25 kwietnia, 2014

O wcale niekoniecznym spotkaniu dwóch mężów...II

    Dziecko w tem kraju wie, że Kopernik w krakowskiej wpierw studyjował wszechnicy, zasię go w ziemie poniosło italskie, ku Bolonii i Padwie. Nie negując, Boże Broń, faktów znanych, na insze bym ich jednak uwagi chciał zwrócić aspekta...
   Otóż nasz przyszły wielki astronom nim na Akademiję postąpił Krakowską, pokończył Anno Domini 1491 nauk pobierania w szkółce parafialnej przy kościele św. Jana w Toruniu. Nic w tem nie masz dziwnego, boć przecie analfabety by na uczelnię wyższą nie przyjęli, aliści jest coś jednak, co spokoju nie daje... Owoż tej nauki kończy młodzian... osiemnastoletni! I taki też do Krakowa jedzie w czasach, gdy to więcej wiek był może, by już tej nauki kończyć, nie poczynać!        Dla porównania: wtóry z naszych wielkich, co w Italijej nauk brali, Jan Kochanowski, na krakowską Alma Mater postąpił lat mając czternaście...
   Na te krakowskie Kopernika studia bym tu więcej chciał uwagi Lectorów Miłych zwrócić, bo w tem źródło wielu jest zdarzeń późniejszych. Rzecz najpierwsza: stancyja... Owoż oba Koperniki, czyli Mikołaj z bratem Andrzejem za grosz przez wuja, biskupa Watzenrodego, słany, edukować się i utrzymać mięli, aliści nie pomieszkiwali w bursach, jeno na pokojach u wujowego druha, kanonika Piotra Wapowskiego. Rzecz o tyleż ważka, że to pod tem dachem się zrodziła amicycja między Mikołajem, a synem Wapowskiego, Bernardem, in futuram znanem i cenionem kartografem. Rzecz wtóra: mistrzowie...
    Podają wszytkie źródła, że astronomijej in Cracoviae nauczał Wojciech z Brudzewa, co mógł był być i samego Regiomontanusa uczniem. Prawda to, aliści nie dla Kopernika czasów, bo wówczas Imć Wojciech już jeno filozofijej wykładał, ale że w domu privatim w soboty prowadził cosi na kształt seminariów dzisiejszych, to i możebne, że tam Kopernik też tego astronomicznego bakcyla był złapał. Wtórym ze znanych, przynajmniej w naszej Europy części, był profesor jeografijej, sam Maciej Miechowita!
Rzecz trzecia: niebios przypadki... By i może był nawet Kopernik od astronomijej dalekim , trudno by go zdarzenia z lat studenckim nie zajmowały, jak zajmowały wszytkich inszych śmiertelników, a na lata jego żakowskie w Krakowie przypadło tych zdarzeń extraordynaryjnie wiele: w 1492 widziano komety, w Oktobrze 1493 słońce się częścią zaćmiło, zasię w rok później zasłoniło się ze szczętem, podobnie jak Księżyc, co tem się bawił w czasie Kopernikowych studiów nawet dwukrotnie...
   Jeśli jest co w tem Kopernikowym studiowaniu osobliwego, to niejaka wątpliwość, czy ów się ówcześnie z jakiemi zdolnościami swojemi ujawniał... Czasy były tak nowinkom głodne, a potrzeba umysłów edukowanych tak extraordynaryjnie wielga, że nie było niczem w Europie szczególnem, że ledwo jaki młodzian zdolny się pokazał i choć pokręcił, poasystował przy jakim mędrcu głośnem, wraz go chcieli do jakich szkół na bakałarza, a bodaj i na profesora... W części pierwszej, nie przypadkiem tak złożonej, żeśmy taki właśnie casus samego Retyka wystawili! A przecie Kopernik w Bolonijej pomieszkiwał nawet u tamecznego profesora sławnego Domenico Marii z Novary, któremu miał w obliczeniach i obserwacyjach asystować... I cóż ? I nic... nie postąpił nam Mikołaj w nijakie obce katedry, nic nam nie wiedzieć o tem, by na kim naówczas jakiego uczynił wrażenia szczególnego...
    Zaliżbym co śmiał wątpić w naszego astronoma mądrość i wiedzę? Ależ Boże zachowaj...! Przedkładam jeno rzecz, co mi się u Kopernika zda być cechą arcyważką... Że ów się łokciami przez życie nie przepychał, o aplauz ni o jaką karierę we świecie nie dbając... Czy ta skromność jego z pozycji wynikała w rodzinie, gdzie zawszeć to zapewne starszemu Andrzejowi dozwalano na więcej?* Czy nie z jakiej niewiary w możności własne? Zapamiętajmyż tych wątpień...
   Pamiętajmyż, że w Bolonijej owe astronomiczne Kopernikowe zatrudnienia poboczem były studiom właściwym:... prawa kanonicznego, gdzie najwyraźniej obaj bracia szli szlakiem przez wuja wytyczonym. Ten bowiem o pokolenie przódzi, w roku Mikołajowych narodzin, w 1473, w tejże samej Bolonijej swego uzyskał doktoratu, a nim go jeszcze otrzymał, był tam czas niejaki wykładowcą, właśnie jako młodzian zdolny, śród inszych przez zwierzchność akademicką dostrzeżony!
   Jeszcze rzecz jedna, któż wie, czy nie bez znaczenia: z Krakowa wyjechał Kopernik bez tytułu magistra artium. Podobnie jak Kochanowski, ale poetę goniło do domu, bo umierał ojciec, przy tem do miasta się zbliżała zaraza... Cóż by miało poganiać Kopernika, że tego zwieńczenia studiów swoich nie czekał? Posada kanonika we Fromborku, przez wuja zaaranżowana? Nie zając to przecie... osobliwie że ostatecznego wyboru dokonała kapituła i tak w czas niejaki później, in absentiam Mikołaja, który był w tem czasie w Bolonijej... Nic nam o jakich arcyważkich familijnych, jak u Kochanowskiego, przyczynach nie wiedzieć. Wuj grosza na finał poskąpił, znając, że byt braci przyszły i tak od jego protekcji zależny, tedy nie ma co sobie głowy zaprzątać kosztownemi papierkami? Bym ja i może nie wykluczył tego, osobliwie, że bolońskiej edukacyi Kopernik takoż nie pokończył zamierzonym doktoratem, a zyskał go dopiero w lat kilka później, w wielekroć tańszej Ferrarze.
   Jeno, że o wieleż bym miał tego wzglądu u utracjusza Andrzeja, to Mikołaj już w krakowskich latach tak umiał groszem wujowym gospodarzyć oszczędnie, że go stać było na kupno xiąg kilku, rzeczy ówcześnie tak kosztownej, że mało który z żaków się na takową zdobywał extrawagancyją... Zwyczajnie nie wierę ja, iżby Mikołajowi na tem tytule zależało prawdziwie, by nie przyoszczędził i z Bolonijej z dyplomem nie wyjechał... Widać były po temu insze przyczyny... Jakie? Rozczarował się do tegoż kierunku? Może... ale jakże tego przetłomaczyłby wujowi, że całeż lat kilku expensa wniwecz zostały obrócone? Cokolwiek tego było przyczyną, znów dowodu mamy, że nie tytuły i nie uznanie we świecie były Mikołajowymi priorytetami...
    Zaliżby mu się odmieniło ku medycynie, o której zgody na studiowanie w Padwie uprosił był kapituły? Być i może... małoż to i dziś mamy studentów, co sami czego chcą, nie wiedzą? Wejrzyjmyż jeszcze znów na daty... Praw medyka zyskał w Padwie Anno Domini 1503 i tegoż samego roku złożył tegoż doktoratu z prawa kanonicznego w Ferrarze... W wieku lat trzydziestu... Nawet na dzisiejsze standardy to bardzo bliskie zjawisku tzw. "wiecznego studenta"! A przecie Mikołaja o hulanki posądzać nie sposób... Może jednak trza by na to wejrzeć, że onego więcej samo badanie i wiedzy zdobywanie zajmowało, niźli tegoż atrybuta? Że milej jest gonić króliczka, niżeli go złapać?
   Ano i na to pytanie nam przyjdzie w części chyba jednak już odpowiedzieć następnej, bo nam się te noty okrutnie by długimi uczyniły...:)
___________________
* trudnoż przypuścić, by wuj Watzenrode siostrzeńcom przysyłał grosza nierówno... a przecie, okrom i inszych świadectw o skłonnościach Andrzeja do hulanek, mamyż dowodu niezbitego w regestrach uniwersyteckich, że Mikołaj był zawsze z czesnym akuratnie, zasię Andrzejowi się zdarzało zalegać...






26 komentarzy:

  1. Życiorys pełen znaków zapytania. :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I niejednoznacznych odpowiedzi...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt25 kwietnia 2014 15:45

    Zawsze mnie pewien szczególny aspekt studiów italskich interesował. Jechał tam zwykle młody człowiek, a nie dziad osiwiały; kraj był słynny z rozpusty, a pobyt trwał parę lat. To jakie były zwyczaje? Czy umawiało się z jedną kobieta na kilkuletni czas pobytu, jakoś jej za ten czas płaciło (a co z ewentualnymi dziećmi?) i, ku obopólnej zgodzie, uzyskawszy dyplom, zostawiało ją na miejscu, samemu na północ wyjeżdżając? Czy też zwyczajnie chodziło się do lupanarów zgodnie z potrzebą, nie trzymając się jednej putany?
    Czy może było zupełnie inaczej, tylko ja zupełnie tę piękną sferę życia horrendalnie trywializuję?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wieleż Aretina pamiętam ("Jak Nanna swą córeczkę Pippę na kurtyzanę kształciła":)) to jest tam co i o tych głodomorach cudzoziemskich i że poważne kurtyzany się z niemi nie powinny zadawać, ale z drugiej strony przecie niebywałe wręcz ilości tych gamratek z czegoś żyć przecie musiały, ergo mniemam, że ci studenci (nieważne, że w lwiej to części duchowni, lub kandydaci do duchownego stanu:) to jednak jaka ważna część ówcześnej klienteli:) A drugą byli pątnicy do Rzymu zmierzający...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. :-)) - jakoś mi sie jedna białogłowa przypętała która tez nauki pobierawszy bez zawijasów zwanymi znakami zapytania............Renatka Beger !.
    Kłaniam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I na swój sposób też epokowa niewiasta...:) A nawet odkrywczyni takich małych stworzeń w oczach, tylkom przepomniał, jak się one zwą...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Zwą się one irydami (iris), Panie Wachmistrzu.
      Resztę zechce Pan sobie wyguglać.
      Z podpowiedzią śpieszy Cytrynowa, choć przecież nie takie ma skrzydła u ramion, zgoła nie takie, również z tej przyczyny do wolniejszych się zaliczając stworzeń, nawet jeśli nie powolniejszych...

      Usuń
    3. Ta pani musiała także znać się na koniach - wiedziała, że owies lubią - dzięki czemu mogła sformułować swoje błyskotliwe porównanie. :)))
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    4. Hmm...zdało mi się, Miła Bexo, żem to jako inaczej spamiętał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    5. To do tej wiedzy o owsie i koniach nijakie jej szkoły nie były potrzebne...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Jakąś wielką tajemnicę Wachmistrz nam zapewne wyjawi...
    A może to jakiś malutki kryminalik sie rodzi...?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, żem może zanadto oczekiwań rozbudził...:) Trudno mi wyrokować, czy tajemnice, bo tego nikt przecie nie skrywał jako szczególnie głęboko, jeno mało kto w szczegółach tych rzeczy świadom, a i mitów narosło przez wieki zbytecznych niemało... Tandem to raczej o niejasnościach jakich będzie i kwestiach mało docenianych, jako chociażby rola samego Retyka właśnie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Mniemam, że to zabieg taki podstępny, żeby ciekawość rozbudzać, bazując na kłamliwym poglądzie, że czytelnicy więcej niż dwa i pół akapitu w jeden dzień nie czytają. Nie prawda to jest Wachmistrzu, nie prawda - to tylko podli żurnaliści i pomagierzy polityków tak głoszą, ale oni wszak niewiele do powiedzenia mają. Ale skoro jest nadzieja na nasz ulubiony ciąg dalszy, to i zaczekamy. :D

      Usuń
    2. Możesz sobie, Drogi Kneziu, uważać to za pogląd kłamliwy, ale ja mam licznik, oczy i rozum, który mi przy konkluzyj wyciąganiu wielce dopomaga... I widzę, co się dzieje, gdy noty są dłuższe, a już, nie daj Boże, gdy temat jeden przez cykl jaki tydzień z okładem ciągnę...
      Aliści tytułem experymentu dla Ciebie extraordynaryjnie jutrzejszej noty pokleimy z dwóch już uszykowanych i wszelkich sarkających będę do Ciebie odsyłał...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Kto będzie narzekał, do ciemnicy z nim! O suchym pysku! :D :D :D

      Usuń
    4. Maty Preczysta! O suchym chlebie to jeszcze rozumiem, ale o suchym pysku? Porażające okrucieństwo...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Są dwie możliwości: albo czysta miłość do wiedzy, albo... Kopernik był kobietą ;-))))

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była...:)) Tyle, że w kontekście noty jutrzejszej, to w wielce dwuznacznym świetle to Ją (Go?) stawia...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Klik dobry:)
    Przed laty byłam na sesji naukowej, podczas której dwie strony się sprzeczały na temat: czy Kopernik był bardziej astronomem czy matematykiem? Udowadniano, że w owych czasach nie było takich urządzeń obserwacyjnych, by nowa wizja wszechściwta powstała. Optowano więc, za sztuczkami matematycznymi, które do wniosków Kopernika przywiodły i ogłoszono go doskonałym matematykiem.

    Tak sobie o tej sesji przypomniałam, przy okazji Wachmistrzowej noty.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wielce zasadnie, bo w kolejnych częściach właśnie myłek naszego kanonika wskażę, które przez długi czas jeszcze jego system niezbyt trafnym czyniły, natomiast wiemy, że tablic swoich sporządził wielce rzetelnie i te właśnie się największą cieszyły popularnością:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. A ciągnij Pan, Panie Wachmistrzu ciągnij i przez sześć niedziel z okładem, za horyzontu kres ciągnij, na licznik ani zważaj.
    I tylko się nie spodziewaj, że w cytrynowym rozumie wraz z notą dzisiejszą i światło się jeszcze pomieści, i kontekst noty... jutrzejszej

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak długo to i ja nie poradzę, bo bym się z monotematyczności wściekł chyba:) Ale ze trzech not jeszcze się spodziewać wypadnie...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)