09 sierpnia, 2014

O wyrokach wstydu grodowi nie przynoszących...

   Był czas w Europie, a jak opowieści z Salem zamorskiego dowodzą, nie jeno w niej jednej, gdy wszelkich utrapień przyczyny w czarownic czynności inwestygowano, ergo też i za temi czarownicami mniemanemi prawdziwych rozpętano polowań. Ciekawym tego odnośnego przedkładam we Wikipedyjej articulum, takoż i wtóry o słynnem narzędziu dla inkwizytorów sub titulo "Malleus Maleficarum"("Młot na czarownice").
   Nie jest zamiarem mojem tutaj przyczyn tegoż dochodzić zjawiska, choć osobliwie owo w czasie się zbiegło z Reformacyi pochodem, zasię z przeciwem katolickiego Kościoła atakiem na wszytko, co onegoż czystości pożądanej przeciwnem być mogło. Osobliwe też, że w dziejach możem tegoż samego po wielekroć oglądać zjawiska, jako ciało, czy organ jaki sam siebie za uosobienie czystości wystawiający w chwili zagrożenia, z podobną zajadłością będzie wszędzie doszukiwał się sił tajemnych i nieczystych, osobliwie zaś i odstępców w szeregach własnych...
   Z danych jednak w artykułach owych przywołanych jednej bym tu powtórzyć pragnął, bo arcyzgrabnie ona do rzeczy naszej dzisiejszej przystaje. Jest tam owoż tabela, gdzie się cyfrę zrachowanych oskarżeń i procesów do liczby skazanych porównuje i jak kto sobie jednej przez drugą podzieli, wyjdzie mu że na niemieckich ziemiach nie dosyć, że spraw tych było najwięcej, to i zajadłość sądów jako szczególna k'temu przywiodła, że w cesarskiej dziedzinie sześć na dziesięć oskarżonych kończyło żywota na stosie. U Angielczyków, takoż i po onych kolonijach zamorskich, tudzież u Skandynawów tenże odsetek maleje do czterech na dziesięć z tych niewiast nieszczęśnych, do trzech we Francyi i nim do ziem naszych przejdę, godzi się jeszcze rzec słówko o pozornie najniższym z tych wyników dla Europy Południowej, pojmowanej jako Hiszpanija z Portugaliją, tudzież z ziemiami italskiemi.
   Ano, jeśli bowiem przyjąć, że najwięcej tych oskarżeń brało się z popędliwości ludzkiej, by swego sąsiada uprzykrzonego oskarżyć i onemu zaszkodzić, to na iberyjskiej ziemi nie trza było po temu się do czarów uciekać. Donieść starczyło, że ów jest skrycie pod dawnemu Żydem, luboż muzułmanem, katolika jeno fałszywie udającym i dopiero jakobyśmy summę tych skazanych złączyli, co ich inkwizycyja za owo żydostwo czy muślimaństwo mniemane, apostazję prawdziwą czy rzekomą i nareście za owe czarnoksięskie praktyki pokarała, tożbyśmy cyfry dostali obraz zjawiska prawdziwego malującej...
   Na tem tle mamyż i ziem naszych, aliści z madziarskimi i moskiewskiemi złączonych w obrachunku, gdzie tych ofiar by miało być mniej niż trzy na dziesięć, aleć nie znając jakoż z tem u Madziarów było, wnioskować ciężko o średniej dla ziem stricte naszych. Tem niemniej przyjąć by tu można, żeśmy nie byli na te czarownice jako szczególnie zajadli, za cóż i chwała przodkom naszym, aleć najszczególniejsza tam, gdzie pomimo owej aury powszechnej wiary w tych niewiast rozpanoszenie sądy jednak wielce roztropnie sobie z temi oskarżeniami poczynały.
  Najwięcej mam tu na myśli grodu mojego sądy grodzkie, przed któremi spraw takich było niemało, zasię pokaranych żywota utratą niemal nie masz, a i z samych protokołów jawnie wyziera dążność do zdroworozsądkowego rzeczy pokończenia...
   Anno Domini 1611 kmieć jeden z Zabłocia oskarżył niejaką Katarzynę Korzyninę, że mu czarnoksięskiemi praktykami sprawiła, iż mu "dwoje krowy odeszły". Owa zaś zeznała, że to za radą ludzi inszych jeno swej krowy, gdy mleka dawać przestała, "omiwała ją święconą wodą i z zielem omiwszy, kazała to chłopu wylać na krzyżową drogę abo do Wisły", co sądowi w zupełności wystarczyło. Podobnie niejakiej Annie Mikołajowej wystarczyło przed sądem przysiąc, że "laniem wosków bydła ludziom nie psowała" , jako i pewnej Halszce w 1609 roku, choć tą sami "księża od św. Trójcy" oskarżali, że "im krowy poczarowała".
   Anno Domini 1624 radny miejski, Wojciech Malarzowicz, oskarżył służącą u aptekarza Zofiję ze Skalbmierza, że ta "syna jego Szymona sobie nierządną miłością zniewoliła[...] do siebie w nocy do kamienice piwnicą z ulicy puszczała". Jest nawiasem w tem oskarżeniu jeden z piękniejszych opisów stanu zakochania, osobliwie, że gdzie jak gdzie ale po grodzkich regestrach by się człek nie takich spodziewał zapisów...:) Tu zaś mamy czarno na białem, że ów młodzian "nie wie co się z nim dzieje, od rozumu odchodzi, porywa się, uciekać chce, lada co mówi i leży osłupiały". Szydło z worka wyszło zda się z tem, że ów rajca szkody swe nie wiedzieć na co przetracone (młodzian na miłośnicę nie skąpił?) obrachował nader skrupulatnie... aż na złotych trzysta trzydzieści i trzy i domagał się, oczywista bezskutecznie, nie tyleż nawet czarownicy pokarania, ile owej kwoty zwrotu.
   Oskarżenie z roku 1713, roku morowej zarazy, zatem i trwogi szczególnej, mieszczanina Morettiego przeciw służącej Paprockiej na takich się między inszemi tęgich wspierało podstawach:
"...matkę miała wróżką[...] musiała się i ona czego nauczyć, ta też w Rusi była i fama publica o niej, że czarownicą jest."
  Dwa insze punkta uzasadnień takież były, że nasuszyła chleba na suchary dwa wory, niechybnie zatem z jaką intencyją podłą, a przy tem, jako z temi tobołami właziła w dom, to przy tem "mruczała tam coś, potem chmura naszła i deszcz lunął gwałtowny".
   W przewodzie sądownem jednak te argumenta zbito, że chlebem handlując, przedać nie poradziła na czas świeżego, to i wolała na suchary nasuszyć, przy tem wielce przytomnie konkluzyje wywiedziono, że karać za macierz przecie nie sposób, zaś sama opinija czyja dowodem nie jest, skoro crimen nijakiego z tem się nie wiąże. Byłaż jeszcze i rewizyja nakazana domostwa, ta jednak inkryminowanej przez oskarżyciela wężowej skórki do zadawania czarów nie odkryła i babę uwolniono.
   Z roku 1715, takoż z 1717 mamy zapisanych wielce zajmujących interwencyj Arcybractwa Męki Pańskiej, o którego działaniu i pochodzącem od owych Braci nazwaniu ulicy Brackiej, na której zdaniem Imci Turnaua ustawicznie pada deszcz żem już tu ongi pisał był. Owoż Bractwo, zwyczajnie wykupnem uwięzionych za długi się trudniące, zapłaciło po 10 złotych polskich od głowy i tegoż nastarczyło, by uwolnić "niewiastę imieniem Zofija, wsadzoną (posądzoną-Wachm.) od pana kwatermagistra o pomówienie czarostwa", takoż "Barbary Wierzbowskiej, szewcowej, która zwadziwszy się z Krzysztofową, mieszczką, wsadzona (jak wyżej - Wachm.)została o zadane czary"
  W temże samem 1717 roku karczmarzy dwóch służącą, niejaką Małgorzatę Natanczynę, skarżyło, że im czarnoksięskiemi praktykami piwo spsowała, aliści nader sprytny patron wywodził przeciwnie, że to z całą pewnością za sprawą wilgotnego zboża przez sknerów do warzenia użytego, albowiem "czarownice [...] gdy zepsują co, umieją i naprawić" a obwiniona Margośka najwidniej, mimo tortur, nic w skisłem piwie naprawić nie poradziła, któremu to głosowi sąd dał wiary i na torturach tych się rzecz cała pokończyła.
  W 1752 roku głośna była sprawa szlachcianki, Magdaleny Dobielskiej, oskarżonej od familii Łodzińskich, że im syna Tomasza czarami miłosnemi zbałamuciła i w chorobę wpędziła, przy czem nie tyleż tu szło o sam zarzut, co o gwałt uczyniony przez oskarżającego Franciszka Łodzińskiego, podczaszego Xięstwa Zatorskiego, który miał dziewkę od Dominikanek na Gródku porwać i we własnej więzić wieży, nim jej na ratusz nie oddał. Sąd nie dość, że Dobielskiej uniewinnił, to jeszcze nakazał raptusowi dwustu złotych polskich pannie tytułem rekompensaty wypłacić. Małoż na tem! Instygator biskupi rajców oświęcimskich pod sąd za to oddał, że dopomagając Łodzińskiemu. mniemaną Dobielskiej wspólniczkę, Małgorzatę Kobiałczynę z Czańca, uwięziwszy na tortury wydali i o śmierć przyprawili...

37 komentarzy:

  1. To ja chyba jednak wolę o czynnościach gospodarskich czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może być o gospodarzeniu się na polu bitewnym?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. A propos końcówki: To ci biskup, co na śmierć wysyła....
    Obiecałam sobie, że następnym razem jak do Krakowa zajadę/polecę/przypłynę, to się w kawiarni żony imić Turnała napiję herbaty.
    O procesach czarownic to miałam z jakieś dwa zajęcia na ćwiczeniach z Nowożytnej Polski, musiałam wówczas czytać o dziewkach wtrąconych do gdańskich lochów za czary i torturowanych. O tym ostatnim rozpisywał się był swego czasu jeden z doktorów w Instytucie Historii. Czytać też go bidna musiałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie biskup, tylko pełnomocny jego instygator, czyli cosi na kształt naszego śledczego spółcześnego. I nie na śmierć, a pod sąd rajców oddał za to właśnie, że niebogę inszą do śmierci torturami przywiedli...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Tak,Wachmistrzu ,jak z powyzszego widac.ciemnocie granice trudno wytyczyc,,,Ale obecnie szala przewaza w druga strone-ludzie.jak malpy przy telewizorze.przy genetyce manipuluja,,,Widac,historia na dwie strony pracuje,,,Pozdrawiam serdecznie-amanda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historii bym nie obwiniał... Ona tylko notuje...i bezskutecznie próbuje nauczać...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Vulpian de Noulancourt9 sierpnia 2014 15:27

    Pocieszającymi wydają się te przykłady - pomimo tak gruntownego upadku mentalnego sądy wciąż trzymały się zasad przyzwoitości. Może szkoda, że i kontrprzykłady można ponoć w Polsce owego czasu znaleźć. Chciałbym jednak wierzyć, że w porównaniu z innymi krajami i tak byliśmy ostoją tolerancji i zdrowego rozsądku.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo byliśmy... choć czy to dziś ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie, poza poprawianiem nam samopoczucia?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Witaj cny Wachmistrzu

    Na Pomorzu znane są dwa przypadki posądzenia o czasy i egzekucji domniemanych czarownic. Było ich zapewne dużo więcej, jednak te dwa są szczególnie ważne dla historii Pomorza (oraz tej części Europy).
    Pierwsza oskarżona to Sydonia von Bork ze starej szlacheckiej rodziny z Pomorza Zachodniego. Jej zejście jest ważne, gdyż przed swoim spaleniem na stosie przeklęła panujących książąt zachodniopomorskich obiecując im, że już nigdy męskiego potomka mieć nie będą, co zresztą faktycznie nastąpiło... W ten oto sposób w połowie wojny XXX letniej Księstwo Zachodniopomorskie przeszło we władanie Prusaków... Po co było palić Sydonię? Nie mam pojęcia, taka żywa czarownica pewnie dużo więcej pożytku panującym mogła sprawić :)))

    Drugą z kolei była Krystyna Ceynowa z chałup na Półwyspie Helskim. Jest ona znana ztąd, że było to ostatnie w historii Polski (oraz Europy) spalenie czarownicy (było to w roku 1836).

    Kłaniam nisko

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielcem rad mogąc Waszmości znów witać i za cenne dopełnienie dziękować...:) Za sposobnością refleksyja, że za tej wtórej zgładzenie winno się ustrój ówcześny już pruski winować, nie polski...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Czołem Waszmość Panie!

      Słusznieś zwrócił uwagę, że naonczas to pruski król rządził tymi ziemiami. Użyłem nazwy naszego kraju wyłącznie w kontekście geograficznym aczkolwiek chcąc być precyzyjnym powinienem napisać, że ostatni (znany) przypadek spalenia czarownicy miał miejsce na terenie północnych Kaszub. A przy okazji, czy to nie przypadek, że w tym samym miejscu, w latach 80-tych XX wieku powstała pierwsza w Polsce plaża dla nudystów (Chałupy Welcome To :))?

      Kłaniam nisko :)

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    3. Domniemujesz Waść udział siły nieczystej w obnażaniu się?:) Ciekawe... A wejrzawszy na to, że źródła ruchu naturystycznego w wilhelmińskich jeszcze Niemczech, to kto wie?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Zawsze się nieswojo czuję, gdy o takich przypadkach czytam. I bardzo współczuję skazanym... Solidaryzuję? :) Właściwie to powinnam się cieszyć, że żyję w czasach, w których stos mi nie grozi. Chyba...
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze powtarzam, że jeśli czego historia uczy, to tego, żeby nigdy nie mówić, że coś już nigdy nie wróci, albo się nie zdarzy... Powiedzmy, że to mało prawdopodobne...:)) A skoro "czarownicą" ostać się można było już choćby dlatego, że się nad sąsiadki było ładniejszą czy mędrszą, to słusznie się WMPani zagrożoną czujesz...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Dziwne... Upał taki, a mnie się jakoś zimno zrobiło... :)))
      Na pewno byłabym oskarżona o to, że męża do ożenku czarami nakłoniłam. I rodzone dziecię oskarża mnie, że wiedźmą jestem... Niedobrze... :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    3. To akurat się działo - w Skandynawii dla popisów i ważności dzieciaki donosiły na kogo popadnie - palono więc zgodnie z ich fantazjami. Żeby nie było, że to podłe katole, to lutry były i ich pastorzy, wszak bardzo świali.

      Usuń
    4. Pawka Morozow dowiódł, że nie czasy są ważne i sens oskarżenia, jeno system taką możliwość dający... Jak się zdaje powoli się do czegoś podobnego zbliżamy, gdzie dzieciak zawiedziony niekupioną zabawką rodzicieli o jakie molestowanie oskarżyć gotów...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Z tego, co mnie wiadomo, to ninie o o czarownicę najłacniej po weseliskach...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Powyższa arcyciekawa nota nie dość, że jest potwierdzeniem tolerancyi Rzeczypospolitej w wiekach dawniejszych, to jeszcze na mysl dwie rzeczy z tematem powiązane przywodzi...

    Pierwsza to cależ podobny tekst, łowów na szkockie czarownice się tyczący...jak się kiedy doń dokopie, może na Polance przedstawię.

    Drugfa zasię sprawa tyczy się pewnego inkwizytora średniowiecznego, z ziem niemieckich własnie, który z zapałem czarownic wyszukiwał, zwłaszcza tych z pieprzykami na ciele. Przekłuwał taki pieprzyk o jeśli ony krwawił, skazywano nieszczęsną na śmierć.
    Razu pewnego rzeczony jegomość objadł się był trujących grzybów i pomięszania mysłów dostał. Mieszkańcy miasteczka wzięli go za czarownika, a dla pewności, przekłuli mu pieprzyk na ciele. Traf chciał, że pieprzyk krwawił... Inkwizytora miotajacego się wtę i we wtę, krzyczącego od rzeczy przywiązano do słupa i ukamienowano...

    Kłaniam nisko, w nikczemne progi zapraszając... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę zatem tejże themy u Waszmości wypatrywał:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Owa thema o czarownicach jest jeszcze dosyć odległa w czasie, ale kiedyś na pewno się pojawi :)

      Póki zapraszam Waszmości na drugą część bitwy pod Clontarf u siebie :)

      Zapraszam tutaj, jako że Wordpress znów coś kombinuje i przeto Blogspot źle nowe notki uukazuje...

      Kłaniam nisko, aż po same kolanisko! :)

      Usuń
    3. Bóg za inwitacyją zapłać... Postaram się nadążyć...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Tortury za zepsucie piwa, nie wydają się wcale karą okrutną albo niesprawiedliwą! Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  10. O czarownicach mam książkę Micheleta. Ale to o francuskich...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam tej pozycji. I wciąż nieboraczka aktualna, mimo półtora wieku...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. A we Tłuszczu - nie bardzo sławnym mieście - wielebny Dziekan i Proboszcz oskarżył w Gazecie Wyborczej podległego sobie proboszcza z Jasienicy niejakiego Wojciecha Lemańskiego, że pomieniony przez siedmiu szatanów opętany jest i przed przed wodą święconą ucieka, czemu wiarę dawszy, arcybiskup Henryk doktor Boshabora, probostwo onemu odjąwszy, z parafii eksmitował, mszy w kościele odprawiać zabronił i o ściąganie śmierci na niego oskarżył publicznie na konferencji prasowej, zaś Dziekana w nagrodę do maciupeńkiej w Nieporęcie przeniósłszy parafijki i z dziekaństwa wyzwoliwszy, uhonorował, co w googlowej wpisawszy wyszukiwarce jako "Ucho Hosera" przeczytasz snadnie. To przy tym palenie, pławienie i tormentami doświadczanie niczym mi się zdawać wydaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu mniemam, żeś Waść już przedobrzył kapkę, boć przecie wszelkie onemu czynione wstręty, jakkolwiek by nie były zasadne czy przeciwnie: bezzasadne, w co nie wchodzę, przecie żywota onego nie pozbawiają, a jeno posady i dobrego imienia, co rozumiem, że niemało, przecie to wciąż nie jest dla mnie tożsame z uśmierceniem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. I kto mówi, że kiedyś życie było nudne bo bez Internetu ?
    A swoją drogą my na tej starodawnej przyzwoitości jedziemy nadal.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I cichej żem nadziei, że czas jeszcze niejaki pojedziemy...:) W kazdym razie byłoby to miłe pro psyche mego...i tuszę, że nie jeno mego:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Ja bym jakąś osóbkę płci odmiennej z lekka potorturował, tak delikatnie, nie czyniąc krzywdy. Żeby na 100 % wiedzieć, że nie czarownica. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znałem Cię z tej strony...:)))) Ale na mojem blogu nikłe szanse byś jaką wolontariuszkę ułowił...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  14. No i widzisz Wasc, bylo kiedys gorzej niz dzisiaj jest. Zawsze to jakies pocieszenie. Uklony :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem?:) Sam nie wiem, czy lepsze jest się w tył za śladami dobrego oglądać, czy ich w dali przed sobą tropić...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  15. Bogowie! Zmieńże Waćpan temat, bo tu teraz do Waści strach zaglądać! :)))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki był i mój zamiar szczery na dzień nawet i pozawczorajszy, aliści jak to powiadają, jako chcesz Pana Boga rozśmieszyć, to rzeknij Mu o swych planach... turbacyje zdrowotne mojej Pani Matki mię na dni dwa nieledwie uwiązały przy przybytku Asklepiosa i niczego dokonać nie dozwoliły...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)