15 marca, 2016

O dawnej soli naszej opowieści część najpierwsza...

   Zarzucone nasze dawniejsze o minach i rudach, dziś kopalniami zwanych, gwarkach i sztolniach refleksyje nasze dziś byśmy podjąć pragnęli de novo, tandem nam dzisiaj mus siedm stoleci nazad postąpić, by się na początku tejże historyi naleźć, co precedensu w Europie, a bodaj i we świecie nie ma. I nie o tem ja prawię, że bodaj poza Iszpaniją i Hungarią nigdzie indziej soli pod ziemią nie szukano, jeno ją z morskiej odwarzano wody, a o tem, jakoż te przedsięwzięcie całe poczęto i przez stulecia , prawdziwie za powód do chluby dla zwierzchność nad niem mających służyć mogło... Słowem: prawić będziem o staropolskich inżynierach i menedżerach, że tych mian nowocześnych zażyję, a jako pokończę, tuszę, że sami Lectorowie moi uznają, że nie jeno nasze orężne, luboż alkowiane dzieje pasjonujące być mogą...:))
   We wstępie do Staszicowego "Ziemiorództwa Karpatów" profesor Goetel cytuje francuskiego uczonego podróżnika Beudanta, któren madziarskie zwiedzając ziemie Anno Domini 1818, zakonkludował, że "było bardzo trudno, znajdując się o trzy dni (drogi- Wachm.) od Wieliczki, nie spróbować urządzić wycieczki dla zwiedzenia tych wspaniałych kopalni soli znanych w całej Europie".
   Ano właśnie! Kwestyja jeno w tem, zaliż sława onych dla konceptu urządzenia, czy jeno dla infernalnych niejako doznań spectatorów? Mniemać mi, że więcej jednak to wtóre... Nie darmo bowiem pisał (1519) Imci Joachim Vadianus, co się tu ku nam aże z Helwecyi zabłąkał: "Dno szybu jest takie głębokie, że stojący na dole nigdy nie mogą zobaczyć światła dziennego, a wszelki głos wołający z góry jest tak nikły, że ani ci, ani tamci nie mogą sobie wcale dawać znaków (...) Przybyszom, którzy nie chcą albo nie mają odwagi zejść na dół, wskazują głębokość szybu zapaloną wiązką słomy, aby w ten sposób poznali choć częściowo jego głębię." Pół wieku później nuncjusz papieski Fulvio Ruggieri przytwierdza Vadianusowi: "strach (...) spojrzeć na dół, tak iż niejeden, który przybył z chęcią zwiedzenia tych miejsc podziemnych, zdjęty bojaźnią na widok ciemnej przepaści zaniechał tego zamiaru." Ano i tu mi boleść prawdziwa, bo nie jednej się to Wieliczki tyczy, że o istocie prawdziwej rzeczy mało nam znać, jeszli tylko rzecz się dawnej techniki i konceptów urządzenia tyczy... Możem i jako Wachmistrz nie powinien temu sarkać, że w mieścinie najnędzniejszej mamyż pomniki jakiego rębajły na koniu, a próżno szukać tego, co kanału tam jakiego przekopał, młyna pierwszego uzdajał luboż jakiej hamerni...:(( Dosyć już na tem, pora nam na tę solną biesiadę postąpić, a co może i krzynę złośliwie Czytaczom części niemałej w ten czas biesiadny Mistrza Jana z dedykacyją przedłożę:
"Milczycie w obiad, mój panie Konracie:
Czy tylko na chleb gębę swą chowacie?":))
    Rzecz najpryncypalniejsza to począć ob ovo... Ba, rzec łacno, dokazać tego nierównie ciężej, gdy nie wiemy kiedyż owe jaje się kluło:(( Co się soli bocheńskiej, po sąsiedzku dobywanej, tyczy, rzecz zda się znana... Anno Domini 1251 kmiotkowie tameczni, studni kopiąc, do soli doszli i dalej już rzeczy górniczą poszły koleją. Jest o Wieliczce legenda arcypiękna o Świętej Kindze, co miała w swojej madziarskiej ziemi pierścień w kopalni cisnąć, a ów się na powrót pokazał w pierwszem szybie, co go kazała w Polszcze kopać i tak się miały wielickie żupy począć... Zacności bajęda, a że każą nam w każdej legendzie źdźbła prawdy szukać, temuż już i Szajnocha wywodził, że to nam księżniczka za Bolka krakowskiego idąc, własnych z Marmaros*, zabrała żupników i to owi podwaliny przyszłej solnej potęgi położyli. Ano cóż tu rzec? Że to bajęda jeno dla pacholątek popod stołem na prosto jeszcze, bez głowisi pochylenia, przechodzącym? Toć przecie Anno Domini 1241 Tatarstwo przeszło i na nas, co głową książę Pobożny pod Legnicą przypłacił, aliści niczem to u nas, jako to równać z szarańczą tatarską ziemie madziarskie pustoszącą! Toż temu kronikarz niemiecki spółcześny zapisał: "W tym roku państwo węgierskie po trzystu pięćdziesięciu latach istnienia zostało zniszczone przez Tatarów". W naszych dziejach nie mamy nijakiej ku temu analogijej... Madziarowie po dziś Belę IV, oćca Kingowego, czczą za "drugiego założyciela państwa", co de novo miast całych erygował i kolonistów ściągał! Gdzież onemu było takiej miary fachowców (o wieleż owi ten najazd przeżyli!) ku krainie obcej puszczać? Przeciwnie: wiemy, że sam gwarków szukał...
    Odbieżawszy póki co ku czasom naszym, by chwały twórcy wielickiego muzeum, Imci Długoszowi oddać, rzec się godzi, że uczeni przezeń kierowani naleźli śródzi komór dawniejszych szyb i to niemały, co ponad wątpienie wszelkie się na I połowę XIII wieku datuje, ergo Kindze najwyżej chwała należna za kopalni odnowienie, a to już i więcej możebne, bo wiedzieć nam, że Tatarowie wszytkich we Wieliczce żywota pozbawili:((... Ano i tu nam do najpierwszego z mężów zacnych przyjść, co się Wieliczce zasłużył... do książęcia, co nim Historia pomiatała, jeno za męża świętej mając, z podtekstem niejednem, że nie dziw, że ona świętą, skoro on Wstydliwy... Może i ów nie nadto był męski, może i nad miarę pobożny, miasto niewieście uroki łoża, choć i po niewoli ukazać, dozwolił onej świętością zasłynąć, przecie co się Wieliczki tyczy, to wszytkie postępki onegoż nam każą w nim męża wielce roztropnego i praktycznego widzieć i cenić... I o to kruszyć zań kopiję będę, bo się nadto wiele tu Kaźmirzowi Wielkiemu przypisuje, a ów przecie Anno Domini 1368 jeno Bolesławowych urządzeń przytwierdził! Ordynacyja Kaźmirzowa rodziła się przecie jako "zwód", czyli zebranie pod przysięgą wieści ode włodarzy napryncypalniejszych po najostatniejszego w kopalni pacholika, którzy na krucyfiks przysiągłszy, referowali jakoż jest urządzenie kopalni zaprowadzone i jako od trzech ćwierci wieku funkcjonuje... A skoro Kaźmierz nic ode siebie nie dodał, znak niechybny, że Bolkowe ordonanse godnemi szacunku uznał!
     Rzeknie kto, a w czemże to urządzenie różne ode inszych, ot choćby olkuskich śrybrzanych różne? Ano...w Olkuszu to tameczni gwarkowie na własny się puszczali azard, od swej intraty królowi jegomości jeno "olbory" płacąc, temuż jako każdy zwyczajnie się na swojem będąc, więcej starał, niźli na posadzie u kogo. Sukces niemały w tem, że Bolko w czas wyniuchawszy widno, gdzie też się konfitury wyjadać będzie, już w latach siedemdziesiątych XIII wieku wszytkich inszych, co na soli nadania jakie mieli, cichcem z nadań onych wyrugował, pełnej książęcej władzy nad żupą zapewniwszy, ergo wielicka sól jeno państwową ( boć na ten czas książęca a państwowa to przecie za jedno było) kiesę tuczyć miała. By zasię na lat setki przed socjalizmem nie poznać maksymy o tem, że czy się stoi, czy się leży, to grosiwo się należy, takiej obmyślił sistemy, by na państwowej przecie posadzie, gwarkowie jako na swojem się starali! Jakże to?
    Ano po primo i co najpryncypalniejsze spamiętać upraszam: że to byli ludzi WOLNI! Nie kmiotkowie, luboż brańcy batem zaganiani a ludzie wolni, płaceni jakobyśmy dziś rzekli: akordem! Owoż najpierwszej kopalni podzielono na mieśćca dobywania urobku, a że w owych rąbiąc stać trza było, temuż i one zwano "staniami", a "stolnikami" tych, co do owych "stań" mieli gwarantowaną wyłączność... Insza, że podług spisania onych stolników najpierwszych nie masz między niemi nijakiego Madziara, a po części największej miana ich przaśne i staropolskie:)) "Swoje" stanie mógł stolnik przedać, puścić w arendę, darować komu luboż i spadkobiercom przekazać, niczem majętność prawdziwą, chocia kopalnia sama cięgiem całością była królewską!:)) Ot, co znaczy: zjeść ciastko i nadal mieć ciastko!:))
     Z latami to różnie bywało, trafiło się że stolnictwo na jaki klasztor zapisano, indziej jaki szpital na niem uposażono. Insze przedawano i to z czasem w takie ręce, że ani "stanie" marzyć nie śmiało, by swego właściciela przy robocie kopackiej ujrzeć:)) Ot, Anno Domini 1564 Zygmunt August okrom tego, że był całości posesyonatem miał na bocheńskiej żupie 23 "stania" własne:))
       Nie znam na dziś urządzenia takiego, gdzie miejsce pracy jest niejako przywilejem nadanym:)) To tak jakoby dzisiejszym górnikom przodkowym ów przodek nadać na wyłączność:)) Może to i jakim spółdzielniom bliższe luboż niecnemu procederowi "wkupywania się" do drogowej policyi, aliści my przecie o rzeczach prawem przepisanych prawim i wielekroć skalą od spółdzielni większych! Pewnie, że to z czasem, jako się żupy rozrosły, nie starczało i stolnicy luboż najmowali do kopania inszych "przysadnich" luboż i jeno się procentem kontentując, puszczali to na czas jaki komu trzeciemu, aliści najgłówniejsze w tem ułożenie pozostało niezmiennem przez lat kilka secin... a jako czego się przez stulecia nie odmienia, najwidniej służy wybornie:)
       Komu się zdaje, że "operatywki" kadry zarządzającej nasze czasy obmyśliły, tego do instrukcyj królewskich odsyłam, co nakazywał zwierzchność tam mającym się co tydzień na "schadzki" udawać, gdzie radzić mieli o wszytkim, co żupom służyć miało. Ową zwierzchność zaś czynili trzej ludzie na to postawieni, by każdy z osobna miał o swojem pieczy i by każdy, niejako ex definitione z inszemi w pewnem konflikcie interesów będąc, jeno za zgodą pospólną czynić mógł dla żupy najlepiej, zasię przeciwnie, by mu owi dwaj insi zła czynić nie dozwalali...:))
       Nibyż najpierwszem był żupnik.... aliści żupnik czy był nominantem królewskim, czy jeno urząd ów od władcy dzierżawił miał pod sobą jeno nad wydobyciem dozór, takoż nad soli zbytem... Na dziś byśmy go może zwali "dyrektorem eksploatacyjnym":)) Skąd wstydliwemu książęciu było wiedzieć, że jako kto od produkcyi jeno ma grosz, ten bodaj i najzacniejszy, i najmędrszy był, przecie z czasem niechybnie na bezpieczeństwo mniej baczyć będzie, a któż wie czy i dla chciwości (czasem nakazem królewskim wymuszonej, nie własnej przecie!) i o insze dbać przestanie? Na toż był człek wtóry, cożbyśmy go dziś może nazwali jakim inspektorem nadzoru... Ów (Podkomorzy) miał, najkrócej rzekłszy na toż wszytko mieć baczenie, co się wpodle żup źle dzieje... Żupnik cosi nadto swego baczy? Podkomorzego w tem głowa, by władcy o tem uwiadomić... Gwarkowie gdzie cichcem sól złodziejskiem sposobem wyniósłszy, przedać chcą? Podkomorzego to rzecz onych złapać i osądzić! Nadto wiele się gdzie rąbie, stempli poskąpiwszy? Mości podkomorzy: do dzieła! Stolnicy nadto wiele od przysadnich żądając, tamtych do pracy ponad siły gdzie na którem "staniu" przymusili? Do podkomorzego z tem!
      Dość będzie jak rzeknę, że stolnik nijaki bez podkomorzego zgody, nie mógł ludzi nająć... inaczej by pewnie jakich żebraków z bruków krakowskich za miskę zupy zgodzonych, do rąbania słali, na zatratę niechybną! Tłomaczyć nie muszę, że się podkomorzowie z żupnikami i stolnikami nie nadto miłowali? Ano i w tem rzecz, że nie miłować się mieli, a spółpracować! By jeden wtórego pilnował, i by w tem urządzeniu nierozumni chciwcy wraz się wydali, zasię rozumni pojąwszy, że jeno w zgodnej i ućciwej pracy siła, dla królewskiego dobra pospólnie działali... Trzecim z onej trójcy był bachmistrz, któren pieczy miał nad tem, by się żupa rozwijała, temuż ów nowych złóż szukał, a ściślej podlegli onemu "piecowi"... Znowuż się ciśnie pytanie, skąd Bolko Wstydliwy wiedział, że ten, co nad bieżącem urobkiem zwykle stoi, w rzyci ma przyszłych pokoleń pomyślność? Na koncept, by inwestycyj od bieżącego zarządu rozdzielić, reszcie świata przyjdzie osiem wieków poczekać... Toż samo się bezpieczeństwa tyczy i jakobyśmy dziś rzekli: stanu technicznego kopalni... takoż owo w bachmistrzowej było, nie żupnikowej pieczy! Zaprawdę żem pod wrażeniem niemałem tej książęcej (luboż jego doradców) sapiencji!
     I jeszcze jedno: co się stricte bachmistrzów samych tyczy... bodaj nie masz we świecie zdarzenia, by urząd tak wybitnej fachowości pożądający, a przy tem profitujący, by się we jednej jedynej familijej przez trzy stulecia uchował! Przy królach tak różnych jak Jagiellończyk od Augusta Mocnego, czy Zygmunt III od Jana III! A przecie tak było!
     Wszytkim, co we szkole nie spali, luboż w karcięta pod stołem nie grali, wiedzieć, że Jan Andrzej Morsztyn rymy składał... mało komu, że ów był synem właśnie wielickiego bachmistrza, kolejnego w długiej galeryi Morsztynów bachmistrzów! I że sam nasz poeta takoż miał do interesów łeb arcytęgi (podobnie zresztą jak i do intryg:), a będąc podskarbim wielkim koronnym, do spółki ze stolnikiem koronnym Janem Wielopolskim żup solnych dzierżawił... Nawiasem w temże samym czasie i za magnata-poety poparciem mielim bodaj jedynej próby swoistego "zamachu stanu"... Kuzyn Morsztynowy, Władysław, bachmistrzem tamtocześnym będąc, wielce wpodle tego zabiegał, by urząd bachmistrzowy dziedzicznym takoż i de iure uczynić... Że nie wyszło? Widno król kpem nie był....:)) A może jeszcze i trzecie... swoisty XVII-wieczny NIK: komisje lustracyjne, które się co dwa lata zbierały i komisarze królewscy osądzali wszytko od pracy wielickiego triumwiratu poczynając, a na kantach przy obmiarze urobku kończąc...:))
     Kończąc na dziś, ku części szykowanej wtórej upraszam, gdzie person kilku z galeryi żupników poznamy, wywiemy się czem się sól zielona od orłowej różni, czemuż gwarkowie ordynaryjni Francuzowi po łacinie responsować mogli; wieleż "bałwan" solny ważył i o instytucyach, których byśmy się najmniej w XVI spodziewali stuleciu: kasie chorych, systemie emerytalnym i kasie zapomogowej....
________________________

* dziś to rumuńskie Maramuresz


                                      ................

39 komentarzy:

  1. szczur z loch ness15 marca 2016 11:54

    Jak czytam, przyjdzie nam beczkę soli zjeść aby to wszystko rozwikłać :-)
    Kłaniam z zaścianka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następną?:) Mało tej, cośmy do tej pory zjedli?:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. 1. Gdy ma się słone morze i ciepłe dzionki, to można wodę do płytkich basenów wlać i spokojnie czekać, aż słońce za nas wszystko zrobi. Gorzej z tym w krajach północy.
    2. W Chorwacji, w okolicach Stonu sam widziałem saliny, które chyba (głowy dawać nie myślę) wciąż działają.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Trudno: mamy, co mamy... Choć gdybym w ciepłych krajach pomieszkiwał to znalazłbym sobie ciekawsze zajęcia, niźli wodę przelewać...:)
      Ad.2 Zda mi się, że cależ niezgorzej funkcjonowały na Krymie i bynajmniej nie było to z odparowania wody morskiej, choć być może z jakich po morzu prekambryjskich pozostałości...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Nie, no ja rozumiem sól ziemi, beczka soli, pieprz i sól, diament i sól i nawet peklowanie, ale o sole mio?? O sole mio?! w zawiązku z Wieliczką?...;-)
    Wykład o peklowaniu fascynujący, ale do słuchania, wcale mi się nie chce w to peklowanie bawić ;-) Gdybym była mężczyzną, zakochałabym się w tej dziewczynie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))))) Jakoś mnie się udało nie zakochać, a co do wartości tego wykładu o peklowaniu, to poczekam na opinię Knezia:) Co się tyczy Pavarottiego, to przyznaję się bez bicia jako się rzeczy miały:))) Owoż, jakem do jutubowej wyszukiwarki począł wpisywać, że szukam czego o soli, to mi natychmiast właśnie "O sole mio" podpowiedziało, co mię pierwotkiem rozbawiło okrutnie, a potem żem uznał "A czemu nie?". Uprzedzałem przecie, że kropki nie są ilustracją czy uzupełnieniem notki, choć tak najczęściej w rzeczy samej dopotąd było, jest i zapewne będzie... Ale zapowiadałem też, że skojarzenia mogą być zupełnie luźne, a nawet absurdalne i nieraz mnie tu już ręka świerzbiła, by takowych podpiąć:) W tym przypadku, nie ukrywam, żem tego pomieścił właśnie z ciekawością okrutną jakiż też konkretnie WMPani głos o tem będzie:) Jeślim uraził, wybaczenia żartu niewczesnego proszę...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. A skąd, zaraz uraził, padłam ze śmiechu jak to po przeczytaniu tak ciekawego i posolonego wykładu usłyszałam :-D Wyszukiwarka zdaje się działa wedle przestrogi z kabaretowej piosenki: "Skojarzenia to przekleństwo,
      więc możemy dziś dać głowę,
      jakiekolwiek podobieństwo
      było czysto przypadkowe" :-)))

      notaria

      Usuń
    3. Dość często mi różnych rzeczy wyszukiwać przychodzi i to, co mam podpowiadane, czasem włosy stawia na głowie. Rozumiem przecie, że toto działa podług najbliższego zapisu literowego, dodatkiem chyba w transkrypcji typu anglosaskiego, bo częste przeze mnie poszukiwanie staropolskich słów, niemal zawsze jakieś mi brednie wyrzuci i dopieroż upierać się muszę, żem jednak swego szukał. Część podpowiedzi to chyba jednak użytkownicy sprawiają najczęstszemi pytaniami swemi, bo niektóre z podpowiedzi, nawet mnie, chłopa starego, co niejedno słyszał i się na niejedno napatrzył, o pąs przyprawiają... Słowem, jest to kategoria czynności ludzkiej przez komputery przepoczwarzona na dziesiątą stronę i jedna z prostszych do absurdu droga...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Szanowni państwo, jeżeli chcecie przeżyć, to na litość boską nie słuchajcie blogerek, nawet ładnych!!! Ja tę koleżankę blogerkę kiedyś wysłałem na naukę na forum wędlin domowych, ale jak widzę film jej nadal funkcjonuje.
      Ona nie rozróżnia saletry od soli i nie ma pojęcia o czym mówi! Nawet szynki od schabu nie odróżnia, a na własnego małżonka mówi "mój pan"!!! Kneź wszystko zniesie, ale nazywanie faceta "moim panem" jest już ponad jego siły. Co do peklowania wg jej zaleceń, to nie polecam, a nawet przestrzegam. :D :D :D

      Usuń
    5. Dzięki, Kneziu:) Takem czuł właśnie, że się niewiasta mota, alem przy mikrości swej w temacie wiedzy, wolał na eksperta poczekać:) Choć znów nie wiem, co Ty w tem widzisz zdrożnego, że by Cię niewiasta jaka chciała swoim panem widzieć? :)) To jej fantazje, a nie dowód jakiej Twojej dominacji, to czemu chcesz bogatemu zabraniać?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    6. Każdy ma swoje fobie, a Kneź unika jak ognia niewiast, które tak określają swoich małżonków. Rozumie, że można tak rzucić żartem, ale bez przesady! Tego nawet i Dreptak nie strzyma!!!:P
      Tak więc wystarczy pisać na blogu co jakiś czas "mój pan", a obu szybko się pozbyć można, zarówno Knezia, jak i Dreptaka. :D :D :D

      Usuń
    7. Dreptaku Zenonie,
      faktem jest, że panienka zaplątała się trochę w nazewnictwie chemicznym. Prawdą też jest, że rzucając mięsem w brytfance błędnie nazywała je schabem, ale określenie "mój pan" zastosowała w odniesieniu do swojego nauczyciela chemii.
      Jeśli kiedyś uda Ci się nagrzeszyć, zadaj sobie pokutę ponownego odsłuchania dziewczyny i sam to sprawdź.:)))

      A teraz przechodzę do wysłuchania Mistrza Wachmistrza (bo ja nawet niektóre kryminały czytuję od końca, a gazety od ostatniej strony)

      Usuń
    8. Małgoś, idź na bloga i sobie poszukaj, bo ja poznałem nie tylko ten filmik. Jak dobrze poszukasz, to nawet gdzieś tam jeszcze i moje komentarzyki nieśmiałe znajdziesz. :D :D :D

      Usuń
    9. Szynka. Nie schab.
      O jejku jej.
      To już wolę "O sole mio" Jest bardziej profesjonalne, niż wykład o soli peklowanej.

      Usuń
    10. Pozbywanie się kogokolwiek, nawet Dreptaka, nie leży w zamiarach moich, zatem z uwagi na preferencyj moich odmienny nieco od owej dziewuszki charakter, nie grozi Ci, że kogokolwiek tu panem swoim nazwę...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    11. Małgosiu, czytywanie kryminałów od końca niewątpliwie jest zdrowsze dla nerwów, jeśli się człek ma zwyczaj fabułą przejmować, ale sens czytania kryminału dalej widziałbym w tem tylko, jeśli autor talentu literackiego nie pozbawiony i brak zaintrygowania czytelnika znaną już intrygą, nadgania stylem :) Nawiasem to ongi bodaj w Anglijej niewiasta pewne rozwodu sądownego uzyskała z powodu "psychicznego znęcania się nad nią małżonka", które polegać miało na tem, że ów każdego kryminału czytał przed nią i na pierwszej lub drugiej stronie ołówkiem wpisywał nazwisko zabójcy:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    12. Zatem, Agnieszko, uzgodnione: "O sole mio" przyjmujemy profesjonalnie, a całą resztę, Świętych rodzimych nie wyłączają, jako tanią amatorszczyznę:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    13. Aleś mi, złośliwy Dreptaku zadał dodatkową lekturę - a niech Cię...!
      Jak się okazuje panienka nie tylko doskonale się zna na E-250, E-251 i E-252, ale również na lustrzankach.
      Uroda w parze z elokwencją (o treści się ne wypowiem).
      Już Ty mnie, Zenonie, drugi raz w takie maliny nie wpuścisz! Wolę beczkę soli zjeść, bez popijania!

      Usuń
    14. Nie narzekaj Małgoś - rzeczona blogerka ma parę naprawdę ciekawych materiałów, ale gdy zaczęła zajmować się rzeczami o których nie miała pojęcia i na dodatek wspierała się opiniami koleżanek, równie mało zorientowanych, zamiast poszukać czegoś rzetelniejszego, to nie mogłem jej bloga polecać. No i ten "jej pan"! Po prawdzie, to po tym filmiku przestałem tam zupełnie zaglądać, bo przerastało to moje siły. :)

      Usuń
  4. No i to już się łatwiej czyta.:))) Przyznaję, że lubię sobie znaleźć w tekście jakieś zdanie lub powiedzenie, które szczególnie jest dla mnie ujmujące. I potem to sobie bezczelnie wykorzystuję np. w rozmowach (chociaż nie wszystko się da).:))) Tym razem upatrzyłam sobie:
    "Że to bajęda jeno dla pacholątek popod stołem na prosto jeszcze, bez głowisi pochylenia, przechodzącym?"
    "...Bolko w czas wyniuchawszy widno, gdzie też się konfitury wyjadać będzie..."
    O św. Kindze wypowiadać się nie będę... :)))
    Notaria ma rację, z tym "O sole mio" (niezaprzeczalnie pięknym) toś Waćpan dosolił.:)))
    Pierwszą wycieczkę do Wieliczki odchorowałam i przez ponad rok nie używałam soli (np. nie soliłam pomidorów itp.), spożywałam tylko tę w produktach, której nie widziałam.:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd się "O sole mio" tu wzięło jużem Notarii wyjaśniał:), ale i WMPanią upraszam nie spodziewać, że zawsze kropeczki będą rzeczowe, merytoryczne i pozbawione odrobiny szaleństwa:)
      No to u mnie pierwszy zjazd na dół się obył bez większych sensacji (może dlatego, żem ścian nie lizał:P), aliści zdażyło mi się tam Sylwestra kiedyś obchodzić i naonczas miałżem paskudnego wrażenia, że nawet ciasta i szampan solą trącą...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. To z kropeczkami mi się podoba. Mogą być skojarzenia luźne, na zasadzie gry słów itp. Odrobina szaleństwa i absurdu nigdy nie zaszkodzi. :)))
      No ja właśnie ściany lizałam. I co się tylko dało, jak przewodnik powiedział, że z soli...:))) Bo mu nie wierzyłam. :))) Potem trafiłam na mądrzejszego. Powiedział, że wszystko jest z soli, wziął latarkę i prześwietlił jakąś kolumnę. Temu uwierzyłam od razu. Bo ja już jako dziecko nieufna byłam. I z reguły dobijałam dorosłych pytaniem: "Z czego to jest?" :) W razie wątpliwości po prostu sama sprawdzałam.:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    3. Jakbym własne dzieci słyszał...:) Plus jeszcze ustawiczne: "A po co?" i "Dlaczego?". Ze dwa razy mi się taka sztuka udała, żem responsami kolejnemi na początek dyskursu nawrócił i koła zamknął, czego Wachmistrzówna nawet nie zauważyła, że drugi raz wkoło tegoż samego biegniem, a Wachmistrzowic pomiarkował, zasię się wziął i obraził, mniemając że durnia zeń czynię, com nawet przez godzin kilka miał za wielce miłą i cichą odmianę, aliści później człek skonstatował, że czeguś jednak brakuje...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. W literaturze przedmiotu są informacje o nadaniach i przywilejach, ale odnoszą się one do górników. Leszek Biały w 1224 udzielił praw poszukiwaczom kopalin, ale dotyczyło to Włochów, Niemców i innych cudzoziemców, podnosząc, że będą korzystali z takich uprawnień jakie mieli w swoich krajach. Przywilej osadniczy Bolesława Wstydliwego nadany cystersom nowotarskim zastrzegał, że połowa znalezionych rud należy do księcia.Leszek Czarny w 1289 przyznał diecezji krakowskiej przywilej pobierania dziesięciny z kopalń kruszców położonych na jej obszarze. Być może nadania te miały swój związek z wystąpieniami górników w 1220 w diecezji wrocławskiej, gdy zbuntowani górnicy odmówili uiszczania opłat biskupowi Wawrzyńcowi. Są głosy, że statuty górnicze pochodziły z Czech, ale nie można wykluczyć praw zwyczajowych, jakie wytworzyły się wcześniej, w trakcie poszukiwania złóż. Są przesłanki, by twierdzić, że rodzime prawo gwareckie ( tzw. złote prawo lwóweckie ) jest o wiele starsze. Nie budzi wątpliwości fakt, że była to praca i ciężka i niebezpieczna, a wynika to z decyzji Mieszka III Starego. Znany okrutnik skazywał koniokradów złapanych na gorącym uczynku właśnie na roboty w kopalni. Odnośnie żup są tylko niewielkie wzmianki, ale też daty należy przyjmować ostrożnie. Benedyktyni w Tyńcu uzyskali od Chrobrego prawo sprzedaży soli i udziału w zyskach . Miał ten przywilej powtórzyć Krzywousty. Historia Wieliczki wywodzi, że prawa takie nadano dopiero w 1117 roku. Ponieważ pokłady soli kamienne odkryto w 1252 roku, wolno przyjąć, że przywileje wcześniejsze dotyczyły solanek. Początek XIV wieku to żupy solne obejmowane we władanie na podstawie czegoś, co dzisiaj nazywamy przetargiem. Po prawdzie dopiero Kazimierz Wielki uregulował sprawy żup solnych. Prawdą jest, że żupy solne przynosiły niemałe pieniądze, ale znaczna ich część szła do rąk kościelnych.

    z wyrazami uszanowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z datami wcale nie jest tak źle; przywilej benedyktynom w 1044 roku wydany wyraźnie mówi o Sal Magnum, czyli soli wielkiej (w rozumieniu bryłowej), z których to określeń się miano Wieliczki wywodzi. Wspomina ten też i przywilej o soli w Sidzinie, ergo Tyńca nieodlegle, bo to niejako na Skawiny obrzeżach. Również jest dowód materialny, mianowicie archeologowie odkryli jakieś 30-40 metrów na północny wschód od Szybu Świętosławskiego (jednego z najstarszych) szybu wzniesionego ponad wszelką wątpliwość w I połowie XIII wieku. Bocheński w "Przemyśle polskim w dawnych wiekach" nie podaje wprawdzie, czy zostało to potwierdzone metodą C-14 czy poprzez dendrochronologię, ale uznaje rzecz za potwierdzoną i wiarygodną, zatem istniały szyby i istniała technologia wydobywania soli głębinowej, a nie tylko z solanek i trop wiążący przywileje z solankami uważam za błędny. Podobnie jak kwestię przypisywania Kazimierzowi Wielkiemu stworzenia właściwych regulacji, bo te niewątpliwie istniały już wcześniej, ale się albo nie zachowały w formie pisanej, albo też ich funkcjonowanie rodziło spory interpretacyjne, dlatego koniecznem było dokonanie "zwodu" i za to się Kazimierzowi słuszna należy chwała. Ale powtórzę raz jeszcze: on, a ściślej jego pisarze, zebrali tylko to, co już funkcjonowało i opisali to, co działało.
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Luboż w karcięta w szkole nie grałam, to soli ani z Mistrzem Janem, ani z Janem A. Morsztynem połączyć bym nie umiała. O soli peklowej uważnie wysłuchałam, piosenek takoż, ale specjale podziękowania dla Waszmości za "O,sole mio" - wieki świetlne tego nie słuchałam. Zanoszę serdeczne pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To o karciętach więcej było wspominkiem własnem, bo nie zaprzeczę, że się zdarzało...:)I, o dziwo, żeśmy jakoś z tem nigdy nie wpadli, za to druhowi memu biologiczka karteczki przechwyciła na której ów napisał drugiemu ruch szachowy własny, a ta... hmm... (Nie wiem jak ją nazwać, to i zmilczę lepiej) tyleż pomiarkowała, że się chłopięta jej walorami zajmują i że to zapisany podług nich na oko oceniany biusthaltera rozmiar... Urządziła im prawdziwie dantejską sceną z prowadzeniem do dyrektora włącznie, gdzie owi nareście wyznali w czem rzecz, po czym onych dyrektor wyprosił, a to co miał nauczycielce do powiedzenia pozostało tajemnicą, choć z barwy jej liczka wnosząc, jako na lekcję wróciła, wielce to być musiało krew wzburzającem...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Panią przeczuloną na swój temat tylko solą traktować. Kroić i solić, a do szkoły, broń Boże, nie wpuszczać.
      Miałam taką panią od historii, która wymagała wiadomości na pamięć. Koszmarek trwał całe cztery lata. Na szczęście lubowania w historii i grzebania w przeszłości nie zabiła.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    3. Może bym ja i nie był takim srogim, bom ongi czegoś na kształt solenia ran doświadczył i wrogowi nie życzę:)Ale cośmy naówczas uciechy mięli, to nasze...:) Od historyków wymagających czegobądź na pamięć uchowaj nas Panie:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Chciałbym dodać, że solne pokłady z Wieliczki i Bochni to też efekt odparowania wody morskiej - tyle, że siłami natury i na skalę jak dotąd nawet człowiekowi niedostępną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i dobrze, bo jakby to było w naszej możności, to niechybnie byśmy spróbować chcieli...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Witam.
    Lizanie ścian w Wieliczce już sobie darowałam; po tym, jak dwa lata wcześniej ożłopałam się wody z Morza Mniejszego w Hiszpanii. Siedmio- może wtedy -letnim dziewczęciem będąc musiałam wszystko organoleptycznie sprawdzać. Omal ne popsułam wszystkim pobytu. Na szczęście - na strachu się skończyło i nawet szczypta awersji do soli mi nie został :)
    Co zaś się tyczy nowatorstwa naszej myśli technicznej - nie jedyny to przypadek, że zasługi okrył kurz zapomnienia. Wspomnę choćby wykrywacz min nigdy nieopatentowany przez J. Kosackiego, czy metodę produkcji sztucznego wapna wodotrwałego Korpusu Inżynierów pod dowództwem J. Malletskiego.
    No cóż - nigdy nie opanowaliśmy sztuki autoreklamy.
    Na pocieszenie wspomogę się rosyjskim przysłowiem:
    Na drodze pełnej kamieni błyszczy lada turkus.
    Gdy droga wysadzana diamentami - nawet one powszednieją.
    Coś w tym jest...
    Pozdrawiam :)
    Lena Sadowska.

    OdpowiedzUsuń
  9. A u nas karuzela stanowisk się rozpędza, a może już rozpędzona gna jak szalona.
    I jak tu nie tęsknic za starymi czasami.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie nie tęsknić nie potrafię...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Dodam tylko tyle, że sól leczy wiele dolegliwości skórnych. Lepiej się nią nacierać, niż solić potrawy. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko skórnych... Takoż reumatycznych, górnych dróg oddechowych, zatoki , nerwice i liczne niewieście przypadłości...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Soli używam do mycia przebarwionych kubków po herbacie i kawie. Idealna także do dezynfekcji i szorowania zamiast chemii.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dawne gospodynie jeszczeć roztworami z niej czynionemi mywały ze rdzy spody żelazek, kuchenki na których mleko wykipiało, bodaj czy i nie mebli bambusowych, jak kto miał, a przydawała się i do regeneracyi parasoli spłowiałych...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)