I jeśli o generalia idzie, to nic się przez te dziesięć lat bez mała nie stało takiego, bym zdania odmienił, aliści uzbierało się przez ten czas niemało przeróżnego drobiazgu, już to refleksyj jakich, już to anegdotek jakich, już to spostrzeżeń, że niedawne jeszcze utensylia młodzieży równie dobrze by mogły w muzeach wpodle kości dinozaurów leżeć, już to jakich person, obrazów, melodyj czy inszych rzeczy, których dla przyczyn przeróżnych umyśliłem z czasu do czasu przypominać tutaj...
Owoż macie grajkę z roku 1966 w wykonaniu zespołu dzieweczek, co to się dzisiaj girlsbandami zwie i uważa za wielce nowomodny wynalazek:
.
choć, po prawdzie, pierwszy onej piosnki zaśpiewał w Opolu Stefan Zach, a Filipinki ją jeno spopularyzowały wielce. Ale nie o to idzie, ani nawet nie o te dzieweczki niemałej urody, jeno o ten agregat w refrenie, którego "bieg" porównywany jest do Foika... Mariana Foika... Któż go dziś jeszcze pamięta? Podobnie jak tą olimpiadę, z której srebrnego medalu przywiózł... I któż dziś jeszcze pamięta, że z tej samej olimpiady krążka w takim samym kolorze przywiozła Irena Kirszenstein, później jako Szewińska znana, za... skok w dal...?
No i co takiego dziwnego w agregacie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Że biega jak Foik?:))
UsuńKłaniam nisko:)
Zdaje się, jakoby chodzi o okruchy życia wzięte z chleba naszego powszedniego. Czas ucieka, co widać po zapomnieniu nie tylko Filipinek, Foika, ale tysiąca innych, kiedyś ważnych rzeczy. Aby poletko pana Boga jakim takim karczunkiem obrobić, życia nie starczy, choćby i te Vulpianowe agregaty prądotwórcze podłączył zarówno morskie, jak i lądowe. Wszyscy bez wyjątku obaczymy na własnej skórze przeterminowanie po latach. Zaiste, to nie jest wdzięczny wiek. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoże i wdzięczny nie jest, ale wspomnienia mamy i takie...:) Ja tam nie żałuję, żem żył w ciekawych wielce czasach:)
UsuńKłaniam nisko:)
A liczy się, jak ktoś nie pamięta, ale wie?
OdpowiedzUsuńPS Cudnie, swoją drogą, napisane.
Oczywista!:)) Przecież nie mogę od nikogo starości podobnej wymagać...:))
UsuńKłaniam nisko:)
A nie jest czasem Wachmistrz jak Hamilton z "Kultury"?
UsuńTaaa...No może troszeczkę...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Tak, wiedziałem że zdobyła srebro w skoku w dal. O Marianie Foiku nie miałem pojęcia i nie raz się zastanawiałem o czym te Filipinki śpiewają???
OdpowiedzUsuńTeraz będę się zastanawiał dlaczego ten agregat miał biegać, w dodatku na morzu???
A tu Filipinki jako portugalskie praczki - dlaczego akurat portugalskie???
PS
Poprzedni komentarz był z błędem, dlatego usunąłem. :)
A ja nawet ślady po nim:) O bieganie agregatów po morzu to już proszę Vulpiana pytać, on fachowiec... A portugalskie żeby było bardziej egzotycznie.:) Nie zauważyłeś, że to był czas w którym im bardziej coś było w piosence egzotycznego, tym większym cieszyła się wzięciem?:) Mambo Italiano, Bajo Bongo, Mexicana, Jimmy Joe, Miłość w Portofino, Malaguena i tak można wymieniać dziesiątkami... Popularność Tercetu Egzotycznego też się przecie nie wzięła z niczego, tylko z tęsknot za dalekim światem...
UsuńKłaniam nisko:)
Spodziewałbym się właśnie meksykańskich, hiszpańskich albo kubańskich. A tu masz - portugalskie! :D
UsuńNo więc właśnie: słuchacze pewnie też by się tak spodziewali, czyli pełne zaskoczenie:)) No i nie wiem, czy to ma związek, że z tem wystąpiły akurat w Rostocku, ale enerdówek był czeguś zawsze bardziej nastawiony na internacjonalistyczne wspieranie ludu pracującego wszędzie po świecie. Pomnę, jakem był Anno Domini 1974 w Lipsku i Dreźnie, to mię zszokowały dwie rzeczy: dżentelmen w barze samoobsługowym, który zamówił trzy duże wódki i trzy duże piwa i wypił tego naprzemiennie w ciągu jakichś dwóch minut najwyżej i wszechobecne murale i plakaty o solidaryzowaniu się ludem chilijskim, o śmierci Allende co było przedstawiane podług najlepszych wzorów na świętego męczennika i o konieczności rozprawy z juntą Pinocheta... U nas ludzie o tym może nie tyle już zapomnieli, co z całą pewnością nie żyli tym na co dzień i ważniejsze mieli na głowie sprawy...
UsuńKłaniam nisko:)
Zastanawia mnie tylko, dlaczego "Miłość w Portofino" jest egzotyczna zdaniem Wachmistrza
UsuńA dla Ciebie Torlinie wtedy Portofino nie było egzotyczne? Bo o miłości tam rozkwitłej to zdaje się nie było co nawet i myśleć! No, chyba że jesteś znacznie od nas starszy, ale chyba nie aż tak??? :D :D :D
UsuńPrawdę mówiąc, to nawet nie bardzo jeszcze niedawno wiedziałem gdzie to Portofino jest? :)
UsuńA mnie, Torlinie, zastanawia, co Ciebie może w tym przekonaniu zastanawiać... Przecież Portofino nie jest za Garwolinem, tylko w Ligurii. Dla Ciebie za mało egzotycznie? Bo dla większości Polaków lat 50-tycy i 60-tych równie dobrze być mogło na Księżycu...
UsuńKneziu, za Ostrołęką konikowi "hetta", a potem to już prosto, jak z bata strzelił...:)
Kłaniam nisko:)
Od Broku to przecież w przeciwną stronę!!! :D :D :D
UsuńNo to od razu było mówić, że z Broku... To, Moiściewy, od Baru pod Rybką ku zachodowi prościutko przez krzyżówkę, przez las na Porębę, wpodle cmentarza aż do gościńca największego, tamuj w lewo i potem już prosto z jakie cztery niedziele...
UsuńKłaniam nisko:)
:D :D :D
UsuńOdnoszę wrażenie, że Waszmość pozazdrościłeś szczurkowi linków muzycznych w stylistyce punk hehehehehehe :-)
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka
:-)
Hmm... A dlaczego punk?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Albowiem surrealizm tekstu największego jak się wydaje przeboju owych pań, tj. Walentyna twist przebija najabrdziej nawet psychodeliczne teksty niejakich Ramones :-)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=d1MvYE2Pjz8
Kłaniam z zaścianka :-)
No nie wiem... dla mnie najbardziej surrealistyczny był ten pan, któremu ktoś zabełtał błękit w głowie...
UsuńKłaniam nisko:)