11 września, 2013

Oczami Madziarów na wiktoryję naszą sławną próba wejrzenia...

  W rocznicach żem nigdy nie był nadto ochoczym, by się temu terrorowi poddawać, ale że dziś 11 września, to jeno przypomnę, że lat temu... ośmdziesiąt i jeden nad dziś czeskim Cierlickiem zginęli awiatorzy słynni nasi: Żwirko i Wigura... Ale dziś ja nie o tem bym pisać co więcej chciał, jeno o wiktoryi wiedeńskiej, bo i tej rocznica nadchodzi...
   Póki co, przypomnim to i owo, bo choć batalija ta zda się wszytkim znana, to jako i z grunwaldową żeśmy tu dokazali, że prawda się w tych słowach "zda się" zawiera... to i z wiedeńską pewnie nie inaczej będzie... Oto bym Wam przedłożyć chciał koncept, byście na te zmagania wejrzeli nie naszemi, rozmiłowanemi w królu wojowniku i autorze listów do żonki prawdziwie tych listów niewartej, a temi, co na tejże wiktoryi stracili najwięcej... oczami Madziarów, których z lubością zwiemy bratankami, nie pomnąc, że tamta wiktoryja onych o niepodległej ojczyźnie rojenia wniwecz obracała...
   Najprzód jednak, by rzeczy za koleją miarkować, przyjdzie nam się cofnąć w czasie niemało, bo do bitwy pod Mohaczem, o której żeśmy tu po prawdzie nie nadto wiele mówili, aliści o królu Ludwiku Jagiellończyku, co tam żywota dokonał, całkiem sporo, choć więcej w komentarzach, niźli w nocie samej, której tu naleźć można. Potopił nam się ów Ludwiś, luboż go potopiono w ucieczce po bitwie, której przyjęcie ostatnią już króla-niedojdy było durnotą*. Król ten, premedytacyjnie od małego przez Habsburgów i panów węgierskich na pustogłowa chowany, prawdziwem był dla Węgrów utrapieniem, tedy nie po niem nam tu płakać przychodzi, ale po wolności przez Węgrów straconej... Kto bowiem nasze 123 lata zaborczej niewoli i ran naszych rozdrapywać lubi, przywołując jakie koncepta, żeśmy dla tych cierpień i nieszczęść jakiej osobliwej godni między nacyjami inszemi preferencyi i pozycyi szczególnej, żeśmy tem wiekiem niewoli prawdziwie się godni stali być "Chrystusem narodów", niechajże na to wejrzy, że Węgrzy pod Mohaczem tejże wolności postradawszy, odzyskali ją prawdziwie równo z nami dopiero, za wojny pierwszej światowej pokończeniem... po czterech wiekach bez mała!
  Przy tem i jedno jeszcze: nam te listopadowe ośmnastego roku mgły i szarugi wiosenną się zdały pieśnią radosną, onym... tragedyją i rozbiorem z naszemi co najmniej równym... nam jutrzenka swobody niosła wizje raju nieomal bliskie, jak Żeromskiego szklane domy, Madziarowi przeciętnemu traktat w Trianon  to jak Polakowi Jałta i Targowica w jednem...
  Wróćmyż jednak do rzeczywistości po mohaczowej klęsce... Bezkrólewiu zaradzono nader chyżo, pospólnem staraniem szlachty madziarskiej, w Tokaju zebranej, obierając królem swego, od lat już wielu, przywódcę, Jana Zapolyę. Przeciwni temu magnaci, co się od lat znowuż u habsburskiej wieszali klamki, sejmu w Pozsonyu zwoławszy, k'temu przywiedli, że królem arcyksięcia austryjackiego Ferdynanda ogłosili. Ano i jak to zwyczajnie w kraju, w którem zgody na dwóch królów nie masz, wzięli się oni wrychle za łby, przy czem początkiem górą był Habsburg, a wygnany Zapolya szukał gdzie mógł salwerunku, najwięcej zaś w Polszcze, co i nie dziwne, bo przecie nie dość, że sam był synem z Piastów idącej księżniczki, Jadwigi cieszyńskiej, to i siostra jego Barbara przed laty pierwszą była żoną Zygmunta, co go już naonczas Starym zwano**.
   Szwagrostwo jednak może i dobre przy kielichu, osobliwie przeminione, nadto jednak nasz Zygmunt dobrze wiedział, czem wojna z Habsburgiem pachnie, dość, że jedynej pomocy, co jej Zapolya w Polszcze wziął, to od wielce obrotnego dyplomaty polskiego, co go na służbę swoją był przyjął i w poselstwach słał. Hieronim Łaski, nim się odeń łaski króla madziarskiego nie odwróciły służył mu lat wiele, mnogich w tem czasie snując konceptów, w tem i tego, by się o salwerunek przeciw Rakuszanom ku sułtanowi obrócić... Przykre to musi być dla króla narodowego, gdy swoich praw dochodząc, przeciw krajowi wojny poczyna, a i to jeszcze pohańca wiodąc w dzierżawy swoje, tak się przecie jednak stało. Bojów dalszych dla krótkości poniechawszy opisania, tyleż rzekniem, że w Roku Pańskim 1538 stanął między adwersarzami układ, że Habsburgowie po Zapolyi bezdzietnem dziedziczą, a póki co ów włada Węgrami odzyszczonemi.
   Nie w smak było szlachcie madziarskiej jednak tego układu dotrzymać i łeb z dobrawoli w jarzmo kłaść habsburskie, temuż jako Jan Zapolya w 1540 pomarł, dwóch nawet niedziel się synem Janem Zygmuntem nie nacieszywszy, co mu go żona nowa Izabela Jagiellonka*** porodziła była, owi onego niemowlęcia swym okrzyknęli królem i onemu dziecięciu w powiciu poprzysięgli wierność. Oczywistem było, że się temu Habsburgi biernie przyglądać nie będą, tak jak i to, że na najazd rakuski sułtan swoim odpowie... Koniec końców przyszło k'temu, że wyrozumieli wszytcy, że nijak jeden drugiego nie przełamie i Habsburgi zostali przy swojem kawalcu ziem korony Świętego Stefana, wtórej, Siedmiogrodzkiej, sułtan z łaski Zapolyom wydzielił, jako lennikom swoim, trzeciej zasię, między niemi leżącej, do własnego włączył władztwa, by tak na jednego, jak i drugiego baczyć mógł i nie nadto daleko miał z wojskiem maszerować... 
   Lata i wieki następne to po jednej stronie nieustanne władców Siedmiogrodu dążenie, by swego przetrwalnika zachować, a przy tem stan rzeczy tak przykry odmienić ( i nie czem inszem było sięgnięcie Stefana Batorego po koronę naszą, jak nadzieją, że polskiemi i litewskiemi siłami wzmocniony kraj swój od Turka i Habsburga uwolni), po drugiej zaś powstań i buntów przeciw rozbiorcom jednym czy drugim ilość tak znaczna, że Kozacy nasi, to przy tem nieledwie grzeczne pacholątka cicho w kąciku siedzące, a takich przywódców na Chmielnickiego miarę, to mieli Madziarowie najmniej kilku...
  Sposobniejszą może okazyją będziem o nich pisać, teraz nam pora jednak na jednem z nich się skupić, za którego sprawą Turczyn się w ogóle owego pamiętnego wrześniowego dnia pod tym Wiedniem był znalazł, że jednak nam nota nad miarę się już długą czyni, to o Emeryku (Imre) Thökölym następnym razem pokończym... 
_____________________________
 Turczyn przywiódł 60 tysięcy wojska, w tem 35 tysięcy jazdy i 15 tysięcy janczarów, zasię Ludwik miał wszystkiego 25 tysięcy, w tem 4 tysiące ciężkozbrojnego rycerstwa. Mógł mieć jeszcze 5 tysięcy Chorwatów Krsto Frankopana i jakie ośm tysięcy Siedmiogrodzian Jana Zapolyi, ale na nich nie poczekał. Turcy się nawet na polu bitwy pomieścić nie zdołali, temuż część czekała za wzgórzem, czego Madziarom nawet się i przeszpiegować nie chciało... Ponoć jako Ludwik dojrzał całe już sułtańskie mrowie, to zemdlał...
** Kaplica na Wawelu słynna, Zygmuntowską zwana, za pierwszego ze swych wiecznych lokatorów właśnie Barbary Zapolyi miała, gdy ta, wielce pono od Zygmunta miłowana, pomarła Anno Domini 1512 za epilepsyi sprawą...
***córka Zygmunta Starego

10 komentarzy:

  1. Vulpian de Noulancourt11 września 2013 13:17

    Waszmość przesadnie mniemasz, że każdy powinien o geografii Węgier z przyległościami wiedzieć wszystko. Sporo czasu minęło zanim pojąłem, że Pozsony to dzisiejsza Bratysława. Co nie znaczy, że temat nieciekawy. Czekam dalszego ciągu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mea, choć nie maxima, culpa:) Poprawę obiecuję:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Temat bardzo ciekawy - bo faktycznie, raczej myślimy o sąsiedztwie w kategorii Austro-Węgier, niż Węgrów samych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W rzeczy samej... Dodatkiem nie umie nam się we łbie pomieścić, żeśmy kiedy co przeciw sobie czynić czynili... A przecie Janko z Czarnkowa nie taił, żeśmy Anno Domini 1376 wyrżnęli ich tu pod Wawelem niemało...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Czekam na dalsze części, boś poruszył kontrowersyjną nutę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okrutniem rad, że pogłoski o odejściu Waćpana się przesadzonemi okazały:) Upewniam, że czekania niedługo będzie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Pozwolę sobie zniknąc na dni parę i z zaciekawienim pewnie juz kolejne części doczytam, poniewczasie? Po drodze pomacham Smokowi,co podobno ogniem teraz za monety zieje jedynie? Do czego to doszło, żeby bestyi płacići za to, co podobno z przyrodzenia właściwa była czynić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdało mi się, żem Wam pisał wyraźnie, co czynić przystoi, jako się pod Wawelem znajdziecie? Powtórzyć potrzeba? A powiadali że między Kneziowiczanami inwitacyj się nie powtarza...:P)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Jeszcze drobiazg - szukałem owego "tu" i nic nie znalazłem - może podaj link do skopiowania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jużem poprawił, choć doprawdy nie pojmuję, czemu onet sam do siebie trafić nie poradzi...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)