imienia Króla Jana III Sobieskiego...za tą okazyją wszytkim
jeszcze żyjącym ułanom, a za koleją śmiertelnikom poślednim, jednak starą broń i
barwę miłującym... miodunki!!! A żywo!!!!
Umyśliłem sobie kapkę formuły świętowania odmienić, bo że
większej części po raz wtóry obchodzić nam tu przyjdzie, tedy czasem i link do
noty sprzed roku wystarczy, czasem co dodać więcej wypadnie, gdym rok temu nadto
ascetyczny był, jednakowoż umyśliłem faktografij odchudzić, zasię na obyczajach
temuż pułkowi właściwych i zdarzeniach życiu pułkowemu charakterystycznych bym
się skupić pragnął...
Dni temu nazad kilka żem był wielgiej ochoty by o TEM pułku
pisanie Imci Scovronowi poruczyć, by szacunku należnego ułanom i czołobitności
właściwej :))) nabrał, osobliwie, że o Jego to zapłociu prawić będziem, bo 20
Pułk przed wojną in Resoviam stacyonował... alem uznał, że szkółka moja
bezstresową będzie, tedy nikogo do tablicy przywoływać nie będziem:))
Pułku formowano czasem wielce gorącem, bo latem 1920 roku, gdy
bolszewicy na Warszawę już nastawali. Naturaliter, odbiło się to i na formowaniu
pospiesznem i tak rychłym w bój posłaniem, że nawet i stanów pełnych pułk
osiągnąć nie zdążył:
"Liczba duża, lecz pułk mały,
Dwudziesty ułański cały."
"Więcej panów, trochę chamów,
To dwudziesty pułk ułanów."
"Trochę chamów, trochę panów,
To dwudziesty pułk ułanów"
Dwóch ostatnich żurawiejek objaśnić się godzi, bo nie w tem
jednem pułku podobnych śpiewano. Otóż pułk formowano w Ostrołęce (pierwotnie
nosił numer 108 Pułku Ułanów) z żołnierzy szwadronów zapasowych (a i częścią już
i w boju będących) 6 i 8 Pułku Ułanów takoż 3 Pułku Strzelców Konnych. Do 1924
roku strzelcy konni najczęściej za zwiad piechocie służyli, tedy w
towarzysko-ambicyonalnej hierarchijej kawaleryjskiej strzelcy konni za co
gorszego uważani byli (oficer przenoszony ze strzelców do ułanów miał to za
nobilitacyję, przeciwna operacyja, nawet jak z awansem wiązana, mało kiedy się
towarzyską "degradacyją" nie widziała) i to dla tej przyczyny w pieśniczce mamy
tych niby lepszych "panów"(ułanów) i "chamów" (strzelców konnych).
Spomnieć się godzi, że część tych ochotników, co do pułku
przypisana została najsampierw dywizyon krakusów w Krakowie utworzyła. Żem już
tłomaczył, czem był dywizyon, nawracać nie będę, ale żem o krakusach dopotąd
słówka nie rzekł, tedy pora zaniedbanie naprawić...
Rzecz się tyczy czasów, gdy po moskiewskiej Napoleona wyprawie
kwiat jazdy naszej przepadł bezpowrotnie na pustaciach rosyjskich i ziemie nasze
niemal się bezbronnemi widziały... Ostatnim wysiłkiem wielce już przecie
doświadczonego Księstwa Warszawskiego była taż właśnie próba armijej zatraconej
odtworzenia. Branki nadzwyczajnej ogłosiwszy, zwierzchność nakazała po jednem
jeźdźcu na każde 50 dymów ekwipować... W tenże to właśnie sposób powstał
ewenement swoisty, bo kawaleria czysto chłopska, na konikach niedużych, w
sukmanach występująca i w długie piki bez proporców zbrojna... W bojach
późniejszych na terenie Niemiec i Francyi tak się wsławili, że ich po równi ze
szwoleżerami gwardyi poważano, często i "polskiemi kozakami" zwąc i do
najpryncypalniejszych jazdy rodzajów onych licząc... Krakusów pułki znów się w
Powstaniu Listopadowem pojawiły, takoż we styczniowem probowano ich reaktywować,
aleć bez sukcesu, tedy ów dywizyon z dwudziestego roku bodaj jedyną znaną mi
próbą krakusów odtworzenia.
Do naszych ułanów jednak wracając: Swięta pułkowego na dzień
imienin Patrona obchodzili, rokrocznie wielgiej przy tem parady urządzając,
takoż i częścią w strojach husarzów spod Wiednia, niemałej przy tem sensacyi
budząc...
"Wśród ułanów nie masz pana,
Nad ułana króla Jana."
"Noszą szable po kolana,
To ułani króla Jana."
"Mają coś tam po kolana,
To ułani króla Jana."
Wrześniem pułk nie miał szczęścia nadto dużego, by powojować
długo... Pospołu z całą Kresową Brygadą w lesie pod Psarami otoczony i
rozgromiony, poszedł w niewolę, nielicznym niedobitkom (pierwszy szwadron pod
porucznikiem Janem Burtowym) się wielce śmiała szarża pod Osuchowem powiodła, co
się onym pozwoliło do inszych wojsk polskich przedostać.
Na koniec bym chciał jeszcze o obyczaju pewnem, temuż pułkowi
(aleć najmniej jeszcze i kilku inszym) właściwym... jako oficyjera nowego do
pułku przyjmowano, dawano onemu w usta trąbkę sygnałową, do której flaszy wina
wlewano*. Próba przybyszowi zadawana na tem się zasadzała, by ów trąbki
opróżniwszy był jeszczeć i w stanie "wsiadanego" odtrąbić...:))
___________________________
* musiały być mniejsze niźli 0,7 litra, bo obadawszy rzecz
empirycznie, stwierdzić mogę, że się flasza spółcześna nie mieści...
Brak mi szczegółów. Czy taki przyjmowany oficer musiał na plecach leżeć (zakładam, że nie), czy tylko głowę do góry przekrzywiać, by wino z trąbki bokiem nie wypłynęło? To jak mu wówczas onego nalewano, skoro wysoko? A może to wszystko w jakimś przyklęku się działo?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Z pewnością nie leżał, bo to by przecie godności urągało:) Jak mniemam, stał w trębacza pozie, zatem z głową i trąbką krzynę ku niebu zwróconemi...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Przy trąbce przechylonej nie można wykorzystać całej objętości, więc albo nalewano odpowiednio mniej, albo z jednej strony lano, a na drugim końcu oficer pił w tej samej chwili.
UsuńPozdrawiam
Raczej to drugie...:) Sam żem próby czynił, przytknąwszy ustnika palcem i z góry lejąc... By tegoż potem wypić, trzeba by trąbki podniósłszy, mierzyć nią w zenit, a i samemu głowy mieć extremalnie w tył odchylonej. Mnie tam jeszczeć i jedna turbacyja spotkała, okrom tej, że się flasza nie mieści, a mianowicie nie wiem, jakoż sobie w Międzywojniu radzili ze szczelnością zaworów, bo mnie wino się przesączało przez nie...
UsuńKłaniam nisko:)
Współcześnie jest dość podobnie, bo czytałem że jak który załapie się na jaki stołek i to niekoniecznie w wojskowości, to i przyodziewek zacny dostanie, koniaki, a nawet cygara dobre mu kupią i nawet w trąbę trąbić nie musi, bowiem wszystko jest już wliczone w profity
OdpowiedzUsuń:-))))
Kłaniam z zaścianka Loch Ness :-)
Trudno by trąba w trąbę dęła...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Ale zbadawszy rzecz empirycznie odtrąbiłeś Wachmistrzu "wsiadanego"?
OdpowiedzUsuńA czy ja się na nutach wyznaję, żebym grał?:) Zająłem się tą experimentu częścią, na której się miarkuję najlepiej...:)
UsuńKłaniam nisko:)
To ta empiria jakaś cząstkowa!!!
UsuńZatem postanowione! Słuszność Twych zarzutów przyjmując, za następną bytnością Twoją ułatwię Ci empirię własną...:) Sygnałówką będzie na Ciebie czekała i flasza wina...:) A co więcej, może i jaki rejestrator tego dźwięku, co go z trąby wydobędziesz... Jakież wino ma być?
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu!
UsuńNie odwracaj Kobyły do góry nogami. To nie ja przeprowadzałem eksperyment, tylko Ty.
Ale zaproszenie przyjmuję, lecz zatyczki do uszu będziesz musiał nabyć drogą kupna za własne, ciężko zarobione pieniądze. Bo jak ja wiem, to od takich dźwięków rozsypały się mury Jerycha.
Ja ? Kobyłce bym miał jakich czynić nieprzyjemności? Skarz mnie Bóg, bym miał ja się kiedy porywać na to... A skoro tak siłę oceniasz swego rażenia, to pójdziem z tem eksperymentem sąsiadowi pod płot...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Zdecydowanie muszę się oduczyć spożywania wszelkich napojów w trakcie czytania tekstów blogowych, bo jest to wręcz niebezpieczne dla mnie... :))) I podpisuję się pod pytaniem Torlina. :)))
OdpowiedzUsuńTaaak... woda bywa zabójcza...:) Wystrzegać się koniecznie! I jakem Torlinowi już rzekł: na nutach się nie wyznaję...:))
UsuńKłaniam nisko:)
Wpiszę pytanie absolutnej mojej ignorancji: czy te pułki dzisiaj istnieją? Czy my tak mamy świętować pijąc za przeszłość?
OdpowiedzUsuńŻadnego z nich nie ma, a tam gdzie jaka zapaleńców grupa skrzyknęła się i własnem sumptem wystawia jakiej rekonstrukcyjnej grupki, to zwykle piszę o tem. Współcześnie jeno jest Szwadron Kawalerii Wojska Polskiego zwany Reprezentacyjnym, bo takaż jego i rola pryncypalna. W Warszawie i Trójmieście bodaj są i jeszcze policyjne jakie jednostki nieduże, i zda się, że Straż Graniczna gdzieniegdzie jeszcze jakie konne utrzymuje patrole... Wszystko! Mizerne resztki magnackiej ongi fortuny...:( Dlatego te święta, to bodaj ostatnie, co nam ostało...
UsuńKłaniam nisko:)
No tak, kawalerię reprezentacyjną widziałam w telewizji kiedyś. A koni już tylu nie ma, żeby pułkowe tradycje podtrzymywać nie tylko poprzez wspomnienia.
OdpowiedzUsuńJak by szukał, to by i może znalazł, bo nam się jeździectwo, a i hodowle pięknie odradzają... Jeno, że co insze dla sportu, dla rekracyi czy i dla tradycji nawet, a co insze wojsku, gdzie koń dziś to już anachronizm czystej wody... A że się łza w oku kręci, to już i rzecz insza...
UsuńKłaniam nisko:)
Problem nieistnienia owych pułków to chyba bardziej w przerwaniu tradycji, a nie w tym że czas koni minął. Wojsko jest, co i rusz jakieś kawalerie pancerne, powietrzne czy co tam by nie wymyśleć, się przewijają w mediach - gdyby tak poszukać to by się i tradycje znalazły. A tak mamy tradycje "zapomnianych pułków RP" - dobrze jest poczytać o nich w jednym miejscu i co rok wspominać, dopisując kolejne historie.
OdpowiedzUsuńA to wojsko co mamy to takie nie wiadomo jakie - ni z tradycji Berlingowskie, ni ułańskiej - nie żebym oceniał, ale nie jest wolne od ideologii.
Tradycja
UsuńTradycja tradycją, ale dzisiejsi kawalerzyści konni mieliby na dodatek przeprawę, a myślę, że wcale niełatwą, z ekologami w kwestii wykorzystywania koni choćby tylko na poligonie ;-)
UsuńMasz słuszność... 10 Pułk Strzelców Konnych to jeden z najbardziej zasłużonych pułków Dywizji Pancernej jenerała Maczka, zaś u Andersa z powodzeniem pancerniacy kontynuowali tradycje m.in.12 Pułku Ułanów Podolskich... Są i dziś formacje, co do tego nawiązują, ale wciąż mam wrażenie, że to raczej oddolne inicjatywy i że zwierzchność onym raczej ulega, niźli je inspiruje, że już o jakiej świadomej polityce szkoda w ogóle gadać... A tego, co i z jakiej czerpać tradycji to już od ludzi przecie zależy... Macierzysta moja 6 Pomorska przecie z Berlingowych się wiedzie, dodatkiem się zasługiwała i w "utrwalaniu władzy ludowej", jako i przeciw Ukraińcom wojując, aliści skoro Rozłubirski nastał, sam przecie bolszewik do trzewi ( a przed niem i Chocha, co więcej jeszcze był chyba czerwonym), to umieli i po Sosabowskiego sięgnąć tradycję i ludzi...
UsuńI dziś tam kadra z tego dumna, a nie z tego, że protoplaści zdobywali Kołobrzeg...
Kłaniam nisko:)
P.S. A co do tradycji muzycznych, to do mnie więcej przemawia ta :))
Notario, mało gdzie równie nawiedzonych najdziesz, jak pomiędzy koniarzami...:) Masz tu i wszelkiej maści wegan, pogan, ekologów i buddystów...:) A przecie każdy z nich pojmuje, że najpiękniej, gdy z koniem idzie po dobroci, aliści czasem właśnie dla dobra tegoż konika trzeba z niem po męsku...:)I tych, co by temu co mięli naprzeciw, mniemam, że by palcatem ukazali, gdzie im się rozum mieści... A przy złośliwości większej może by i na koń posadzili i kazali jakiego parkuru przejechać, w najmniejszej mierze konika do niczego nie przymuszając i jeno łagodnością działając...
UsuńKłaniam nisko:)
Cóż, ś.p. Jacek też już do tej tradycji należy, taka kolej rzeczy.
UsuńAni mnie w głowie nie postało odmawiać Mu prawa do niej :)Jeno mnie między Cydem a Szwejkiem, zawżdy do Szwejka bliżej...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Co je komu do vojáka
OdpowiedzUsuńkdyž ho holka zradila
nashledanou pane Fráňo Šrámku
písnička už skončila-la-la-la
jakpak se vám líbila-la-la-la
no nic moc extra nebyla
:)
Nohavicy nigdy dosyć:) Dziękuję i kłaniam nisko:)
UsuńUłani to zapewne już przeszłość w Wojsku Polskim ale warto o nich pamiętać i kultywować tradycje z nimi związane. Godne pochwały są wspomniane rekonstrukcje, które dają ogląd, jak ułani wyglądali i w jakich bitwach się wsławili. Wielkie są również Twoje Wachmistrzu zasługi w tym względzie! Żadne inne źródła nie dostarczyły mi takiej wiedzy o ułanach:))) Ślę ukłony życząc dobrego dnia:-)
OdpowiedzUsuńMocno powątpiewam, czy się ta wiedza komukolwiek do czegokolwiek nada, chyba żeby jaki telturniej był o tem...:) Ale miło wiedzieć, że komu to jeszcze nie jest niemiłem i czasu za zmitrężony na tem nie uważa...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Witaj
OdpowiedzUsuńTwoja pasja i zamiłowanie do historii, mnie zachwyca, oczarowuje :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Nadtoś WMPani dla mnie łaskawą:))
UsuńKłaniam nisko:)
Ciekawa jestem, jakiego patrona obecnie by wybrali ułani, gdyby formowano nowy pułk.
OdpowiedzUsuńNieśmiało się domyślam, ale głośno tego nie powiem.
Serdecznie pozdrawiam.
Wiem, jakiego bym obrał ja, ale gdyby o tem mięli rozstrzygać sami jakiego pułku żołnierze, to pewnie byłyby spory okrutne i wybór między najmniej dwudziestu kandydatami...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Zgadzam się, że Polacy nie potrafiliby się pogodzić i to w żadnej sprawie. Nawet tak najprostszej, ile jest 2x2.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dając dowód, że ma Pani poniekąd rację: nie zgadzam się z tem:)
UsuńKłaniam nisko:)