02 czerwca, 2013

O przepomnianym boju pod Ostrówkiem...


Trudnoż raszyńskiej batalijej za wiktoryją mieć i nie w tem się sens jej najpryncypalniejszy zasadza... Najwięcej jej nawet historycy życzliwi półgębkiem jeno za nierozstrzygniętą ją głoszą. Do dwóch jednak niedziel po niej przyszło do bitwy kolejnej, której znaczenia wcale bym nie miał za mniejszego, straty w niej nawet i może dla Austryjaków więcej bolesne, jak te spod Raszyna i tu już nikt o wiktoryi wątpić nie może, bo ponad wszelkie wątpienie ona naszą... I cóż? Ano, nic... sami mi to rzeknijcie: któż z Was o bitwie pod Ostrówkiem słyszał?
   Że pewnie niewielu, choć jako kto "Popioły" czytał Żeromskiego, to tam jest i o tejże batalijej. Spółcześnym się ważką zdała, boć zamysł austryjacki by się miał pofortunnić, któż wie, zali by kolei tejże wojny nie odmienił, temuż zażegnanie niebezpieczeństwu temu miał xiążę Józef za tak ważkie, że raportem osobnem o tem cesarza uwiadamiał... Tegoż raportu później liczne w Europie gazety cytowały i zdałoby się żeśmy ją w kanon starć liczyć pryncypalnych winni, aliści ,jak widać, Raszyn przyćmił wszystko...
  Opowiedzmyż więc zatem, jakże pod tem Ostrówkiem było. Raszyńskiej batalii następstwo to układ zawarty o Warszawy oddaniu, przecie Austryjaki się zobowiązywały mieszkańców nie turbować, ni kontrybucyjami nie gnębić, naszych rannych wykurować i do swoich wolno odesłać brygad, a że nasi sobie zawarowali na Pradze siedzieć, która naonczas lepiej nawet niźli Warszawa ufortyfikowaną była, temuż dysputa zasadna zali to iście porażką zwać można... Osobliwie, że w czas niejaki później ruszył był Poniatowski ku Galicyi, tamże na fali entuzjazmu niemałego insurekcyja miejscowa zmiotła austryjackie władanie, a "Pepiemu" armia z dziesięciu do sześćdziesięciu urosła tysięcy! Austryjaki temczasem po próżnicy w Warszawie siedzący, poniewczasie pojęli, że ich wystrychnięto na dudków, co gorsza jeszcze tych trzydziestu tysięcy, co z arcyksięciem Ferdynandem pociągnęło na Xięstwo Warszawskie okrutnie potem zabrakło pod Wagram!
   Wypadków jednak nie uprzedzając, póki co mają Austryjaki Warszawy i poczucie niejakiej wiktoryi, przecie wiedzą, że się im Poniatowski wymknął i wpodle Pragi stojąc nadal groźnem jest... Umyślili zatem Wisły sforsować i zajść Polaków z flanki. Temuż ruszyli przez Białobrzegi ku Górze Kalwarii i nad Wisłą stanąwszy najprzód pchnęli na łodziach pułk tęgo wzmocniony pułkownika o swojskim naźwisku Czerwinka, saperzy zasię poczęli od strony Góry Kalwarii mostu budować, by czem wrychlej przeszła niem armii część pryncypalna.
   Czerwinka jednak dostrzeżonym został i gdy swój umacniał przyczółek, między Polakami już trąbki grały i tarabany biły na alarm, kuryerzy zaś raportów biegali do xięcia, zasię na powrót ordonansów do regimentów poszczególnych. Tegoż dnia (2 maja 1809) już jednak niewiele poczynić zdążono, choć jenerał Sokolnicki z kolumną swoją zdążył od Okuniewa przez Karczew podejść i Czerwinki zablokować, by się dalej już od Wisły posunąć nie zdołał.  Od rana dopiero się poczęło spychanie Austryjaków do Wisły... Ruszył pułkownik Bogusławski z batalionem jednym od strony wioski Glinki, od Kosumców następował pułkownik Siemiątkowski ze swemi żołnierzami, a jako już owi Austryjaków wzięli w kleszcze, od przodu niczem młot uderzył Sokolnicki siłami głównemi.
   Ano i dobrze już było ku wieczorowi, jako ostatni Austryjacy, co nie poginęli, luboż nie potonęli w Wiśle, broń przed Polakami złożyli, na parol się zdając. Poległo tam naszych jakich stu żołnierzy, śród ranionych licznych oficyjerów niemało, co jeno dowodzi, że się za żołnierzami nie kryli, w tem podpułkownicy Blumer* i Suchodolski. Pułkownika Mojaczewskiego raniono trzykrotnie!  A przecie te straty to ledwo dziesiąta tego część, co Austryjacy stracili, szansy zaprzepaszczonej na pognębienie wojsk polskich nie licząc... Wejrzwszy zaś na to, żeśmy pod Raszynem "ledwo" ośmiuset najeźdźców ubili, bój pod Ostrówkiem niechybnie przyjdzie Austryjakom mieć za więcej krwawy...  Gazety francuskie z przesadą niechybną pisały o Wiśle od krwi czerwonej, choć to przecie nie żadna była masakra, jeno obie strony ućciwie stawały, a żeśmy i przewagi mieli i z onej umieli skorzystać mądrze, to i chwała wojownikom tamtym, o spomnienie których upraszam każdego, co by kiedy pod Górą Kalwarią mostem przez Wisłę przejeżdżać miał...

______________
* Ignacy Blumer - wielce zacny zasługami swemi oficyjer legionowy, któremu mało zaszczytnie przyszło żywota dokonać w Noc Listopadową, gdy insurgentom przeciwny, Arsenału bronił...

36 komentarzy:

  1. No nie słyszał;-) A w "Popiołach" treść zabił styl - w moim wypadku. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zapomniałam dodać, że miło poznać, jak zwykle, kiedy zostawię to na koniec, by zacząć od odniesienia się do treści;-)

      Usuń
    2. Fakt... za Żeromskim nadążyć rzecz jest ciężka...:) A co do poznawania miłego, to i mnie miło, przeciem myślił, że się czas już znamy niejaki...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Oj, tam, oj tam;-))

      Usuń
    4. A tam, tam!:)) I tu, poniekąd, też...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Vulpian de Noulancourt2 czerwca 2013 18:43

    Potwierdzam, że do tych się zaliczam, co o takiej bitwie nigdy nie słyszeli. Z tym, że to może być moja wina, a nie systemu, bo miałem bardzo dobrego historyka, tylko ja na niektórych lekcjach w okręty grałem, albo (kiedy nauczyciel pilnował i na takie bezeceństwo nie pozwalał - a to był właśnie przypadek historii) o dziewczynach myślałem, nie wiedząc wcale, jak to młodzianek, że obiekty owych rozmyślań pozostają przereklamowane, a samo rozmyślanie jest czcze i bezcelowe.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z absolutną za słowa swoje odpowiedzialnością mogęż stwierdzić, że 4 Iunii Roku Pańskiego 2009 żeś o tej batalijej wiedział:)) I na przyszłość bym zalecał wstrzemięźliwość w używaniu słów "nigdy":)) Co się zaś tyczy rozmyślania o dziewczętach, to wcale bym tego nie uważał za czas zmarnowany, bo inaczej byśmy niemal całą świata poezję do kosza musieli wyrzucić:) No i zawsze to lepsze, niż nie myśleć...:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt3 czerwca 2013 07:33

      1. Nigdy już nie użyję na Twoim blogu słowa "nigdy".
      2. No i chyba zacznę kłamać, że wszystko wiem.
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Jeśli o to drugie idzie, to możesz zginąć w tłumie podobnie czyniących, podczas gdy Twa prawdomówność na czele nader wątłej grupki Cię stawia...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Klik dobry:)
    O bitwie tej nie słyszałam. Nie pierwsza to i zapewne nie ostatnia dla mnie na tym blogu nauka.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bóg Zapłać za dobre słowo, jako i za cokolwiek ukryte życzenie, bym jeszcze co pożył i spłodził...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. Ale czytania :)dużo wiesz o wszystkim tym o czym ja nie mam zielonego pojęcia pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aleć to przecie nie grzech, a skoro już wiem, to i rad się podzielę...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Ciekawy związek można dostrzec gdzieś w tle opowieści, a mianowicie ten, że w w dużym stowpniu w świadomości społecznej pozostają głównie zdarzenia uwiecznione w jakiejś przystępnej formie dla ludu prostego, niejakiego Matejki nie obrażając.
    Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem za jakie pół wieku dzieje II wojny światowej rozpoczną się dla nas dopiero wtedy, gdy Stanisław Kolicki, bardziej znany jako J-23, wkroczy do akcji, a w daliokoj Sibirii młody Janek Kos zaopiekuje się małym szczeniakiem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Nie inaczej Zacny Wachmistrzu, bo przykładowo z Wojny z Zakonem młode pokolenie zna jedynie datę słynnej bitwy (bo tyle potrzeba aby napisać test) i trochę pamięta ze streszczenia znalezionego w sieci słynnej książki. I nie ma przebacz, bo nikt nie ogląda wspołcześnie słynnego filmu (bo szkoda czasu skoro nie jest w 3D).
      Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-(

      Usuń
    3. No toś mię Waść zdeprymował okrutnie, bo na samą myśl że odtąd Żółte Wody tak pamiętać będą, jako ich Hoffman niecnota wystawił, posmutniałżem okrutnie... :(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Wszystko to śmiesznym się wydaje ale śmieszne nie jest, bowiem prawie każdy z uczniów, o ile nie każdy, wpisze prawidłowo w test obowiązującego obecnie egzaminu zewnętrznego datę Bitwy Grunwaldzkiej ale może jeden na tysiąc potrafi opowiedzieć o co w tym wszystkim chodziło :-(
      Kłaniam z zaścianka Loch Ness

      Usuń
    5. I to w rzeczy samej najsmutniejszym jest, że w nauczaniu historii skupiamy się na pozorach, a nie na tym, o co naprawdę w niej chodzić winno...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. Ja piszę ku obronie nieświadomości: nie ma tej bitwy w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej, w "Napoleonie", w "Bitwie pod Raszynem", w ogóle jakby jej nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to mi właśnie idzie... Przecie nie Was winuję, że jej niech znacie, jeno tych, co Historii piszą i ona się im nieważną zdaje...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Moja nowa notka ma tytuł: "Napoleońskie refleksje powachmistrzowskie". Zapraszam Cię serdecznie

      Usuń
    3. Dziękuję...:) I wielcem rad onej i przemyśleniom Twoim...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. I ja dołączam się do chóru nieświadomych
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już teraz przecie nie...:) Co gorsza, jako uświadomionemu, brzemię nakładam: idź i uświadamiaj inszych...:) Naturaliter nie idzie mi o jaką misję pątniczą od chaty do chaty z oną nowiną, jeno żeby jej tam czasem wspomnieć przy kufelku...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Dawniej, nawet bitwy były szykowniejsze. Serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wziąwszy, że w epoce inszej najpewniej by mi przyszło w nich udział przyjmować, to nie wiem, zali bym je szykownemi widział...:)Kiszki bagnetem wyprute z szykownego i szamerowanego munduru bolą chyba tak samo jak od artyleryjskiego odłamka, co zielony drelich zdziurawił...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Mnie natomiast przeraża moja wyjątkowa odporność na tego typu wiedzę. Lubię czytać teksty Waćpana, ale gdy jest taki temat, to się poddaję. Ledwo jeden akapit szczęśliwie przebrnę i do następnego się zabieram, a już treści tego poprzedniego nie pamiętam. Na inne tematy wiedzę przyswajam, tutaj - nic.
    Jedynie z poprzedniego wpisu zapamiętałam ile osób liczył szwadron (czego kiedyś szukałam i znaleźć nie mogłam). :) Ale z przyczyny niepoważnej i nie na temat. :)))
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby szło o liczbę potencjalnych tatusiów z piosenki Starszych Panów?:)) Przerażać się nie ma czego, bo to zabieg samoobronny umysłu, któremu do wiedza nie wydaje się ni cenną, ni potrzebną i dzieje się podświadomie. Nie zdziwiłbym się, gdyby charakter zatrudnienia WMPani, czy też cyrkumstancyje insze wymagały od tegoż umysłu pilności, skupienia extraordynaryjnego i wielu danych pamiętania ustawicznego. Natenczas właśnie tak się dzieje, że ów inszych, a mniemanych przezeń za zbytecznych spraw, przepominać się stara...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Niektórzy to w myślach czytają... :)))
      Obecnie dziecko ustawicznymi pytaniami zmusza mnie do ciągłego uzupełniania wiedzy, przypominania sobie różnych rzeczy i przekładania na prosty język. :)

      Usuń
    3. To popróbujmy czytać dalej...:) W "Milionerów" grywamy...?:))
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Niestety nie, ale bardzo kiedyś lubiłam "1 z 10". :)
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
    5. I ja podobnie...:) A o "Milionerów" pytałem, bo mi ich w gry postaci niedawno córka ukazała i tam owa piosnka jest pytaniem dla gracza, gdzie ma do wyboru tatusiów różne jednostki...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Jak ja lubię te Waszmości progi nawiedzać - zawżdy się człek czego zupełnie nowego dowie :)

    Dziwi mię jeno, dlaczego podręczniki w szkole milczały o Ostrówku zupełnie kiedy wychodzi na to, iże ten wielokroć znaczniejszy był niźli Raszyn, któren w moich podręcznikach na prominentnem mieśćcu figurował.

    Jedno pytanie: zali spomniany tu arcyksiążę Ferdynand, co go pod Wagram zabrakło, tożsamym jest z tym, co go w Sarajewie ubili?

    Kłaniam niziutko i dziękuję za odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze jeśli można, coś z zupełnie innej beczki acz bliskie zamiłowaniom Wachmistrza, osobliwie o gwary wszelakie idzie...

      Wywiad z wokalistą jednego z moich ukochanych zespołów. Łode pewnygo momentu, pierun zaczyno godoć po Ślunsku!

      http://www.nowagazetaslaska.eu/rozmowa/1417-nikiszowiec-uthemanna.html

      Usuń
    2. Boże zachowaj! Toż by musiał mieć ów Ferdynand lat w Sarajewie ze sto dwadzieścia :) Pod Raszynem wojował Ferdynand Karol Habsburg d'Este zaś w Sarajewie ubili Franciszka Ferdynanda Habsburga
      Bóg Zapłać za gwarowe obesłanie :)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)