14 kwietnia, 2016

O nudach na pudy*...

 Przedkładałem jeden z Lectorek, której się archeologiczne przygody marzą, że to nic miłego, ani romantycznego, alem chyba nie przekonał...:) W nieoczekiwany sukurs przyszedł mi nie kto inszy, jeno sama pani doktor Marta Guzowska z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego, specjalistka od ceramiki egejskiej i anatolijskiej z II tysiąclecia Ante Christum Natum, ninie we Wiedniu pomieszkująca i od czternastu lat pracująca w międzynarodowym zespole wkoło legendarnej Troi kopiącym... Można chyba uznać, że wystarczająco w to wdrożona, by wiedzieć o czem prawi, nieprawdaż?:) 
  I otoż się Pani Doktor zamarzyły laury także literackie, zatem popełniła całkiem znośny "kryminał", sub titulo "Ofiara Polikseny", którego akcja toczy się właśnie w środowisku archeologów, zaś główny bohater (mężczyzna) o archeologii mówi tak:
"Jeśli ktoś wam powie, że archeologia jest pasjonująca, możecie go od razu wyśmiać. Ciekawe to są filmy z Indianą Jonesem i Larą Croft. Te ostatnie nawet ciekawsze, ze względu na walory estetyczne Angeliny Jolie w krótkich spodenkach. Archeologia jest nudna, aż się flaki przewracają.
   Myślicie sobie pewnie, że to takie romantyczne: archeolog w fajnych ciuchach stoi nad wykopem i patrzy, jak kolejne uderzenia kilofa odsłaniają ruiny zaginionych cywilizacji. Przykro mi, jeśli was rozczaruję, ale to gówno prawda. Po pierwsze: możecie od razu zapomnieć o kilofie. Większość pracy wykonuje się małą szpachelką i pędzelkiem. Wiecie, ile w takich warunkach trwa odsłonięcie, nie żadnej tam cywilizacji, tylko głupiego stłuczonego garnka? Nie wiecie? To się domyślcie.
   Po drugie: panie i panowie, zaginione cywilizacje nie istnieją. Wszystkie zostały już dawno znalezione, skatalogowane i mają doczepione metryczki. Archeologia jest mniej więcej tak samo romantyczna jak księgowość. A praca wygląda podobnie: polega głównie na zapisywaniu setek, tysięcy numerków. Numery warstw, numery obiektów, numery skorup, numery kurwa-nie-wiem-czego-jeszcze. Potem się te numery wprowadza do bazy danych, grupuje, analizuje i pisze raport, który ma w sobie tyle romantyzmu, co kwartalne sprawozdanie finansowe kiosku Ruchu.
   Poza tym normalnemu człowiekowi ciężko jest wytrzymać dzień pracy, który się zaczyna pobudką o piątej, przed wschodem słońca, a kończy po północy ostrą bibką i wypełniony jest niezliczonymi godzinami w upale, który powinien być zakazany konwencją genewską. Powiem tylko tyle: gdyby jakikolwiek więzień, polityczny czy nawet zwykły kryminalista, był zmuszany do pracy w takich warunkach jak my, Amnesty International już dawno by interweniowało."
   Sam usiłując oddać ów bezmiar nudy porównałem to do obserwowania jak schnie farba na ścianie. Błąd podwójny, bom po pierwsze przepomniał o wartach we wojsku ongi pełnionych, po wtóre, owa schnąca farba, jeśli świeża, potrafi się czasem wielce w fantazyjne wzory komponować...:)
A Wy, Mili Moi, jakie macie najstraszniejsze nudne wspomnienia?:) Co Was przeraża w tej mierze ?
_____________________________
* pud - dawna rosyjska jednostka wagowa, równa 40 funtom, czyli na współcześne to będzie jakie niecałe 16 i pół kilograma. Zatem określenie "nudy na pudy" będzie wprawdzie rusycyzmem wywiedzionym z dawnej Kongresówki, ale ten akurat jest chociaż uroczy...:)

39 komentarzy:

  1. Brodski napisał, a właściwie wygłosił "Pochwałę nudy" :-) Z nudnego zajęcia, co prawda tylko obserwowanego, bo sama się tym nie zajmowała, Agatha Christie popełniła kilka niezłych kryminałów ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owej pochwały poszukam, bom ciekaw wielce cóż Ów miał do powiedzenia w tej kwestii:) Co się tyczy pani Agathy, to przyznam, że tematu nie znam, bom jej pióra wytworów kaducznie skąpo był czytał...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. P.S. Choć przyznam, że gustuję w filmowych, wielce wysmakowanych i dopracowanych w szczegółach kostiumowych i scenograficznych, adaptacjach z Davidem Suchetem w roli Poirota :)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Nieskromnie polecę swój wpis szerszy na ten temat: http://czytacnieczytac.bloog.pl/id,353955879,title,Na-poczatku-byla-nuda,index.html

      Agatha jako żona archeologa uczyniła archeologów bohaterami kilku swoich kryminałów, "Morderstwo w Mezopotamii" np. dzieje się w jakimś zapomnianym od świata stanowisku archeologicznym. I wszyscy tam zajmują się odkurzaniem skorup miotełkami, opisywaniem ich, liczeniem i żmudną dokumentacją, fakt. Mordercą okazuje się, jakżeby inaczej, profesor archeologii ;-)

      notaria

      Usuń
    4. Teraz żem pomiarkował...W rzeczy samej jest tych archeologicznych wątków u niej niemało:) Co się tyczy WMPani recenzji z Brodskiego, to pożałować jeno mogę, żem jej z takim opóźnieniem poznał. Link sobie pozwolę powtórzyć, w formie dla inszych Lectorów przyjaźniejszej: http://czytacnieczytac.bloog.pl/id,353955879,title,Na-poczatku-byla-nuda,index.html i dodam, że wszystko idzie o tem, jako i o rekomendowanej książce rzec, tylko nie to, że bym tego z nudą kojarzył...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Notario droga, no ładnie to tak? A jak ktoś nie czytał jeszcze tego kryminału?... :)))
      A swoją drogą, to dzięki za przypomnienie, z chęcią sobie przeczytam.:)))

      Usuń
    6. Czytałżem ongi, że w Anglijej (A gdzieżby indziej?) sąd niewieście rozwodu udzielił wskazując winę męża, dodatkiem za znęcanie się nad nią, a owo znęcanie się na tem polegało, że ów każdego kryminału czytał przed nią i na górze pierwszej strony ołówkiem miano morderza wpisywał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    7. Cud, że przeżył.:)))
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    8. Dlaczego cud?:) W Anglii od dawna już nie ma kary śmierci...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Archeologia odarta ze złudzeń maluczkich :((( To już chyba nic nudniejszego się przytrafić nie może....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego właśnie nie wiem i szukam:)) Choć co prawda sam nie pamiętam, kiedy się nudziłem ostatnio...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Jeszcze na studiach poszliśmy z moją obecną małżonką na spacer. No i natknęliśmy się na jeża, zwiniętego w regularną kulkę. Głupota młodości podszepnęła nam, że jeż rozwinięty będzie bardzo ciekawym obiektem, więc zbadaliśmy, skąd wiatr wieje i usiedliśmy ze dwa - trzy metry od niego, po zawietrznej. I przez baardzo długi czas nic się nie działo. Nuda. Gdzieś tak po pół godzinie (a może i więcej) bydlę zaczęło się poruszać, a w nas wstąpiła otucha pełna nadziei. Pojawił się nosek, powęszył, powęszył i... zniknął. Jeż znowu się zwinął i zamarł w bezruchu. Albo wiatr się zmienił, albo cuchnęliśmy bardziej, niż sądziliśmy. Życie biologa / gajowego też wydaje się przereklamowane.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rany!
      Spacer ...dziewczyna...studenci...,
      a oni naślinionym paluchem badają skąd wieje wiatr i ...jeża oglądają!!!!!
      Nie wpadłeś, Vulpianie, na to, że zajęcie doktora jest ciekawsze od biologa, czy zoologa?

      Usuń
    2. Małgośko!
      Doprawdy nie wiem skąd to przekonanie, że studenci to takie bezbożne juchy, które tylko na seks stawiają. Myśmy wtedy naprawdę nie szukali kopulodromu, tylko poszli na spacer. I obydwoje chcieliśmy tego jeża podglądać bez żadnych złych zamiarów.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Vulpianie, to przez Twój wrodzony brak krwiożerczości... Ktoś inny by tego jeża rozwinął przemocą, albo najpierw utłukł, a potem rozwinął. Sam sobie zatem jesteś winny...:) Aliści niewykluczone, żeś natenczas właśnie u połowicy przyszłej zdobył ostateczne uznanie, jeśli owa doszła wówczas do konstatacji, ze jak masz cierpliwość do żółwia, to i do potomstwa mieć będziesz...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Wachmistrzu!
      Mam wrażenie, że już o tym wielokrotnie pisałem, ale skoro ta historia pasuje tu wręcz idealnie, to ją powtórzę.
      Chodziłem wtedy z radością do pierwszej klasy szkoły podstawowej. Pewnego razu nasza pani przyniosła planszę z narysowanym jeżem i zaczęła opowiadać: że jeż to, że jeż tamto. A gdy jeż zwinie się w kulkę to nie ma sposobu, żeby się do niego dostać. Na te słowa głos zabrał kolega Grześ z rodziny patologicznej, który musiał w ciągu swojego żywota niejedno widzieć. Z całym spokojem, machnąwszy ręką, zawołał: "A siekierą go!".
      Pamiętam, że pani bagatelizowała tę radę, obracając ją w żart.
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Myślę, że kwestia patologicznej familii jedynie sprawiła, że się kolega Grześ nie krępował swej opinii wyrazić... Większość pozostałych członków społeczeństwa, nabrawszy niejakiej ogłady i cieniutkiego poloru tzw.kultury, zazwyczaj się krępuje uzewnętrzniać z podobnymi konceptami i trzeba okoliczności nadzwyczajnych,żeby to uzewnętrznić, chociażby alkoholu... Sam widziałem dwóch belwederskich profesorów dyszących taką żądzą ujrzenia co ten drugi ma w środku, że sięgnęli po narzędzia ostre, które reszta towarzystwa musiała im dopiero przemocą odbierać tak, że skończyło się jedynie na pogróżkach i słownictwie tak wulgarnym, że niejedna patologiczna rodzina miałaby się jeszcze i czego nauczyć...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Panie Wachmistrzu!
    Jeśli mnie pamięć nie myli, a oko bielmem nie zaszło, to zwrotu " nudy na pudy" użył chyba jako pierwszy Jan Brzechwa w swoim wierszu " Śledź i dorsz". Poeta urodził się na Kresach Wschodnich, co może tłumaczyć skąd Autor znał określenie " pud ". Co się zaś tyczy owych nudów, to pod sklepem we wsi siedzieli Józwa Pokropek ( plamisty od denaturatu) z Fryniem Marynarzem ( jak łyknął mózgotłuka, gadał w dowolnym języku) czekając cierpliwie na sponsora. Jak raz podjechał automobil z zagraniczną rejestracją. Obcokrajowcy sklepie zabawili chwilkę . Wyszli z dwoma małymi butelkami wody mineralnej. Frynio i Józwa ustawiali się pod wiatr, by sponsorów nie odstraszyć, co im kapinkę zajęło, ale obcokrajowcy nie zaszczycili ich spojrzeniem. Do dziś trwa spór o to, który z obszczymurków wypowiedział znamienne słowa: patrzaj, one, jak zwierzęta, wodę ino piją. Od tego dnia we wsi nudów i pudów nie uświadczysz. Pokropek z Marynarzem popłynęli .

    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonany, że używał tego i Wańkowicz, bodaj w "Szczenięcych latach". Nie rozstrzygniemy chyba tego, któż był pierwszy, ani czy to Brzechwa stworzył powiedzonko, które jemu do rymu potrzebne, weszło w krwiobieg języka, czy też właśnie się funkcjonującym już posłużył...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Albo mam demencję, albo jestem jakaś nienormalna, ale nie mogę sobie przywołać żadnego "najstraszniejszego nudnego wspomnienia".
    Być może jeszcze wszystko przede mną!:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile, w związku z demencją, nie już "za":) Choć, szczęśliwie, znane mi WMPani wypowiedzi raczej tego nie sugerują...:)
      Kłaniam nisko i życzę by najdłuższego trwania tego stanu:)

      Usuń
  6. Nudy się nie pamięta. Nie ma czego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to jednak od cyrkumstancyj zależy... Powiadają, że człek inteligentny nigdy się nie nudzi, bo zawsze ma coś do przemyślenia i gdybym nie miał w żywocie eksperiencyj z pobytem za kratą związanych to bym się z tem może i był skłonnym zgodzić. Tyle, że tam najinteligentniejszy człek wszelkich innych możności aktywności pozbawiony, poczucia przytłaczającej nudy doświadczy. Nie bez kozery izolatka, co w szpitalach za symbol luksusu uchodzi, tam jest jedną z kar najsroższych...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Jako najbardziej nudne pamiętam wykłady z filozofii...:))) Sposób mówienia wykładowcy sprawiał, że po pięciu minutach większość z nas spała.:)))
    Ja na studiach też miałam fascynujące zajęcia. Kiedyś gdzieś już o tym wspominałam, tu chyba też.:))) Ale powtórzę. Siedziałam sobie w strumyku, w marcu, padał deszcz na zmianę z taką kaszą śniegową, a ja pozyskiwałam z dna materiał do badań. Fajnie było...:)))
    Ja wiem, że to mało romantyczne, nudne i okropne, tylko dlaczego oni, mimo wszystko, siedzą w tych dołach z pędzelkiem i szpachelką?:))) No i ja też tak chcę!!! Chociaż raz!
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czegoś podobnego jak WMPani z filozofią przejścia jam doświadczał na dawnych, za nieboszczki Peerelki, wojskowych zajęciach politycznych, które były wylęgarnią mistrzostw uczelni w kółko i krzyżyk, czy w okręty:) I tylko raz mieliśmy ubaw po pachy, gdy prowadzący politruk nam z pełnym zapałem wykładał wyższość państw socjalistycznych nad innymi w tem się między inszemi zasadzającą, że pomiędzy socjalistycznemi nie ma i nie będzie wojen, na co się doczekał, że jeden z nas podniósł rękę. Biedny major, który nigdy chyba jeszcze nie widział dobrowolnie się zgłaszającego studenta, nie posiadał się z radości,że mieć będzie dyskusję. Ale jego mina, gdy go kolega zapytał czemu w takim razie właśnie Chiny napadły na Wietnam... bezcenna:))) Nawet nie pamiętam, jak się próbował z tego wykaraskać, ale tej miny do końca życia nie zapomnę...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Trudno mi sobie przypomnieć, ale na pewno nudne jest siedzenie nad wodą i gapienie się w spławik, albo i nawet bez tego spławika. Tylko że jakoś mnie to nie nudzi!? Bogiem a prawdą to nawet i ryb łowić nie muszę, byleby się wreszcie ponudzić!!! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Pan Ojciec setki godzin tak nad wodą przepędził, czasem i mnie przymusić próbując... Mnie tego bakcyla nigdy nie zaszczepił, osobliwie że za rybami nie przepadam, ale On zawsze twierdził, że tam sobie porządkuje świat i że to jest jego czas na wszystkie przemyślenia.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Uwielbiam się nudzić! Gdyby to ode mnie zależało, nudziłbym się codziennie.
    I bardzo, ale to bardzo chciałbym żyć w nudnych czasach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi tylko tego spełnienia życzyć Waszej Miłości a poniekąd i samemu sobie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. szczur z loch ness15 kwietnia 2016 09:43

    Mam niejakie podejrzenia, co poniekąd potwierdzasz, że praca archeologa jest równie atrakcyjna jak praca grabaża. Oczywiście z dokładnością do tego, czy ktoś dany grób oraz zwłoki zakopuje, czy też wprost przeciwnie, bo głównie do tego rzecz sie sprowadza.
    Kłaniam Waszmości z zaścianka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pracy grabarza, jak się zdaje, najatrakcyjniejsze jest to, czym on się zajmuje PO pracy, impregnując niejako swój system psychiczny na doznania przyszłe... Co poniekąd również łączy go z archeologami, tyle że ci popijają raczej chyba bez motywacji, za to z braku alternatywy...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. W latach sześćdziesiątych pomagaliśmy archeologom przy odkrywkach na Starym Mieście w Kamieniu Pomorskim. Odkryli dawną toaletę. Faktycznie pracowali miotełkami i szpachelkami. Dla nas,uczniaków,było to ciekawe przeżycie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden ze znajomych archeologów twierdził, że pomijając tzw."skarby" celowo ziemi powierzane, nigdzie indziej tylu nie znajdywali monet, co w dawnych dołach kloacznych, co tłomaczyli tem, że albo kto przykucnąwszy nawet nie dostrzegł, że mu się co z mieszka wysunęło, czy zza pasa, albo też, jeśli moneta drobna, uznał stratę za mniej straszną, niźli poszukiwania onej...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Nudy na pudy ...
    Czy to nie jest bierne oczekiwanie na coś,co się ma wydarzyć?
    Być biernym = nudzić się ?
    https://www.youtube.com/watch?v=64kQpQBofzE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakem już Tetrykowi responsował, jest przekonanie, że człek inteligentny nie nudzi się nigdy, bo zawsze ma coś do przemyślenia. Tyle, że właśnie zmuszenie go do bierności i pozbawienie możliwości zajęcia się czymkolwiek innym (jak np. więzienie) nawet i tej kreatywności z czasem pozbawia. Choć są jednostki szczególnie odporne, zdolne zbudować sobie tam własny alternatywny świat i poruszać się w nim, a nawet to zapisać i uzewnętrznić światu, jak choćby Karol May ze swym Winnetou i onegoż kompanionami...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Kneziu, obejrzawszy to co przedstawiłeś i to, co się następnego tak ustawiło w kolejce (o budowlańcach) mogę tylko się cieszyć, że tym w tartaku tylko taki zabawy przyszły do głowy...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Jednym z moich marzeń, było zostać właśnie archeologiem i gdybym mogła, dalej bym chciała nim być. To jest tak jak z pasją, trzeba to kochać, wtedy człowiek się nie zanudzi.
    Cóż, ja najbardziej się nudzę, gdy nie mam nic do zrobienia :)

    "Kto „nie jest ciekaw niczego”, ten nieuchronnie musi się nudzić.

    Autor: Konrad Lorenz
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz, następna...:))) Ale to prawda, że najpotworniejsze zajęcie jest inaczej postrzegane, jeśli je człek czyni z radością...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)