Dziś noty nam mieć nie, jako zwyczajno o 11:11... jeno o dziewiątej porannej godzinie, boć to o niej właśnie 72 lata temu Bolesław Długoszowski żywota swego wolą własną się pozbawił:((... Treść zaś taż sama, co rok temu, bo nie o nowinki jakie tu, a o pamięć idzie, chyba że Lectorom Nowym spominki z żywota Onegoż byłoby poczytać miło z cyklu, któregom ongi idolowi memu poświęcił (I, II, III, IV, V, VI), luboż wiersza sub titulo "Ułańska jesień", własną Jego ręką spisanego, gdzie swoistego wypisał credo, aleć i czego na kształt żywota bilansu... O cyrkumstancyjach wokół tegoż zgonu, o pogrzebie poruszającem żem pisał tutaj... Ninie jeno wiersza przecudnej urody, co Mu go nie byle kto, bo sam Kazimierz Wierzyński poświęcił, powtórzę, jak co roku:
" NA ŚMIERĆ WIENIAWY
Noc wlecze się niejasna i gubi się droga,
Jakże trudna śród ludzi i jak wobec Boga.
Noc dłuży się i widma się schodzą na jawie:
Spaliły się królewskie komnaty w Warszawie.
Noc jest pełna zamętu, rozpaczy i swarów,
Jeden cień się nie rozwiał, przystał do sztandarów
Jeden cień, co był żywy, na wojnę wiódł sławną,
Na Kielce i na Wilno. Ach, jakże to dawno!
Jak przebić się w tę młodość, jak wrócić po swoje,
Gnać przez błonia, w tornistrze układać naboje!
Pieśni śpiewać i znowu się w bitwie meldować,
Ciemna nocy, jak iść tam? Odpowiedz i prowadź.
Huczy zamęt. To wojna. Zajęczał rykoszet.
Ludzie giną. Spakował tornister i poszedł.
Nie, powiodła go pylna śród wierzb srebrnych droga,
Ciemno było dla ludzi, lecz jasno dla Boga.
Wybrał ziemię nie naszą i brzozę nie swojską,
Obcy cmentarz i obce żegnało go wojsko.
Lecz on jaśniał, szedł w młodość, powracał po swoje,
Ktoś po salwie podnosił z murawy naboje."
.
Ano, tylko wieczna pamięć pozostała
OdpowiedzUsuńI legenda...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Jak ten czas leci, jeszcze mam w pamięci wzruszenie z jakim czytałem tu poprzednia rocznicową notkę
OdpowiedzUsuńPOzdrawiam
Jeśli to nie powtarzalności wytyk arcysubtelny, to zdradzę, że ja się wzruszam nieodmiennie, za każdym razem themy tej się dotykając...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Właśnie po raz kolejny przeczytałam ''Ułańską jesień'' - pomyślałam o żywota bilansie i wielkie dzięki że WAŚĆ nam o tym przypominasz ...Człowiek był to WIELKI zdolnościami wszelakimi ale też umiał z życia korzystać i chwała mu za to ...Dobrze ,że po latach ale jest wśród swojaków ...jak jestem na Rakowicach to mam taki obrzęd i listę - gdzie być muszę i znicz zapalić....Dzięki ...pozdrawiam ...
OdpowiedzUsuńZatem jako jego admirator wielce za ten znicz i pamięć dziękuję:)
UsuńKłaniam nisko:)
Dzięki...pozdrawiam...Eliza F. (dodaję)
OdpowiedzUsuńCosi mi się zdaje, że to dodawanie to będzie niejaka WMPanie specialite a la maison:)
UsuńKłaniam nisko:)
Żadne ''specialite'' ostatnimi czasy dwa razy mi się zdarzyło u Knezia i Waści i dostałam ''prztyczek w nos'' -pozdrawiam Eliza F.
UsuńHmmmm....????
UsuńNic mi o tym nie wiadomo - nawet pozwoliłem sobie przejrzeć komentarze u nas i nic takiego nie znalazłem.
Miły jesteś Kneziu - maleństwo Eliza (14 i 15 ) ostatnio bywa że coś mnie odrywa - może się zdarzyć ...:))) co nie ? Pozdrawiam Kneziostwo - Eliza F.
UsuńNic z tego Elizo już nie rozumiem. :)
UsuńO MATKO!!! JUŻ ROZUMIEM!!!!
UsuńElizo, są dwie Elizy na Kneziowisku!!!!! Jedna to Eliza F., czyli TY i druga Eliza - Maleństwo (Eliska)!!! :)))
Ja znów nie pojmuję zbyt wiele, aliści jeśli mój żarcik, w intencji niewinny, bo w gruncie rzeczy rozczuleniem dyktowany, miałby przykrość sprawić, to wybaczyć proszę gruboskórność natury...
UsuńKłaniam nisko:)
Bohaterowie żyją tak długo, jak długo pamiętają i wspominają o nich następne pokolenia. Dobrze się stało, że spoczął w polskiej ziemi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wachmistrzu.
Czasem bywa i tak, że po czasie więcej ich czczą wrogowie, jak swoi, bo tych bywa, że nawet już i nie ma, jako na przykład Indian amerykańskich, których wodzów najsławniejszych to biali dziś czczą i za przykład stawiają...
UsuńKłaniam nisko:)
Wieniawa miał nie tylko ciekawe życie (lekarz, dziennikarz, wolnomularz, poeta), ale jeden z jego wierszy stanowił inspirację dla pomnika w Grudziądzu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA o tem nie wiedziałem, zatem za wieść tę z serca dziękuję. Możnaż wiedzieć: którego?
UsuńKłaniam nisko:)
Pomnik ułana z dziewczyną. Pozdrawiam.
UsuńBóg Zapłać:) Poszukam...
UsuńKłaniam nisko:)
Bóg Zapłać:) Poszukam...
UsuńKłaniam nisko:)
Wojskowość jest stanem lokalnym, a cywilność - globalnym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dlatego będąc dziś przecie człekiem cywilnym, pamięć Wieniawy czczę, jak najbardziej globalnie...:) Ma się rozumieć na miarę skromnych moich, lokalnych, możliwości:)
UsuńKłaniam nisko:)
Powiadają, że w okresie międzywojennym można było wedle rozkładu pociągów regulować zegarki, a dziś poszliśmy dalej. Otóż, wedle notek Imć Wachmistrza można regulować całe kalendarium. A to święta pułkowe miesiące wyznaczają, a to notka o Wieniawie początek lata oznajmia. To znów opis prac gospodarskich w poszczególnych porach roku dokładne wskazówki czyni, co, po czym i dlaczego. Porządek musi być i uważam, że to jest słuszne.
OdpowiedzUsuńKłaniam Waszmości z zaścianka Loch Ness:-)
Koncept doceniam, Prześmiewco Ulubiony...:) Byleś mi się Ty nie wybierał do mego kalendarza, bym wspominać musiał:)
UsuńKłaniam nisko:)
Smutny jest żywot historyka - ciągle ktoś zabity, umarł, przegrał (zabity), ustąpił (w tiurmie skończył), zajął miejsce na tronie (wymordował rodzinę), umocnił władzę (wymordował nie tylko rodzinę), powiększył państwo (wymordował kolejny naród), zjednoczył ( już nie wiem kto w tym jednoczeniu życie stracił?), a jak nie, to targnął się na własne życie (jakby nic lepszego do zrobienia nie było?). Tak czy inaczej, nawet gdy nie było jatek i tragedii to i tak mówimy na ogół o dawno zmarłych, bo taka kolej rzeczy, że historia to na ogół rzecz tych co już odeszli.
OdpowiedzUsuńZa historyka się uważając, bynajmniej swego żywota za smutny nie uważam, a rzekłbym nawet, że trafiają się bardzo sympatyczne chwile:) A'propos: ile tam do kolejnego Watrowiska?:)
UsuńKłaniam nisko:)
328. :)
UsuńJuż nie...:)
UsuńWachmistrz zapewnie doskonale wie, że w latach 1926-1938 Bolesław Wieniawa-Długoszowski /jako komendant Warszawy/ mieszkał w Parku Łazienkowskim w Pałacu Myślewickim.
OdpowiedzUsuńCo jako urodzona warszawianka i miłośniczka Łazienek Królewskich pozwolę sobie tu napisać.
Pozdrawiam.
Rozumiem, że idzie o czas, gdy Wieniawa był Komendantem Garnizonu i Placu Miasta Stołecznego Warszawy, bo funkcji wojskowego komendanta miasta, cywilnego przecie, nigdy w czasie pokoju nie było. Za ową informację pięknie dziękuję, bom o tem akurat jednak nie wiedział, że to tam komendant Wieniawa przez te półtorej roku (1929-1930) rezydował. Nawiasem dodam, że w owej nominacji po raz pierwszy złączono dwie funkcje: komendanta garnizonu i komendanta Placu Saskiego, czyli persony odpowiadającej za wszelkie tam się odbywające parady i uroczystości, takoż mającej na pieczy Grób Nieznanego Żołnierza i (znajdujący się tam w czasach Wieniawy) pomnik Księcia Józefa Poniatowskiego.
UsuńKłaniam nisko:)
Idzie właśnie o ten czas. Ale mieszkał podobno dłużej, a lata jak wyżej podałam z Wielkiej Księgi Łazienek prof. Marka Kwiatkowskiego.
UsuńPozdrawiam.
Ja mówię o latach, gdy funkcji tej pełnił. Jeśli i potem tegoż pałacyku zajmował, to rzecz już niejakim nadużyciem pachnie, zaś wcześniej zda mi się to niemożliwością, osobliwie, że Wieniawa nie był człekiem interesownym i zważającym na zewnętrzne jakie splendoru i blichtru atrybuta...
UsuńKłaniam nisko:)
P.S. Nawiasem, to w wikipedycznej nocie o Pałacu podobnie piszą o Wieniawie: "komendant Warszawy"...:))