Jestże ta kwestyja mężowi
każdemu pryncypalną, tedy umyśliłem porady przytoczyć autorytetu w tej mierze niemałego,
a to niejakiego Albertusa Magnusa, któren w dziełku sub titulo "O sekretach
białogłowskich, mocy ziół, kamieni y zwierząt osobliwych" dan w Amsterdamie Anno
Domini 1695 rzecz całą wyłuszczył akuratnie.
Przy tem, by moich wyłożyć motywów, nie jest bynajmniej zamierzeniem mojem,
by niewieście jakiej niepoćciwość imputować, luboż i naturę płochą a lekką...
Bynajmniej, jeśli ja stoję o co, to jeno o to, by mąż onej luboż kochanek mógł
się łacno o stałości affectów lubej przekonawszy, ucieszyć na duszy i sercu,
zasię bez zbytniej mitręgi, poważniejszym się oddał zajęciom, jako chocia
dzbanów suszeniu, luboż oczu radowaniu wdziękami jakiemi powabnemi, że już o
poważniejszych przedsięwzięciach nie wspomnę... Czegóż zatem czynić potrzeba dla
onej spokojności ducha i serca?
"A kiedy chcesz, aby białogłowa abo dzieweczka twoja wypowiedziałać
wszystko, co uczyniła, weź z gołębia serce i głowę z żaby, a ususz to, zetrzej
na proch i posyp na piersiach śpiącej, tedyć wypowie wszystko, co uczyniła.
Gdyby się zaś obudziła, otrzej to z piersi, aby ciężkości nie uczuła. Mówią
podobnie, że kto położył dyjament na głowie białogłowy śpiącej, wydaje, jeżeli
jest cudzołożnicą; bo jeżeli taką jest, od strachu upada z łóżka, jeżeli zaś nie
jest, obłapia mile i przytula się do męża swego".
Pojmuję ja, że się tu zaraz jakie sarkanie pocznie, że to gdzież to niby
człekowi statecznemu po mokradłach za żabami brodzić, abo się za gołębiem
uganiać, prze tem w czasach ekoterrorem zarażonym, niepoćciwie to jako i
niepolitycznie żywinie szkodować, przecie znów dyjamenty siła kosztują, tedy i
ekspens to znaczny, aleć od drugiej na to wejrzawszy strony... Mości Panowie,
zali jestże jaka cena nadto wysoka za spokojność naszą, hę?
Jest też i sposób nie prostszy może, ale na pewno tańszy: odpowiedzieć (sobie) szczerze na pytanie, cóż niby - jaką korzyść - miałaby (ona) mieć z owego dochowania.
OdpowiedzUsuńRzecz zatem odwracając: azaliż by nie mogła ona gdzie mieć tej korzyści dla się więcej, niźli w tej wierności udawanej? I czy nie to myślenie dominuje, osobliwie jako mąż własne niedostatki znając, wie, że dać wszytkiego niewieście nie może?
UsuńKłaniam nisko:)
Jak zwał, tak zwał wychodzi na to, że aby damy wierności dochowywały należy obsypywać je diamentami :-))))))))
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka Loch Ness
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam...:)))))
UsuńKłaniam nisko:)
Niestety każda obłapia mile i przytula się do męża swego widząc diament.
OdpowiedzUsuńTaki model. Pozdrawiam
Zda mi się, że na to Albertus o śpiącej prawił, iżby go NIE widziała...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Zapraszam do mojego miasta po serca gołębie, nie będę płakać, jeśli ilość tych fruwających szczurów się zmniejszy, bo tak się rozpanoszyły, że przy otwartym balkonie potrafią wejść do mieszkania. Co do żab, to nie pozwolę żadnej wziąć z mojej działki;)
OdpowiedzUsuńDiamentów nie posiadam, a mogą być kryształy Swarovskiego?
Myślę, że ktoś napisał księgę, jak wymiarkować, czy mężczyzna jest wierny.
Serdecznie pozdrawiam.
Ale czy skutek badania fałszywemi podróbkami podobnym będzie do prawdziwego?:) I czy to nie nadto wielki hazard, by w tak poważnej sprawie, prawdy chcąc dociec, ex definitione już się w metodzie inwestygacyi do oszustwa uciekać?:)
UsuńKłaniam nisko:)
1. Po to z założenia do szkół się chadza, żeby się czegoś nowego nauczyć. Tak więc niewiasta niewierna (jeśli dobrze znajomości wybiera) może się nowych figielków nauczyć i je, ku zadowoleniu małżonka, do łożnicy wnieść. A za to faktycznie winna być klejnotami obsypywana, a nie przykre słowa słyszeć.
OdpowiedzUsuń2. Ciśnie mi się też na usta (klawiaturę?) stare powiedzenie: "Kto mało wie, ten lepiej śpi".
Pozdrawiam
Ad.1 Nawet przyjąwszy tejże wykładni, jest jeszcze ten azard, że mając porównania możność, pożałować może wyboru ongi dokonanego:)) No i też azard to niemały, że powróci z bogactwem urodzaju nie przez pana męża zasianym...:)
UsuńAd.2 Z tego wnosząc, muszę ja czegoś wiedzieć okrutnie wiele, bo sypiam ostatnio marnie... Jeno czego?
Kłaniam nisko:)
1. Sprawy alkowy to tylko jeden z czynników, które powodują podjęcie decyzji o pozostaniu przy swoim mężczyźnie. Może kochanek brylantami nie obrzuca, a nawet swej damie biżuterię zabiera na "nezabudesz"?
Usuń2. I tu paradoks widać jak na dłoni. Skoro to takie ważne sprawy, to czemu oczekuje się, że panna wybierze zalotnika nie sprawdziwszy ich przedtem wszystkich dogłębnie, jak sobie w łożu poczynają? Wybór w ciemno to żaden wybór.
3. A wszystkie dzieci są nasze. Na przypadki szczególnie drastyczne stworzono teorię zapatrzenia, żeby mężowie mogli poczuć uspokojenie.
Pozdrawiam
Ad.1 Jeśli kochanek miałby męża w miłośnem nie przewyższać dziele, to na cóż jest taki kochanek? Jeszczeć precjoza odbierający...:((
UsuńAd.2 Vulpianie, jeśli byśmy tego dopuścili, by panna wszystkich potencjalnych oblubieńców testowała, zasię kawaler, bo przecie jest równouprawnienie, podobnie, to świat jak nic by się w ustawicznem jeno testowaniu pogrążył, nic już inszego zgoła nie czyniąc...:)
Ad.3 Dziatki rzecz może i miła, aliści na dłuższą metę strasznie hałaśliwa, męcząca i kosztowna, tandem nie aspirował ja bym do tego, iżby się ku wszytkim tak rado przyznawać... A w teoryję ową niechaj wierzy, komu wola, jako już mu nic inszego nie ostało zgoła...
Kłaniam nisko:)
1. Kochanek musiałby prawowitego małżonka na onym polu przewyższać, to fakt, żeby na stanowisko zasłużyć. Za to kiesą zwykle nie mógłby i na tym zasadza się pomysł, by ich funkcjonowanie jakoś pogodzić, a może i kogo trzeciego jeszcze dokooptować (który miałby przymioty obce dwóm poprzednim panom), tworząc przemyślną trójpolówkę szczęśliwości niewieściej. Jedynym kłopotem jejmości byłoby utrzymywanie partnerów w nieświadomości.
Usuń2. A cóż innego na świecie cały czas od wieków się dzieje?
Pozdrawiam
Ad.1 A słyszałem żeś Waść ponoć nie ducha kolektywnego...:)))
UsuńAd.2 No chyba aż tak skrajnie to jeszcze nie jest...:)
Kłaniam nisko:)
1. "Bo jeśli kochać, to nie indywidualnie..."
Usuń2. Pytaniem jest, czy warto takich mężczyzn w nieświadomości trzymać, bo może lepiej, gdyby się znali, cenili i szanowali, do współmałżonki według grafika chodząc. Spójrz tylko tu: http://www.womenofchina.cn/html/womenofchina/report/141301-1.htm - na tej mapie pokazano, gdzie w Chinach na 100 urodzonych dziewczynek przypada nawet 150 i więcej chłopców. To co oni będą mieli za parę lat, gdy dojrzeją, robić? Albo do poliandrii się przekonać, albo na północ po baby na wojnę wyruszyć.
Pozdrawiam
Ad.1 Przezornie nie spytam, cóż małżonka na to...:))
UsuńAd.2 Znam ja, dzięki Tobie, Kitajczyków problem, aliści daruj: sami go sobie na zgubę sprokurowali własną, a że ich nawet jest świata siódma bodaj część, nie znaczy byśmy do patologii mięli dopasowywać normę...:)
Kłaniam nisko:)
1. Małżonka też tę (http://www.youtube.com/watch?v=yQNVB1ghR9c) piosenkę lubi.
Usuń2. Tak jak dzisiaj chłoniemy każdym porem, co tam na Bronxie się urodziło i zaraz nasi modnisie noszą już to czapki daszkiem do tyłu, już to spodnie siedem rozmiarów za duże itd. (nie zważając na to, że werbalnie różnych "asfaltów" nie lubią), to za parę lat, wraz z przesunięciem się środka ważności na ziemi, zaczną pilnie spoglądać na modę z Pekinu i Szanghaju. Już dzisiaj wielu ludzi, nie znając szczegółów, zazdrości (!) Chińczykom. A wówczas i ten model rodziny (choć pewnie u nas niepotrzebny) zacznie być pociągający.
Pozdrawiam
Ad.1 A to zgodności powinszować...:)
UsuńAd.2 Tak jak nie mniemam, by nawet miliard Kitajców miało co światu możność za normę narzucić, tak i nie mniemam, by przygłupów by i parę dziesiątków tysięcy i bodaj jak jeno najwięcej hałaśliwych miało o narodzie stanowić...
Kłaniam nisko:)
Pogadamy za 30-40 lat. No dobrze - jak dożyjemy.
UsuńPozdrawiam
Wypiję za to, iżbyśmy pogadać mogli, choć nie za to, o czem chcesz gadać...:)
UsuńWachmistrzeńku miły a toć ja, białogłowa, chociaż miejsce zmieniam to wierności waszmości dochowuję i na skrzydłach tu przybywam, jako, że w nowym miejscu wieść o nowym wpisie Waszeci ogłaszana jest wszem i wobec ..
OdpowiedzUsuńI żadne takie żaby , myszy, pająki i inne cuda natury nie są w stanie białogłowy wiernej,jak ja, powstrzymać przed czerpaniem korzyści z czytania Waszmości przednich opowieści. Dygam wdzięcznie
Wielcem skonfudowany WMPani wiernością i dobrocią, której żem nie odwzajemnił, na nowych włościach jeszcze nie bywając... Aliści zaniedbanie owo jużem naprawił, oczy zarówno xięgami dawnemi pasąc i kontaktu z niemi zazdraszczając, jako i radując się po krzywej wieży wycieczką:)
UsuńKłaniam nisko:)
oj - uradowałeś mnie Acan !
UsuńTom i rad, żem za grzechy moje, w jaką niełaskę nie popadł...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńJa bym chętnie zezwoliła na to diamentowe sprawdzanie każdego dnia, byle tylko diamenty moimi pozostawały :)))
Pozdrawiam serdecznie.
Arcyzręczne do rzeczy podejście, dowodnie świadczące, że się badana badania nie lęka:)
UsuńKłaniam nisko:)
Czyli jest to bardzo proste :-))- to sprawdzenie czy kobieta jest wierna.
OdpowiedzUsuńA jak sprawdzić czy mężczyzna jest wierny???
Jest na to jakiś przepis?
Pozdrawiam.
Oczywiście, że jest, aliści zdradzić mi go pod gardłową karą nie wolno, iżby mię Tajna Wszechświatowa Rada Męskiego Plemienia za zdradę ubić nie kazała:)))
UsuńKłaniam nisko:)
Kto to jest mąż? To jest zastępca kochanka do spraw finansowych.
OdpowiedzUsuńTo już bym odwrotnie wolał... Przynajmniej by pozór był zachowanem, kto tu rządzi...
UsuńKłaniam nisko:)
Hmm, można się wyćwiczyć w prowokowaniu podejrzliwości i niezłą kolekcję uzbierać ;)
OdpowiedzUsuńTe żaby, nie, fee...
Generalnie wychodzę z założenia, że własną miarką się mierzy - jeśli mężczyzna zaczyna mnie o coś podejrzewać, to zaczynam się zastanawiać, czy i jego własne myśli gdzieś nie zbaczają w ciemne zaułki i ja nie powinnam podejrzewać jego? Na szczęście z tym mam spokój ;) A może szkoda - ze względu na te diamenty :D
Druga część myślenia jak najbardziej prawidłowa:) W pierwszej przeoczyłaś widocznie Bezetko, że diament się kładzie na głowie ŚPIĄCEJ, najpewniej w tym celu, by rychło można go było po badaniu z tej głowy usunąć i oddać tam, skąd się pożyczyło...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Zali na pewno mąż jest tychże słów autorem, czyli jakowa białka? Bo zda mi się, że to jeno fortel niewieści, by dyjamentu dostać.
OdpowiedzUsuńPomyslności życzę! :)
A któż rzekł, że dostać? Na to się go na śpiącej kładzie, by nie postrzegła, że jest zarazem podmiotem jako i inwestygacyi sekretnej przedmiotem...:) Zasię się ów dyjament odnosi tam, skąd się go powzięło... jeśli kto ze szkatuły go wyjął własnej, jeno pozazdrościć, choć więcej mi tu podejrzewać pożyczki jakiej u złotnika za kaucyją...
UsuńKłaniam nisko:)
Tjaaa... Ciekawe, czy jest sposób, żeby się dowiedzieć czy mąż wierny... Poza tym nie lubię diamentów, to od razu bym się podejrzana wydała. Wolę szafiry. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Oczywiście, że jest, jeno mnie o tem prawić i hadko, i niepolitycznie...:))) I słuszna, że WMPani zatem się badania wystrzegasz, bo effect by mógł o podejrzenia jakowe przyprawić...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Najlepszym sposobem na spokojną głowę jest po prostu nie dociekać, nie pytac, nie tworzyć niesprawdzonych fantazji;-) Obu stronom zalecam.
OdpowiedzUsuńnotaria
Koncept wyborny, jeno by go wdrożyć, trza mieć w sobie cokolwiek życiowej mądrości:) A tej nadto często brakuje, osobliwie młodym...
UsuńKłaniam nisko:)
Spławić ten diabelski pomiot i problem z głowy - dawniej to sobie ludziska umieli radzić - nie to co teraz! Ród męski do szczętu zniewieściał! :P
OdpowiedzUsuńSłusznie Okrutnym się zowiesz...
UsuńNo, ba! :D
UsuńAch, Kneziu w Okrucieństwie swem Zapamiętały Okrutnie: jeśli by się Twa wizja spełnić miała, jakaż przyszłość nas czeka? Samcołożenie ? Brrr... to ja podziękuję i cząstkę jaką choć niewiast ocalić przed Twym gniewem wolę...:))
UsuńKłaniam nisko:)
P.S. A cóż Dara na te z topieniem koncepta? :))
Wielmożna Pani, upewnić pragnę, że Kneź w rzeczy samej Okrutnym jest wielce i sam nie wiem, co większe: czy Jego wielkość, czy też okrucieństwo...:))
UsuńKłaniam nisko:)
A nie chwaliłem sie to i spokój na razie mam - chyba nie doniesiesz? :P
UsuńPo prawdzie to masz rację, że trochę by należało zostawić bez spławiania, albo też i spławiać z niejakim umiarem,nie do końca :D
Wasza Miłość, o cóż to mię Waszmość posądzać raczysz?:) Nawet bym i może śmiałość okazał Okrutności Waszej we świecie znanej się nie lękając, nawet bym i może się pamięci smaków wyzbywszy, lekką myślą naraził na przyszłe od stołu wykluczenie:)), nawet bym i może się, rozumu wyzbywszy, solidarności wytwórców plemników sprzeniewierzył, to zawszeć jeszcze pozostaje to...
UsuńA co się białek oszczędzenia tyczy, to przedkładałbym by, obrachowawszy podług potrzeb, tyle ocalić, byśmy o nie wojować nie musięli, luboż w jakich kolejkach wystawać...:))
Kłaniam nisko:)
Wasza Okrutność! - jaka znów miłość??? :P
UsuńNo, te mniej wrzaskliwe to można darować zdrowiem, się do szorowania garów nadadzą ;)
A reszta wedle wachmistrzowego uznania, z tym że "blogerki" koniecznie spławić! :D
Okrutnik Strasznie Okrutny widać dawno z tygrysem w białogłowie drzemiącym do czynienia nie miał, co z ukontentowaniem zostało postrzeżone i nadrobione w stosownym momencie być nie omieszka, o czym donoszę wszelkim białkom tu obecnym jako i nieobecnym, a waszmościom ku przestrodze ;-)
UsuńHmmm... Z ukontentowaniem? Zaliżbyśmy jakie obudzili demony drzemiące...?:)) Wierę, że Kneź dycha jeszcze, a i nadziei żywię, że nie mnie winował będzie za Dary wizytę, którą zawsze w mych progach powitam serdecznie, choć jeśli tem razem się to jakiem Knezia by pokończyć miało uszczerbkiem, to cokolwiek żałując, wstawiam się za Niem i zmiłowania proszę...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Kneź dycha jeszcze, bo poza okrutnością za obcymi babami się nie ogląda, co go poniekąd chroni przed gniewem WWCh i uszczerbkiem na zdrowiu nie grozi :D
UsuńNo tom rad okrutnie... choć tak między nami: nawet oglądać też nie?:(( Oj, to ja nie wiem, kto tu się winien prawdziwie Okrutnikiem zwać...
UsuńKłaniam nisko:)
:))
UsuńChwileczkę, co z tymi "blogerkami"?!!!
UsuńNo, przychodzi bloger na blogasek blogerki, a ta do niego witaj kochana - no to jak nie spławić? ;)
UsuńNo już myślałam, że wszystkie bez wyjątku, autorki blogów są źle widziane...
UsuńE nie, tylko kategoria specjalna, dlatego w cudzysłowie były :)
UsuńZ ust mi to Imć Nitager wyjął - fortel to chytry niewiesci, by podejrzenia małzonka uspic, a dyjamentu zacnego przy tym dostac :)))
OdpowiedzUsuńCzemuż wszytcy rozumieją, że się ów dyjament inwestygowanej zostaje jako pamiątka jaka luboż prezent? To na cóż by to badanie na śpiąco być miało czynionem?:))
UsuńKłaniam nisko:)
A wszakże nijako będzie od pani serca swego, gdy jeszcze małżonka miłośnie obłapi (dyjament zręcznie chwytając), onegoż potem odbierać? że może dyjamentu nie zauważy? O, święta naiwności! białogłowy niuch posiadają niechybny, jakoby szósty zmysł na przedmioty takowe...
UsuńZ tem się zgodzić muszę, tandem nic inszego nie ostaje jako te żaby i gołębie, aliści tych mi znów czeguś żal mordować, to i pewnie z rady nie skorzystam:)
UsuńKłaniam nisko:)
Proszę o przepis na niewiernego męża. Serdeczności zostawiam.
OdpowiedzUsuńNiewiernego męża solą dobrze natrzeć, świeżą pokrzywą z wyczuciem obłożyć i zamknąć w ciemnej komórce na tydzień, coby skruszał. Po tym terminie z komórki wywlec, toporkiem równo ociosać, w zimnej źródlanej wodzie dobrze spławić. Ogień pod rożnem rozpalić i tamże zawiesić na palu masełkiem świeżym topionym boczki polewając. Podawać z surówką z czerwonej kapusty ;-)
Usuńpodawać można takoż z brokułami jako że żielone przy czerwonem pięknie się prezentuje a dodatkiem walory czerwonego podnosi
UsuńA czemuż to,Lotko Miła, hę? Zaliżby niewiernym był? Bo jak nie jest, to Bogu dziękować i losu nie prowokować...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ot i nam się objawiły figlarki-kanibalki...:)) Tandem ja tu teraz Wielkim Głosem zaryczę: że nikt tu, na włościach moich, bez mej woli nikogo ni spławiał, ni toporkiem ociosywał nie będzie, ani boczków czemkolwiek polewał... Chyba, że miodkiem zacnym, a i to po to, by wylizać potem i pieszczotami ukoić...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Nieśmiało chciałbym zasugerować początek całej operacji, która mnie wydaje się być niezbędnym:
Usuń1. sprawić;
2. opłukać;
3. wysuszyć lnianą ściereczką.
Pozdrawiam
Po primo, Drogi Kokkino, (rodzaju męskiego domyślam po formie "chciałbym" przez Waszmości użytej) powitać bym w progach mych nikczemnie skromnych pragnął, bo zda mi się, żem dopotąd nie miał tejże przyjemności... Po wtóre: ładnie to tak przeciw własnemu występować gatunkowi?:) Tertio: to już bydlątkom nierozumnym obrońce w sukurs powstają, by onych nie męczyć po rzeźniach zbytecznie przed ubojem, a tu takie koncepta?
UsuńKłaniam nisko:)
Jeśli która z pań sprawiała kiedyś zająca, to mąż też nie będzie wyzwaniem zbyt dużym:
Usuń"Duży stół wyłożyć kilkoma warstwami papieru, przygotować szeroką miskę i wiaderko. Bardzo ostrym małym nożem naciąć skórę dookoła przegubu dłoni. Odciąć ramiona przy przegubach dłoni. Nogi naciąć wzdłuż, koło kostki, założyć sznurek i zawiesić męża na silnym haku. Hak ma być umieszczony na ścianie na wysokości sporo powyżej wzrostu normalnego człowieka. Naciąć skórę wzdłuż uda od wewnątrz do nasady kości ogonowej, ściągnąć skórę z początku pomagając sobie nożem (nacinać błony łączące skórę z tułowiem). Gdy ściągniemy skórę z obydwu ud, uchwycić ją krótko w obie ręce i silnie ciągnąć ku dołowi dookoła, zbierając w ręce skórę w miarę jej uwalniania.
Głowę odciąć u nasady i skórę wraz z głową usunąć. Jeżeli chcemy zdjąć skórę z głowy należy uszy przeciąć u nasady, skórę ściągnąć w dół, koło oczu obluzować nożem. Oskórowanego męża zdjąć z haka, odrąbać nogi w kostkach, ułożyć na stole na kilku warstwach papieru.
Przeciąć jamę brzuszną aż do mostka, wygarnąć wnętrzności, odciąć kiszki przy otworze odbytowym. Z wnętrzności wybrać płuca, serce, wątrobę, nerki, odłożyć do miski - od wątroby ostrożnie odciąć woreczek żółciowy. Otwór odbytowy wyciąć głęboko wraz z otaczającymi błonami. Odrzucić wnętrzności wraz z pierwszą warstwą papieru do wiadra. Podroby opłukać pod strumieniem bieżącej wody, aż spłynie krew. Odstawić je w misce.
Męża wypłukać strumieniem bieżącej wody, wymyć starannie przełyk i jamę brzuszną. Gdy spływająca woda jest już tylko lekko zabarwiona, męża odcisnąć z wody, ułożyć na stole na świeżej warstwie czystego papieru. Ostrym nożem odciąć od części krzyżowej wiotkie mięśnie jamy brzusznej, odrąbać szynki wraz z udami od części górnej i włożyć je do zaprawy z octu lub zaprawy z jarzyn".
Smacznego!
Wielceś Waszmość, widzę, krwawych jatek miłośnik...
UsuńKłaniam nisko
Niewiernego wedle Dary potraktować! Wiernego czcią nabożną otaczać!
OdpowiedzUsuńI życzenia Jego z ust spijać i spełniać co żywo...:)) A niewiernemu dać się szansy nawrócić, toć on i przódzi wiernym przez 99% żywota swego był...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Dygam pięknie Wachmistrzeńku ... jako żywo taż sama Ona Wieża jest , w całej okazałości. Waszmości zazdraszczanie do miód i małmazyja na moje niewieście serce. No i chałwa Wachmistrzeńku ... no i chałwa ;-)
OdpowiedzUsuńChałwy to ja się wystrzegam, bo nad miarę to dla mnie słodyczy...:) Ale miodkiem nie pogardzę, to i niem właśnie za WMPani dalsze przewagi w cudnych miejsc ocalaniu wypiję...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Drogi Wachmistrzu, dla pozyskania białogłowej nie ma takiego poświęcenia, które byłoby zbyt trudne lub nieodpowiednie.Pokłony, pokłony ...
OdpowiedzUsuńDodam, Paczucho Droga, jednego słowa, by zdanie Twoje tegoż sensu nabrało, z którem się wielce rad zgodzę i rękami oboma podpiszę:) Właściwej... Właściwej niewiasty...
UsuńKłaniam nisko:)
P.S. I- biorąc rzecz ściśle - białogłowa po staropolsku mężatkę znaczy, tandem nie wiem, czy bym akurat do tego nawoływał...:))
Wszelka próby pojęcia "sekretów białogłowskich" próżnem mi się zda trudem... Pewne rzeczy na zawsze dla męskiego rodu tajemnymi pozostaną... Tak już obie płcie Natura urządziła, że kobieta jest do kochania, nie do rozumienia :o)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko!
Jak na wiek swój młody, wielceś Waszmość roztropnie rzecz tą wywiódł i nie sposób Ci nie przyznać słuszności:)
UsuńKłaniam nisko:)