Dziś noty nam mieć nie, jako zwyczajno o 11:11... jeno o dziewiątej porannej godzinie, boć to o niej właśnie 75 lat temu Bolesław Długoszowski żywota swego wolą własną się pozbawił:((... Treść zaś taż sama, co rok temu, bo nie o nowinki jakie tu, a o pamięć idzie, chyba że Lectorom Nowym spominki z żywota Onegoż byłoby poczytać miło z cyklu, któregom ongi idolowi memu poświęcił (I, II, III, IV, V, VI), luboż wiersza sub titulo "Ułańska jesień", własną Jego ręką spisanego, gdzie swoistego wypisał credo, aleć i czego na kształt żywota bilansu... O cyrkumstancyjach wokół tegoż zgonu, o pogrzebie poruszającem żem pisał tutaj... Ninie jeno wiersza przecudnej urody, co Mu go nie byle kto, bo sam Kazimierz Wierzyński poświęcił, powtórzę, jak co roku:
" NA ŚMIERĆ WIENIAWY
Noc wlecze się niejasna i gubi się droga,
Jakże trudna śród ludzi i jak wobec Boga.
Noc dłuży się i widma się schodzą na jawie:
Spaliły się królewskie komnaty w Warszawie.
Noc jest pełna zamętu, rozpaczy i swarów,
Jeden cień się nie rozwiał, przystał do sztandarów
Jeden cień, co był żywy, na wojnę wiódł sławną,
Na Kielce i na Wilno. Ach, jakże to dawno!
Jak przebić się w tę młodość, jak wrócić po swoje,
Gnać przez błonia, w tornistrze układać naboje!
Pieśni śpiewać i znowu się w bitwie meldować,
Ciemna nocy, jak iść tam? Odpowiedz i prowadź.
Huczy zamęt. To wojna. Zajęczał rykoszet.
Ludzie giną. Spakował tornister i poszedł.
Nie, powiodła go pylna śród wierzb srebrnych droga,
Ciemno było dla ludzi, lecz jasno dla Boga.
Wybrał ziemię nie naszą i brzozę nie swojską,
Obcy cmentarz i obce żegnało go wojsko.
Lecz on jaśniał, szedł w młodość, powracał po swoje,
Ktoś po salwie podnosił z murawy naboje."
.
"Wybrał ziemię nie naszą i brzozę nie swojską" - wszędzie te aluzje polityczne, nawet Wierzyński nie mógł się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńTaaa... Pewnie... Antycypując na siedem dekad do przodu... O brzozach pisali też Staff i Przerwa-Tetmajer; czemuś się do nich nie cofnął...
UsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, uśmiechnij się, wiem kiedy żył Kazimierz Wierzyński.
UsuńBardzo byś mnie zadziwił, gdybyś nie wiedział:))
UsuńKłaniam nisko:)
Wydaje się (?), że poznałam dość dobrze sylwetkę Długoszowskiego, zachęcona m. in. Twoimi o nim notami.
OdpowiedzUsuńI tak sobie myślę...
(teraz zacznę, jak baba!)
... jego życiorys, wykształcenie i osiągnięcia wojskowe mogły, a nawet musiały, zaimponować niejednemu mężczyźnie (niezależnie od wieku, a wśród współczesnych, jak np. Twój uczelniany ziomal, Paweł Wlezień, autor wielu publikacji o Generale, albo Łukasz Kielban, też historyk, którego blog masz u siebie, na zakładkach), ale ... co te baby w nim widziały?! ;)
Z wyglądu ani amant, niewysoki, z mięsistym,przekrwionym nochalem...
Wyznający zasadę, że "koni jest na świecie dużo, a kobiet jeszcze więcej".
No, chyba że jak twierdzi Vulpian: "w mężczyźnie wystarczy, że dusza jest piękna" :)
Prawda, że choć bałamut i pożeracz niewieścich serc, przestrzegał swoistego kodeksu honorowego, ujętego choćby spisanym przez siebie „Fasonie kawalerzysty”.
A tam:
"(...)Nie pożądaj ani konia, ani żony czy też kochanki twego kolegi, flirtuj jak najczęściej, a żeń się jak najrzadziej, a nade wszystko jak najpóźniej; można się zdobyć na teściową względnie bezkarnie, gdy się jest już dojrzałym i dostatecznie na przeciwności losu wytrzymałym mężczyzną, tj. zgodnie z rozkazami przynajmniej rotmistrzem..."
I tak dale...
Huncwot jeden! :)))
Skoro to takie ladaco, to czemu ten "huncwot" z takim rozczuleniem?:))
UsuńKłaniam nisko:)
Ano, właśnie. :)
Usuń:)
Usuń