14 czerwca, 2015

O "księżnej" Tarakanow...

   W swojej "Historii filozofii" Tatarkiewicz pisze: "Wiek XVIII był okresem salonów i życia poddanego stałym normom i formom; ale także fantastycznych, awanturniczych żywotów: Casanovy, Cagliostra, Münchhausena, Radziwiłła "Panie Kochanku". Podobnie bodaj najpopularniejszy XX-wieczny madziarski pisarz Antal Szerb w "Naszyjniku Marii Antoniny" orzekł, że "wiek XVIII jest złotym wiekiem awantur i awanturników".
   Prawda... lecz nie jeno mężczyzn się owo tyczy, a jednej z głośniejszych niewiast tamtego czasu przybliżył nam ongi Jerzy Łojek w "Dziejach pięknej Bitynki". Ja dziś o inszej opowiem heroinie, osobliwie, że i ona z naszemi losami narodowemi się splata.
   Jakże się zwała, skąd pochodziła i kim była naprawdę, tego już pewnie nigdy znać nie będziem. Wiemy, że się zwać kolejno kazała Funk, zasię z coraz to ambitniej mierzonymi kochankami i miana odmieniała na ambitniejsze : de Tremouille czy hrabina Pinnenberg. Jako tam z początkiem lat siedmdziesiątych musiał ją poznać w Paryżu, jako kochankę xiążęcia Limburg, niejaki Domański herbu Laryssa, totumfacki xiążęcia Karola Radziwiłła "Panie Kochanku", która to postać nie jednej noty, a xiąg wielu osobnych warta:) Tu nam przypomnieć starczy, że ów za jedną z person najpryncypalniejszych był, a i może sam się miał za naczelnika całej, dogorywającej właśnie, konfederacyi barskiej...
   Ano i tu zagadka pierwsza: zaliżby to sama owa piękna awanturnica, prospekta nowe ujrzawszy, się umyśliła samozwańczą władczynią Rosyi mianować, czyli też to koncept był radziwiłłowski, jako się dziś powszechnie sądzi? Przyznam, że osobiście bym Radziwiłła o aż taką nie podejrzewał finezję, ale cóż mnie sądzić, gdym ni jego przecie, ni onej osobiście poznać nie miał przecie sposobności...:) Nie wiem, czy obydwoje co o losach prawdziwej xiężniczki Tarakanow wiedzieli, czy to jednem z najskrytszych imperatorowej Jekatieriny było sekretem, dość że znać musięli (musiała?), że owa im nikogo do oczu nie postawi i konfrontacyją nieprawdy nie dowiedzie...
   Prawdziwa księżniczka bowiem owocem była związku carycy Elżbiety, chyba ostatniej rosyjskiej władczyni, w której żyłach krew Romanowów naprawdę płynęła, i pewnego zaporoskiego kozaka Rozuma, co do łoża carycy wszedł za sprawą gładkości lica i śpiewu pięknego w kaplicy carskiej, zasię do historii jako już, z jej łaski, feldmarszałek Razumowski. Miałby ów być i sekretnie małżonkiem morgantycznym, jeno post mortem Elżbiety i tronu przez Katarzynę II zagarnięciu, ta na niem wymogła, by wszelkie tegoż zniszczył ślady i dokumenta. Dziecię z tegoż związku porodzone Anno Domini 1744 z punktu zostało jeszcze przez Elżbietę w jakiem klasztorze zawarte, początkiem na wychowanie sekretne, zasię, by turbacyj nie przyczyniło dynastycznych, osobliwie, że prawa naznaczonego następcy, przyszłego Piotra III, jeszczeć może i więcej były problematyczne*...
   Jako już Jekatierina rządziła, po męża zgładzeniu, samowładnie, jeszczeć i więcej ścisłemu poddała nadzorowi, nie dopuszczając, by jej na świat wychodzić dozwalano i by kto niepowołany widzieć ją gdzie mógł. Nawet i msze dla niej osobne w jej celi odprawiano, byle była w zamknięciu ustawicznym. Mimo tychże szykan owa w tem zamknięciu dożyła lat nader późnych, bo pomarła dopiero w 1810 roku, jako już bodaj żadnego z inszych tejże opowieści bohaterów dawno na świecie nie stało...
    Pewnem, że Jekatiernia znała wybornie, że objawiona w dalekiej Italii przez Radziwiłła awanturnica, być prawdziwą Tarakanową nie może, bo tą przecie pod kluczem miała. A jednak, czy to dla niepokoju prawdziwego, czyli też dla lęku, iżby dyskredytować samozwańczynię musząc, trzeba by ujawnić, że otoż ona, przyjaciółka Woltera i wielce oświecona władczyni, ma własnej "Żelaznej Maski", czy dla jakich przyczyn inszych zdecydowała się tę grę podjąć, to już nam takoż pewnie znanem nie będzie. Dość, że caryca weszła do gry i to weszła, swoim obyczajem, ostro...
   W tej partii nawet jeśli Radziwiłł był królem i rozgrywał rzecz damą i jej waletem, to Jekatierina miała jokera. W tejże roli wystąpił admirał Aleksiej Orłow**, którego dla uczczenia onegoż nad Turkami wiktoryi pod Czesmą, wołano Czesmeńskim... Ówże z eskadrą swą do Livorno popłynął, gdzie "xiężna" pomieszkiwała, tamże onej zawrócił w głowie takoż bałamucąc ją i rozkochując w sobie, jako i politycznie: stronnikiem się głosząc i miraże roztaczając, czegoż to pospołu z onegoż wierną nie dokonają flotą. A że wszytko to na to jeno obrachowane było, by Tarakanowa go nawiedziła na okręcie, tedy gdy ją nareście ku temu nakłonił, to już owa przepadła z kretesem...
    Owszem, gdy jeszcze na nabrzeżu była i gdy po trapie wchodziła, załoga prezentowała broń, ryczała "Ura!", zasię orkiestranci grali cesarskiego marsza, aliści gdy zeszła pod pokład ku gościnnej kapitańskiej kabinie, tak nie opuściła jej, aż  gdy nawy przy Pietropawłowskiej nie przycumowały na Newie twierdzy... W owej też twierdzy nader rychło żywota dokonała, rzekomo na suchoty, aliści że się to nader rychło po porwaniu dokonało (grudniem 1775) to i powątpiewać zasadnie, zali kto jej w tem zejściu nie dopomógł.
   Z całą też pewnością obraz poniższy, Konstantina Flawickiego z 1864 roku, wielce wstrząsający i sugestywny, a dokumentujący pogłoskę powszechną, że owa zginęła w czasie wielkiej powodzi Newy w 1777 jest z gruntu fałszywym...


 
_____________

* Nim dla Rosjan został Piotrem III i mężem Katarzyny II, był zwykłym niemieckim księciem i zwał się Karl Peter Ulrich von Holstein-Gottorp, a jedyny jego z carską familiją związek, to poprzez macierz, Annę, co córką nieślubną Piotra Wielkiego była i jego późniejszej żony, Katarzyny.
** W wikipedycznej nocie, księżnej Tarakanow poświeconej, jest błąd w linku do owegoż Orłowa się odnoszący, bo wskazuje cależ inszą personę i lata wiele po Czesmeńskim żyjącą... A sam hrabia Aleksiej jeszcze z jednej pasji zasłynął:... hodowcy koni, aliści o tem, to już więcej by znawcy rzekli tematu i rasy koni achałtekińskich...

20 komentarzy:

  1. Ale historia! Jeden udaje i tworzy świadomie fikcyjną postać, żeby udawała prawdziwą, a druga udaje, że wierzy, ale naprawdę podejmuje działania. Ciekawe czy dzisiejsze czasy będą równie ekscytujące dla późniejszych badaczy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością:) A może i nawet ciekawsze, bo po nas pewnie więcej źródeł zostanie...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Historia godna pióra Dumasa lub Hugo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie:) Ale, że żaden się po nią nie schylił, musiałem ja, niegodnymi klawiszami swemi...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Zali tych Ruskich pogięło? Pokaż mi u nas jakąś księżną Karaluchowską. Z takim nazwiskiem księżna?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak z tym nazwiskiem pojedziesz do Ameryki, to im wystarczy, że się kończy na -ski...:) Uważ, że owa zachodnie mamiła dwory, nie rosyjskie...:) Zastanawiałem się też nad innym tropem; jest u Rosjan jakiś kompleks nazw czy i nazwisk obco i egzotycznie brzmiących (dla nich) i byle który watażka, czy admirał gdzieś czegoś odkrył czy zwojował na wodach dalekich, zaraz się zwać tak kazał, albo go tak nazywali. A jest, zdaje się, wyspa indonezyjska Tarakan...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Faktycznie: wiek bogaty w niebanalne postacie o ciekawych życiorysach. Pisarze mieli sporo wdzięcznych tematów. :)
    Nawiązując do komentarza Vulpiana, znalazłam informację, że to przezwisko nadano jej później http://zielonowglowie.blogspot.com/2012/07/elzbieta-tarakanowa-faszywa-ksiezniczka.html
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że ja tak tego z notki wskazanej nie zrozumiałem... Wygląda na to, że nie tylko pisarze się tem żywili; właśnie mię doszła informacja, że jest już o tej intrydze film...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. szczur z loch ness15 czerwca 2015 05:40

    Wreszcie coś o szczurach hehehehe :-) Co prawda wyłącznie w formie graficznej ale liczy się fakt i ekspresja.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym wiedział o takich Twoich skrytych pragnieniach, to bym opublikował "Podręcznik deratyzacji":)) Tam jest o szczurach na każdej stronie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. W dzisiejszych czasach dziejopisarze mają prosto, bo wszystko o wszystkich wiadomo. Nie ma nijakich tajemnic, są jedynie skandale. Badacze dawniejszych czasów mają mniej źródeł, ale te, które ostały się, poruszają wyobraźnię choćby z powodu tajnych porodów, różnego autoramentu kochanków czy zamykania w klasztorach i twierdzach. Dziejopis ma się czym żywić, rozstrzygać dylematy, np. czy zmarła na suchoty, czy ktoś jej pomógł. Zatem insynuuję, ciekawsze są dawniejsze czasy. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeno, że tem sposobem wiedziemy do Historii Imaginowanej, a nie Dowiedzionej...:) Co ją właściwie niewiele od bajkopisarstwa by odróżniało...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Drogi Wachmistrzu, a czy możemy z ręką na sercu stwierdzić na pewno, że Historia Imaginowana jest czemuś gorsza od Dowiedzionej? Primo - nawet wspominki z najnowszych dziejów różnią się w faktach, chociaż opowiadający byli na tej samej wojnie.Niekktórym do bajkopisarstwa bardzo blisko. Po wtóre znane są przykłady tuszowania niewygodnych faktów, a wreście to zwycięzca pisze ostateczną wersyję. Tem sposobem Imaginacja przemieszana jest z Dowiedzioną. Pozdrowienia.

      Usuń
    3. W moim pojęciu nie muszę nawet tej ręki na serce podnosić, bo z taką właśnie Imaginowaną Historią mieliśmy do czynienia w czasach szczęśnie minionych. To, że się różnią wspomnienia ludzi z tego samego nawet okopu jest tylko błogosławieństwem dla historyka, bo pozwala raz rzecz zweryfikować, dwa, że ubogaca obraz. Masz WMPani słuszność, że najwięcej przekonywującą jest miszkulancja Prawdy i Imaginacji, ale dla mnie historyk zasługujący na to, by go za poważnego mieć, musi się nauczyć jedno od drugiego odróżniać, a tam gdzie tego z pewnością absolutną poczynić nie sposób - winien znak zapytania zaznaczyć i ostrzec ucznia, czytelnika czy nawet polemistę, że tej rzeczy za pewną uważać nie sposób...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Przepraszam, że nie na temat, ale ponieważ tamten wpis był dawno, to tutaj to podam. Znalazłam taki artykuł: http://echaswantewita.blogspot.com/2015/06/przodkowie-mieszka-i-byli-wikingami-czy.html
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać!:) Przeczytałem i czekać będę wyników z wielką niecierpliwością, bo to praca na lata całe... Mam ja po prawdzie swoje zdanie o tem, ale wynikami badań DNA się nie dyskutuje...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Piękna była!!!
    I to samo już wystarczy aby dopisać jej pasjonującą historię życia /krótkiego i burzliwego/. .
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli WMPani wnosisz z Flawickiego malunku, to pomnij, że ów jej przecie ani znał, ani mógł widzieć, tandem imaginować mógł jeno... A jakoby ją imaginował szpetną, toby malunku nie przedał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Może nie od rzeczy by było zapoznać się z filmem "Dwie śmierci księżnej Tarakanow" [język rosyjski] - 4 pozycja od dołu na stronie.

    homikuj.pl/Z-Z-A/a.+ZASOBY+W*c5*81ASNE/01.+ZBIORY/b.+FILMOTEKA+WIEDZY/25.+POPULARYZACJA+WIEDZY/W.+Rosyjskie+sensacje,2

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wnoszę, że jest tam co odmiennego od docieczeń za uznane przyjmowanych, skoro Waść to tak zagadkowo rekomendujesz... Uchylże rąbka tajemnicy zatem, bo ja na tak archaicznem sprzęcie pracuję, że z pewnością obejrzeć nie poradzę...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)