16 listopada, 2012

O trybówkach...


 Lat temu parę już, gdy licznym, osobliwie młodym, angielski i irlandzki chleb zapachniał , i mnie to dotknęło, bom z dnia na dzień z nagła musiał rękodajnych dwóch pożegnać, ku strapieniu niemałemu, bo to przecie i robota ugodzona, i termina. Nie dziwota zatem, żem był w alteracyi niemałej, ano i w tem stanie cosi żem tam o trybówkach zamruczał pod nosem, na coż mię insi  indagowali cóż to za dziwo... Onych żem pojaśnił, dyskursu tem w on czas budząc niemałego, tedy się nie godzi, by Lectores moi w tem względzie gorzej mieli być edukawani niźli czeladź moja, ergo dziś nam się w czasy cofnąć wieków średnich, gdzie bodaj cech każdy w statutach swoich trybówek obmyślił.
  Owoż mechanizma warsztatami dawnemi rękodzielnymi kierujące takie były, że nim się u mistrza czeladnik zadomowił, ugadywano się najsamprzód na czas próby niejakiej, najczęściej na jedną luboż i dwie niedziele liczony. Szło przy tem nie tyle o to, by się ów do rzemiosła wdrożył, ile by cyrkumstancyj wszytkich poznał, takoż i towarzystwa domowego, bo że majster może i o złotym sercu, przecie może połowica onegoż jędza?* Luboż insi czeladnicy-psotnicy onemu nowemu ponad miarę dokuczać będą? A może i jejmość karmi podle? Abo onemu gdzie spać dadzą, gdzie z dachu kapie, a siennik arcypodły? Tego wszytkiego by rozeznać właśnie, czasu próbnego sobie strony dwie naznaczały i jeszli się po tem czasie czeladnik ani nawet probować dalej ugadywać nie chciał, nie śmiał go mistrz nijakim sposobem k'temu przymusić!
  Naturaliter, się to jeno czeladzi nowej tyczyło, boć jeśli majster terminatora od maleńkości chował, tedy onemu nic się w domostwie nowego już ukazać nie mogło, tedy ów miał po egzaminie swoim czeladniczym święto prawo odejść luboż i pozostać, przecie onemu nikt na myszlenie takie dwu niedzieli nie dawał!
  Cóż jednak było dalej? Zaliżby czeladnik do warsztatu był przywiązany niczem koń do kieratu, a chłop późniejszy do ziemi? A uchowaj Boże! Zawżdy mógł on odejść, gdzie oczy poniosą, jeno czasu wypowiedzenia dochowawszy, którego statuta najróżniej naznaczały, przecie najwięcej znów tego na dwie licząc niedziele. Wypowiedzenie służyło stronom obu, z tem że czasem mistrzowi tegoż czasu na połowę dzielono, aliści były i takie cyrkumstancyje gdzie pod grozą kar niemałaych, zbraniano czeladnikom tegoż prawa, a to na dwie (luboż i trzy, a i cztery czasem) niedziele przed Natum Christi, Wielgą Nocą i Zielonemi Świątkami, temże to tłomacząc, że i raz wtedy ruch we warsztacie największy, zasię mało się kto wtedy z czeladzi wędrownej po gościńcach kręci, temuż takie odejście moc frasunku by mistrzowi przyczyniło, bo gdzieżby on czasem przedświątecznym następcy miał szukać?
  Taż sama była przyczyna odmowy na czas niejaki przed jarmarkami dorocznemi, takoż i w rzemiesłach niektórych, jakobyśmy dziś rzekli, dla technologicznych przyczyn. I tak nie lza było czeladnikowi służby wypowiadać, gdy pracy jakiej napoczęto, którejby się potem za absencyją czeladzi dokończyć nie dało, luboż by to jedynie ze szkodą dla mistrza dokończone być mogło. Zatem u piwowarów nie godziło się czeladnikowi odejść, nim "poczętą sztukę słodową dorobi i odda panu swemu", u barchaników "którybykolwiek z towarzyszy postaw albo jaką sztukę rzemiosła swego zaczął, tak niżby dokończył roboty, nie ma odchodzić i zaczętej roboty pozostawić", u kurdybaników zasię póki "skóry z popiołu nie zostaną wyjęte"...
  Gdybyż jednakowoż dla jakichkolwiek bądź przyczyn czeladnik odszedł bez wypowiedzenia, tedy okrom kary, której tu najwięcej grzywną w pieniądzu na rzecz cechu luboż i w wosku (na świece przez cech w kościele swoim ofiarowywane) praktykowano, dotykała go jeszcze i trybówka, czyli cosi na kształt listu gończego z wilczym biletem złączonego... Na kogo bowiem spadała trybówka "ten miał być nigdzie do warsztatu przyjętym", ni w mieśćcu gdzie się swej zbrodni dopuścił był, ni gdziekolwiek indziej, "trybówka albowiem wszędy ma za nim iść, gdziekolwiek się obróci".
  Ano i przyznać trzeba, że w czasach gdy w kraju władza silną była, a po gościńcach i drogach pokój, byłoż to narzędzie wielce skuteczne, bo prawdziwie odmieniało zbiega w cosi na kształt banity cechowego, którym był, dopokąd się przed sąd cechowy w grodzie swojem na powrót nie stawił i naznaczonej mu kary nie odpokutował, a do mistrza swego nie wrócił. Aliści jako i denar każdy dwóch ma stron, tak i trybówka, a więcej jeszczeć powszechność onej stosowania, wielce nam ciekawych spraw mówi o kondycyi kraju całego... Czemże bowiem więcej wojen i niespokojności wszelakiej, tem i trybówek więcej, a domniemywać przy tem że i ze skutecznością egzekucyi krucho...
  W czasach spokojniejszych bowiem wiedział bowiem taki jeden z drugiem, że jako pana swego i warsztat porzuci, będą za nim "pisane listy" i choćby do inszego zbiegł miasta, bo tak się to najgęściej działo, że się nasłuchał w jakiej szynkowni, że to gdzie tam daleko po dwa pono płacą skojce za robotę, temuż i onemu za temże zaraz biec było mirażem, to go i tam najdą i od tamecznego cechu żądać będą, by go odprawiono. I tu się pojawiały cyrkumstancyje nowe, bo jeśli ów o nic inszego okrom pracy porzucenia obwiniony nie był, cechmistrzom w mieście jego nowym jeno oblig go był wydalić, a małoż i na tem! Czeladź insza pracująca w warsztacie, w którem by mistrz przeciw prawu zbiega zatrudniał, winna sama warsztat opuścić i się do starszych cechu stawić, by mistrza w ten sposób przymusić, by trybowanego oddalił.
   Naonczas starsi najczęściej się do municypalnej zwierzchności udawali, by zbiega ujęła i ów dopotąd w ratuszowej ciemnicy siedział, dopokąd nie zaręczył, że się nazad wróci, skąd przybył i dorobi, co przerwał, luboż straty poczynione odrobi. Rzeknie kto, że cóż to jest, by czeladnika na parol, niczem szlachcica, wypuszczać... Ano, temu rzekę, że jakoby ów tego słowa przed municypalnością nie był dotrzymał, natemieście by pomiędzy złoczyńców był policzon i wszędy, gdzie by go pojmano, już by go i na sąd,  jako zbrodniarza wiedli, a przy tem tożby już i kres był jakiejbądź nadziei, by się kiedykolwiek miał na majstersztyk w jakiembądź mieście móc wysadzić. Tedy i po największej części, ów powrócić wolał i odrobić, niźli by miał ze strażą być odstawionym, której to straży koszt na cech jego macierzysty byłby nałożonym, a od niego zasię znów na mistrza dawnego tegoż huncwota. Ani zasię wątpić przy tem, że ów majster niechybnie by tegoż pilnował, by mu dostawiony nazad trybowaniec wszyściutkiego co do grosza odrobił!
  Tegom jeszcze rzec przepomniał, że trybówek na małe i wielkie dzielono. Wielga zachodziła bez wyjątku ze skutkiem natychmiastowem; mała zasię niejako ukłonem była na rzecz mistrza nowego, który przecie trybowanego w najlepszej czasem przyjmował wierze i znowuż o to szło, by trybowany pracy poczętej dokończył, tedy podług nakazów małej trybówki, ścigany mógł jeszczeć i do czterech niedziel na nowem pracować, nim mu powrócić był oblig.
*____________________________________
    Jak to w wiele lat później genijalnie zgoła ujęli Starsi Panowie dwaj:)
"Czy mama się nie wtrąca 
i szczęścia nie zamąca? [...]
Czy wujek z czci odarty
Nie oszukuje w karty?
Czy chęcią żartów party
nie nadoskwiera brat?

ref. Takich pytań sto -
bardzo dużo to,
ale nie spoczniemy my -
aż sprawdziemy, czy:

gdy dziadzio przyjdzie w gości,
nie nudzi do nudności?[...]
A szwagier, który tyra,
aż w piersi dech zapira -
czy nie wymusza żyra
pod groźbą szczucia psem?

ref. Takich pytań sto –

babunia nie wyżera
przysmaków z fryżydera?
Czy ciocia nie wybiera
z półmiska lepszych sztuk?
Czy - przewracając stolik -
stryjaszek alkoholik
nie stłucze znów majolik,
choć sporo on już stłukł?

ref. Takich pytań sto –

czy kuzyn somnambulik
bladziutki jak śledź ulik
nie wejdzie śpiąc w koszuli
przestraszyć nas we śnie? [...]"

42 komentarze:

  1. Trybowany, trybujący...hm, zatrybiłem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro trybi, znaczy, że go nie trapi...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt16 listopada 2012 12:14

    A skąd się wzięła taka akurat nazwa? Przez chwilę myślałem, że z niemieckiego (zwrot "treiben an die Arbeit" oznacza 'naganiać do pracy'), ale gdy zajrzałem do sieci to nieco zwątpiłem, bo znalazłem też zwrot (którego nie znałem, ale to nic dziwnego, skoro ledwo w tym języku dukam) "es treiben mit" = uprawiać z [kimś] seks, robić 'to' z [kimś].
    Czekam z ufnością.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dla mnie ta mowa obcą, tandem wolałbym się tu na JWPanią Iw zdać, o wieleż będzie nam tu przytomną i tak grzeczną...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Imci Vulpiana domysł pierwotny slusznym mi sie zdaje. Slownik niezrownany Kaliny polecam...
      sluga Waszmosciow

      Usuń
    3. Panowie, wystarczy zajrzeć do Brücknera: "tryb (...) o czeladzi: "uczyć", "kupczyć" w XVI wieku, trybowy, z niem. Trieb, treiben.
      Der Trieb ma rzeczywiście również konotacje seksualne, ale oznacza to po prostu polskie popęd, napęd.
      Ale mnie się wydaje, że to jest z niemieckiego słowa das Treiben, co oznacza machinacje, naganne postępowanie

      Usuń
    4. Tak rzadko żem Cię ostatnio, Mości Krzysiu, miał przyjemność tu widzieć, żem nawet marzyć nie śmiał, że Ty nam tej rozwiążesz zagadki:) Bóg Zapłać:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. Torlinie: jedno drugiego nie wyklucza, choć w rzeczy samej na pomysł u Brucknera sprawdzenia nie wpadłem:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Eee, to zwykły wilczy bilet był ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam. Dobrze że jeszcze nie zesłali biedaka na jakis Sybir albo co...

      Usuń
    2. Polemizowałbym...:) Wilczy bilet to rodzaj represji OBOK zwolnienia zastosowany. Tu zaś mamy przymus wywiązania się z roboty niedokończonej, a pośrednio, przez sam fakt swego istnienia, trybówki raczej nie ku zwolnieniom, a ku przywiązaniom czeladników do warsztatów służyły...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Trybówki u Starszych Panów?... NO, no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemuż by nie?:) Że jak Starsi, to gorsi?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Niepodobna wyobrazić sobie, że wszyscy robią to co im do głowy przyjdzie, czego zresztą od jakiegoś już czasu doświadczamy, więc ów rzemieślniczy, dawny kodeks naturalnym się wydaje, a nawet rozsądnym.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness, gdzie zwykle sam wszystko robię, więc i problemów takich nie mam, co nie oznacza, że nie współczuję dobrodziejstw współpracy z załogą
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielce rad tedy bym ciżem obejrzał Waścinej roboty luboż szaty jakiej uszytej:) A i ja na rękodajnych nie narzekam, bo tych co mam, to już z górą będzie szesnaście czy siedemnaście lat. Jeno jako się czasem co zamarzy by skrzydeł rozwinąć i się czego próbuje, to owi nowozatrudniani najczęściej właśnie jakiej siurpryzy wytną przykrej: a to zbiegnie nawet pożegnania pożałowawszy, a to automobil rozbije, abo narzędzie cenne spsowa, abo jeszcze i nakradnie czego...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Imć Wachmistrzu, od sprawy innej zacznę, a mianowicie od niejakiej Witwickiej objawienia u Waszmości w komentarzach, co widocznym poniżej. I dobrze się stało, że owa Dama objawić się wreszcie raczyła, bo inaczej przyszło by wszystkim w rozum zwątpić, czego ani nie wypada , ani nie uchodzi rozwijać, dlaczego. Jak zwał, tak zwał wielkiej klasy owa Dama teksty umie pisać i ponad przeciętność wystaje o głowę, skromnie licząc, więc i cieszę się, że wpis u Waszmości poczyniła. A roboty w zaścianku Loch Ness przyjdzie Waści obaczyć, po dobroci albo i siłą na co czekamy, tym bardziej, że idąc za radą Waszeci kominek powstał w biotechnologii zbudowany, a zatem jako pomysłodawcy nawet nie uchodzi owego dzieła nie obejrzeć :-)
      Kłaniam z zaścianka Loch Ness, trochę już uładzonego :-)

      Usuń
    3. I jam bytności Mme Witwickiej rad niepomiernie, za sposobnością wyróżnionym się czując okrutnie:) Przecie i zasmuconym wraz pomiarkowawszy, że owa Dama gdzie indziej swych talentów obróciła i nie nam się jej błyskotliwym stylem radować:((
      Inwestycyjom Waszym radem wielce, osobliwie jeśli owe działają i effecta przynoszą:) A kwestia mego, czy ściślej naszego, ku stolicy wyjazdu wciąż jeszcze kwestyją pozostaje otwartą...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Wieki średnie nie były więc takie ciemne, jak uparcie głosi wszędobylska o nich plotka :-)
    A co do słówka "trybówki"... Może przyszło ono do polszczyzny najpierw przez francuszczyznę, a potem przez niemczyznę - daleką, wyboistą drogą aż z wesołej angielszczyzny czasu Robina Hooda? Wszak dziś jeszcze angielskie "try" to po naszemu także "wystawiac na próbę".
    Pozdrawiam serdecznie i z uśmiechem!
    Witwicka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszelki Duch Pana Boga chwali!:)) Zaliżby iście Witwicka Rediviva?:)) Wielce byłbym ja rad temu, gdyby WMPanią nie tylko gościć tu było można, ale i z nawiedzić, jeśli WMPani jakich nowych sobie urządziłaś włości, o których póki co, nic nie wiem... Co się konceptu z angielszczyzną tyczy, to z przykrością jej odrzucić przyjdzie jako ahistorycznej zgoła: angielszczyzna czasów Robin Hooda to anglosaksoński dołów wieśniaczych, co raczej nie peregrynował za morza, tandem rozprzestrzeniać się nie mógł i mowa najeźdźców normańskich, co nader długo, bo do XIV wieku jeszcze, królów nie wyłączając, francuszczyźnie hołdowali...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Ach, Panie Wachmistrzu :-)
      Ahistoryczne koncepta historii jako takiej mnożą się ostatnimi czasy jak grzyby po deszczu... miło więc i łatwo dorzucic do nich i swoje własne abstrakcje, ot tak - przekornie i dla zabawy.
      Co się zaś tyczy naszej blogowej Witwickiej, poszła ona dzieci cudze uczyc tu:
      http://www.polalech.pl/ubieranki-szlachecki.htm#graj
      Serdeczności!
      Witwicka

      Usuń
    3. Znam ja to przkleństwo, choć nie pojmuję za jakież znowuż grzechy to spotkać musiało Mme Witwicką...Aliści nawet przyjmując, że to po dobrej się stało wolej i trud ten z pewnością nieprzetraconym, a przeciwnie effecta widzę godnemi i przyjemnemi, przecie co z nami niebożętami, dorosłemi, tak niecnie osieroconemi ninie? Gdzież nasze przesłanie? Gdzież drogi ukazanie, hę?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Gdy Barbarę znów widzimy
      Ciepło w sercu mimo zimy :)

      Usuń
  7. A ja to bym uciekł na Dzikie Pola i został Kozakiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A słyszałeś co może o starych Kozakach? Czy ściślej: o takich, co starości dożyli?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Wachmistrzeńku miły a toć ja hadko rachunek sumienia przeprowadzić muszę przed onym końcem świata, co to rychło ma nastąpić. A toż ja czeladników w te i wewte u siebie gosciła bacząc bym im żle u mnie się nie działo , ale czy baczenie owo zgodne z zasadami trybowania się odbywało tego nie wiem ... a koniec świata wielkimi kroki nadchodzi i sprawę z uczynków zdać przyjdzie ! o ja nieboga !
    Kłaniam Waszmości, żeś mi o tak ważnej sprawie przypomniał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z końcem świata żem się już uporał i odwołał go... Nie powiem, że i nie bez pewnej osobistej korzyści, bom się z rękodajnym mym jednym założył był, że jako ten koniec świata nastąpi i nas spopieli, to ja mu skrzynki okowity stawiam, a jak nie, to on mnie:) Przy tem mniemam, że nawet gdyby ów iście nastąpić miał, to w tem, co nastąpić by miało, jakie odstępstwa od przepisów przy zatrudnianiu tam kogo lat temu wiele, najmniejszym by były zmartwieniem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. No proszę a mówią że Kodeks Pracy to nasz wynalazek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od lat głoszę, że Historia, jeżeli się odmienia, to jeno w technicznych wynalazków dziedzinie i tem, co się z niemi łączy... Zachowania ludzkie i koncepta na urządzanie świata się zaś nieustannie powtarzają w karuzeli swoistej, której czasam, zda mi się, że nikt okrom mnie nie dostrzega...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Mnie to bardziej kojarzy się z jodłowaniem - zapewne jest to effectum dowcipu-zagadki, z brodą jak u krasnoluda, który słyszałem przed wiekami:
    - Kto wymyslił tryby?
    - Radziecki uczony, Trybałow.
    - A jodłowanie?
    - Też Trybałow, jak mu przyrodzenie wkręciło...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie pojmuję dlaczego to Waszmość tej prawdy świętej i wszystkim znanej jako wiadoma, pewna i oczywista, jako dykteryjki tu podajesz błahej? Zaliż to się godzi imieniu ś.p. Trybałowa tak uchybiać?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Klik dobry:)
    Zawsze uważałam, że "wynalazki" (prawa, kodeksy...) dotyczące stosunków międzyludzkich i brania wszelkich aspektów życia w określone reguły wcale nie są współczesnymi "wynalazkami". Wszystko już dawno było.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A klik, klik...:) Toż samo ja od lat głoszę:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. Z przyjemnoscia wracam do kabaretu Starszych panów. takie czasy, że mozna sobie samemu wyszukać i posłuchać. A czasy gdy czeladnik był niejako przywiazany zobowiazaniam do rzemieslnika dawno minęły. Może lepiej ??? Ukłony. Paczucha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemuż mniemasz Waćpani, że minęły? Aboż to nie ma w Kodeksie Pracy miesięcznego najmniej wypowiedzenia? Jestże to czem inszem, niźli jaką trybówki pochodną?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Niekoniecznie miesięcznej, bywa, że dwutygodniowej, ale to jako zabezpieczenie, by nie uciekł tak z dnia na dzień. A kara taka, że traci on ciągłość pracy. Może i podobnie, ale uzasadnione. Uklony niskie. Paczucha.

      Usuń
    3. Nie do końca się na tem wyznaję, ale czy znów tak traci tom niepewny, bo mi ongi za jednem, co tak zbieżał niecnie, w rok bodaj później macierz przyszła onego (widno sam nie miał śmiałości) za onegoż świadectwem pracy, którego pono, na cyrkumstancyje nie bacząc, winienem był wystawić. Jurysta skonsultowany rzecz potwierdził, tandem żem pergaminu wypisał, choć z lubością niejaką żem tam i porzucenia pracy był wpisał, rzeczono mi, że nic po tem, boć ów tego nie dla jakiego chlebodawcy zbiera nowego, jeno właśnie by tej ciągłości dowieść...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. czyli podobnie jak dziś...a szczerze mówiąc, to słowo "trybówek" jakoś zupełnie mi się na początku z żadnym trybem nie kojarzyło. pozdrawiam poniedziałkowo i mgielnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słuszna, że się nie kojarzyło, bo jest to tryb wyjątkowy zupełnie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  14. Według mnie, umowa obowiązuje i nie powinno się stawiać chlebodawcy w złym położeniu.
    Teraz chyba jest coś takiego, jak termin wypowiedzenia z pracy. Nikt nigdy mnie nie zwalniał, więc zbytnio się na tym nie znam.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zaś parokroć, a potem i mnie zwalniać czasem przyszło, tandem znam ja tych reguł. Choć po prawdzie, to jako chlebodawca wredny, to i konceptów wynajdzie na paragrafów ominięcie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  15. Wielokrotnie zastanawiałam się jak wygłądały umowy o pracę dawnymi czasy zwłaszcza te na buzię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One może i były na buzię, aliści zgłaszano je do cechu i zapisywano faktu zawarcia w regestrze cechowem, tandem był i ślad po tem, a przy tem ludzie nierównie więcej własnego słowa cenili...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)