Trafiło się niedziel temu dwie nazad, że Wachmistrzówna nocą na alarm bić poczęła, że nam tam kto nibyż pod oknami buszuje... Wachmistrz, na rymach Broniewskiego chowany*, porwał się ze snu głębokiego i myśląc nie nadto wiele (co się powoli staje nader przykrem stanem chronicznem:((...), pognał czem prędzej boso schodami w dół z pięterka, co się skończyło tak, że może nie tyle "runął żelaznym wojskiem", co runął w ogóle, a by upadku jako hamować, nóg rozłożył, jako nie przymierzając... tfu, a cóż ja będę przymierzał!!!
Dosyć rzec będzie, że wyhamował, jeno stopa bosa i niczem niezbrojna w starciu z podpórką poręcz podtrzymującą okazała się cokolwiek od żelaza słabszą... W amoku jeszcze dokonana inspekcyja podwórza ujawniła jakich kotów zajętych sobą tak bardzo, że złorzeczenia Wachmistrzowe za nic miały... Powlókł się zatem Wachmistrz ku łożu nazad, co się stać miało do rana łożem boleści, zasię salwowany jakiemi maściami i okładami, już w dni parę nogę do jakiego takiego stanu prawie przywrócił... Że prawie ponoś jednak różnicy czyni niemałej, uległ był Wachmistrz namowom wszytkich, co go byli radzi u medyków widzieć i koniec końców nawiedził był te przybytki szatańskie... Jegomość Roentgen, po niemiecku mrukliwy, przecie chyży i skwapliwy, wyjawił niebawem, że "stwierdzono odłamanie kłykcia przyśrodkowego głowy paliczka środkowego V palca stopy lewej", z czegom pomiarkował tylko pierwszego i ostatniego słowa, tusząc że te w środku to nie są wulgaryzmy jakie...
Jejmość, co się mną nibyż w tej medycynie zajmuje od kontaktu pierwszego, rąk załamała, zaczym wyprawiła mię czem rychlej z glejtem do chirurga, prognostykując mi niedziel parę w gipsie i nawet jakich porad udzielając względem odleżyn niechybnych etc. etc. Że tegoż niemal samego prognostykowała mi Pani_Wachmistrzowego_Serca, familii z pół jeszcze tudzież wszyscy krewni i znajomi Królika, tom się rad nierad z tąż ekspektatywą pogodził....:((
Zwiedziwszy jeszcze kilka tych medycznych przybytków, gdzie chirurg luboż absencyjonował, luboż mię za nic miał, jako i wypisane na tem glejcie "cito", trafiłżem do niewiasty nareście, co się mię przyjąć zgodziła łaskawie, tandem przez godzin następnych parę żem co do najdrobniusieńkiej kropki na ścianie był poznał tegoż kurytarza przed onej gabinetem, tudzież przypadłości z najmniej dwóch rot połamańców, co się sprzysięgli w temże samem ją dniu molestować o krzywdy jakie swoje, że już nie wspomnę o żenujących swarach względem kolejności swojej, w których i mię nie oszczędzono...
Nareście jakem ku onej dopuszczony został, nie bez utarczki z koślawcem inszym w gębie za to biegłym (oby ci tak wszystkie zęby wypadły oprócz jednego, a ten jeden oby cię bolał po żywota kres, pohańcu!) i onej wyłożył był o cóż się rozchodzi, tom na leże powędrował niewysokie, gdzie mi ów palic najmniejszy ćwiartką gazy od sąsiada oddzielono, zasię całość wcale zgrabnie okręcono plastrem, że to nibyż ów zdrowy będzie tego połamańca usztywniał... Do tego garść zaleceń, bym się nie przemęczał nadto, lek na obrzęk zażywał i "następny, proszę!"
Nie powiem, iżbym się nie zdziwił (nie iżbym się tego gipsu napraszał, bo cależ przeciwnie:), choć to i tak nic względem osłupienia Pani_Wachmistrzowego_Serca, połowy familii, tudzież wszystkich krewnych i znajomych Królika... Dopierom doma, jadłem co nieco pokrzepiony po dniu o suchym pysku spędzonym, tudzież dwoma flaszami "Brackiego", których żem wypił w czasie, w którym Wehrmacht, na charkowskiej murawie, holenderskie pospolite ruszenie na proch i pył miażdżył, iluminacyi żem był doznał względem przyczyn tak nieortodoksyjnego leczenia... Najwidniej żem był trafił do przychodni, co przetargu w Enefzecie wygrała, bo była najtańszą!
_________________
*...i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą -
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!
Rychłego zdrowia powrotu życząc pocieszę (jak mniemam) Waszmości własnym aforyzmem: lepsze łoże boleści niźli madejowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I niż łoże śmierci także... Doceniam, doceniam...zwłaszcza, że i od tego łoża się staram trzymać z daleka:)
UsuńKłaniam nisko:)
A już miałam zakrzyknąć:
OdpowiedzUsuńMości Wachmistrzu
strzeż się gipsu!
Ale na szczęście pani doktor właściwie się z Tobą obeszła.
Co by nie mówić - opis znakomity :)
Skoro to właściwe są metody, to kamień mi z serca był spadł... dobrze, że nie na tą nogę, bo to lewa...:)
UsuńKłaniam nisko:)
wybaczysz Waszmość, że opowieść Twoja mocno mnie rozbawiła? ;) ja kiedyś podobnie kontuzjowana po bliskim spotkaniu z futryną (też przez kota, co środek drogi zajmuje) usłyszałam, że małego palca i tak w gips nie włożą, więc darowałam sobie stratę czasu i nerwów opisane powyżej :) pozdrawiając szybkiego powrotu do formy życzę
OdpowiedzUsuńNie mam co wybaczać, bo na tom jej pisał, by nie smuciła:) A z relacyi wnoszę, że wszelkiemu nieszczęściu na świecie koty są winne...
UsuńKłaniam nisko:)
wiadomo, koty! toż to oczywista oczywistość ;)
UsuńZdałoby się może zatem jakoś ten koci problem rozwiązać... Cóż, gdy serce nie dozwala...
UsuńKłaniam nisko:)
Nawet w obronie własnej warto uważać i atakować wroga powoli i uważnie - rozważnie omijając futrynę:)).
OdpowiedzUsuńHmmm... to chyba do Jaśnie Wielmożnej Pani Eli uwaga, bom ja swoich futryn oszczędził:))
UsuńKłaniam nisko:)
Może jednak lepiej, że bez gipsu się obeszło....choć jako ignorantce w kwestiach leczenia takiej przypadłości trudno mi jest ocenić, na ile będzie skuteczną zaordynowana terapia...Wierzę jednak w siłę własną organizmu, któremu trzeba pomóc, oszczędzając pechową kończynę...Życzę zatem dużo odpoczynku i szczęśliwego powrotu do zdrowia:-)
OdpowiedzUsuńSam żem zamiarował leczyć tę przypadłości jakim trójniaczkiem niezgorszym, aliści mię zakrzyczeli wszyscy, że się nie godzi... Skoro zaś polegiwać wypadnie, to cóż czynić polegując, by się na śmierć nie zanudzić? Ano, lekturom się oddać, a przecie cóż to za lektura bez pucharka wzmacniającego, hę?:) I takeśmy, koło zatoczywszy, ku pierwotnemu konceptowi wrócili...:)))
UsuńKłaniam nisko:)
Szybko do zdrowia proszę wracać! Czegoż życzę z całego serca.
OdpowiedzUsuńAle żeby za koty tyle wycierpieć? To mi się nie podoba wcale...
A jak mnie się to nie podoba dopiero... Cóż jednak czynić, gdy się stało... Bóg Zapłać za dobre słowo, postaram się jak najrychlej:)
UsuńKłaniam nisko:)
oj Wachmistrzeńku - tekst Waszeci tak przedni, że dwa razy przeczytałam z lubością, nie żebym wrednotą szczególną była z nieszczęścia cudzego cieszyć się miała ale dowcip lekki u piszącego cenię nade wszystko a piękna mowa miodem spływa na moje serce.
OdpowiedzUsuńPoezyje cytowanego wieszcza z lat szkolnych pamiętam i oneż wspomnienia przywołują z dzieciństwa.
śmiele Waszmość zacytowałeś i już przestraszyłam się, że komentarz polityczny Waść rozpoczniesz kończąc cytowany wiersz "są w Ojczyźnie rachunkui krzywd" ale się Waść zmitygowałeś i dobrze, bo słowa są co w odpowiedniej chwili w odpowiednim miejscu znaczą więcej niżby same znaczyć chciały.
Pozdrawiam i podziwiam kunszt
A któż tu by o krzywdach chciał czytać? A przy tem jedyna tu opisana to moja, a za tą rachunek jeno swojej durnocie wystawić mogę, co i czynię, przecie nie muszę tego pro publico czynić:) Bóg Zapłać Waćpani za dobre słowo, jakoż i dla poety nieszczęśnego serdeczne wspomnienie:)
UsuńKłaniam nisko:)
Żal serce mi tera ściska i do druha mego Wachmistrza się wyrywa... :( Błagam Waszeci - zdrowiej prędko i uszkodzonej nogi nie wyrężaj zanadto... A kiedy inszym razem znowu środkiem nocy zmuszony wyjść będziesz, miejże ze sobą jaką świecę chociaż!
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę! :)
Nie praktykuję ja udawania się do łożnicy ze świcą, tandem na to mnie nie namówisz, Kawalerze!:)) Obiecać jeno mogę większego wzglądu dla maksymy : "Festina Lente!":))
UsuńKłaniam nisko:)
Jeśli to Waszą Miłość pocieszy nieco, powiem, iż ja tej diagnozy takiemi uczonemi słowami postawionej takoż nie zrozumiałem...chocia Matka Moja pielęgniarka ;)))
UsuńCóż znaczy: Festina Lente? :)
:) Maksymę ową łacińską na nasze wykłada się najprościej jako "Spiesz się powoli!":)
UsuńKłaniam nisko:)
To i ja opowiem jak parę lat temu wychodząc z autobusu - zapomniałam, że z niego wychodzę... no i wypadłam właściwie na tę nogę do wyjścia wystawioną. Zabolało okropnie, ale do domu weszłam, położyłam się zaraz i jakoś do rana przezipałam. Następnego dnia taksówką do pracy pojechałam papiery z delegacji oddać i sprawozdanie złożyć, ale tylko na portierni wszystko zostawiłam i tą samą taksówką na ostry dyżur pojechałam. Na jednej nodze stałam w kolejce do okienka ze 2 godziny i nawet czułam się komfortowo bo wokoło byli dużo gorsze połamańce.
OdpowiedzUsuńSkończyło się gipsem na 3 tygodnie i zastrzykami przeciwko zakrzepom. Sama sobie te zastrzyki w brzuch robiłam. I zawsze przedtem drzwi od pokoju na klucz zamykałam, żeby sama przed sobą nie uciec.
I chyba mi się wtedy to skręcenie nogi na głowę rzuciło, bo taka byłam wściekła, że muszę w łóżku leżeć, że całą rodzinę sztorcowałam jak kapral jakiś.
Do dzisiaj mi to wypominają.
A powiadają, że nie masz więcej zmierzłego niźli mężczyzna cierpiący:))
UsuńKłaniam nisko:)
To zamiast mi współczuć... bo nie dość że cierpiałam,to jeszcze się narażałam na to że mi będą to paskudne zachowywanie się wypominać....
Usuń"E tu Wachmistrz contra me"?
Rozważałem i współczucie, aliście, że rzecz dawno zdarzona, to mi się to zdało musztardą po obiedzie:) A konkluzyje poniekąd ponadczasowe....:)) Zaś ku powadze wracając: pewno, że nie jest rzecz miła, przecie w każdej dobrych stron szukać potrzeba: primo, że się to dawniejszemi zdarzyło już laty, nie zaś ku jesieni żywota, gdzie kości nader kruche i przypadłość taka nie trzema niedzielami cierpienia się kończy, a właściwie końca nie ma, zasię czy jest inszy czas, któregobyśmy z dobrawoli mięli na lektury i refleksyje tyle?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Palców nożnych w gips nie wsadzają. Wiem to, bo miałam takie przypadki już trzy, na szczęście nie osobiście, lecz w gronie najbliższym. Tak więc oszczędzać nogę trzeba i czekać. Zdrowia i cierpliwości życzę.
OdpowiedzUsuńnotaria
Spokój mi wracasz, Waćpani!:)) I niechajże Cię za to aniołowie we wszelkiej mają opiece i konsyderacyi!!!
UsuńKłaniam nisko:)
Mości Wachmistrzu, największe pretensje miej do strachliwej Wachmistrzówny, samego siebie i swojej bojowej natury;)
OdpowiedzUsuńJaka jest polska służba zdrowia, to każdy widzi i nie ma co narzekać.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Do Wachmistrzówny żadną miarą, bo lepiej że zareagowała, niźlibyśmy mięli paść czego ofiarą. I strachliwą też bym Jej nie nazwał, bom miał już i czego dokładnie przeciwnego dowody. Pretensje mieć mogę ( i mam) jedynie do siebie, a narzekać się staram jedynie pod wąsem, jako nikt nie słyszy...:)
UsuńKłaniam nisko:)