Rzecz będzie w niejakiej korelacji do not naszych Mieszkowi poświęconych uprzednich (I, II, III, IV, V, VI, VII , VIII , IX, X , XI , XII) , aliści idzie o odnalezioną przez archeologów kaplicę przy palatium na poznańskim Ostrowie Tumskim, co do której chyba już się wszyscy badacze zgadzają, że była "pałacową" kaplicą samej Dąbrówki i Mieszka. Ano i w ślad za tem domysł, że to w niej się pochrzcił był nasz xiążę, po prawdzie już jeno hipotezą będący i to dosyć sporną, aliści nie o to nam dziś tu iść będzie...
Sęk w tem, że się w onej kaplicy zachował niezgorzej zakonserwowany próg dębowy, a nauka dzisiejsza na takie cacka to aż z zachwytu mlaska...:) Wzięły go tedy dendrologi w łapy swoje, obadały, pomierzyły i... orzekły, że tegoż dębu, z którego ów próg pochodzi ścięto NIE PÓŹNIEJ, niźli w roku 941 post Christum Natum! Dodały jeszcze, że się nie zachowały słoje podkorowe (najmiększe drewno i najbardziej na ścieranie podatne, zatem może już i przez próg ten sposobiącego ociosane), to i pewnie by trzeba jakichś lat jeszcze doliczyć, aliści najwyżej kilkunastu; z nieprzekraczalnym maximum dwudziestu!
Co nam to mówi, Mili Moi? Ano tego, że nawet i tych dwudziestu dodawszy, nie mamy roku 966, jako się powszechnie przyjmuje na Chrztu Polski (rozumianego jako chrzest władcy i być może tam jeszcze kogo z dworu jego) oznaczenie, a roku, w najlepszym razie: 961... I jeszcze coś: wejrzyjcież na owej kaplicy rekonstrukcję, która nam obiektu sakralnego podług wszelkich wymagań kościelnych ówcześnych wystawia... Wątpić sobie pozwolę, by tego przy ówcześnych technikach budowania* w rok poradzono wystawić! Najpewniej stawiano lat kilka, ale przecie kto miał stawiać tego? No przecie, że nie mularz jaki miejscowy, bo tu raczej profesji takowej nie znano, domostwa i dwory, nawet możnych, stawiając drzewiennych, zaś grodów ziemno-drewnianych. Dodatkiem ów mistrz budowniczy musiał mieć jakiej experiencyi w kościołów i kaplic stawianiu, iżby blamażu i despektu jakiego władcy nie uczynił...
Summa summarum, stawiam flaszę przeciw kielichowi, że władca takowego mularza zaimportować musiał z całem duchowieństwem koniecznem pospołu, iżby mu tej kaplicy pierwotkiem postawił, zasię całego "palatium"... Od zamysłu do sprowadzenia droga z pewnością daleka, jeszcze dalsza, zaczem ów się na placu zamierzonej budowy rozpatrzył, pomierzył, poplanował i począł ścian stawiać. A progu przecie w odrzwia wstawiono na końcu, w każdem razie nie wcześniej, niźli terenu wkoło po budowie nie splantowano i nie poznano poziomu przed kaplicą gruntu, a i może kamieni stanowiących drogę pod tenże próg podprowadzającą.
Przydałbym ja i jeszcze krzynę czasu temu drewnu na jakie sezonowanie konieczną, z tem, że nie wydaje mi się, by tego mogło być więcej nad dwa lata, góra: trzy... Nie przy ówcześnych technikach konserwacji drewna, a ściślej onych braku z co najwyżej jakiem posmołowaniem od wilgoci. Dłuższe tegoż drewna zaleganie groziłoby, po mojemu, tem, że się w niem jaki robak jeszcze zalągnie...
Lekko licząc, rachuję ja, że od zamysłu do onego progu wbudowania z lat najmniej z cztery, pięć minąć musiało, z czego dwa lub trzy mógł ten próg gdzie na kupie leżeć i swego czasu czekać. To zaś znaczyłoby, że się w tejże kaplicy raczej Mieszko w 966 pochrzcić nie mógł, bo owa zwyczajnie jeszcze nie była gotową... Chyba, że przyjmiemy, że nasz Mieszko winien do historii przejść jako jedyny w dziejach świata pogański władca, co wyznania odmieniając na krześcijańskie, budował sobie na to świątyni PRZÓDZI, nim się pochrzcił, albo też, że... tego chrztu żeśmy mięli jednak znacznie wcześniej, niźli się tego przyjmować przywykło i stawiał jej już władca krześcijański dla obrządków swoich i swego dworu. Przypomnę, że daty spotykamy w rocznikach i kronikach różne, poczynając od 965, a na 967 kończąc, zaś 966 przyjęto umownie, bo najwięcej źródeł na ten rok właśnie wskazuje i ten też dopotąd się wydawał, z wyjątkiem paru drobiazgów, logicznem...
Myśl pierwszą, tą o wyjatkowości niespotykanej Mieszka w dziejach świata, odrzucając, jako całkowicie nielogiczną, przyznam, że więcej skłonnym jestem pokłonić się drugiej... Byli już i tacy, co głosili, że się Mieszko był już i przódzi w Ratyzbonie pochrzcił, jeno tego w sekrecie trzymano, osobliwie przed poddanymi, by jakich buntów i ruchawek nie sprowokować, co być by mogło i prawdą, aliści mnie zaświtała i myśl takowa, że mógłby Mieszko decyzji o chrzcie podjąć już gdzie w 963 roku, w samem środku arcytrudnych bojów z Wieletami Wichmana i za spotkaniem z Geronem od zachodu następującym, jeno że chciał swego otoczenia ku temu urobić najsampierw, co nie przeszkodziło szukać jakich duchownych (i muratora). Wiemy, że się w 964 poczęły z Czechami rozmowy i tu by mi się możebnem widziało, że się Mieszko z punktu, na znak dobrej woli, pochrzcił w teścia przyszłego i narzeczonej przytomności, czy to w Pradze samej, czy to gdziebądź przy jakiem źródle. Pisałem w nocie cyklu naszego piątej, że dla księcia czeskiego Mieszko-poganin nie przedstawiał aż takiej wartości, jakiej przedstawiałby Mieszko-kandydat na chrześcijanina, dodatkiem skaptowanego do tego przez Czechów. Dziś dodałbym, że i podobnie Mieszko-chrześcijanin, paradoksalnie, był mniej interesującym, bo post factum już nie było walczyć o co i nie było potrzeby się z papieżem targować o cokolwiek, skoro Mieszko sam dobrowolnie wlazł w tryby już funkcjonującej machiny chrześcijańskiej, warunków żadnych nie stawiając.
Sądzę więc, że tak to się właśnie odbyło: chrztu rzeczywistego dopełniono w Pradze, za sposobnością zrękowin, a kto wie, czy i nie ślubu od razu!:) Roczniki Krakowskie nam mówią jedynie, że w 965 "Dubravka ad Mesconem venit", czyli że Czeszka do Mieszka przybyła. Nic tam nie ma o ślubie i wszystko dopotąd o tem było domniemaniem, a z przyjęciem, że w 966 "Mesco dux Poloniae baptizatur" logiczne, że i ślub krześcijański mógł być dopiero po 966 możliwym, zaś przódzi "młodzi" przez rok w grzechu żyli:)
Jeśli zaś posłuchać tego, co nam nasz próg z kaplicy "mówi", to zupełnie logiczny i zrozumiały się staje zupełnie inny ciąg zdarzeń: decyzja o chrzcie już gdzie w 963 roku, dobicie targu z Czechami i chrzest, zasię i ślub gdzie w Pradze, co uspokaja Bolesława, że mu już ten polski zięć nie bryknie i się nie znarowi, dlatego upewniwszy się, że w Polsce Mieszko szybkimi krokami ku rozszerzeniu nowego wyznania zmierza (między inszemi i w tem się mieści budowa kaplicy naszej) łaskawie pozwala się młodym złączyć i rzeczywiście Dobrawa w 965 przyjeżdża, ale nie jako narzeczona do kandydata na chrześcijanina, tylko do męża, tejże samej co i ona wiary. I wspólnie przygotowują jakąś uroczystość, która się być może w nowej już odbyła kaplicy, powtórzonego chrztu (a może bierzmowania?), już publicznego, być i może że z udziałem innych nowochrzczeńców z książęcego otoczenia...
_____________________________
* - konieczność odczekania, po wzniesieniu jakiejś murów partii, by zaprawa dobrze związała, nim się na tem wesprze kolejnej ścian partii, a już szczególnie sklepień.
A gdyby wierzchnie warstwy miękkie (utracone) nie dawały dodatkowych 20 lat, tylko 15? Wówczas dąb ścięty byłby w 941+15 = 956 roku, co dodawszy ze 3 lata na sezonowanie dałoby gotowość drewna do ociosywania w roku 959. Czy to coś zmienia? Czy od razu w 959 roku uznano, że trzeba natychmiast robić z tego dębu próg? Czy też materiał mógł sobie leżeć w jakiejś szopie i czekać? Może przygotowywano "prefabrykaty" do jakichś innych budowli dla księcia i, kiedy postanowiono budować kaplicę, stwierdzono, że są jak znalazł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Drewno po ścięciu w zimie leży jeden sezon w korze, żeby nie pękało. Następnie jest okorowywane i leży drugi sezon, osłonięte przed deszczem i śniegiem. Dopiero na trzeci sezon nadaje się do obrabiania i wcale nie jest pewne czy po nim od razu wyląduje na przeznaczonym mu miejscu. Nawet przy pospiesznym budowaniu raczej te warunki czasowe były spełnione, bo na progi z całą pewnością wybrano materiał właściwy - nikt by nie użył wadliwego budulca, w miejscu gdzie książę mógł się potknąć! :)
UsuńPraktycznie nic niemal nie wiemy o latach pięćdziesiątych w dziejach Mieszka i państwa jego, to i tego domysłu odrzucić nie można. Aliści właśnie z tego zapisków wszelkich braku domniemywać by można, a pewnie by i należało, że nie był wówczas jeszcze nasz xiążę pozycji dość znacznej, by z niem mięli o czem potężni i bogaci książęta czescy traktować i za partnera go mieć... I pewnie się nawet jeszcze nie spotkali, bo strefy wpływów zderzyły się na Śląsku, zajętym przez Mieszka w 962 roku.
UsuńKłaniam nisko:)
Wywód o tzw. "bieli" w progu może być kompletnie chybiony z tego powodu, że na progi zawsze wybierano sam rdzeń drzewa i nie posądzam cieśli z tamtych czasów o taka niewiedzę, żeby byle co na próg wybrali. Tak wiec ten dowód należałoby zwyczajnie odrzucić, w tej mierze. Natomiast sam chrzest zapewne potraktowano właściwie do normalnych zachowań naszego Kościołą, czyli niby ważny, a nie ważny, niby jednorazowy, a tak naprawdę wielofazowy i czysto symboliczny. Mogli Mieszka chrzcić i trzy razy, a nie dwa. Mogli w Ratyzbonie, Pradze i na koniec, po postawieniu odpowiedniej świątyni z chrzcielnicą. Jagiełło ochrzczony przecież raz jako prawosławny, drugi raz jako katolik był. A czy po drodze go kto jeszcze nie chrzcił, to nie wiadomo?
OdpowiedzUsuńDzięki za dodatkowe informacje względem drew sezonowania, jako i jego zabudowywania, ale ja w tem sprzeczności nie widzę. Najwyraźniej te dwadzieścia lat marginesu błędu owi na toż właśnie rachowali, by tych wątpień usunąć. Nie znam się na dendrologicznej robocie, ale wierę, że to fachowcy i najmniejszej nie mam przyczyny, by ekspercką robotę odrzucać, inaczej będziem szli ku jeno takim ekspertom, którzy nam wygodni, a z czasem pewnie i do takich, co Macierewiczowi w jego śledztwie smoleńskim "pomagali"... Rozumiem, że tam nie jeno słoje rachują, ale i pewnie chemiczną zawartość tego czy owego w kolejnych, a tych pewnie już i mają jakie analogie do lat już z inszych miejsc pewnych i zbadanych...
UsuńKłaniam nisko:)
Jeżeli dasz dendrologowi wystarczająco dużo materiału porównawczego, żeby zdołał porównać ciąg konkretnych słoi do właściwych lat, to poda on wiek drzewa, a przynajmniej bardzo precyzyjnie przyporządkuje on konkretne słoje do dat. Precyzja jest w tym przypadku nieomal stuprocentowa. Jeżeli zachowany jest cały przekrój drzewa, to z dokładnością do pół roku poda czas wykiełkowania i ścięcia. Niestety, brak warstwy przykorowej dokładność tę zmniejsza.
UsuńPoszperałem co o tem, bo mi ta precyzja spokoju nie dawała i wiem już, że dendrologia, to bynajmniej nie tylko słojów rachowanie. Jest możebne wyodrębnienie ze słoja każdego jakich pierwiastków, których poziom w różnych latach różnym być może i na zasadzie porównawczej do próbki ze znanym już rokiem, datowanie. Czego ja rozumiem, że jeśli mięli, dajmyż na to, dębu, co go Jagiełło sadził, z grunwaldzkiej wracając wyprawy, ergo rok jego pierwszy znanym, zasię inszego o czasie nieznanym, ale którego sto lat z trzystu jest z temi z tegoż "Jagiełłowego" dębu tożsamem, to idzie tego drugiego datować i dla tych brakujących lat dwustu wstecz, zasię znów jeśli mamy trzeciego, co się gdzie z tem drugim zazębia, to i na tem trzeciem tak samo. Rozumiem, że nasz próg, będąc gdzie tam może i piątym czy siódmym z kolei, tą właśnie metodą się tak precyzyjnie datować udało...
UsuńKłaniam nisko:)
A "pułapka linkowa" gdzie??? ;)
OdpowiedzUsuńA czy deszcz zawsze pada?:)
UsuńKłaniam nisko:)
Jest jeszcze jeden aspekt, osłabiający "progową" hipotezę. Mianowicie nieraz w historii budowle przebudowywano mniej lub bardziej, stosownie do zmiany celów, którym miała służyć, dla minimalizacji kosztów wykorzystując, ile się dało, z dotychczas istniejącej. Mógł więc ów prób być wcześniej wbudowany w poprzednika kaplicy...
OdpowiedzUsuńGeneralnie, Tetryku, słuszna Twa uwaga, w odniesieniu do niemal każdej inszej budowli... Tej zwyczajnie czasu na to nie dano, bo przetrwała zaledwie lat kilkadziesiąt, do najazdu Brzetysława w 1039. Odbudowujący Poznań Kazimierz Odnowiciel zadbał o miasto, ale że stolicy już do Krakowa przenosił, tandem palatium w Poznaniu zbytecznem mu było i dziś wszystko jest pod kościołem NMP.
UsuńKłaniam nisko:)
Nie ma to jak wpuścić gdzieś archeologów z łopatą, zawsze coś znajdą i zaczną mieszać w historii ;-)
OdpowiedzUsuńPrawda?:) Wszystko już poukładane i przyklepane, to wlezą gdzie, weredy, i wszystko popsują...:)
UsuńKłaniam nisko:)
Czegoś nie rozumiem. Mowa jest o Ostrowie Tumskim w Poznaniu? A odnośnik jest do Ostrowa Lednickiego. Tam w kaplicy odkryto "dwa półkrzyżowe w rzucie zagłębienia interpretowane jako urządzenia do chrztu.
OdpowiedzUsuńZ ich odkryciem postawiono wielce kontrowersyjną hipotezę o chrzcie Mieszka I na wyspie oraz ulokowano tutaj siedzibę pierwszego biskupa polskiego Jordana." Cytat pochodzi z tej właśnie strony (Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy).
Ta właśnie hipoteza była przedstawiona w filmie z serii "Tajemnice początków Polski" - "Wyspa władców". Czyli nie Poznań a Lednica.
A jeśli chodzi o właściwą datę chrztu, to też jest wiele niejasności i sporów między historykami, archeologami itp. Przypuszczam, że w tym roku temat ten będzie wielokrotnie poruszany. :) Mam cichą nadzieję na poczytanie sobie różnych publikacji o moim ulubionym Władcy.:)
Na razie ciągle trwają spory o czas i miejsce chrztu Mieszka I i zarazem symboliczny chrzest Polski. Ciekawe czy jest możliwe, żeby jeszcze coś ciekawego wykopano, co rzuciłoby inne światło na te dyskusje?
Pozdrawiam serdecznie:)
Co ja bym bez WMPani zrobił?:)) Bóg Zapłać! Oczywiście, że link mylny, bo mi źle google podpowiedziały, a jam już w pośpiechu nie baczył, co wklejam... Już poprawiłem, choć dla Tumskiego Ostrowia nie masz tam już nic tak spektakularnego.
UsuńKłaniam nisko:)
W każdym razie, w owych czasach mieliśmy niechlubny, jednakowoż najwyższy w historii przyrost PKB, o czym Waszmość kiedyś wspominałeś, co w całej tej sprawie, tzn. które progi były dla kogo wysokie, a w efekcie kto, kiedy i z kim ma niejakie znaczenie.
OdpowiedzUsuńKłaniam z zaścianka :-)
No cóż, pecunia podobno nie olet, aliści przyjdzie uznać, żeśmy ów okres koniunktury na oferowany towar sami pokończyli, oddawszy prymatu nad gospodarkę ideologii..:)
UsuńKłaniam nisko:)
Całkiem to rozumne, że książę, zanim zdecydował się na narzucenie chrześcijaństwa ludowi, ileś tam lat wprzód przyjął je osobiście, z garścią najbliższych, rozszerzając ją następnie i tworząc spośród swoich możnych i urzędników kadry dla dokonania przewrotu.
OdpowiedzUsuńA czy badano wiek znaleziska metodą C14?
Hmmm... mam rozumieć, że to w kategoriach testowania na szczurach, czy raczej kolejka dla uprzywilejowanych?:) Test na C14, zdaje się, że nie daje datacji tak precyzyjnej, jakiej już tu byśmy nie znali, a dokładność rzędu 10 lat w tym przypadku jest żadną dokładnością i co najwyżej potwierdzałaby wynik dendrologów. Poza tym przy badaniu C14 bezpowrotnie trzeba zniszczyć część próbki, być może nie było zgody na to...
UsuńKłaniam nisko:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNa sezonowaniu drewna znam się na tyle, na ile jest mi to potrzebne do palenia w kominku. Co do progów i ich wpływu na historię, trudno mi zabrać głos w dyskusji. Przyznaję jednak, że to arcyciekawa historia.
Pozdrawiam serdecznie.
Moja experiencyja jeno nieznacznie większa, bom jeszcze się czego musiał przy więźbie dachowej domu jeszcze przez Pana Ojca stawianego, wyuczyć. Aliści, poczytawszy to i owo, widzę ja, że w tem jest przyszłość wielu badań historii potrzebnych...
UsuńKłaniam nisko:)