14 kwietnia, 2013

O złodziejstwie narodowem...

 Nie iżbym ja tu ku jakim generalnym zmierzał osądom i konkluzjom, aliści za lekturą dziełka JWPani Moniki Piątkowskiej sub titulo "Życie przestępcze w przedwojennej Polsce. Grandesy, kasiarze, brylanty" (PWN Warszawa 2012), żem nie po raz pierwszy zresztą przyszedł ku tej myszli, żeśmy tą plagą jako szczególnie pomiędzy narodami dotknięci... Zadumawszy się nad tem, przyszedł żem na koniec ku konkluzjom kilku, których zmilczeć sobie pozwolę, bo jeszli prawdziwe, to miłe nikomu nie będą... Póki co zaś, tenże wyimek, co najwięcej mię ku tych myszli przykrych popchnął:
  "Opowiadając o swoim życiu w Toronto, córka działacza chłopskiego wspominała, że na początku wyglądała na ulicy dziwacznie. ponieważ bardzo mocno przyciskała do ciała torebkę, czego nikt inny nie robił. Chodziła tak długi czas, przekonana, że podobnie jak w Polsce w każdej chwili może stać się ofiarą grandziarza [pospolitego rzezimieszka atakującego na ulicach]. Zdarzało się, że stawała przed sklepami, przyglądając się wystawionym na trotuar towarom, i długo wpatrywała się w piramidy ziemniaków czy cebuli, sprawdzając, czy ktoś ich nie kradnie. Czegoś takiego w Polsce nigdy nie widziała: rzeczy leżały bez opieki, każdy przechodzący mógł coś zabrać, ale nikt tego nie robił."

67 komentarzy:

  1. No nie wiem... ale wydaje mi się przesadą przypisywanie Polakom najgorszych cech...
    Powinniśmy raczej skupić się na udowadnianiu, że zła o nas opinia nie całkiem jest prawdziwa...
    Są narody, które bardzo sobie cenią Polaków.

    Pozdrawiam wiosennie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przypisuję cech Polakom, a jeśli by nawet chcieć tego tak traktować, to z pewnością nie wszytkim... Stwierdzam tylko, cudzą obserwacją do mojej zbliżoną wsparty, że jest między nami ku temu złu większa niźli w nacyjach inszych skłonność. Z pewnością są i nacyje insze jeszcze, przy których to my się zdawać możemy krystalicznie uczciwi, ale - póki co - nie one mię zajmują, bo nie między niemi żyję, jeno między rodakami i wszytkie te razy, co mię w żywocie okradziono, to z pewnością za rodaków sprawą... A skoro jest i zjawisko, to ma z pewnością jakieś głębsze przyczyny, śród których ja jednej z największym w społecznem widzę na toż cichem przyzwoleniu...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Będę bronic swojego zdania na ten temat.
      1. Czy jest jakas lista pt. "Najbardziej zlodziejskie narody świata, w której Polacy byliby w czołówce? Albo jakis ranking prywatny?
      2. Czy jesteś pewien Wachmistrzu, że gdybyś żył w innym kraju to nie spotykałyby Cię kradzieże i inne nieuczciwości?
      3. Czy nie jest to myslenie stereotypami - tak jak powielanie słynnego powiedzenia "Pijany jak Polak" /nawiasem mówiąc spotkało mnie w związku z tym coś bardzo przykrego w Paryżu - kiedyś o tym pisałam na blogu/.
      4. A teraz cos z innej beczki - mówi się, że Rosjanie najwięcej piją - a wszyscy wiemy że Skandynawów szczególnie Finów nikt w piciu wódki nie pokona.
      Dalszy ciąg moich wywodów pod komentarzem Notarii.

      Usuń
    3. Jeszcze wróciłam, bo temat mnie poruszył. Jak juz pisałam pod tekstem Notarii: przykład idzie z góry, ponadto jest przyzwolenie i pobłażanie na drobne kradzieże. Ponadto rosnące złodziejstwo jest związane z ubożeniem ludzi - co chyba u nas jest widoczne aż za bardzo. W krajach bogatych raczej nie kradną - pomijając przypadki kleptomanii znanych aktorów i milionerów, którym się w głowach poprzewracało.
      Już kończę- jeszcze tylko nadmienię, że moje młodsze dziecię od prawie dwóch lat użera się mailowo i telefonicznie z pewnymi Szkotami z Edynburga, którzy nie tyle może wyciągneli mu forsę z kieszeni, co mu tej forsy tam nie włożyli. A pracował bardzo ciężko fizycznie, przez kilka miesięcy i miał podpisaną umowę i umiał się z nimi doskonale dogadać. Wykorzystali dranie to, że już wracał do Polski, że nie będzie mu się opłacało wracać do Szkocji i załatwiać sprawy sądownie i że im po prostu odpuści to nie zapłacenie za pracę jaką dla nich wykonywał.

      Usuń
    4. Stokrotko Miła! Najmniejszem nie było zamiarem mojem wdawanie się w osądy, zaliż jest naród jaki więcej naszego złodziejski i który kradnie najwięcej... Ani tego zmierzyć nie sposób, a przy tem, jakiż to ma sens? Ja widzę zło w narodzie pomiędzy którym żyję i marna mi pociecha, że może i insi gorsi, bo ja temuż narodowi najwięcej życzę szczęśliwości i pomyślności, i znam, że to mrzonki, dopokąd się między inszemi i tego nie wyruguje zjawiska... Poniekąd żem i dumny z Ciebie, żeś się za narodem ujęła, jeno nie tędy ta droga ku naprawie naszej, by się z inszemi równać i z ulgą oddychać, że są gorsi... Dlatego daruj, ale zda mi się, że patrzysz na wodę, ale widzisz jeno fale na powierzchni, mnie zaś najwięcej to zajmuje, czemuż ona taką, a nie inszą i czy jest w możności co odmienić naszej...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  2. Jest to bardzo przykre, bo w każdym państwie nie brakuje złodziei, ale Polacy uważani są za największych. Bardzo boli mnie niemiecka reklama: "Przyjedź do Polski, twój samochód już tu jest".
    Pozdrawiam słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W każdej bajce jest jakieś prawdy źdźbło i choćby insi nie wiedzieć jak tego wyolbrzymiali, gdzieś tam w prapoczątku cosi na rzeczy być musi... Niedawnym czasem przyszło mi film "Yuma" obejrzeć o tem właśnie, jako części naszych rodaków z pogranicza okradanie Niemców się nawet i procederem widziało patriotycznem, niejako swoistą samowypłatą odszkodowań wojennych...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Jedną z przyczyn kradzieży upatruję w historycznie niedawnych czasach braków wszelkiego dobra u nas. Dziś nie kradnie się np. kołpaczków i wycieraczek samochodowych, a to przecież m.in. wyrobiło Polakom złodziejską opinię.

      Kradzieży milionów, ton złota i diamentów, dzieł sztuki - to co? Nie było? Toż w tym przodowali właśnie ci mający się za uczciwych, jak Hiszpanie, Anglicy, Niemcy. Jak kraj wzbogacony (wojny,kolonizacja) dobrem innych narodów, dzięki czemu obywatele wszystko mają, a samochody zmieniają, jak rękawiczki, to nie ma zapotrzebowania na kradzione drobiazgi.
      Ot, jakie Kramery jedne(teraz mogę już być uczciwym obywatelem) z filmu "Vabank".

      Usuń
    3. Myślę alEllu, że to trop w dobrą stronę wiodący, choć chyba jeszcze zbyt powierzchowny, bo nie rzecz w tem, co się kradnie, a w tem, że cokolwiek by to nie było, nader łacno przychodzi sięgnąć po to... I pewnie żeśmy jako naród nie zanadto łupiestwem się splamili wojennem (choć Polaków, co na Moskwę z Dymitrem pociągnęli, nieciekawie nam malują kronikarze i ichni i nasi), aliści zda mi się, że to najwięcej dla sposobności braku, żeśmy abo nie mięli kogo, abo ów może i by był, jeno sam tak biedny, że zrabować nie było co... Szwedzi, tak dziś za porządnych miani, w czas Potopu grabili na potęgę tak niesłychaną, że jeno chyba z nazistami by tego równać można. Jako w latach 70-tych zjechała do nas wystawa "Skarby Wazów", nasi historycy przedkładali władzom zatrzymanie jej niemal w całości, bo lwią jej część rzeczy u nas nakradzione stanowiły... Cóż jednak z tego, ze i insi kradli, a bodaj i więcej od nas nawet? Nie z niemi żyjemy i nie myśmy od ich złodziejstwa najwięcej na codzień poszkodowanymi, a od tego, co rodacy nasi w masie czynią...owszem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  3. Ja niestety, na podstawie obserwacji własnych, muszę się z tym zgodzić - właściwie z czym? - nie padły tutaj te niepochlebne konkluzje, trochę moja wyobraźnia zadziałała...- jesteśmy narodem złodziejskim. W każdym razie złodziejstwo widzę na okrągło i krew mnie zalewa, że jest na to społeczne przyzwolenie, a prawo niewydolne. Sąsiad sąsiadowi ukradł w lesie sosnę, "pech" chciał, ze okradzionemu się chciało rzecz całą wyśledzić i złożyć doniesienie. Skutek: sprawa umorzona, bo drzewo z dymem poszło, a nie ma z czego grzywny zapłacić, a strata pozostała... Noż kurde! To niech odpracuje złodziej jeden! A nie w majestacie prawa mu się upiekło. Inny ukradł drugiemu sadzonki porzeczki... wynik ten sam, nie ma z czego oddać ani kary grzywny zapłacić, bo podobno (?) biedny... Ja tych ludzi znam, i jacy oni biedni wszyscy widzą - biedny, bo nie pracuje, nie pracuje, bo nie chce szukać roboty, bo mu się nie chce, a co ukradnie i sprzeda, to przepije. Pamiętam ze swoich studenckich czasów, jak pojawiały się zwyczaje dodawania cukru do kawy, herbaty w kawiarniach co lepszych, takie w saszetkach, albo potem szkolenia, gdzie zapewniano szwedzki stół z serkami, dżemami w takich małych opakowaniach. Wiem, że ta czy inna koleżanka tego nie jadła, dżemu nie używała, kawy nie słodziła, a torebeczki lądowały w kieszeniach i do domu...To takie małe nawyki, które potem w następnym pokoleniu się kumulują, kumulują i rosną środowiska patogenne; piszę o ludziach, których znam: z ojca i matki na dzieci to przechodzi: jak ojciec całe życie kradł, a teraz ma czworo dzieci, to wszystkie jak szarańcza potrafią ogołocić warzywa w ogrodzie u sąsiadów... Czy z biedy? Bez przesady! Bo jak nie może ukraść, to przynajmniej zniszczy - tak było u pewnego pszczelarza; zasadzili się na ule, ale ich unieść nie mogli, może trochę pszczoły broniły, to chociaż powywracali...bo co? Myśleli, że ten miód to tam od razu w słoikach znajdą? Nie mam litości ani zrozumienia dla takich zachowań. Złodziej to złodziej i tyle! A jeszcze jeden przypadek: umarła kobieta, która miała dwóch synów: jeden był księdzem, a drugi nauczycielem. Na pogrzeb matki księdza przyjechało wiele osobistości, inni księża, jakiś biskup... wiadomo, wielka pompa, ale nie w tym rzecz. rzecz w tym, że dosłownie dwa dni później było zakończenie roku szkolnego i ten drugi syn, nauczyciel, dostał na zakończenie roku od uczniów kwiaty ukradzione ze świeżego grobu jego matki. Z biedy ukradli?! Tylko czemu prawo takie pobłażliwe, a jeszcze szykują, że jak poniżej 100 zł, to nie kradzież, tylko wykroczenie, czyli nie będzie ścigane nieee, ja się wyprowadzam z tego kraju... Czasem naprawdę sądzę, że ucięcie ręki to jedyny skuteczny środek.


    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolisz Notario, że się wtrącę...
      Wszystko albo prawie wszystko o czym piszesz przerabiałam i przerabiam. Przed chwilą wróciłam z Cmentarza Powązkowskiego wściekła, bo znowu ukradli wiązankę...
      Jeśli chodzi o kradzieże na działkach, to ja swój domeczek specjalnie tylko na kłódkę zamykam żeby nie stwarzać podejrzeń, że trzymam w nim złoto w sztabkach albo coś takiego. Ile razy wykopano mi krzaczki i wyrywano kwiaty z cebulkami to już nie będę pisać.
      Kiedyś często bywałam na obiadach proszonych i tzw. standing party - obserwowałam nie tylko zwykłych ludzi upychajacych czekoladki do kieszeni, ale też prezesów ładujących za pazuchę całe butelki alkoholi. Jeden to nawet całą skrzynkę kazał sobie znieść do samochodu.
      Przykład idzie z góry - to raz.
      Jest przyzwolenie na takie zachowanie - to dwa.
      I jeszcze coś:
      Ze 30 lat temu pojechaliśmy pociągiem sypialnym na wczasy do Bałcziku do Bułgarii - jechaliśmy w jedną stronę przez Rumunię - i w drodze na stacji ukradli mi prawdopodobnie Rumuni nowo-kupione na wyjazd klapki. Wracaliśmy przez Węgry - i tam na granicy - prawdopodobnie Węgrzy ukradli mi duży ręcznik kąpielowy.
      Drobiazg - nie ma o czym pisać. Ale to nie Polacy ukradli, bo im też coś ciągle ginęłło w tej podróży.
      A tak jak kradną Włosi - południowcy to lepiej nie mówić.
      Chcę przez to powiedzieć, że dobrze jest z reguły tam, gdzie nas nie ma.
      Trzymajmy się!!!

      Usuń
    2. No tośmy notario z tem ucinaniem niemal zgodni:) Choć ja bym pewnie na początek na piętnowaniu poprzestał... Obserwacyje Waćpani w samo sedno zjawiska trafiające, po największej części z mojemi są zgodne, choć nadal żeśmy od przyczyn wyśledzenia dalecy, a od recepty jeszcze dalsi...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    3. Stokrotko, powtórzę: nie sądzę, by bawienie się w wyszukiwanie dowodów, że i insi kradną, ku czemukolwiek nas prowadziło, chyba, że na zasadzie analogii i swoistej pomocy w wytropieniu przyczyn zjawiska... Inaczej pójdziemy w wyliczanki i argumentację jak w tem dowcipie "A wy Murzynów bijecie!"
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Przepraszam, że się czepiłam jak pijany płotu...
      W "Angorze" ostatniej na str.76 jest artykuł krótki pt. "Kieszonkowcy w Luwrze". Cytuję urywek:"Celem band chłopców i dziewcząt z Bałkanów, głównie Romów oraz przybyszów z Bułgarii, Rumunii i Serbi są przede wszystkim Chińczycy, którzy mają przy sobie duże sumy w gotówce..."
      Tak tylko, bez jakiegokolwiek sensu tu wtrąciłam...
      :-)

      Usuń
    5. Stokrotko: nie przepraszaj, bo na toż jest dysputa, by się poglądami mieniać... I zeby za to przepraszać, to daruj, ale to już zgroza i do czego w ten sposób dojdziemy? Że będziemy przepraszać, że mamy własne zdanie?:)
      Nader by mi łacno było pójść tym tropem, osobliwie, żem sam był noty autorem, gdziem wywodził pewnej ciągłości wizerunku nacyj niektórych, wiążąc własną mą na bukaresztańskim dworcu stratę z tłoczonym w Zamościu Anno Domini 1669 dziełkiem, sub titulo „Tarcza Żołnierza y Rycerza Ziemie Koronney, a także Ołtarz Uwielbienia”, gdzie w rozdziałku „Instrukcya, iako z różne nacye gadać” słowa są słynne:
      „…z Wołoszynami poczciwey rozmowy nie masz, bo plemię złodzieyskie, tedy wszelką gadkę zaczynay dawszy wprzódy w pysk.”:))
      Tyle, że mnie nie idzie o pocieszanie się i licytowanie, że insi kradną i może więcej. To sprawa ich sumień, ich władz i policji czy sądów w tych krajach, gdzie tegoż czynią... Nawiasem, bym się nie zdziwił, gdyby części jakiej z nich o to szło, by się złapać dać, osobliwie przed zimą i onej przepędzić we francuskim czy niemieckim więzieniu, które dla nich się pewnie jawi jako może trochę bardziej rygorystyczny, ale hotel wielogwiazdkowy...
      Dla mnie problemem są rodacy moi i Twoi i kwestia czegóż by nam w tejże materyjej czynić wypadło, by za pół wieku, czy wiek, nikt już po Europie i świecie nas od złodziei nie wyzywał...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  4. masz rację Wachmistrzu, przyzwolenie ciche w społeczeństwie "produkuje" nam złodziei :( no bo czym jest "kombinowanie" różnych potrzebnych i niepotrzebnych drobiazgów z zakładów pracy? czym jest przekonanie, że jak społeczne to niczyje, więc można brać? powiadają "okazja czyni złodzieja", tylko jakoś wybiórczo to działa, bo nie wszystkie narody dopada tak jak nasz! a proceder ściągania w szkole czy na egzaminach? gdzie indziej to nie honor, a nawet występek karalny, a u nas? na porządku dziennym i nikogo nie dziwi ..
    pozdrawiam pochmurnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dawna uważam, że błędem było ogromnym, że się tego długopisu czy inszego drobnego, pracownikowi powierzanego, a z góry na straty spisanego, po prostu nie daje... Ów go i tak ma za należnego sobie, czy to za sprawą pretensyj o płacę zbyt skąpą czy o insze sprawy, ale by go mieć doma, luboż dla dziatek do szkół, musi przecie tej pierwszej w sobie bariery przełamać, by wziąć. A jak się raz weźmie długopis, to czemu nie ryzę papieru, stare krzesło, narzędzie z warsztatu, czy wreszcie paliwa beczkę? Toż samo coś WMPani opisała z owym szkolnym wiedzy podkradaniem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  5. Miało być: poniżej 1000 zł - zero mi się zgubiło, zresztą, naszym światłym twórcom prawa też się zera chyba pomyliły ;-)

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że nawet nie wiem... Z lat temu dziesięć tą barierą było złotych dwieście i kamienicznikowi, co ś.p. teścia piwnicy był zajął, onegoż kauzyperdzi na głowach stawali dowieść, że stół stamtąd zabrany niższej niż ta kwota był wartości...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  6. I proszę, już w Polsce mamy Amerykę. Jednak się kradnie, dziś nasze damy jadą kraść do Ameryki, czy Anglii jakieś futra. Kto ma długie łapy, ten zawsze sięgnie po cudze. Pamiętam jak kradliśmy w kołchozie różne rzeczy, aby przeżyć i nawet ksiądz w Wasiliszkach, nie kazał się z tego spowiadać. Ale to było dawno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałżem pisać o tem, że kraść, by przeżyć, w mem przekonaniu inszą jest sprawą, ale że nas k'temu przywiedli okupant i jeden i drugi, to już na naszem charakterze piętno odciśnione pozostanie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  7. Mam różne doświadczenia w tej mierze, a że latek parę po tym świecie chodzę to i dużo widziałem - zarówno chamskiego złodziejstwa jak i chodzącej uczciwości. Rzecz tyczy starów i dzieci, ze wsi i miasta. Dużo by mówić, ale warto by przytoczyć kwestie komórek - te notorycznie się gubią i wydawałoby się, że nigdy nie wrócą, a tu niespodzianka - wracają, i to niezależnie od wartości i atrakcyjności. Wróciły nie raz moim dzieciakom a i one nie raz znalezione zabawki oddały właścicielom. Jednak zdarzyło się, że zgubiona na minut kilka komórka zamilkła szybko i nigdy już się nie odezwała. Stąd mój wniosek, że większość narodu jest z gruntu uczciwa i w dochodzeniu własności cudzej, celem oddania dosyć uporczywa, a bywa i tak że to zwyczajna swołocz i na takich metody nie ma, poza pokazywaniem "przywłaszczycieli" palcami i niezadawaniem się z byle kim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wachmistrzównie, jako lat ledwo dwanaście miała onej niemal z ręki wydarto, jeszczeć strasząc przy tem, co niemałych nam z Nią poczyniło turbacyj, bo że i wrychle się Jej ukochanej klaczce zdechło (a ściślej uśpić nieboraczki przyszło, by się nie mordowała dłużej), toż się Jej niemal cały dwunastoletni świat zawalił i wielce się czuła przezeń pokrzywdzoną. Przyznam, że uczciwości przez Waszą Miłość przywoływanej żem ja nie nadto wiele doświadczył, a uczciwiej by rzec, że jakem Waszmości słowami zachęcony w memoryi szukał jakich przykładów, by się niemi w dyspucie posłużyć, tom nie nalazł... Odwrotnych za to niemało, stąd i może moja jaka przykra społeczeństwa en masse ocena... Ale z serca całego życzyłbym sobie, Waszmości i nam wszytkim, byś to Ty, Kneziu, był przy słuszności...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Tak mnie wychowano, że gdy co znajdę, najpierw się rozglądam gdzie właściciel i jak go znaleźć, tak i swoich wychowałem. Z takimi też się i zadają.
      Co do wyrywania komórek, to jeden znajomy moich dzieciaków usłyszał był za plecami: patrzcie, tego skroimy. I mieli owi "krojący" pecha, bo młodzieniec mimo postury mikrej okazał się być sprawny nadzwyczaj, a i starszy dużo od owych młodych adeptów ulicznego zbójowania. Tak więc dostali w skórę, oddali swoje komórki, co wątpliwe czy ich były, czy zbójowane, i poszli jak niepyszni lżejsi o fanty, a bogatsi w doświadczenie. Miejmy nadzieję, że rzezimieszki napadające na Wachmistrzównę również kiedyś na swojego franta trafili, a nawet jeśli nie, to trafią - niech się modlą, żeby tylko takiego.

      Usuń
    3. Wielce godnie zatem wychowano:) Ponieważ żeśmy o napaści onej znali w nieledwie minut kilka, tandem nie mieszkając żeśmy policyi uruchomili, co ich po prawdzie w on czas nie ujęła, aliści gdzieś do dwóch niedziel byli już pod kluczem. A że insze im jeszcze sprawki doszły, to jeden zda się, że dopotąd jeszcze bawi za kratą... Czego przecie bynajmniej za sprawiedliwość nie uważam...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  8. Vulpian de Noulancourt14 kwietnia 2013 15:24

    Dość mam świecenia oczyma za rzekomych rodaków. Czas powiedzieć sobie prawdę! Na terenie Polski żyją, w jednym organiźmie państwowym, dwa zupełnie różne narody. Mówią tym samym językiem, nie różnią się na oko (skrajne menelstwo wykluczam w tych rozważaniach), uznają te same władze.
    A przecież pierwsza grupa uważa, że można i trzeba kraść, gwałcić, włamywać się, mordować, a dobro wspólne mieć za nic. Druga - przeciwnie: sądzi, że kradzież to zło, tak samo jak rabunki, gwałty i włamania, a dobro wspólne wymaga zrozumienia i poświęceń.
    Oczywistym jest, że przykładowo wybrany osobnik z którejkolwiek z tych grup nie będzie posiadał od razu wszystkich wymienionych cech, ale, prawie na pewno, znaczną ich część.
    Moim zdaniem liczebność obu tych grup wynosi 65:35. Chciałbym, żeby wreszcie nastąpiło wyraźne wyekstrahowanie i rozdzielenie. Żebym wreszcie nie był wrzucany do jednego kotła z tymi, z którymi żadną miarą się nie identyfikuję.
    Basta!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sposób mi się z Tobą nie zgodzić co do wywodów słuszności, natomiast obrachunki Twoje znajduję zanadto optymistycznemi. Z czego byś wnosił, że tych zacnych jest aż narodu trzecia z górą część?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Vulpian de Noulancourt15 kwietnia 2013 07:50

      Chciałem moją pesymistyczną wypowiedź jakimś optymistycznym akcentem zakończyć. Sądzisz, że grubo przesadziłem?
      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Obawiam się, że może nie grubo, ale gdybyś miał rację, to wielce bym temu rad był, że nie jest tak źle, jakem pierwotkiem myślił...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  9. Klik dobry:)
    We Włoszech, a szczególnie w Neapolu i przyciskanie torebki nic by nie dało. Tam to dopiero złodziejstwo! Bez żadnego ceremoniału, sztuki i dyskrecji.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiele wiem o tem, ale zda mi się, że tam ninie wielkie między złodziejstwem wojny trwają, bo rodzimych najezdni Albańczycy prześcignęli... Ale nawet by i tak było, niechętnie bym się w te licytacje wdawał, bo wykazywanie, że są gdzie gorsi naszego narodu akurat nie uzdrowi... Choć jest w tem, coś Pani rzekła, jeden rys dla mnie dla inszych tej natury podtekstów ciekawy, a we wspólnościach narody nasze łączących...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Nie jest moją intencją licytacja, choć tak właśnie to wygląda po moich skrótowych i powierzchownych komentarzach i rację Panu Wachmistrzowi przyznaję. Mnie raczej denerwuje to, że inne narody - wcale nie uczciwsze - tak naszemu łatkę przypinają (jak w reklamie zacytowanej przez Annę). To poniekąd nasza wina, bo sami o sobie źle mówimy i takie informacje w świat puszczamy.

      Usuń
    3. To w rzeczy samej niegodne, choć to poniekąd wciąż nas na manowce wiedzie, bo nie odpowiada na pytanie mnie cięgiem nurtujące: jakaż w narodzie naszem przyczyna tegoż... o insze nie stojąc... A znałem ongi Madziara pewnego, co niesłychanych wieszał psów na nacyi własnej, a przecie bym miał ku nim atencyją, by i nawet więcej co prawił. Słowo same, dowodem w postępku nie poparte tak by nam nie spsowało reputacyi...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  10. Witaj
    Sami sobie, jako naród "wypracowaliśmy" szereg złych cech, trwa, to do dziś w wielu krajach.
    My nie jesteśmy lubiani za granicą, my nie lubimy przyjezdnych.
    Dla mnie, to niezrozumiale i smutne :(
    Pozdrawiam refleksyjnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy i insze nacyje mają w sobie skłonność do ustawicznego się z inszymi porównywania i wyrokowania o sobie, żeśmy od nich w tem czy w inszem lepsi, z czego już im łatwy do pogardy assumpt, a jeśli przeciwnie, to do zazdrości... Tak czy siak nic z tego dobrego i tejże przywary zdałoby się takoż pozbyć jako...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  11. Skoro przez ponad wiek Polak nie kradł, a jeno zaborcę swego siły ekonomicznej pozbawiał, nie dziwota, że w takim rozpędzie, przez niecałe lat dwadzieścia wyhamować tego ruchu nie potrafił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, Nitagerze, że ten poziom świadomości narodowej (a i społecznej), który by dozwalał mówić o rozmyślnem działaniu na szkodę zaborcy to mieć mogło ledwie parę procent społeczeństwa, a i to pewnie więcej wykształconego i kulturalnego, zatem cokolwiek mniej na złodziejskie ciągoty podatnego... Reszta po prostu kradła...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  12. 1. Zasmuciła mię ta Waszeci nota... Niezbyt pochlebne nam to świadectwo wystawia :(( I dziwować się tu, że niektórzy wciąż myślą, iż po ulicach niedźwiedzie białe hasają, zasię wódka z kiełbasą to jedyne nasze towary eksportowe...
    Nadto owa thema od razu skojarzyła się mi z dwoma częściami filmu "Vabank", z kasiarzem Kwinto tudzież Kramerem i Chmielnikiem świętej pamięci...

    2. Na wszelki wypadek powtarzam tu, com napisał w komentarzach pod notą swoją o Celtach. Nie wiedzieć czemu, dwie z trzech Waścinych prób z komentowaniem u mnie w spamie skończyły :( Wyłowiłem je wszak i odpowiedzi zamieściłem :)

    Także zapraszam do tamtej notki raz jeszcze, jako i do tej obecnej, przed paroma minutami ledwie zamieszczonej :)

    Ściskam prawicę i przyjemnego dnia życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad.1 Bo też i nie ku wesołości być miała, za co sumituję, jeśliś Wasze czego inszego wyglądał...
      Ad.2 Najpewniej ta jest przyczyna, żem tam link do noty Jejmość Herkimer pomieszczał, co być mogło za natrętną reklamę przyjęte. Bóg Zapłać za uwiadomienie, bo chociaż wiem, żem nie po próźnicy był pisał i że nie przepadło...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Trudno zmienić nawyki. Ja tak zamykałem we Francji stary 2CV znajomych, chociaż oni z uśmiechem tłumaczyli, że nie trzeba. Nie wierzyłem, bo jak to tak nie trzeba?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak nie trzeba, kiedy trzeba?:) W dodatku koniecznie...! Nawiasem to we Francyi Pani_Wachmistrzowego_Serca za młodu właśnie postradała jakiego drobiazgu, że już nie pomnę jakiego, coż go za talizman nieledwie woziła i z pewnością za tąż właśnie przyczyną go Onej skradziono...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. A ja pisałem w zeszłym roku o tym jak żona zostawiła na ulicach Tuluzy wózek inwalidzki. Po godzinie stał w tym samym miejscu przed muzeum. To mnie zaskoczyło. A Twoja i moja historia pokazują, że bez względu na położenie geograficznie mieszkają różne typy ludzi

      Usuń
    3. Nie wiem, jak we Francyi i jakoż to dzisiaj te funkcjonują złodziejskie kodeksa, ale było ongi co na rzeczy, że kalekę okraść, to w środowisku owem było rzeczą naganną... A trudno o więcej jawny niesprawności znak, niźli wózek właśnie... Choć czy dziś złodzieje mają jeszcze jakibądź kodeks?
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Poprzedni wózek przekazaliśmy chłopakowi któremu podobny skradziono z kamienicy w której mieszkał. Działo się to w Krakowie na Starowiślnej Przy tych cenach zakupu tzw wózka aktywnego była to dla niego tragedia i realne uwięzienie.
      Cóż obyczaje i kodeksy upadają.
      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Nie jestem pewnym, czy dziś w tej branży jakiekolwiek jeszcze funkcjonują kodeksy i zasady okrom zysku własnego i instynktu przetrwania... Choć wejrzawszy na smutny koniec większości z tych, pożal się Boże, ludzi, to tego ostatniego też żem niepewny...:((
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  14. Nie wiem, czy aby te wszystkie teorie o wrodzonym czy nabytym, w różny sposób złodziejstwie rodaków mają uzasadnienie, bo pamiętam ja czasy, kiedy można było pójść do sąsiada i żywego ducha nie zastać, a drzwi wszystkie jedynie na normalne klamki były zamknięte, lub jeżeli klamki nie było to skobel jedynie "na patyk" był zablokowany. Jak już był klucz, to sobie leżał na parapecie, co znaczyło, że nikogo nie ma w domu, to i szkoda sobie głowę nawoływaniem zawracać. Trzeba było narzędzie pożyczyć, to stało sobie na widoku - można było spokojnie użyć i odstawić po czasie na miejsce. Tak wiec nie jest prawdą, jakoby w naturze to siedzi naszej.
    Inaczej natomiast już było, gdy do miasta się jechało - tam już trzeba było swego pilnować i trzymać przy sobie, bo nie znałeś dnia ani godziny - tak więc częściowo owe fobie i nawyki zawdzięczamy "cywilizacji i postępowi". Tak myślę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny to obraz, ale chyba niepełny... Opisujesz bowiem Wasze, jako to spadkobiercy tradycji dawnej wiejskiej gromady między swemi sobie wzajem zła tego nie czynili, co mię nie dziwi, bo raz że łup byłby najpewniej niewielki, secundo, że w gromadzie się to długo nie uchowa, a byłaż przecie tradycja złoczyńcę z gromady wyświęcić i wypędzić. Exemplum masz Waść w "Chłopach" gdzie gromada Jagnę Borynową tak właśnie traktuje. Przecie w tych samych "Chłopach" masz Waść obrazków gdzie ta sama gromada nie ma przesadnych oporów iść las rąbać, choć nie ich (insza, że te sprawy od wieków spornemi były między dworem i wsią), a Kuba, parobek Borynów wielce zgrabnie się kłusowaniem trudni... Zgodzę się przecie, że miasto wielekroć więcej i sposobności daje, do desperacji większej i przywieść nieszczęśnych wyrzutków mogło, a i bezkarność jakby pewniejsza...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Dobrze mówisz, ale też z takiej gromady w żaden sposób tradycja grabieży nie wynika - Kurpie zawsze mieli tradycje polowania i łowienia. Nic złego z tego nie wynikło, poza ochroną lasów i wody. Nadal nie rozumiem, jak można kmieciowi nad wodą zakazać połowu czy we wsi śródleśnej kazać patrzeć jak dziki pole swobodnie ryją. A co do prawa srogiego, to bacz, że podebranie barci drugiemu karane śmiercią było i nie było od tego apelacji.
      Prawdą jest, że pozbawienie korzeni, tradycji i podstaw egzystencji zmienia i postawy moralne, ale nie jest tak, że wszyscyśmy nasiąkli złem, bo natura nasza taka, a nie inna. Raczej czasy takie, że przyzwolenia na podłość więcej i raczej inni udawać będą, że nie widzą niż palcem podleca wskażą.

      Usuń
    3. Źlem się może wysłowił, bo z tradycji gromad dawnych wnosiłem, ze w ramach gromady, czyli swoistego miru wioskowego można się czuć było bezpiecznym. Insza rzecz to relacje z wioski właścicielem, czyli już obcym i poniekąd wrogim, a w dodatku bogatym, któremu było co ukraść. Dawne pamiętniki, a jeszczeć więcej ustawiczne wyrzekania szlachty po sejmach i sejmikach dowodzą, że to zjawisko masowe, a najpewniej i jaka cicha samoobrony forma...
      Ja poniekąd się z dawnym burmistrzem N.Yorku zgodzę, że przyzwolenie na złodziejstwo i przestępczość bierze się od pierwszej zbitej szyby, która przestaje przeszkadzać na danej ulicy czy podwórku. My w obyczajowości mieliśmy sporo takich furtek (kradzieże noworoczne), które samo złodziejstwo w szczególnych okolicznościach akceptowały... A od rzemyczka do koniczka...
      Słusznie mi zresztą w mailu zwrócił Vulpian uwagi, że trudno niewolnikowi (a takim kimś de facto stali się w pewnym momencie nasi chłopi, czyli lwia społeczeństwa część) przyjmować za swoją, etykę swego pana. Dodajmy: etykę niewiele lepszą... Dlatego mówię o pewnym bezpieczeństwie wewnątrz miru, bo na zewnątrz któż był? Dziedzic? Żyd z karczmy czy z wędrownego kramu? A z innych obcych to jeszcze może czasem wojsko oglądał i ci to dopiero nakradli... Skąd zatem wzorce mieć pozytywne? Z Kościoła? Od kolejnego pasożyta, co się na chłopskim tuczył chlebie? Plebana wypadało w rękę ucałować, szanować na pozór, ale słuchać? Przecie wiedziano, że ów z dworem trzyma, to i wszystko co z ambony gadał, być musiało dla dworu korzyści, zatem chłopu niekoniecznie...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Mając na uwadze powyższe, w zachwyt należy i podziwienie popaść, że jest tak dobrze jak jest - dziw nad dziwy, że jeszcze się jakiś w miarę uczciwy uchował!!! :D

      Usuń
    5. Skoro na to z tejże wejrzeć strony, że by nas ciężko było jako Sodomy spopielić, bo procent uczciwych większy, to w rzeczy samej: jest za co wypić!:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  15. Nie mówię, że wszyscy są tacy, na pewno jakaś nieliczna mniejszość. Ale jest. Szokujące to jest w Alpach. W schroniskach na wspólnych salach leży wszystko na wierzchu. Na przełęczach często leżą plecaki, bo ich właściciele chcą w międzyczasie zdobyć jakiś boczny szczyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli z Twoich obserwacyj rzeczywistości wynika, że nieliczna, to wielce byłbym tym optymizmem ujęty... Ja, niestety, w tejże kwestyi jestżem czarnowidzem...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    2. Zaprawdę, wierz mi Wachmistrzu, że to się poprawia. Nocowałem w sumie w Austrii w małej miejscowości Matrei we Wschodnim Tyrolu (4,8 tys. mieszkańców) trzy razy, w trzech różnych domach. Myślałem, że to jest jakaś sensacja lokalna, że dotarł tutaj Polak, ale mnie panie wyprowadziły z błędu, bo Polaków w tej miejscowości jest dużo, ale zimą. Nie miały żadnych uwag.

      Usuń
    3. Hmmm... no tak, ale dopiero teraz zrozumiałem, że Ty masz na myśli przede wszystkich insze kraje i ich mieszkańców...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    4. Wachmistrzu, zlituj się, jak piszę "w Alpach", to jak nie mam mieć na myśli innych krajów?

      Usuń
    5. Zlitowałem się...:)) Ale i ja sobie zastrzegam prawo do gorszych dni i wolniejszego myślenia... Co gorsza, zapewne z latami będzie jeszcze gorzej...:(
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
    6. Ale właściwie to dlaczego my nie mamy dokonać rozbioru Austrii w ramach rewanżu? Wtedy będę chodził po Alpach W Polsce.

      Usuń
    7. :) Rozbioru, czy zaboru? Bo jeśli rozbiór, to do spółki z kimś, a wtedy Alpy nie nam mogą przypaść... I nie wiem, czy przódzi by nie zgrabniej było pieniądze za Spisz odebrać i Spisz zwrócić, po to, by go za chwilę wraz z pierwszym zaborem przyłączyć...:) No i przypomnę, że w drugim rozbiorze Austria udziału nie brała, zatem jeśli rewanż by miał być lustrzany, tośmy tu w gorszej cokolwiek pozycji...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  16. Myślę , że złodziejstwo w różnym nasileniu kwitnie pod każdą szerokością geograficzną i rozwijać się niestety będzie. Synne - Polak potrafi dotyczy i tej dziedziny , ale nie przesadzajmy. Nie wytykając palcem nasi sasiedzi też mają spore "osiągnięcia " w tym temacie. Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zaprzeczę temu, ale pocieszanie się tym, że insi może i kradną więcej, ku niczemu nas nie prowadzi, a już z pewnością nie ku naprawie... A mnie to by się najwięcej marzyło.Nie pamiętam już gdziem o tem wyczytał, ale ponoć Szwedzi wiek, półtora temu mięli problem niemały z własną chuliganerią i bandytyzmem, głównie w portowych miastach... Starczyło pół wieku kar zgoła drakońskich, by zjawisko zniknęło...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  17. Chciałoby się powiedzieć, że jest lepiej,ale...No nie jest, żyjąc w małym środowisku o uczciwego pracownika trudno, a tajemnicą poliszynela jest kto na "występy" za granice jeździ...Jest klient jest podaż i kółko się zamyka... A dziś na Onecie wyczytałam, że kryzys spotęgował oszustwa podatkowe, a co za tym idzie zwiększenie ich wykrywalności. Polak potrafi. Kombinować. Myślę, że nie tylko Polak, ale czasy wojenne, powojenne, komunizm ( państwowe to wszystkich albo niczyje)na te zachowania miały duży wpływ, na takie ciche przyzwolenie. Bo nie mam tu na myśli takiego klasycznego złodziejstwa, jako zawodu, tylko "okazja czyni" i jak tu nie skorzystać?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele lat temu, bo w stanie wojennem, zdarzyło mi się cokolwiek czasu przepędzić za kratą i pomiędzy kryminalistami, był człek o złodziejstwo obwiniony, który dokładnie podług tejże zadziałał reguły. Kolejarz na zapyziałej stacyjce, gdzie się przy jakiem manewrowaniu nieudałem rozbił był wagon z oponami... I oto on, przykładny katolik, mąż i ojciec o nieskalanej ponoć opinii, ujrzawszy w śniegu leżące opony do "malucha", których zdobyć usiłował od pół roku, się nie oparł sposobności. Nacieszył się nie za długo, bo tocząc je po śniegu do domu o kilometr odległego, bystrością się nie popisał:) Ale o to właśnie idzie, że się sposobność zdarzyła i ów, jeśli mu wierzyć: dopotąd uczciwy, się nie oparł...
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  18. Jak Ci dobrze wiadomo, temat nie jest mi obcy :-) a i publikacji kilkanaście na ową okoliczność powstało w Loch Ness :-) z wielką starannością wydanych i w okładki oprawionych. Na pocieszenie Waści dodam, że jak świat długi i szeroki wielkich różnic statystycznie trudno dostrzec
    Kłaniam uniżenie z zaścianka Loch Ness i serdeczności zasyłam wiadrami, workami i inszemi paczkami w ilościach znacznych
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toś w rzeczy samej pocieszył...:))Serdeczności zatem w obejściu w piramidy układam, a i swoich przesyłam w znaczenie ogromnych, przecie w gabaryt (dla miejsca szczupłości) cokolwiek kondensując:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  19. Sama nie wiem, co tu jeszcze dodać...tyle słów już napisano...Więc tylko pozdrowię i przyjemnego odpoczynku pożyczę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z serca dziękuję i wzajem życząc podobnie, kłaniam się nisko:)

      Usuń

Być może zdaje Ci się, Czytelniku Miły, że nic nie masz do powiedzenia aż tak ważkiego, czy mądrego, by psuć wzrok i męczyć klawisze... W takiem razie pozostaje mi się tylko z Tobą zgodzić: zdaje Ci się...:)