Blog staropolski. Różności historyczne, facecje i refleksyje, spominki i przypowieści oraz czasem i komentarze rzeczywistości dzisiejszej...
06 listopada, 2012
O "Stańczyku" chasydyzmu...
W dobie chasydyzmu mistycyzującego i melancholijnego, byłaż jedna postać, co się kwintesencyją żydowskiego humoru ludowego zdała. Herszel Ostropoler (czyli z Ostropola) porodził się jakosi z końcem ośmnastego stulecia i przez lat kilkadziesiąt wyczyniał sobie, bliźnim i Bogu mniejsze lub większe facecyje, czem sobie na tenże przydomek po Stańczyku dziedziczony, zasłużył...:)
Ongi, insi go napominali chasydzi, zgorszeni tem, że się nadto mało modli, boć ów iście wymamrotawszy parę błogosławieństw się chyżo miał z bóżnicy ku odwrotowi. Nareście mu kilku starszych co do słuchu rzekło, za wzór cadyka dajać, na co im Herszel odparł:
- Nasz rabbi ma moc frasunków, bo mu myśleć mus o całem swojem dworze i o stajni... o bliższej i dalszej familii, o was...o narodzie całem naszem... A cóż ja? Ja mam jedną żonę, no i kota... A więc stanęwszy sobie cichuśko gdzie w kątku westchnę jeno"Panie Boże! Żona-kot, kot-żona!" i więcej interesów do Pana Boga już nie mam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I tym sposobem Panu Bogu głowy nie zawracał...
OdpowiedzUsuń:-))
Na miejscu Pana Boga bym to docenił:)
UsuńKłaniam nisko:)
1. Jeżeli ktoś czyta po rosyjsku (ja prędko wymiękłem), to tu:
OdpowiedzUsuńhttp://lib.ru/ANEKDOTY/ostropoler.txt
jest cały zbiór żartów o tym żartownisiu.
2. Czy ktoś wie, jak odmienia się imię Hershel? Hershla, Hershlowi czy raczej Hershela, Hershelowi?
Pozdrawiam
My chyba możemy pisać "Herszel" i odmieniać "Herszla, Herszlowi" itd. Najprawdopodobniej taka pisownia jest w "Przy szabasowych świecach".
UsuńPozdrawiam.
Wachmistrza przepraszam, że się wtrącam.
1. Bardzo dziękuję za tę informację. W sieci można spotkać cztery formy:
Usuń1.1. Hershel
1.2. Herschel
1.3. Hershele
1.4. Herszel
i jakoś nie potrafiłem dojść do tego, która u nas obowiązuje.
2. To w takim razie mogę chyba pisać Szlomo zamiast Shlomo?
Pozdrawiam
Izwinitie druzja - chociaż lubiłam język rosyjski i zawsze miałam z niego piątkę /szóstek jeszcze nie było,/ to jednakowoż ta lektura morderczą mi się wydaje...
UsuńNo ale przynajmniej próbowałam...
Pozdrawiam obydwóch Panów hrabiów.
Vulpianie, z serca dziękuję, choć to rzeczywiście trud nawet język znającemu (choć krzynę przyrdzewiałemu) i nie mającemu przeciw niemu subiekcyj nijakich... Cóż dopiero rzec o pokoleniach młodych, co się go już uczyć nie musięli, luboż o tych, co niby musięli, ale brak w tej nauce efektów traktowali jako własny wkład w zburzenie Muru Berlińskiego i rozgromienie Układu Warszawskiego...
UsuńKłaniam nisko:)
Bóg Zapłać Pani Anno za rzeczy wyjaśnienie:)
UsuńKłaniam nisko:)
Z ciekawości czystej, Stokrotko Miła: pojmuję, że pierwszym hrabią to Vulpian ma być, choć "de" zaraz nie znaczy, że ów aż hrabiowskich godzien koron:) Intryguje mię jednak, któż być ma drugim? Herszel?:)
UsuńKłaniam nisko:)
A tak mi się poleciało z tymi hrabiami...
UsuńDowartościować się chciałam.../że w takim eleganckim towarzystwie sobie piszę/
To już ich trzech bedzie teraz.
:-)))
No tak, ale od hrabiów to ja powinienem brać drożej:) A tak to wciąż nie wiem od kogo...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Błogosławieni ubodzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Znaczy... w zasadzie wszyscy...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Ten dowcip czytałam w "Przy szabasowych świecach" i mnie rozśmieszył, bo nie przepadam za ludźmi, którzy naprzykrzają się Panu Bogu.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego popołudnia.
Bo też i głowy nie dam, czy i nie stamtąd on pochodzi:) Alem spisywał raz pierwszy lat temu sześć, to już i zwyczajnie nie pomnę:)
UsuńKłaniam nisko:)
Aha, dodam, że już na moim starym- nowym blogu zlikwidowałam kod antyspamowy. Oczywiście, dzięki pomocy dobrych ludzi. Ten kod mnie sama denerwował, choć własne komentarze mogę pisać w dogodniejszym miejscu, jednak dopiero dzisiaj na to wpadłam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Wielce mi to czytać miło, że tam co przyjaźniej ludziom uczynić idzie... Ja chyba już tu jednak ostanę, bo co i rusz czytam o jakich turbacyjach z tymi odnowami, to i nawet swego starego ruszać nie myślę...
UsuńKłaniam nisko:)
Miło, że żona jednak przed kotem. W przeciwnym wypadku z żartownisiem mogłoby być krucho. Choć w sumie kto wie, co na tę litanię kot!
OdpowiedzUsuńKot zatem i charakter jego kluczem tu do wszystkiego:) Bo jeśli kocisko wredne i dożarte, to Herszel może jednak błąd zrobił, że za żoną wymieniał... Z drugiej strony ów chyba tego Herszlowego wywodu nie słyszał:)
UsuńKłaniam nisko:)
Mądrze prawił owy Herszel :)
OdpowiedzUsuńLudzie często proszą o tak wiele rzeczy, a Bóg przecie też usłyszanym chce być... Czasami lepiej nazbyt wiele podczas modłów nie mówić :)
I tak - dobrze, że żona ważniejsza od kota ;)
Kłaniam się niziutko!
Zawszem dumał, co też ten biedny Pan Bóg czyni, gdy go jedni o tym samym czasie o deszcz proszą, a drudzy przeciwnie: o pogodę... Zlicza głosy za i przeciw, czy na wszelki wypadek nie czyni nic? Że już o gorszych modlitwach nie wspomnę...
UsuńKłaniam nisko:)
oj, bo zaraz w bóżnicy modlić się trzeba!afiszować się przed światem. można i po drodze to robić. miłego:)
OdpowiedzUsuńA pewnie! W wiosce podrzeszowskiej, skąd familija Pani_Mego_Serca ma korzeni, do dziś z lubością sobie powtarzają opowieść, jako to kmieć pewien obcy, przejazdem zapewne będący, na mszy nie klękał i nie wstawał, zatopiony w modlitwie własnej, aż go nie napomniał pleban tamtejszy, co człekiem był wielce otoczeniu przykrym i marudnym. Zrugany ponoć głowy podniósł i w ciszy absolutnej ryknął był ku kapłanowi: "Milcz, chamie, gdy z Panem Twoim rozmawiam!"
UsuńKłaniam nisko:)
A ja o nim nie słyszałam, To przeczytałam Ale nie ręczę czy zapamiętam. Mam słabą pamięć do dowcipów.
OdpowiedzUsuńnotaria
To podobnie jak i ja:) Dlatego zapisuję co celniejsze...:)
UsuńKłaniam nisko:)
oj Wachmistrzeńku - jakem zobaczyła że maliny czytujesz to sobie westchnęłam jeno
OdpowiedzUsuńkłująco-pachnąco ?, pachnęco-kłująco? ... aleć wzdychanie niewiele pożytku dało bo dalej w głowę zachodzę
i zachodzić będę dalej, skąd w tak znamienitem miejscu się znalazłam
kłaniam z wdzięcznym dygnięciem (o ileć białogłowa w moich leciech wdzięcznie dygać potrafi)
;o))
Czemu WMPani akurat w malinach wysiadujusz to w rzeczy samej zagadka, bo choć smakowicie i pachnąco, to przecie w rzeczy samej kłująco... Aliści ja tego nie rozstrzygnę i nie dopomogę w objasnieniu:)
UsuńKłaniam nisko:)
Z tejże przyczyny do kościoła chadzać przestałem, aby Pan Bóg niepotrzebnie nie musiał na powitanie wstawać, tudzież od pracy swej się odrywać. Po to, od roboty oderwanemu, trudno potem do niej z umusłem jasnem wrócić, co skutkuje huraganami, tąpnięciami na giełdzie i wina octowaniem. Kłaniam nisko :)
OdpowiedzUsuńNaturaliter, tuś Waść jeno wtedy przy słuszności, gdy przyjąć, że Pan Bóg dobrze wychowany (przez kogo?:), luboż żeś Waść dlań wstawania godny...:) A wizja, że jeno na chwilę by świat ten spuścił z oka, wraz się gdzieś źle dziać poczyna, jest iście frapująca, choć dotąd kojarzyła mi się jedynie z jaką robotą spartoloną okrutnie... Może zasadnie...
UsuńKłaniam nisko:)