12 lutego, 2015

O "Lohengrinie"...

                                       Jaśnie Wielmożnej P.Notarii dedykuję...:)
... słowami Jana Lama, genialnego autora określenia "baciar" i "Wielkiego Świata Capowic", którego kto nie czytał, niech żałuje... Otoż nam Ów w 1877 roku tak opisał swoje z Wagnerem spotkanie:
" Sprawiłem sobie w tym tygodniu "biesiadę bogów" z powodu, iż jednego wieczora zamknięto z powodu bankructwa przedsiębiorców na raz aż trzy restauracje - co nawiasem mówiąc, należy do charakterystycznych znamion czasu. Nie było co robić - poszedłem na przedstawienie Lohengrina. No, biedne nasze potomstwo, jeśli to ma być muzyka przyszłości - ale kto wie, może to będzie systemem karnym przyszłości. Na wszelki wypadek jeden akt w sąsiedztwie bombardonu, bębna i dwóch puzonów, zaostrzony postem przymusowym, powinien być liczony za miesiąc więzienia. Z akcji zrozumiałem tyle: p.Zakrzewski* z lokami i brodą blond, zupełnie jak król dzwonkowy, zajeżdża na łąbędziu i podoba się od razu p[annie-Wachm.] Marco z powodów dla mnie niewytłumaczonych. P.Verdi, który już jest na scenie, podoba się pannie Gabbi. Powstaje jakieś nieporozumienie, wśród którego p.Tercuzzi i p.Koncewicz z podniesionymi w górę rękoma chodzą po scenie i toczy się ożywiona dyskusja, której wszakże bombardon i puzony słyszeć nie dozwalają. Naraz p.Zakrzewski i p.Verdi poczynają rąbać się okropnie, ale uważając przy tym, zapewne ze względu na dyrekcję, aby nie popsuć nowosprawionych tarcz, które też zasłaniają dzielnie swoimi piersiami. P.Zakrzewski przemaga p. Verdiego, wskutek czego p.Marco pada na kolana a bombardon raduje się tak głośno, że nie zostaje słuchaczowi nic, jak tylko wyrwać go muzykantowi albo też samemu uciekać z teatru. Obrałem tę ostatnią drogę i dałem sobie słowo, iż po raz ostatni słuchałem dobrowolnie muzyki przyszłości. Ponieważ atoli i Lohengrin ma swoją piękną stronę, a mianowicie pannę Marco, więc na następne przedstawienie pójdę oczywiście, ale z uszami szczelnie zatkanymi bawełną."
______________________
* Zakrzewski, Marco, Verdi etc. - nazwiska i pseudonimy artystyczne ówczesnych śpiewaków i śpiewaczek operowych lwowskich.


                                              .              

22 komentarze:

  1. Dzień dobry
    rewelacja!
    Obśmiałem się"jak norka"...
    Mnie wprawdzie muzyka Wagnera się podoba (o ile nie jest zbyt głośna :) ) ale potrafię zrozumieć również tych, którym takie monumentalne dzieła się nie podobają, ba, pobudzają do agresywnych zachowań...
    Jak powiedział kiedyś Woody Alen "Po takiej [dużej] dawce Ryszarda Wagnera [zaraz] chce mi sie napaść na Polskę."

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli by nas sam Allen miał napadać, niech napada...:) Poradzimy sobie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Czuję się zaszczycona dedykacją, atoli Lam zdrowo przesadził, gdyż zapewne nie znał wtedy jeszcze Parsifala, nie wspominając o całym Pierścieniu Nibelunga ;-) Ale warto zastanowić się nad pytaniem, czy i dzisiaj jeśli zaczną bankrutować restauracje, kluby i puby, to frekwencja w operze się zwiększy??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notario, są jeszcze teatry rewiowe ze striptisami - także męskimi. Byłaś na "Goło i wesoło"? - jesli nie - to następnym razem musowo Cię tam zaciągnę:-)))

      Usuń
    2. Oooo, aż się boję! ;-) To Ty, Stokrotko, takie lokale odwiedzasz??!!! A co mąż na to?

      notaria

      Usuń
    3. Wyobraż sobie, że to mąż mnie tam zabrał w celach ścisle rozrywkowych. Bo tak naprawdę to tam było bardziej wesoło niż goło - dwie godziny śmiechu i to wcale nie tak głupiego. To teatr "Capitol" specjalizuje się w takich wesołych przedstawieniach, które oczywiście nie są na najwyższym poziomie, ale i takie powinno się czasami obejrzeć.

      No ale uciekam już bo widzę tę grożną minę właściciela bloga, że znowu nie na temat piszę...
      Pozdrawiam:-).

      Usuń
    4. Z pewnością nie znał, a recenzje teatralne pisywał raczej w zastępstwie, czemu się nie dziwię, bo przy tym stylu, poczuciu humoru i inteligencji mógłby zniszczyć życie teatralne każdego miasta:) Co się gospód tyczy i traktierni, to też to było signum temporis swoiste, aleć i Galicyi niejaki ryt szczególny, że owe lokale poniekąd kluby angielskie zastępowały, w których szło zjeść, wypić, w karty zagrać, z przyjacioły pogwarzyć etc.etc.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Stokrotko, jeśli takie widzisz widoki jak opisujesz o obliczu mojem, to jeno w imaginacyi swojej, bom szczerze Waszą myśli wymianą ubawiony...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Nie jest to w żadnym razie muzyczka do wyciszenia się. Nie uleczy też skołatanych nerwów. Sprawdzałem
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy czyich... Jednemu pułkownikowi w Wietnamie pomagało...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Dobrze, że przeczytałam Waszmości recenzyję... Wiem już, czego unikać, a chcemy się gdzieś niedługo wybrać na ukulturalnienie...:)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Recenzja nie mojego pióra, ale Wagnera w rzeczy samej należy przyjmować w małych dawkach i z ostrożna...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Vulpian de Noulancourt12 lutego 2015 18:48

    Czort z Wagnerem. Przy współczesnej muzyce wydaje się niegroźny.
    A zachowało się jakieś zdjęcie panny Marco?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie wiem o tem, przy tem to był zdaje się dość częsty pseudonim wśród śpiewaków, zatem nijakiej pewności, że na właściwą byś trafił...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. I miał sporo racji Imć Lam, bo gdyby w czas owej muzyki zakazał, być może sześćdziesiąt lat póxniej uniknęlibyśmy Apokalipsy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba by jej zakazać u źródła, a nie u nas...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. szczur z loch ness14 lutego 2015 07:51

    Jestem zaskoczony, że niejaki Wagner założył kapelę punk, bo opis jako żywo przypomina dokonania z Jarocina :-)
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz w tej mierze experiencyję z pewnością od mojej bogatszą, zatem skoro mówisz, że Wagner grał w Jarocinie, to z pewnością tak być musiało...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Klik dobry:)
    ... że też nie zauważył, że opera Lohengrin ma też cudnego walca weselnego, który faktycznie okazał się muzyką przyszłości, bo grany na ślubach do dziś.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wieleż wiem, to więcej jednak za morzem uważanego, bo w naszych europejskich dziedzinach po dawnemu króluje w tej mierze Mendelssohn:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Recenzja wyborna. Teraz jeszcze muszę trochę muzyki posłuchać, żeby obraz był pełen. :)))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka akurat się broni sama niezgorzej...:) A szczęśliwie dla Wagnera, to Lam został całkowicie zapomnianym...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)