By jednak dać, a ściślej przypomnieć, świadectwo prawdzie, pozwolę sobie własne w tej mierze dawniejsze przywołać teksty, a że wywiad w "Wyborczej" z profesorem Janem M.Ciechanowskim, historykiem i powstańcem, zatem jak nikt inny, uprawnionym do miarodajnego głosu w tejże kwestii zabierania, któregom powoływał sierpniem 2012 roku, już powszechnie dostępny nie jest, odwołuję się do zbliżonego duchem i treścią w "Newsweeku":
http://polska.newsweek.pl/targ-o-powstanie-warszawskie,94696,1,1.html
Zasię relacyja i próba analizy pióra Imci Sidorowicza (długa okrutnie:), którą od lat już chyba ośmiu wszelkim zapaleńcom przed oczy kładę:
http://forum.idg.pl/topic/7444-powstanie-warszawskie-bez-niedom%C3%B3wie%C5%84/
do której słów swoich (takoż sprzed lat) chcę dodać paru:
Wielekroć w tem tekście przywoływany batalion AK „Jeleń”, to konspiracyjna kontynuacja przedwojennego 7 Pułku Ułanów Lubelskich… I jeszcze jedno: z tekstu Pana Sidorowicza biją ogromne emocje… Być może to one sprawiły, że nie ustrzegł się On i błędów, które choć ogólnego obrazu nie zmieniają, przecie zbytecznie Autora na zarzut „naciągania faktów” narazić mogą. Mówię tu choćby o stratach batalionu „Jeleń” których Autor niemal podwoił, lub też jako sumę zabitych podał wszytkich poległych i rannych… Bazując jedynie na tem tekście, rotmistrza Głuchowskiego można mało pochlebnie oceniać… Tedy na obronę Jegoż rzeknę, że atak na Szucha poprowadzić musiał, bo taki miał rozkaz, a rozkaz nie gazeta, nie jeno do czytania służy, a w wojsku się nad rozkazem nie dysputuje i nie głosuje. Spółczuć mi Onemuż, jak i inszym wszytkim, świetnie przecie pojmującym, że to szaleństwo, przecie odmówić nie mogących… :(( osobliwie w polskich cyrkumstancyach odwiecznych, swoistą niewolą przed zarzutem tchórzostwa będących… Co się zaś tyczyłoby milczącego zarzutu Imci Sidorowicza braku u Rotmistrza troski o ludzi, tutaj cytat z artykułu o źródłach odwagi i lęku pióra pułkownika Łowczyńskiego („Bellona” Zeszyt III, Londyn 1953, str. 44-45): „…Od samobójstwa, będącego aktem rozpaczy, odróżnić trzeba wypadki szczególne, gdy powód jest innej natury, jak na przykład ten, opowiadany mi przez ppor. Prus-Kosteckiego z czasu warszawskiego powstania. Na stanowisku, które miało być opuszczone, został ranny jego dowódca (właśnie rotmistrz Głuchowski, a rzecz tyczy końca powstania: bodaj 27 to września był-przyp.Wachm.). Jama brzuszna otwarta. Zatrzymując ręką wnętrzności, dowódca wydał rozkazy wycofania się. Siebie kazał zostawić, bo wyniesienie go nie było możliwe, a nawet próba byłaby powodem pewnej śmierci kilku podkomendnych. Żołnierze odmówili odejścia bez zabrania go, nie chcąc go opuścić. Gdy odwrócili od niego uwagę, szybkim ruchem wyciągnął pistolet i skrócił swą mękę, dając innym moralne prawo odwrotu. Ten wypadek, to nie tchórzostwo, a bohaterstwo. Zwycięstwo nad samozachowawczym instynktem dla ratowania życia swych żołnierzy. To dowód szlachetności duszy i wielkiego serca….”
A na zakończenie bym jeszcze pragnął dysputy gorącej sprzed lat dwóch, co się na Kneziowisku odbyła, polecić:
http://www.kneziowisko.pl/godzina-w-2/, po części w powiązaniu z moim komentarzem tu pomieszczonym...
.
.
Wzmiankowany komentarz jest w tym miejscu co pozwolę sobie uzupełnić, bo sam w pierwszym momencie popadłem w zwątpienie i nie mogłem sobie przypomnieć o co chodzi.
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytałem z rekomendacyi imć pana Knezia ów komentarz. Oczy wciąż otwierają mi się coraz szerzej i za to dziękuję. U historyków, a nie u polityków trzeba szukać wyjaśnienia zawijasów naszej wielce pokręconej historyi.
UsuńKłaniam nisko
A mój link nie dość precyzyjnie prowadził? :) Ale i tak dziękuję:)
UsuńKłaniam nisko:)
Z tego, co pomnę, toś i wówczas, Tatulu, w tejże dyspucie głosu zabierał:) Ale podług mnie nigdy dosyć refleksyj w sprawach tak bolesnych i tak poważnych... Bóg Zapłać za dobre słowo:)
UsuńKłaniam nisko Waszej Miłości:)
Chyba oczy nie te, bo ostatniego linku nie dowidziałem?
UsuńJeżeli tak, to przepraszam, człowiek się jednak starzeje. :D :D :D
Za to pozwolę sobie do tej kolekcji linków dodać i polecić notkę z dyskusją u Missjonash, z tamtego czasu, bo również ściśle powiązana.
Usuńhttp://missjonash.blox.pl/2013/08/Powstanie-Warszawskie-pora-sie-zdecydowac.html
Kneziu, najmniejszej z tem nie ma kwestii, że powtórzone...:) A do tekstu Miss był odsyłacz w Kneziowym "Zalecamy, polecamy" powyżej mego komentarza, ale dobrze, że jest i tu...
UsuńKłaniam nisko:)
Ale w notce i w dyskusji pod nią, już nie było i trzeba się było nieźle wczytać, żeby dorozumieć o co chodzi. A notkę Miss można było znaleźć albo przeszukując gigantyczne ilości komentarzy, albo przez jej archiwum.Tak czy inaczej, jeżeli ktoś zechce odnaleźć po latach, to mu będzie łatwiej. :)
UsuńDlategom i rzekł, że dobrze, że i tu jest...
UsuńKłaniam nisko:)
Nieunikniona, jak się wydaje, wizja podróży do Grecji przez Budapeszt, od czego zaczynasz i oby tylko na tym się skończyło niekoniecznie do sierpniowego zrywu nawiązuje. Jedynie chyba do poziomu owego elektoratu, który podpisuje się pod tym wszystkim i rok, jak co rok pamięć powstańców plugawi:
OdpowiedzUsuńhttp://wiadomosci.onet.pl/warszawa/uroczystosci-przed-pomnikiem-gloria-victis-w-warszawie-nie-bez-incydentow/3ke5dd
Ja nadziei pełnym, że nawet i madziarskim szlakiem nie w pełni podążać musimy i powinniśmy... Czas pokaże... A co się zdarzeń przywołanych tyczy, to powtórzę, com napisał przed laty: że ostatnim tegoż Powstania nieszczęściem jest uwikłanie go w politykę bieżącą...:((
UsuńKłaniam nisko:)