w swej logice krwawej zrozumiałą, by kłów wybić temu narodowi, co nad podziwienie chyżo umie armie zgoła z niczego formować i to takie armie, gdzie ułan jeden przeciw dziesięciu wrogom staje... ?

    Klik dobry:)
    Wachmistrzu, taką też dygresję wtrącił tatarski przewodnik na Krymie. Ten Tatar, to był młody człowiek, trochę popisujący się swoją historyczną wiedzą. Puściliśmy to "mimo uszu". Ale teraz, gdy czytam to u Ciebie, zaczynam głębiej się zastanawiać.


    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz żem publicznie tejże spisał konkluzyi lat temu już cztery. I z roku na rok się w jej słuszności utwierdzam...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Przymiotnik "zasławski" kojarzył mi się jedynie z panią Zasławską z "Lalki" Prusa, a teraz będzie się kojarzył z dzielnym pułkiem, którego zdrowie piję aroniówką.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imieniem tych spominanych z serca dziękuję, a jak mniemam za sposobnością i pani Zasławskiej nie zawadzi:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Vulpian de Noulancourt24 września 2012 19:13

    Na niezbyt dalekiej obczyźnie przy hotelowym komputerze, retsiną opity, przeczytałem z przyjemnością. Nie mam, przyznaję, siły, żeby coś rozsądnego napisać, dlatego zmilczę lepiej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Węszę nałóg:)) I nie o retsinę mi idzie...:) Wytchnienia miłego:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt25 września 2012 18:59

      1. Oddaję się badaniom terenowym. W knajpie nad morzem pół litra retsiny (schłodzonej) kosztuje EUR4,00. W małym sklepie cena (za ciepłą butelkę) spada do EUR1,50, a w markecie ta sama butelka kosztuje EUR1.30. Tubylczy trunek jest bardziej żywicą pachnący niż gatunki dostępne u nas.
      2. W dzień potrafi być gorąco.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Ad.1 A zatem jeno o badania naukowe idzie...:) A już się bałem...:)
      Ad.2 Tak bez uzgodnienia i przeproszenia? Skandal...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)